Zakaz aborcji w Polsce: "Kobiety się boją, jesteśmy w pułapce" - mówi dyrektor organizacji pomagającej kobietom

PolskoPotratyPrawa reprodukcyjnePrawo do aborcjiPrzerwa
Joanna Podgórska
| 6.10.2023
Zakaz aborcji w Polsce: "Kobiety się boją, jesteśmy w pułapce" - mówi dyrektor organizacji pomagającej kobietom
Zdroj: Shutterstock

W Polsce weszło w życie nowe prawo, które niemal zakazuje aborcji. Jest to ogromne naruszenie praw człowieka. W rozmowie z Krystyną Kacpurą, dyrektorką Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, redaktorka polskiego portalu informacyjnego Polityka, Joanna Podgórska, przedstawia rzeczywistość polskich kobiet, które w obliczu obowiązującej ustawy antyaborcyjnej znalazły się w nierozwiązywalnych sytuacjach życiowych.

Telefony dzwonią bez przerwy?

Krystyna Kacpura, dyrektorka Federacji na rzecz Kobiet i Planowanego Rodzicielstwa: Sytuacja jest straszna. Noc z 27 na 28 stycznia była najgorszą nocą w ciągu trzydziestu lat mojej pracy w Federacji. Dostawaliśmy telefony od kobiet, które były w trakcie zabiegu. W przypadku przerywania ciąży z powodu wad płodu jest to dłuższy proces. Najpierw dostaje się pigułki, a potem procedura jest kontynuowana. Mieliśmy telefony od kobiet, które już umówiły się na jutro lub pojutrze. I tych, które czekały na wyniki badań prenatalnych. Nawet kobiety na wczesnym etapie ciąży dzwoniły do nas, pytając, co się stanie, jeśli badanie wykaże wady płodu.

Co się stanie?

Zakaz obowiązuje dopiero od kilku dni, więc trudno mówić o jakimkolwiek dobrym rozwiązaniu. Staramy się pomóc każdej z tych kobiet w jakiś sposób, doradzić im, gdzie mogą się zwrócić. To wszystko jest zgodne z wolnością informacji. Nie jest to jeszcze zabronione. Istnieje również inicjatywa o nazwie Aborcja bez Granic, która pomaga kobietom podróżować za granicę. Mam nadzieję, że granice nie zostaną całkowicie zamknięte. Nasza Federacja rozpoczęła współpracę z grupą psychiatrów, którzy są zdania, że kontynuowanie ciąży z poważnymi, śmiertelnymi wadami jest niszczące dla zdrowia psychicznego. Ostatnio nie miałem ani jednego telefonu od kobiety, u której zdiagnozowano trisomię 21 lub zespół Downa. Były to przypadki cyklopii, bezmózgowia, akranii, omphalocele, co oznacza, że narządy dziecka nie są umieszczone w jamie brzusznej, ale na zewnątrz, śmiertelne wady serca lub nerek, rozszczep kręgosłupa na całej długości płodu. Zniesienie takiej ciąży często wiąże się z koniecznością cesarskiego cięcia lub licznymi komplikacjami. A są to młode kobiety, które chcą mieć dzieci. Nie wiem, dlaczego nasze państwo jest tak okrutne.

Więc teraz zapewniacie kobietom również wsparcie psychiatryczne?

Prawicowi (konserwatywni - red.) posłowie często mówią, że legalna aborcja nadal dopuszcza punkt prawa związany z zagrożeniem życia lub zdrowia matki. To tak, jakby dawali nam podpowiedź. Psychiatra rzeczywiście może wydać opinię, że ciąża zagraża zdrowiu psychicznemu kobiety, a nawet jej życiu, bo może popełnić samobójstwo. Ale to politycy powinni podpowiadać lekarzom, nie my. Być może znajdą się odważni, którzy w takiej sytuacji stwierdzą, że ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety i dokonają aborcji. Ale wątpię. Taka sytuacja jest bardzo rzadka; przerwanie ciąży z powodu zagrożenia życia lub zdrowia kobiety stanowi zaledwie jeden procent przypadków. Trzeba mieć potwierdzenie, że ciąża zagraża życiu matki. Stan zdrowia to za mało.

Kobiety są zdeterminowane. Nie chcą, aby ich dziecko cierpiało - nawet przez chwilę. Nie martwią się o własny komfort, ale o rodzinę i cierpienie dziecka z tak wieloma wadami.

Pamiętam przypadek czterdziestosześcioletniej kobiety z Kujaw, która miała ogromną wadę wzroku, grubo ponad dwadzieścia dioptrii. Dostała zaświadczenie od okulisty, że ciąża może spowodować utratę wzroku. Inny okulista podważył tę diagnozę. Byliśmy przekonani, że możemy pomóc tej kobiecie. Złożyła skargę do Rzecznika Praw Pacjenta. Zebrała się komisja złożona z państwowego konsultanta okulisty, ginekologa i chyba jeszcze jednego lekarza. Komisja stwierdziła, że kobieta i tak w przyszłości oślepnie.

Więc może urodzić...

A potem ma się opiekować niemowlęciem jako niewidoma matka czterdziestosześciolatki. Z tego, co wiem, dokonała aborcji za granicą. Cała jej rodzina złożyła się na pokrycie kosztów.

Czy psychiatrzy, którzy z tobą pracują, dokonują takich ocen?

Tak, robią to. Od czasu prawie całkowitego zakazu aborcji kobiety, które do nas dzwonią, są w strasznym stanie psychicznym. Są zdeterminowane. Nie chcą, by ich dziecko cierpiało - nawet przez chwilę. Nie chcą obwiniać siebie za jego cierpienie. Mówią, że nie chodzi im o własny komfort, ale o rodzinę i cierpienie dziecka z tyloma wadami. Każda tak problematyczna ciąża zagraża życiu i zdrowiu kobiety. Już po 22 października, kiedy Trybunał Konstytucyjny wydał swoją decyzję, wielu lekarzy i ginekologów podpisało się pod listem otwartym. Jednak tylne drzwi, o których mówią prawicowi posłowie, to po prostu fikcja. Jesteśmy w pułapce. Kobiety są tak przerażone, że są o krok od wybuchu problemów psychologicznych. Kilka dni temu zadzwoniła do nas kobieta z pytaniem, jak długo powinna siedzieć w jacuzzi. Wcześniej wbiegała po schodach, by wywołać aborcję. Wie, że jej płód jest poważnie uszkodzony. Coraz częściej ma myśli samobójcze.

Tylko pięć procent polskich szpitali wykonywało legalne aborcje. Te opcje już nie istnieją.

Nie wierzę, że kobieta, która zdecydowała się na aborcję, powstrzyma się od niej, ponieważ państwo na to nie zezwala. Zawsze tak było. A jeśli chodzi o lekarzy, oni również dzwonią do nas przerażeni i pytają, co robić. Jeden z nich powiedział, że ma pacjentkę w trakcie procesu przerywania ciąży. Dostała pigułkę i nagle zakaz wszedł w życie. Co powinna zrobić? Kobieta wpada w szał i zaczyna przejawiać zachowania autoagresywne. Jest niekomunikatywna, nie pozwala nikomu się do siebie zbliżyć. Chce rozbijać szklanki, aby zdobyć ostry kawałek szkła. Jaką radę mógłbym mu dać? Niech zadzwoni do psychiatry, niech ją zbada i opisze jej zachowanie w karcie. Aborcja została przeprowadzona tej samej nocy. Takich historii było wiele. Ani pacjentka, ani lekarz nie zostali wcześniej ostrzeżeni, że decyzja zostanie nagle opublikowana tej nocy (decyzja Trybunału Konstytucyjnego i zmiana prawa weszły w życie wraz z publikacją - red.).

Czy możliwe jest ustalenie, ile kobiet umówiło się już na wizytę i otrzymało informację, że nie będą mogły poddać się zabiegowi?

Nie. Nie wszystkie się z nami kontaktują. I nie liczę już tych, które do nas dzwonią, bo w tej chwili o tym nie myślę. W tej chwili najważniejsza jest rozmowa z kobietą i pomoc jej. Często rozmawiam z ich partnerami, bo są zbyt roztrzęsieni, żeby rozmawiać.

Co możesz dla nich zrobić dzisiaj?

Jeszcze przed 22 października nie było łatwo. Tylko pięć procent polskich szpitali wykonywało legalne aborcje. Kobiety, które się do nas zwracały, otrzymywały pomoc prawną, szczegółowe informacje o tym, co, jak i gdzie, a my mówiliśmy im, w którym szpitalu mogą wykonać legalny zabieg. Te możliwości już nie istnieją. Obecnie jesteśmy w kontakcie z krajami skandynawskimi. W szwedzkim, norweskim i islandzkim parlamencie są już ustawy pozwalające Polkom na legalną, bezpłatną aborcję w tych krajach. Mamy nadzieję, że inne kraje europejskie zdecydują się na podobny krok. Pomoc oferują również organizacje feministyczne i Polki mieszkające na Zachodzie. Tworzą grupy wsparcia. To dzieje się tu i teraz. Holenderska ginekolog dr Rebecca Gomperts, założycielka Women on Web, zapowiedziała, że będzie wysyłać tabletki poronne Polkom, które zmagają się z problematyczną ciążą, bo jest to zgodne z wytycznymi WHO. Aborcja Bez Granic również oferuje pomoc. Na stronie Federacji dzielimy się adresami, które znamy. Robimy, co możemy.

Artykuł ukazał się na portalu Polityka. Tekst publikujemy za uprzejmą zgodą polskiej redakcji.

Tłumaczenie.

Copyright: ©Polityka sp. z o.o. S.K.A 2021

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz