„Przepraszam” – mówi Bella do Avy, swojej rywalki z branży pornograficznej po tym, jak w trakcie kręcenia wspólnej sceny przekroczyła jej granice. „Za co?” – odpowiada zdzwiona Ava, dla której zapewne to nie pierwsza tego typu sytuacja. To jednak tylko jedna z kwestii, którą porusza długometrażowy debiut szwedzkiej reżyserki, Ninjy Thyberg – „Pleasure”.
Bella jest dziewiętnastoletnią Szwedką, która – jak sama przyznaje – jest dość znudzona ludźmi w swoim kraju. Wyjeżdża więc do Los Angeles, bo marzy jej się bycie kolejną wielką gwiazdą przemysłu pornograficznego. A gdy w trakcie kontroli na lotnisku pada rutynowe pytanie „w jakim celu podróżujesz? Biznes czy przyjemność?” – odpowiada tytułowe „Pleasure”. Od tej pory zaczyna zdobywać kolejne zlecenia i trafia na plany wielu filmów dla dorosłych.
Ninja Thyberg już w 2013 roku nakręciła krótkometrażówkę pod tym samym tytułem, jednak zanim zdecydowała się zrealizować długometrażowy film (mający też inną historię) spędziła aż cztery lata na researchu. Wspomina, że kiedyś była działaczką anty-pornograficzną, o bardzo czarno-białym spojrzeniu na całą sprawę, postanowiła więc poznać temat lepiej i przede wszystkim posłuchać samych osób pracujących w tym przemyśle. Dlatego spędziła wiele czasu w Los Angeles, odwiedzała nie tylko plany filmowe, ale nawet przez chwilę mieszkała – tak, jak jej bohaterka, Bella – w domu kobiet występujących w filmach pornograficznych. W „Pleasure” możemy obejrzeć nie tylko wiele historii, które Thyberg widziała na własne oczy, ale również w większości postacie grane są przez osoby rzeczywiście związane z branżą. Chociażby agent Mark Spiegler gra samego siebie, a wcielająca się w Avę Evelyn Claire w rzeczywistości dla niego pracuje.
„Pleasure” dobrze pokazuje mechanizmy władzy i kontroli, związane nie tylko z pieniędzmi, chociaż często grają one kluczową rolę.
„Pleasure” wpisuje się w trwającą od jakiegoś czasu w Polsce dyskusję na temat pracy seksualnej. Wydaje się, że dzięki temu, że reżyserka i scenarzystka w jednej osobie spędziła tak wiele czasu na rozmowach i przyglądaniu się branży, film jest bardzo wyważony. Przede wszystkim, co dla niektórych może być zaskakujące, w żaden sposób nie ocenia on pod kątem moralnym tego, co robi Bella. Nie jest ona ofiarą – do rozpoczęcia kariery w branży pornograficznej nikt jej nie zmusił, zawsze też może wrócić do rodzinnego domu w Szwecji (co jest podkreślone w trakcie rozmowy telefonicznej z mamą). Nie jest też osobą, która nie ma żadnych dylematów, wątpliwości czy po prostu bólu związanego z tym, co robi.
Czy porno może być etyczne?
Blaski i cienie branży
Film Thyberg pokazuje więc przemysł pornograficzny jako dostępny w zasadzie dla wszystkich, co jednocześnie nie znaczy, że każda osoba się w nim odnajdzie. Z jednej strony mamy zdecydowane cienie. Na niektórych planach filmowych Bella nie może czuć się bezpiecznie, nawet pomimo tego, że padają deklaracje, iż w każdej chwili może powiedzieć, że chce przerwać i nie będzie kończyć danej sceny. Gdy zwraca się do swojego agenta z pretensjami, że jej granice zostały wyraźnie przekroczone i została zgwałcona słyszy, żeby nie nadużywała wielkich słów oraz że przecież sama poprosiła o ostrzejsze zlecenia. Gdzie indziej doświadczy też subtelnej manipulacji – będzie słuchać o tym, że jest silna, wręcz stworzona do grania w filmach porno, na pewno da sobie radę. Thyberg nie ukrywa, że w branży jest dużo ludzi, którzy wykorzystują swoją przewagę, a przemoc – zarówno psychiczna, jak i fizyczna – nawet jeśli nie jest jest codziennością, na pewno nie należy do rzadkości. „Pleasure” dobrze pokazuje przeróżne mechanizmy władzy i kontroli, związane nie tylko z pieniędzmi, chociaż często grają one kluczową rolę.
Z drugiej strony Bella trafia też na plan – chyba nieprzypadkowo za reżyserię odpowiada na nim kobieta – gdzie jest traktowana z ogromnym szacunkiem. Zanim dojdzie do włączenia kamery, wszyscy upewniają się, co jest w porządku, co nie, gdzie każda z osób uczestniczących ma granice. Są ustalane słowa (lub gesty) bezpieczeństwa, po których natychmiast następuje zatrzymanie zdjęć. Do pozytywów można zaliczyć również wsparcie i przyjaźń, zawiązujące się między kobietami mieszkającymi w tym samym domu, co Bella. Dzielą się one ze sobą swoimi doświadczeniami, żartują, a także marzą o tym, by kiedyś założyć swoją wytwórnię, w której same ustalałyby wszystkie zasady. Belli udaje się również nawiązać, opartą na zaufaniu, relację z jednym kolegą z planu.
„Pleasure”, jak zostało zasygnalizowane we wstępie, jest też jednak filmem o granicach, a raczej ich przekraczaniu. By osiągnąć swój cel i zostać gwiazdą branży, Bella musi być gotowa na coraz więcej. Wymaga to determinacji, odwagi i jest często o wiele trudniejsze, niż się początkowo spodziewała. Mało tego, w którymś momencie, żeby utrzymać się na szczycie, sama musi zacząć traktować inne osoby w niewłaściwy sposób. Używa chociażby tych samych tekstów, które sama słyszała na początku filmu, by nakłonić koleżankę do udziału w scenie, w której ta nie chce uczestniczyć. A gdy widzi przemoc, nie okazuje wsparcia, tylko bagatelizuje całą sytuację.
Nie zapomina się o odbiorcy pornografii. Odbiorcy, który z jednej strony chce dostawać coraz mocniejsze, bardziej stymulujące obrazy, z drugiej jest gotów obrazić występującą w produkcjach pornograficznych kobietę w komentarzu na Instagramie.
Zamiast ratunku lepsze warunki
Koniec końców wszystko to związane jest z nami wszystkimi, odbiorczyniami i odbiorcami. Większość z nas ogląda filmy pornograficzne, niekiedy coraz bardziej brutalne. Dotyczy to z dużej części mężczyzn, dla których seans „Pleasure” – mam nadzieję – może być bardzo ciekawym, ale też często niekomfortowym doświadczeniem (film oglądałem zresztą na sali, na której siedzieli wyłącznie faceci). Nie tylko dlatego, że w filmie jest dużo momentów, w których wyraźnie zostaje pokazane, w jaki sposób – bywa, że przy pomocy wstrzykiwania specjalnych środków – mężczyźni przygotowują się do kręcenia scen.
Przede wszystkim jednak muszą zmierzyć się z tym, że nie zapomina się tu właśnie o odbiorcy pornografii. Odbiorcy, który z jednej strony chce dostawać coraz mocniejsze, bardziej stymulujące obrazy, z drugiej jest gotów obrazić występującą w produkcjach pornograficznych kobietę w komentarzu na Instagramie. Dla nas, mężczyzn, „Pleasure” może być wartościową formą konfrontacji z przynajmniej niektórymi naszymi przekonaniami. Chociażby z chęcią „ratowania” Belli. W wywiadach Thyberg podkreśla, że bardzo chciała uniknąć tego typu emocji wśród publiczności i przyznam, że podczas oglądania przez chwilę pomyślałem „jak mógłbym jej pomóc?”. Zaraz potem uświadomiłem sobie jednak, że bohaterka tej pomocy ani nie potrzebuje, wręcz jej nie chce. Podobnie zresztą, jak mojej oceny tego, co robi.
Z brakiem tej ostatniej nie miałem problemów. Nie mam sprecyzowanego, twardego poglądu na pracę seksualną, nie twierdzę, że nawet muszę go mieć. Póki co jestem w stanie zgodzić się z Thyberg, że przede wszystkim trzeba słuchać samych zainteresowanych. Tym bardziej, że pornografia – tak, jak i inne rzeczy, które budzą kontrowersje czy wątpliwości – nie zniknie, bo ktoś jej zakaże. Zawsze znajdą się osoby, które będą chciały kręcić filmy porno i te, które będą chciały je oglądać. A skoro tak, to warto dyskutować o tym, co zrobić, by było to jak najbardziej bezpieczne i komfortowe dla wszystkich biorących udział w produkcji.
Thyberg udowodniła, że jest to możliwe. Po pierwsze, jak zostało wspomniane, zanim zabrała się za nakręcenie długometrażowego filmu, bardzo mocno zgłębiła temat. Po drugie, spędziła równie dużo czasu na rozmowach i konsultowaniu scenariusza z Sofią Kappel, debiutantką wcielającą się w Bellę, by mieć pewność, że w trakcie realizacji zdjęć będzie się czuć dobrze i nie będzie musiała przekraczać żadnych swoich granic. Jak więc widać, „Pleasure” może być dowodem – razem z coraz popularniejszą etyczną pornografią, zwykle tworzoną przez kobiety – że da się stworzyć lepsze warunki dla kobiet, które wybierają pracę seksualną.
Wszystkie artykuły autorki/autora