W listopadzie ubiegłego roku, po sześciu długich latach, ukazał się nowy album Anety Langerovej, a tego lata artystka wyrusza z nim w trasę koncertową. Two Suns to udane osiągnięcie, które potwierdza pozycję Langerovej jako autentycznej, trudnej do sklasyfikowania artystki. Jednak w wywiadzie piosenkarka tylko przelotnie mówi o muzyce; cofa się w czasie do swoich wspomnień i powraca do swojej podróży od młodego zwycięzcy konkursu wokalnego do dnia dzisiejszego.
Czy zdarza ci się żałować, że nie jesteś w centrum uwagi i nie jesteś anonimowy?
Zdarzało mi się to na początku. Czasami chciałem być niewidzialny, ale myślę, że ten stan jest bardziej w mojej głowie, że mogę czuć się niewidzialny, nawet gdy jestem fizycznie widoczny (śmiech). Z czasem przyzwyczaiłem się do robienia normalnych rzeczy, przestałem się ukrywać i poczułem się znacznie swobodniej. Ludzie zaczęli witać mnie inaczej, nie było to już prześladujące spojrzenie, ale uprzejme powitanie, które zawsze chętnie odwzajemniam.
Patrząc wstecz, jak oceniasz drogę tej nieznanej 17-letniej Anety od konkursu wokalnego do tego, kim jest dzisiaj?
Nie patrzę wstecz tak często. Ale czasami, kiedy myślę o okresie, przez który przeszłam, nie mogę uwierzyć, jak wiele wydarzyło się w moim życiu. To tak, jakbym żyła kilkoma życiami naraz. Bardzo intensywny okres dojrzewania i ciągłe, uparte poszukiwanie drogi do zadowolenia i spełnienia... Z biegiem czasu zacząłem zdawać sobie sprawę, że to, czym żyję w tej czy innej chwili, jest największym szczęściem, jakie mam, ale uświadomienie sobie tego i życie tym w pełni jest zadaniem na całe życie. W każdym razie dziś wywieram na siebie mniejszą presję niż kiedyś, czasami pozwalając światu po prostu biec swoim torem i obserwując go z daleka, co daje mi przestrzeń do myślenia lub po prostu bycia, odczuwania. Odnajduję więcej spokoju i równowagi w moim życiu.
Prawdopodobnie każdy pyta cię o Superstar w taki czy inny sposób. Czy nie chciałabyś zostawić tej sceny całkowicie za sobą?
Konkurs jest częścią mojej przeszłości, nie wstydzę się go, wspominam go z uśmiechem. To jak oglądanie zdjęć z młodości. Podczas konkursu czułam się jak Alicja w Krainie Czarów, ale wyśpiewałam sobie drogę do nadziei, do czegoś, co stało się sensem mojego życia. To pozwoliło mi zacząć realizować siebie bardzo wcześnie i jestem za to wdzięczna. Dzięki ogromnemu wsparciu ludzi mogłem zdecydować, co chcę robić, a czego nie, czułem, że wiem, w jakim kierunku zmierzam, gdzie jest moje miejsce, co jest dla mnie naturalne, a co nie, więc wyruszyłem w swoją podróż, ufając, że zawsze znajdę swoją drogę. Wtedy zacząłem pracować z moim bratem Nikolą, który nigdy nie spuszczał ze mnie wzroku, chronił mnie tak bardzo, jak tylko mógł, podobnie jak nasza rodzina i przyjaciele. Zawsze nas wspierali, gdy tego potrzebowaliśmy. Nie chcę zostawiać za sobą sceny Supestar - dlaczego, skoro tak wiele dobrych rzeczy wydarzyło się wtedy w moim życiu?
Pomimo tego, że jesteś jedną z najbardziej znanych piosenkarek, udaje Ci się zachować niski profil. Czym się kierujesz, kiedy chcesz być widoczny, a kiedy nie?
Mój brat i ja od początku mieliśmy ważną zasadę, a mianowicie, że nie muszę być wszędzie. Czasami trudno jest odrzucić projekty, które mi się podobają, ale wiem, że nie mam takiej możliwości i nie poświęciłbym pełnej uwagi temu, co mógłbym zrobić. Wolę więc zostawić ofertę komuś innemu. Mój zespół i ja staramy się wybierać wydarzenia, które są dobrze dopasowane i z których obie strony mogą być zadowolone.
Show-biznes i jego zasady, w tym naruszanie prywatności, nie omijają cię. Jak z tym walczyć?
Przez lata przeczytałem tak wiele głupich rzeczy na swój temat w tabloidach, że jedynym sposobem, aby się nie złościć, jest nabranie perspektywy i poświęcenie energii na coś pożytecznego. Kilka lat temu ze zdumieniem odkryłem, że tabloidy przeniosły się do mediów społecznościowych w zupełnie nowej formie. Wiele osób chętnie publikuje intymne informacje o sobie, swoich związkach i problemach. To nie jest mój przypadek. Chronię swoją prywatność. Tabloidy odwracają uwagę ludzi od ich własnego życia. Łatwiej jest żyć historiami innych ludzi niż własnymi.
