"Nie ma znaczenia, co ma się między nogami" - mówi osoba, która najczęściej kieruje ścieżką swojego życia w dużej mierze w oparciu o to, co ma między nogami. Tak, o ile nie jest to aktywność, w której wykorzystuje się swoje narządy płciowe, to rzeczywiście nie ma znaczenia, co "ma się między nogami". Ale właśnie dlatego powinno nas uderzyć, jak bardzo środowisko czeskiej polityki, na przykład, jest nastawione na mężczyzn.
Interesujące jest to, że pozornie egalitarny wykład o tym, że wszyscy jesteśmy równi i nie musimy zajmować się płcią, jest skierowany głównie do feministek, mimo że drugiej stronie trzeba o tym przypominać znacznie częściej. Na przykład, gdy pracodawca pyta młodą kobietę ubiegającą się o pracę, czy planuje mieć dzieci. Jakby to nagle miało znaczenie. "Uh, mój chłopak i ja jeszcze o tym nie rozmawialiśmy". A pokój nagle zostaje odświeżony egalitarnym duchem rewolucji francuskiej - po małej przerwie nie ma już znaczenia, co jest między nogami.
Ogólnie rzecz biorąc, głos ścisłej równości płci był ostatnio słyszalny, zwłaszcza w momencie, gdy kobiety powinny być w jakiś sposób aktywnie wspierane - być może poprzez parytety. Z drugiej strony, w codziennym biegu rzeczy, kiedy na przykład nowi (i starzy) mężczyźni dołączają do czeskiej Izby Poselskiej setkami co kilka lat, wydaje się, że słuszne jest ciche zaakceptowanie i ukłonienie się takiemu wynikowi naturalnego biegu rzeczy. Niewidzialny penis rynku przemówił - a kim my jesteśmy, by zakłócać jego harmonię? O męskim tłumie zadecydował spontaniczny bieg opatrzności historii, nieuregulowana wola fallusa niezakłóconego pozytywną dyskryminacją.
A jednak w tym roku, po raz pierwszy w historii, finałowa debata w przeddzień wyborów nie będzie wyglądać jak Studio Football. Markéta Pekarová Adamová, wyjątek, zawędrowała między męskich liderów - tylko po to, by potwierdzić regułę i zademonstrować, jak działa tak zwana "debata". Podczas gdy szklany sufit oznacza niewidzialną barierę, którą kobieta musi pokonać w drodze na stanowisko kierownicze, szklany klif oznacza rodzaj równie "naturalnego" horyzontu, wzdłuż którego kobieta wspina się na stanowisko kierownicze w momencie, gdy instytucja jest na skraju wyginięcia, tak że jej pozycja lidera traci swoją dawną atrakcyjność, a mężczyźni dobrowolnie opuszczają stanowisko.
Bohaterka Prezydenta
Drukowany program specjalny, Heroine Presidents, poświęcony kobietom w polityce, na stanowiskach publicznych i być może pewnego dnia na najwyższym urzędzie w państwie. Kto powinien zostać pierwszą czeską kobietą-prezydentem? Czy przywództwo kobiet różni się od przywództwa mężczyzn? Jakie przeszkody napotykają kobiety w polityce?
Bradáčová, Kolínská, Němcová, Šípová, Nerudová. Pięć wywiadów z kobietami, które mają to coś w sobie - Czas na "kobiecy styl" przywództwa - Feministyczna biblioteka - O uzależnieniu od pracy - Czego uczy nas Zuzana Čaputová - Czy parytety są tego warte?
Przeczytaj więcej o specjalnym wydaniu Heroine President.
Dlaczego kobiety nie chcą tu przychodzić?
Nie jestem fanką takich określeń jak szklany sufit, bo uważam je za zbyt miękkie, estetyczne, korporacyjne, społecznie odpowiedzialne. Nazwałabym rzeczywistość po imieniu: podział ról w dzisiejszym świecie polityki jest zdeterminowany przez parytety dotyczące mężczyzn. Tyle tylko, że są one tak silnie wbudowane w każdy poziom systemu, że nie ma potrzeby ich w ogóle nakazywać: to, co jest zinternalizowane, nie musi być formalizowane. Dlatego też chciałbym, aby kwoty przeszły pewną rebranding. Kampania na rzecz parytetów dla kobiet nie byłaby teraz kampanią na rzecz parytetów dla kobiet, ale kampanią na rzecz zniesienia tych zakorzenionych parytetów dla mężczyzn.
Czy potrzebujemy pierwszego czeskiego prezydenta?
"Był rok 2018, kiedy Republika Czeska przystępowała do drugich bezpośrednich wyborów prezydenckich. Dziewięciu mężczyzn, których średnia wieku wynosiła 62 lata, ubiegało się o stanowisko głowy państwa. De facto żaden z nich nie reprezentował żadnego konkretnego doświadczenia życiowego, byli po prostu przedstawicielami bardzo specyficznej części społeczeństwa. Niezależnie od płci, byli to ludzie o bardzo podobnych wartościach, zamożni i w większości przypadków uprzywilejowani kulturowo i społecznie. Z drugiej strony, brak pewnego rodzaju doświadczeń był dla nich wspólny: Z opieką, z dyskryminacją, a może z syndromem oszusta, który jest centralny i typowy, choć często nierefleksyjny, przynajmniej dla kobiet ".
