Zmiany klimatu już teraz wypędzają setki tysięcy ludzi z ich domów i zmuszają ich do szukania schronienia w nowych miejscach. 80% tych migrantów klimatycznych to kobiety. Według danych UNDP kobiety i dzieci są również czternastokrotnie bardziej narażone na śmierć w wyniku klęsk żywiołowych. Ale kobiety nie chcą być tylko ofiarami. Mówi się, że przyszłość będzie albo przyszłością kobiet, albo nie będzie jej wcale, zwłaszcza że kobiety są jednym z ważnych czynników napędzających obecne wysiłki na rzecz zrównoważonego rozwoju.
Zwłaszcza w krajach rozwijających się, kobiety muszą pracować ciężej, pokonywać większe odległości, częściej opuszczać dom i bardziej narażać swoje zdrowie i życie, aby opiekować się swoimi rodzinami z powodu przedłużającej się pory suchej. Na całym świecie kobiety stanowią do 70% światowej populacji żyjącej w ubóstwie, co utrudnia im radzenie sobie z katastrofalnymi skutkami zmian klimatu. Potwierdzają to zarówno dane statystyczne, jak i doświadczenia w terenie.
Fakt, że kobiety są nieproporcjonalnie bardziej dotknięte skutkami zmian klimatu niż mężczyźni, jest prawie zawsze aktualny, jeśli chodzi o kwestię kobiet w kryzysie klimatycznym. Ta tak zwana nierówność klimatyczna ze względu na płeć została podsumowana i zilustrowana w bardzo prosty sposób przez grupę trzydziestu artystek i artystów niebinarnych za pośrednictwem wystawy internetowej zatytułowanej Man Made Disaster. Konfrontuje ona odwiedzających z tą kwestią poprzez słowo pisane i różne formy sztuki. Również w tym przypadku widzimy, że nierówność ta jest zdecydowanie najbardziej widoczna na Globalnym Południu, gdzie kobiety są już często zmuszone stawić czoła nie tylko klęskom żywiołowym i niedoborom zasobów naturalnych, ale także konfliktom, przemocy i wojnom związanym z walką o te zasoby.
Bezpieczeństwo, jakość życia i, ogólnie rzecz biorąc, przyszłość dzieci jest tym, o co wiele kobiet martwi się najbardziej w związku z klimatem.
Różnice są jednak widoczne także w innych obszarach. Na przykład, w porównaniu z mężczyznami, kobiety mają znacznie mniejszy ślad ekologiczny i statystycznie częściej są zaniepokojone stanem środowiska. Kobiety są również znacznie bardziej skłonne do podejmowania decyzji wyborczych w oparciu o te postawy środowiskowe.
Biorąc pod uwagę rolę opiekuńczą, która była im wpajana przez wieki, kobiety są logicznie bardziej otwarte i wrażliwe na kwestie sprawiedliwości klimatycznej, a tym samym na zróżnicowane skutki kryzysu klimatycznego, czy to pod względem globalnych nierówności, czy sprawiedliwości międzypokoleniowej. I podczas gdy elity polityczne i gospodarcze XX i początku XXI wieku, składające się głównie z mężczyzn, są przede wszystkim odpowiedzialne za kryzys klimatyczny, to dzisiejsze dzieci, niezależnie od płci, nie mogą jeszcze nawet wybrać, kto w przyszłości zapłaci najwięcej za obecne niepowodzenia ich rodziców, dziadków i innych przodków. Bezpieczeństwo, jakość życia i przyszłość dzieci jest tym, o co wiele kobiet martwi się najbardziej, jeśli chodzi o klimat.
Dla klimatu i praw kobiet
Coraz częściej jednak kobiety odmawiają odgrywania jedynie roli ofiar i cierpiących w związku z kryzysem klimatycznym. Wręcz przeciwnie. To nie przypadek, że rozwój ruchu na rzecz sprawiedliwości klimatycznej odbywa się w tym samym czasie, co nowa fala ruchów na rzecz praw kobiet. Obecnie na całym świecie coraz częściej słyszymy głosy odważnych i silnych kobiet - od wpływowych polityków, takich jak Alexandria Ocasio-Cortez, ekspertów, takich jak klimatolog Katherine Hayhoe, i aktywistek, takich jak Greta Thunberg, po dziennikarki takie jak Naomi Klein i celebrytki takie jak aktorka Jane Fonda, po liderki lokalnych społeczności - zwykłe kobiety, młode dziewczyny, matki, babcie i kobiety z grup marginalizowanych i znajdujących się w niekorzystnej sytuacji systemowej.
Przykłady "zwykłych kobiet" bijących na alarm i wzywających do lepszej ochrony klimatu, aby dać swoim dzieciom szansę na życie, nie musimy daleko szukać. W Czechach odłam ruchu Rodzice dla Klimatu, założony głównie przez matki małych dzieci w celu wspierania strajków studenckich, opracował nawet kilka regionalnych mutacji w Czechach.
W Pradze, gdzie generalnie istnieje szeroki wachlarz możliwości zaangażowania się w różne działania czeskiego ruchu na rzecz środowiska i klimatu, działania czysto rodzicielskie ograniczyły się do jednej demonstracji, która odbyła się w maju 2019 r. W Libercu grupa jest jednak znacznie bardziej wyrafinowana, ponieważ udało jej się zainicjować utworzenie organu doradczego o nazwie Rada Klimatyczna na poziomie miasta. W jej ramach grupie udało się przeforsować stanowisko menedżera ds. energii - osoby, która stworzy plan oszczędności energii dla miasta lub uczyni region liberecki jednym z pierwszych czeskich regionów z własnym planem adaptacji do zmian klimatu.
Przed kobietami i ich narracjami jeszcze długa droga do poważnego traktowania.
Każda z nich robi to na swój własny sposób i różnymi słowami, ale to, co łączy te kobiety, to ich głośne zwracanie uwagi na destrukcyjny wpływ obecnych struktur władzy na systemową nierówność, na nasz świat przyrody i na warunki codziennego życia. Przeciwstawiają się patriarchalnej, ekspansywnej dominacji, która po wiekach prób zdominowania kobiet i natury doprowadziła świat na skraj załamania się żywotności ekosystemów, które umożliwiają ludzkie życie na Ziemi.
Być może Greta Thunberg podsumowała to najlepiej w swoim słynnym przemówieniu na szczycie klimatycznym ONZ w Nowym Jorku we wrześniu 2019 r., kiedy powiedziała mocnym i emocjonalnym głosem: "Ludzie cierpią. Ludzie umierają. Całe ekosystemy się załamują. Jesteśmy na początku masowego wymierania, a wy mówicie tylko o pieniądzach i opowiadacie nam bajki o ciągłym wzroście gospodarczym". To właśnie za to przemówienie spotkała się zarówno z wielkim podziwem, jak i krytyką i wyśmiewaniem, głównie ze strony bardziej konserwatywnych mężczyzn, na przykład w Czechach ze strony niektórych przedstawicieli ODS. Przed kobietami i ich narracjami jest więc jeszcze długa droga do poważnego traktowania.
Jedna kobieta to za mało
Dlatego też coraz częściej mówi się dziś, że osiągnięcie zrównoważonego i sprawiedliwego świata jest nierozerwalnie związane z osiągnięciem równości płci, zarówno na Globalnej Północy, gdzie kobiety, pomimo wysokiego poziomu wykształcenia, są często postrzegane przez inny pryzmat niż mężczyźni i często nie są traktowane wystarczająco poważnie, jak i na Globalnym Południu. Na przykład, ONZ odnotowała zmianę ról płci w sytuacjach kryzysowych i konfliktowych spowodowanych wpływem zmieniającego się klimatu w krajach rozwijających się. Kobiety, które w przeciwnym razie są marginalizowane i wykluczane z ważnych decyzji, często spontanicznie przejmują inicjatywę. Daje im to przestrzeń do stosowania tradycyjnej wiedzy i praktyk przyjaznych dla środowiska. Jeśli jednak transformacja ról płci ma być trwała i systemowa, absolutnie kluczowe jest, aby kobiety w tych krajach uzyskały również równy dostęp do opieki zdrowotnej, edukacji i możliwości ekonomicznych.
Jednak postęp w kierunku wyznaczonych celów nie jest wystarczająco szybki, aby pomóc trajektorii obecnego kierunku ludzkiej cywilizacji znacznie przesunąć się w kierunku bezpieczniejszej przyszłości w czasie. Władza nad światem i gospodarką pozostaje w dużej mierze w rękach zdominowanych przez mężczyzn strażników obecnego systemu politycznego i gospodarczego. Nie mają oni zbytniej ochoty, by z nich zrezygnować. Jeśli pod rosnącą presją ruchów społecznych i klimatu społecznego kobiety są obecnie częściej umieszczane na stanowiskach kierowniczych i decyzyjnych, oczekuje się od nich przestrzegania istniejących zasad, które oczywiście zostały stworzone przez mężczyzn.
Jednym z przykładów jest kanadyjska minister sprawiedliwości i prokurator generalna, Jody Wilson-Raybould, pierwsza kobieta reprezentująca Pierwsze Narody na tym stanowisku. Kanadyjski premier Justin Trudeau zdymisjonował ją, gdy odmówiła przestrzegania neoliberalnej polityki, która faworyzuje korporacje, a nie interes publiczny.
Jak więc widzimy, umieszczanie kobiet i przedstawicieli marginalizowanych grup na wpływowych stanowiskach samo w sobie nie wystarczy. Podczas gdy jedna kobieta na ważnym stanowisku nie zrobi dużej różnicy, w połączeniu z innymi kobietami może osiągnąć znacznie więcej. Kobiety powinny zatem wspierać się nawzajem w swojej sile i współpracować, aby znaleźć lepsze rozwiązania, czy to w przypadku pandemii, czy kryzysu klimatycznego. Taki właśnie wniosek został wyciągnięty podczas Connected Women Leaders Forum 2019, w którym wzięło udział trzydzieści wybitnych i inspirujących kobiet.
Wśród nich znalazły się znane i wpływowe kobiety - w tym Christiana Figueres, szefowa Sekretariatu ONZ ds. Zmian Klimatu, Tara Houska, prawniczka plemienna działająca na rzecz praw rdzennej ludności, a także kilka założycielek i szefowych organizacji zajmujących się prawami człowieka i ochroną środowiska. Wszyscy oni uważają, że połączenie ruchu na rzecz sprawiedliwości klimatycznej z ruchem na rzecz praw kobiet i dziewcząt jest absolutnie niezbędne do skutecznego rozwiązania kryzysu klimatycznego.
Ale co dokładnie oznacza to w praktyce? Nie chodzi tylko o to, że głosy kobiet nie mogą być dłużej bagatelizowane i wyciszane, a kobiety powinny być częściej włączane do dyskusji panelowych, komitetów eksperckich i ważnych stanowisk politycznych i gospodarczych. Liczy się przede wszystkim to, o czym mówią i z czym mają odwagę się zmierzyć. Normą na wszystkich poziomach instytucjonalnych musi stać się mówienie o rozwiązywaniu naszych kryzysów jako procesie uzdrawiania, leczeniu ran zadanych przez obecny system nierówności i konkurencji oraz jako szansie na całkowite przekształcenie systemowych przyczyn tych kryzysów. Rozwiązania, które wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej zaostrzą istniejące nierówności i różnice w społeczeństwie, powinny stracić legitymację do zmiany.
Oczekuje się, że nie tylko kobiety zaproponują właściwe rozwiązania i wprowadzą je w życie, ale także mężczyźni. Nawet taki minister jak Karel Havlíček może chcieć jaśniejszego i pewniejszego jutra dla Republiki Czeskiej i swoich dzieci zamiast tanich fabryk montażowych, węgla i rosyjskiej energii jądrowej. Troska - o nasze potomstwo, o naszych obywateli, o przyrodę, o nasz kraj, o planetę - daje nam przynajmniej pewną szansę, że jako cywilizacja poradzimy sobie z wielkimi globalnymi wyzwaniami i przetrwamy je, a także, że nie będziemy nieproporcjonalnie narażać kobiet i innych mniej uprzywilejowanych grup na ich skutki.
Wszystkie artykuły autorki/autora