Kiedy śpiewasz, wkładasz wiele emocji i spokoju w każdą piosenkę, którą śpiewasz. Czy to opisuje ciebie jako osobę?
Czuję, że tak, w przeciwnym razie emocje i spokój nie znalazłyby się w piosenkach. Najtrudniej jest znaleźć równowagę, ale myślę, że każdy jej szuka. Kiedyś latałem bardzo wysoko i uderzałem w ziemię ze zbyt dużej wysokości. To napięcie pomagało mi tworzyć piosenki. Wiedziałem jednak, że na dłuższą metę nie da się tego utrzymać, a nie mam już 20 lat. Lata dają mi się we znaki. Jestem lepszy w rozpoznawaniu tego, co jest dla mnie dobre, a co nie, i wiem, że jeśli utrzymam się w tym otoczeniu, ale nadal z otwartym umysłem i sercem, mogę nadal ewoluować i żyć pełnią życia ze wszystkim, co się z tym wiąże.
Jesteś naturalną introwertyczką, nie lubisz mówić o sobie, ale jednocześnie dostarczasz słuchaczom bardzo intymne piosenki. Gdzie jest dla Ciebie punkt zwrotny, w którym jesteś gotów podzielić się swoim wnętrzem?
Mówi się, że głos mówi o tobie najwięcej. Nie dzielę się konkretami, tylko emocjami, których doświadczam i które uważam za ważne. Punkt zwrotny przychodzi, gdy czuję, że mam coś do powiedzenia, piosenki przychodzą, ponieważ chcą się narodzić, nie zmuszam ich, po prostu staram się słuchać i przekształcać myśli i emocje w same piosenki najlepiej jak potrafię, tworząc historie, w których spotykam się ze słuchaczami podczas ich interpretacji. Piosenki są w stanie przenieść nas do różnych światów, to właśnie w nich kocham. Wyrwanie się na chwilę z codzienności, ze stereotypów, ze schematów, którymi często żyjemy, nie zdając sobie z tego sprawy, jest korzystne. Piosenka pozwala się cofnąć, spojrzeć na chwilę inaczej na świat, co stwarza pole do popisu, by znów pójść o krok dalej, zmienić to, co nam nie odpowiada i w czym się nie spełniamy, zrobić coś nowego, co wleje w nasze żyły nowy zapał. A dla mnie ten, kto ma smak, żyje.
Cieszę się z każdego koncertu
Obecnie jesteś w trasie z nowym albumem Dvě slunce. Jak się do niej przygotowujesz? Czy jest to wymagające?
Wyzwaniem jest nie stać na scenie przez długi czas. Wypadasz z rytmu, nie śpiewasz, nie grasz, nie występujesz przed ludźmi regularnie. Ćwiczyliśmy więcej z zespołem i trio smyczkowym, aby być dobrze przygotowanym do koncertów, ale granie dla ludzi i próby bez nich to duża różnica. Przygotowaliśmy każdy utwór z nowego albumu i zmieniamy je w zależności od długości każdego koncertu. W sierpniu mamy więcej solowych występów w ramach trasy Two Suns czy How Beautiful It Is to Be Loved, gdzie publiczność usłyszy więcej nowych utworów niż na festiwalach. Nie możemy się doczekać każdego koncertu, który gramy.
Gdzie i jak odzyskujecie siły podczas koncertowania?
Podczas trasy koncertowej jeździmy od jednego miasta do drugiego. Koncerty trwają około dwóch godzin, kończą się może około 22:00 lub 23:00 i każdy z nich ładuje mnie dużą ilością energii i niezwykle ważne jest, aby móc dobrze przetworzyć tę energię po koncercie, uspokoić myśli, uspokoić emocje, jak najszybciej zasnąć. Sen jest niezbędny dla zdrowego ciała i umysłu, a bez niego nie byłbym w stanie występować następnego dnia. Na szczęście nie muszę wstawać bardzo wcześnie rano, więc mam czas na spokojne zjedzenie śniadania, a około 10 rano wracam do samochodu z zespołem i moją ekipą i jedziemy do następnego miasta. Czasami mamy więcej czasu na miejscu, więc idziemy na spacer lub jemy lunch, a następnie mamy próbę dźwiękową i techniczną, po której siadam w garderobie, nakładam makijaż, zamieniam kilka słów z zespołem i skupiam się na następnym koncercie. Po koncercie zazwyczaj spotykam się z fanami, czasem przeprowadzam wywiad, a potem omawiam z zespołem moje wrażenia z wieczoru.
Czy grasz już w tenisa, do czego zachęcał Cię Twój tata?
Nie gram już zbyt dużo w tenisa, od czasu do czasu idę pograć w tenisa z moimi dziećmi, z rodziną w domku, ale to bardziej dla zabawy. Myślę, że grałem dużo w tenisa w dzieciństwie, chodząc na turnieje, będąc na glinie przez całą wiosnę i lato, zimą w halach tenisowych i zawsze gdzieś biegając. Obecnie wolę spacerować, jeździć na rowerze i od czasu do czasu uprawiać jogę.
Nad czym obecnie pracujecie?
Przygotowujemy oddzielną trasę koncertową w sierpniu o nazwie Dvě slunce lub How Beautiful It Is to Be Loved, która rozpocznie się 9 sierpnia koncertem na Praskich Terenach Wystawowych w Stromovce w niekonwencjonalnej scenerii. Zagramy w pięknym namiocie Azyl78. Towarzyszyć mi będzie mój zespół, trio smyczkowe, szykujemy też małą niespodziankę. Zaproszenie chóru na koncert na żywo było moim marzeniem od kilku lat i współpracowaliśmy już z Maranatha Gospel Choir przy kilku utworach z nowego albumu. Cieszę się, że nasze głosy będzie można usłyszeć na żywo w kaplicy Azyl78. Po pierwszym koncercie w Pradze odbędą się kolejne koncerty w różnych częściach Republiki Czeskiej do końca tego roku. Jeszcze w tym roku chcemy wydać winyl Two Suns i kręcimy nowy teledysk, który wydamy w sierpniu, a podczas jego kręcenia mieliśmy dużo śmiechu.
Współpracujesz z Fundacją Světluška od dziesięciu lat. Czy zamierzasz wesprzeć w ten sposób jeszcze jakiś projekt?
Světluška wiele mi dała - i to nie tylko mnie. To było wspaniałe dziesięć lat, kiedy co roku poświęcaliśmy się projektom, które sprawiały nam przyjemność. Niestety, ówczesne kierownictwo Czeskiego Radia miało inny pomysł na przyszłą działalność Světluški niż my. Było mi przykro, ale wiedziałem, że muszę odejść i zostawić miejsce patrona komuś, kto pomoże Světlušce w jej przyszłej podróży. Po roku od naszego odejścia zmieniło się kierownictwo radia, ale nie mogłem zrobić kroku wstecz i wrócić, zbyt mocno mnie to wtedy dotknęło. Teraz nieustannie wspieram różne projekty na bardziej jednorazowych zasadach, nabieram siły i być może wkrótce nadarzy się okazja i założymy własną fundację, kto wie?
Gdybyś mogła wybrać do współpracy kogoś ciekawego, kto by to był?
Pracuję z niesamowitymi ludźmi i wciąż poznaję nowych. Życie samo ich przynosi. Tylko w marzeniach wyobrażam sobie czasem, jak to by było zajrzeć jednym okiem w życie Egona Schiele, Josefa Váchala, Bohuslava Reynka, doświadczyć na żywo występu Marii Callas, Arethy Franklin czy Leonarda Cohena, pobyć przez chwilę z Joni Mitchell przy fortepianie albo być małą muchą na ścianie, gdy kompozytorzy tacy jak Antonín Dvořák czy W. A. Mozart tworzyli swoje arcydzieła. Na szczęście sztuka jest sztuką. Jest wszechobecna, wszechogarniająca i nieśmiertelna. Jej zdolność jest tak podnosząca na duchu. Wszystko, co musisz zrobić, to dostroić się.
Wiele osób może postrzegać cię jako moralnego rewolwerowca. Jesteś ambitny, uczciwy, pasjonujesz się wolnością, pracowałeś ze Svetluszką, śpiewasz piosenki Marty Kubišovej i Karela Kryla, nie wspierasz...i nie wspierasz brudnego handlu...", dobrze wybierasz miejsca, w których występujesz.", dobrze wybierasz, gdzie występujesz. Czy kiedykolwiek miałeś ochotę wypowiedzieć się na temat bieżącej polityki? Dlaczego tego (nie) zrobiłeś?
Jeśli ktoś mnie zapyta, wyrażę swoją opinię, ale nie zamierzam jej nikomu narzucać. Każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny i opinie, za swoje życie, a jeśli ktoś nie widzi, że jako naród jesteśmy manipulowani, to trudno to wytłumaczyć. Zawsze namawiałem ludzi, aby nie byli obojętni na to, gdzie żyją, na polityków, którzy wpływają na społeczeństwo i nastroje społeczne, ale nie chcę nikomu mówić, na kogo głosować, a na kogo nie, to jest sprawa każdego z nas. Ja osobiście bardzo bym chciał, aby w niedalekiej przyszłości znalazł się ktoś, kto zostanie godnym prezydentem naszego kraju i wraz z innymi politykami będzie hołdował wartościom, które nie są na sprzedaż.
Wszystkie artykuły autorki/autora