Słowo feministka od lat jest szargane. Nawet wiele aktywistek się go boi. Przyjęłam termin feministka w swego rodzaju buncie. Nawet jeśli używa się go jako obelgi wobec mnie, będę się tak nazywać. Przyjmuję to z powrotem. Na szczęście wiele innych osób zrobiło to razem ze mną. Ale to, że moje otoczenie postrzega feminizm inaczej, nie oznacza, że jesteśmy z lasu. Boimy się słów, a przecież ostatecznie to język i słowa nas ratują.
Zawsze podrywa mnie to z krzesła - "Jestem za równouprawnieniem, ale nie jestem feministką". Wiele osób jest przekonanych, że nie ma już o co walczyć, a tymczasem w Polsce niedawno zmarła kobieta, której odmówiono aborcji. Walka się zmieniła, wygląda inaczej i być może dlatego Jarmila Levko ze STAN jej nie dostrzega, jak odpowiedziała na ankietę Refresher. Ale może po prostu przymyka na to oko, ponieważ mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia. Na przykład, jak ludzie będą świecić zimą lub tankować paliwo.
Gdyby politycy wiedzieli, co tak naprawdę oznacza feminizm, nie mieliby problemu z utożsamianiem się z nim. Bo przecież zdrowy rozsądek podpowiada, żeby sprzeciwiać się łamaniu praw człowieka, prawda? A może się mylę i Marek Benda czy Pavel Bělobrádek naprawdę nie chcą przyznać kobietom praw człowieka? Nie wiem, jestem tylko kobietą. Dobrze, że Pavel ma dla mnie "miękkie miejsce".
Co jest w tym wszystkim najzabawniejsze? Nasze własne oburzenie faktem, że politycy nie wyznają feminizmu. Jak mogliby to zrobić? Zostaliby ukamienowani przez swoich wyborców. Bell hooks miała rację, mówiąc, że "nigdy nie będzie masowego ruchu feministycznego, dopóki feminizm będzie rozumiany tylko przez nielicznych wykształconych". Ten tekst również wynika z postawy jednej osoby, która rozumie feminizm, wobec innej osoby, która go rozumie.
Ruch dla wszystkich
Feminizm nie jest czymś, co może sobie pozwolić na bycie ruchem elit. Wierzę, że aby dokonać prawdziwej zmiany społecznej, musi być zrozumiany przez wszystkich. Ale dopóki nie uzgodnimy, jak go nazwać, dopóki nawet kandydat na prezydenta nie będzie chciał być feministą, nigdzie się nie posuniemy. Może dlatego jesteśmy tak urażeni, ponieważ jest to wynikiem tego, co myśli czeskie społeczeństwo.
Wszystkie artykuły autorki/autora