Apolena Rychlíková o drodze kobiet do najwyższych stanowisk państwowych.
Przez ostatnie kilka lat od czasu do czasu oddawałem się pięknej fantazji na temat inżynierii społecznej: Jak by to było, gdyby na karcie do głosowania obowiązywały kwoty suwakowe? Mężczyzna i kobieta na zmianę? Lista kandydatów, która nie byłaby w stanie zastąpić dziesięciu mężczyzn dziesięcioma kobietami, byłaby po prostu nieważna. Nie sądzę, że byłoby tak źle, jak się wydaje - w moim śnie byłoby znacznie gorzej. Nie wdrożyłbym tej zasady od razu, wtedy pojawiłyby się różnego rodzaju wyzwania prawne i bunty przeciwko niej. Dałbym partiom na to całą kadencję. Miałyby cztery lata na zmianę podejścia do kobiet od podstaw.
Co by po tym nastąpiło? Przede wszystkim zniknąłby argument "nie chcą do nas dołączyć". Zamiast tego zacząłby być zapisywany na flipcharcie na spotkaniach strategicznych sekretariatu partii, z przerażonym podwójnym znakiem zapytania. "Dlaczego kobiety nie chcą do nas dołączyć?", zapytałoby kierownictwo partii - przede wszystkim siebie nawzajem. Następnie pojawiały się grupy fokusowe: "Dlaczego nie chcesz do nas dołączyć?".
W ciągu sześciu miesięcy od dekretu rozpoczęłyby się duże kampanie rekrutacyjne. Równowaga między życiem zawodowym a prywatnym stanie się silną kwestią polityczną. W ciągu roku poświęcono by mu jeden z odcinków programu Focus Václava Moraveca. Obecny "kwiat selekcji naturalnej" w czeskim parlamencie zmieniłby się nie do poznania w następnych wyborach. Starszych członków partii często zastępowałyby ich żony - wierzę, że w większości takich przypadków byłaby to odświeżająca zmiana.
Polityka zmieniłaby się od podstaw. Konieczność napędzałaby niesamowitą produktywność partii w znajdowaniu nowych twarzy, członkiń, liderek, kandydatek. Wkrótce powstałyby całe instytuty koordynujące równą reprezentację. Tak jak gdyby mężczyźni nagle zaczęli rodzić - w ciągu roku NASA zajęłaby się tym tematem, w ciągu dwóch lat w każdej społeczności powstałby nowoczesny dom położniczy, a w ciągu pięciu lat Cyfrowe Narodziny 4.0 byłyby swobodnie dostępne, umożliwiając ciężarnemu mężczyźnie bezbolesny poród w cieple własnego domu za pomocą aplikacji.
Polityka zostałaby zalana kobietami - co nie powinno nikomu zbytnio przeszkadzać, bo w końcu nie ma znaczenia, co kto ma między nogami.
Nienaturalny stan rzeczy
Ale czy rzeczywiście byłaby to zmiana na lepsze? Czy kobiety są aż tak "inne", że zmieniłyby naturę polityki, jaką znamy? A co z przykładami kobiet-polityków, które są bardziej władcze niż mężczyźni w forsowaniu czysto męskich kwestii?
Nie, kobiety nie są "inne" od mężczyzn. Przynajmniej w sensie obywatelskim i politycznym. Jako obywatelki mają takie same prawa jak ich męscy odpowiednicy. Obejmuje to prawo do głosowania i bycia wybieranym. Ale jeśli przez całe życie jesteś dziewczyną, dziewczyną, młodą damą, miss, missus i damą, wnosisz do polityki, chcąc nie chcąc, zupełnie inne doświadczenie życiowe, a wraz z nim zupełnie inne spojrzenie na życie. Taką, której mężczyzna (lub mężczyzna płciowy) nigdy nie może wnieść.
Ta perspektywa nie pojawi się w polityce tak długo, jak długo kobiety będą tylko wypełniać zarezerwowane miejsca w męskim klubie. Ta perspektywa pojawi się w polityce tylko wtedy, gdy będzie w niej co najmniej tyle samo kobiet co mężczyzn, na stanowiskach o równym znaczeniu, z równą przestrzenią w mediach i z równymi szansami na wybór.
Dlaczego nie pytamy, jak zmienić ten całkowicie nienaturalny stan rzeczy, w którym jako obywatele jesteśmy nadreprezentowani przez mężczyzn? Jak to się dzieje, że ci, którzy "nie dbają o to, co mają między nogami", nie walczą jeszcze o zniesienie niewidzialnych parytetów dla mężczyzn?
Wszystkie artykuły autorki/autora