Niezły interes czy szansa na poprawę życia połowy ludzkości? Femtech to jedno i drugie

algorytmy
femtech
IT
kariera
kobiety w IT
technologie
Pavla Lokajová
| 18.11.2021
Niezły interes czy szansa na poprawę życia połowy ludzkości? Femtech to jedno i drugie
Zdroj: Shutterstock

Mówi się, że technologia powinna służyć przede wszystkim ludziom, nie na odwrót. Zaskakujące, że przez ponad dwie dekady od boomu informacyjnego nikt nie zastanowił się nad pytaniem: „Jeśli to, co opracowujemy, ma służyć ludziom, to dlaczego wszystko, począwszy od ergonomii auta aż po ekran telefonu komórkowego, jest skrojone pod jeden typ mężczyzny?“. Femtech, sektor biznesu z pogranicza medycyny i technologii, wyrósł na gruncie tego spostrzeżenia. Co udało mu osiągnąć przez pięć lat istnienia?

Wróćmy na chwilę do 2016 roku, kiedy powstały zalążki gałęzi technologicznej, którą założycielka Clue, Ida Tin, ochrzciła mianem femtech (female technology). Wtedy też mniej więcej rozpoczęło się masowe śledzenie danych o naszym stylu życia. Zaczęliśmy na bieżąco obserwować informacje takie tak ilość kroków, godziny snu albo fazy cyklu (dla osób menstruujących). Na całego zaczęliśmy nosić urządzenia wearables i ściągać aplikacje monitorujące jakość snu, siłę koncentracji czy dni płodne.

Wielu z tych produktów na rynku po prostu brakowało. Fakt, że osoby menstruujące nie muszą zapamiętywać daty następnej menstruacji, a wolną przestrzeń w głowie poświęcić na cokolwiek innego, od rozwijania umiejętności po budowanie kariery, to już bądź co bądź małe, ale zwycięstwo.

Innowacje jednocześnie pokazały, że współczesny rynek pozostaje daleko w tyle, jeśli chodzi o zaspokajanie potrzeb kobiecej populacji w szerszym stopniu. Dobrym przykładem jest viralowy tweet Lisy Gualtieri, założycielki start-upu Recycle Health:

Mężczyzna: Nie rozumiem po co mi smartwatch, skoro całą moją aktywność fizyczną mierzy smartfon?

Kobieta: Bo większość damskich ubrań nie ma kieszeni.

Kiedy prototypem człowieka jest mężczyzna

Martie Haselton, profesorka psychologii na uniwersytecie UCLA, w swojej książce „Hormonal: The Hidden Inteligence of Hormones” stwierdza: „Pomimo wszelkiego postępu ludzkości, badania na dziesiątki lat utknęły w przekonaniu, że mężczyźni są tzw. płcią domyślną”.

Przeświadczenie, że jeżeli wyniki badań są miarodajne dla mężczyzn, to znajdą zastosowanie również dla kobiet, wykluczyło kobiety z badań naukowych. Kobieca cykliczność wnosiła zbyt dużo odstępstw i komplikowała całą metodologię badań. Mężczyźni przeciwnie, dostarczali klarowne dane, które były łatwiejsze do interpretacji. W ten sposób powstał tzw. „wzorcowy człowiek”: 25-30 letni Euroamerykanin o wadze 70 kg, mający reprezentować całe społeczeństwo. Co – rzecz jasna – przekracza jego możliwości.

Femtech jest pojęciem określającym firmy technologiczne kierujące się logiką, że jeśli końcowym odbiorcą produktu są kobiety, to powinien on powstawać z ich udziałem. Czyli w sposób uwzględniający potrzeby kobiet, nawet te niewidoczne. W kultowym już dzisiaj artykule dla The Guardian, dziennikarka i autorka książki „Niewidzialne kobiety” Caroline Criado Perez postawiła tezę, że żyjemy w świecie zaprojektowanym na potrzeby optymalnego funkcjonowania mężczyzn. Dysproporcje patriarchalnego uporządkowania przynoszą nie tylko trudności w budowaniu kariery, ale też mnóstwo na pierwszy rzut oka nieznaczących przeszkód.

Artykuł przytacza dwa już dziś dobrze znane przykłady. Pierwszy to amerykańskie mundury policyjne. Różnice w proporcjach klatki piersiowej i bioder sprawiły, że kamizelki kuloodporne, projektowane z myślą o mężczyznach, uniemożliwiają kobietom w wykonywaniu niektórych zadań podczas interwencji. Był nawet przypadek, w którym policjantka zdjęła kamizelkę, a następnie zginęła na skutek ran postrzałowych. Inna przyznała publicznie, że aby kamizelka na nią pasowała, musiała poddać się zabiegowi chirurgicznego zmniejszenia piersi. Kolejnych 700 kobiet w mundurach oświadczyło, że mają podobny problem.

Kolejnym problemem są np. manekiny używane w testach zderzeniowych samochodów. Szwedzka badaczka zajmująca się bezpieczeństwem drogowym, Astrid Linder, w 2018 roku zwróciła uwagę na to, że regulacje europejskie nie zobowiązują przewoźników do testowania awarii z kobiecymi manekinami. Wyjątkiem jest tzw. manekin 5-centylowej kobiety, będący jedynie pomniejszeniem męskiej wersji i w dodatku testowany jedynie na siedzeniu współpasażera. Wciąż nie są wymagane testy z manekinami ciężarnych kobiet. „Mężczyźni co prawda częściej uczestniczą w wypadkach drogowych, w liczbach bezwzględnych też więcej z nich ulega poważnym obrażeniom. Jeśli jednak to kobieta pada ofiarą wypadku, ma o 47% większe ryzyko poważnych obrażeń, o 71% większe ryzyko umiarkowanych obrażeń i o 17% większe ryzyko, że umrze” – pisze badaczka w artykule dla The Guardian.

Chodzi też o zwykłe codzienne niedogodności – na przykład przepełnione damskie toalety. Zazwyczaj są zaprojektowane tak, że przestrzeń przeznaczoną na toalety dzieli się na pół. Połowa dla każdej z płci brzmi fair, prawda? Criado Perez wyjaśnia, że taki zabieg podświadomie wyklucza kobiety, ponieważ pisuary zajmują o wiele mniej miejsca niż kabiny. Stąd w danym czasie z toalet może korzystać więcej mężczyzn niż kobiet. A żeby kolejka nie była za krótka, kobiety potrzebują na wizytę w toalecie o 2,3 razy więcej czasu. W dodatku często towarzyszą im dzieci lub osoby starsze, a jedna czwarta kobiet w wieku rozrodczym prawdopodobnie ma właśnie menstruację.

Celem jest tworzenie technologii, które lepiej znają kobiety

Wspomniane przykłady ujawniają potencjał femtechu. Aktualnie jest to rosnąca branża, która w 2019 roku wygenerowała w przybliżeniu 820 milionów dolarów. Wzrost ten jest napędzany przez założenie, że 90% siły nabywczej i podejmującej decyzję w dziedzinie zdrowia i pielęgnacji są kobiety. Według sprawozdania firmy Frost & Sullivan obrót femtechu do 2025 roku może wzrosnąć do ponad 50 miliardów dolarów.

Kolejny raport tej firmy sugeruje, że mamy do czynienia ze sferą cieszącą się dużym zainteresowaniem inwestorów – tylko do połowy 2019 roku do femtechowych start-upów trafiło 1,7 miliarda dolarów. Pandemia przyspieszyła rozkwit branży, a według założycielki FemTech Labu Kariny Vazirovej, jesteśmy świadkami skoku o dziesięć lat do przodu w zakresie zdrowia cyfrowego. Skutkiem przelewających się obecnie fal kobiecego empowermentu jest to, że kobiety coraz mocniej uświadamiają sobie niewystarczalność rozwiązań technologicznych, które byłyby skrojone na miarę ich potrzeb.

Zdaniem Farrer & Co, w przeciągu kilku następnych lat możemy spodziewać się coraz większej ilości femtechowych rozwiązań dla kobiet po menopauzie, których na świecie do 2023 roku będzie już ponad miliard. Przyszłość femtechu spoczywa jednak głównie w tym, że nieodłączną częścią każdej gałęzi współczesnego przemysłu technologicznego będzie podejście zorientowane na kobiety W pierwszej kolejności mogłoby chodzić o przemysł samochodowy, wyszukiwanie głosowe i sztuczną inteligencję. Femtech w szerszym ujęciu dotyczy nie tylko produktów, ale też różnorodności w IT. Jak mówi konsultantka ds. różnorodności, Charlotte Webb, „Chociaż technologie mają potencjał do ulepszania komunikacji międzyludzkiej i wprowadzania pozytywnej zmiany społecznej, nierówna reprezentacja w sektorze technologii sprawiła, że systemy sztucznej inteligencji są nosicielami nieświadomych kodów społeczeństwa”. Biorąc pod uwagę, że tylko 22% ludzi pracujących w dziedzinie sztucznej inteligencji identyfikuje się jako kobiety, według Webb bardzo ważne jest kierowanie rozwojem technologii tak, aby nie była seksistowska, rasistowska czy homofobiczna.

Femtech niedoskonały: różnorodność, cyberbezpieczeństwo i inne debaty

„W dywersyfikacji IT chodzi w dużym stopniu o przyciągnięcie większej ilości kobiet. Rolę grają też oczywiście inne czynniki”, mówi Webb. Przez femtech, podobnie jak przez inne gałęzie przemysłu, przelewa się teraz fala reakcji apelujących o produkty i rozwiązania dostosowane nie tylko do białych kobiet, ale osób ze wszystkich grup etnicznych i narodowości.

Niedawny artykuł w magazynie Vox rozpoczął dyskusję o bezpieczeństwie aplikacji i urządzeń wearables, śledzących intymne dane użytkowniczek i użytkowników. Kontrowersje nie omijają też samej branży. „Jeżeli femtech pozostanie technologią dla szerokiego grona odbiorczyń i odbiorców, to w porządku. Problem nastanie, jeśli branża popadnie w skrajność i zmieni się w obszar, gdzie pracują tylko kobiety, w co inwestują tylko kobiety i co tylko kobiety kupują”, ostrzega w artykule dla BBC była dyrektorka wykonawcza grupy Open Rights Group, Suw Charman-Anderson.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz