Nie widać ich, mimo że istnieją. Ukrywają się, ponieważ boją się, że zostaną zgwałcone i okradzione. Bezdomność kobiet wynosi około 40%, ale wydaje się, że to tylko ułamek. Francuski film skupia się właśnie na nich.
W historii kina chyba tylko Agnes Varda w swoim słynnym dramacie z lat osiemdziesiątych, Bez dachu i bez prawa, o młodej włóczędze o imieniu Sandrine, zajmowała się problemem absolutnej wolności. Brakuje jednak zbiorowego portretu, który pokazałby, że nie jest to dobrowolny wybór.
Zwłaszcza w czeskim środowisku filmy o tematyce społecznej wydają się być przeklętym przedsięwzięciem. Z góry wiadomo, że nie odniosą sukcesu wśród publiczności, ponadto są w większości gatunkowo związane z dramatem i dziwnymi otwartymi zakończeniami. Raz na jakiś czas pojawia się coś takiego jak Poupata (2011) Zdeněka Jiráska, a potem długo nic. To tak, jakbyśmy w Czechach wstydzili się biedy i uważali ją za niegodną filmów fabularnych.
Obecnie we Francji najwięcej mówi się o strefach zakazu wjazdu dla imigrantów, ale problem marginalizacji jest wyraźnie szerszy. Każdy może znaleźć się na dnie.
Kiedy idziemy do kina, powinien to być przysłowiowy "kawałek tortu", a nie "czerstwy chleb powszedni", czy w czeskim przypadku raczej "czerstwa pizza pod oknem". Jedynym reżyserem w tym kraju, który stara się bardziej konsekwentnie opowiadać o ludziach z marginesu społecznego, jest Bohdan Sláma, który zazwyczaj przedstawia biedę jako coś poetyckiego i szlachetnego, niezależnie od tego, czy myślimy o Szczęściu, Czterech słońcach czy ostatniej Babie z lodu.
Obok niego wyróżnia się tylko Jan Prušinovský, który odnajduje komizm w wulgarności (tym razem wyraźnie niechcianego) stylu życia zdeklasowanych ludzi - jego Kobry i kraby oraz seria Most! to prawdopodobnie jedyne rodzime przypadki filmowe, w których spotykamy się z żywym językiem ulicy i prawdziwymi kulisami ubóstwa.
Bieda jest produkowana przez system
Na Zachodzie wygląda to zupełnie inaczej. Mają długą tradycję wszelkiego rodzaju podejść, od tragicznych po komediowe. Pojęcie "klasy robotniczej" nie jest tu obciążone negatywnym zabarwieniem "dyktatury proletariatu", kiedy do władzy doszły niewykształcone prymitywy. Brytyjska tradycja filmów społecznych jest szczególnie silna, ponieważ Wielka Brytania pozostaje społeczeństwem podzielonym klasowo, w którym trudno jest powstać, a następnie zostać zaakceptowanym.
We Francji narodziła się idea "równości, wolności i braterstwa", ale w rzeczywistości wiele różnic społecznych utrzymuje się do dziś. Często dochodzi do strajków przeciwko nierównościom, ale wiele grup ludzi pozostaje na marginesie. Obecnie we Francji najwięcej mówi się o strefach zakazu wjazdu dla imigrantów, ale problem marginalizacji jest wyraźnie szerszy. W szczególności trudno jest mówić o tym, że jakakolwiek przynależność etniczna lub religijna z góry determinuje to, jak ludzie się zachowują i gdzie kończą. Ubóstwo jest wytwarzane przez cały system i każdy może znaleźć się na jego dnie.
Wśród bezdomnych przeważają białe Francuzki, a duża część z nich pochodzi z dobrych środowisk klasy średniej i często ma bardzo solidną pracę. Nie wybrali oni życia na ulicy jako swego rodzaju przygody, ani też nie jest ono zazwyczaj wynikiem lenistwa czy fundamentalnej niekompetencji.
Oparty na filmie dokumentalnym i książce Claire Lajeunie, The Invisibles, wyreżyserowany przez Louisa Juliena Petita i napisany przez Marion Doussot, łączy profesjonalne aktorki z prawdziwymi bezdomnymi kobietami. Proces tworzenia tego filmu - podczas castingu nakręcono 150 godzin materiału - sprawia, że jest to dość wyjątkowe dzieło.
Ale celem nie było tylko opisanie i odtworzenie informacji z dokumentu. Podobnie jak poprzednie filmy Petita, The Invisibles próbuje przezwyciężyć ślepy zaułek determinizmu i znaleźć sposób na rozwiązanie sytuacji poprzez subwersję.
Debiut Petita, Discount ( 2014), opowiada historię pracowników supermarketu, których miejsca pracy zaczynają być zagrożone przez samoobsługowe kasy, więc postanawiają założyć własny "alternatywny supermarket" zaopatrzony w kradzione produkty, które w przeciwnym razie zostałyby spisane na straty z powodu upływu daty ważności. W ten sposób łączy się temat automatyzacji pracy, a także zero odpadów i nurkowania w śmietnikach. Kapitalizm, który wysyła towary i ludzi na złom, jest zwalczany w tej pozornie realistycznej, ale fantazyjnej komedii za pomocą środków opartych na czystej desperacji i potrzebie przekształcenia tej desperacji w coś pozytywnego.
Inny film z 2016 roku, zatytułowany na cześć jego bohaterki Carole Matthieu (w tej roli starzejąca się diva Isabelle Adjani), opowiada historię lekarki pracującej w firmie, w której pracownicy są zastraszani. Tutaj również mamy do czynienia z próbą buntu przeciwko systemowi, który zmusza pracowników do pracy do upadłego, a opieka medyczna ma jedynie przedłużyć to cierpienie i utrzymać ludzi przy życiu, aż do całkowitego wypalenia. W przeciwieństwie do Discount, Petit nie znajduje tu nadziei, ani nie próbuje odkupienia.
Chaotyczna empatia
The Invisibles wychodzą z tej depresji z bardziej optymistyczną wizją. Cztery pracownice ośrodka opieki dziennej dla bezdomnych kobiet postanawiają wykroczyć poza swoje obowiązki, by zintegrować swoje podopieczne z powrotem ze społeczeństwem. W tym celu tworzą dla nich "środowisko szkoleniowe", przyprowadzając je do ludzi lub przyprowadzając ludzi do nich, aby mogły wybrać wśród nich pracowników, a może nawet partnerów życiowych.
Problem polega na tym, że w ten sposób zaczynają łamać prawo - pozwalając im obozować w niedozwolonych miejscach, prowadząc squat, pozwalając im spać w ośrodku dziennym, tworząc fałszywe CV, ukrywając nielegalnych uciekinierów i tak dalej. Petit oczywiście zdaje sobie sprawę z absurdalności działań tych Samarytan, którzy poświęcają nawet swoje życie prywatne na rzecz pracy, która w większości przypomina syzyfowe imprezowanie.
Niektóre kobiety są bardziej winne swojemu losowi, inne mniej; dla niektórych korzystne jest zachowywanie się pasożytniczo, dla innych to wstyd.
Jednocześnie absurdalność i łamanie zasad postrzegają jako jedyny sposób na zwrócenie uwagi, że obecne biurokratyczne procedury nie zmniejszają liczby bezdomnych kobiet. Nacisk na efektywność wydawania publicznych pieniędzy i nieco chaotyczna ludzka empatia stoją obok siebie. Obie nie wydają się właściwe, ale chaotyczne reakcje przynajmniej sugerują, że coś powinno się zmienić.
W takim ujęciu może to brzmieć nudno, jak naiwna walka z biurokratycznym aparatem albo wręcz wyraz głupoty bohaterek, które po latach praktyki powinny wiedzieć, że głową muru nie przebijesz, a co dopiero polegać na "sercu". Petit udaje się jednak przedstawić tak szeroki wachlarz bezdomnych kobiet, w różnym wieku, o różnym pochodzeniu, inteligencji i podejściu do własnego losu, że filmowi nie można zarzucić schematyzacji. Rzeczywiście, niektóre kobiety są bardziej winne swojemu losowi, inne mniej; dla niektórych korzystne jest pasożytowanie, dla innych to wstyd. Ingerencja władzy z góry nie jest demonizowana, druga strona po prostu też robi swoje.
Z pewnością The Invisibles nie zapewnia tak relaksującej rozrywki, jak na przykład stary brytyjski Into the Nude ( 1997), w którym zwolnieni pracownicy postanowili się rozebrać. To nie jest seksowny film, to nie jest film o niezręczności, to nie jest film o męskim ego. Cały film jest raczej przesiąknięty kobiecą wrażliwością i empatią, nawet jeśli same bohaterki nie są do końca wrażliwe.
Obrazy pozostają
Tylko jedna rzecz pozostaje nieco zagmatwana. Gest buntu, na który decydują się bohaterki, prawdopodobnie nigdy nie miałby miejsca w prawdziwym życiu i należy do sfery tęsknych marzeń. Styl filmu jest jednak ultrarealistyczny, momentami przypominając bardziej dokument niż film fabularny. Wyjątkiem jest okazjonalne użycie muzyki, która nie ma prawdziwego źródła w obrazie i stymuluje bohaterów do postrzegania siebie jako bardziej napakowanych akcją i czujących się szczęśliwszymi, niż byłoby to adekwatne do sytuacji. Poza tym jednak stylistycznie pozostajemy na terytorium surowych realistycznych dramatów.
Inni twórcy, tacy jak Aki Kaurismäki w swoim Le Havre (2011), kładą duży nacisk na stworzenie kontrastu między palącym, aktualnym tematem a hiper-stylizowanym stylem, w jakim jest on przedstawiony. Buciarz Kaurismäkiego, który postanawia uratować małą afrykańską sierotę, nie żyje tak naprawdę we współczesnym świecie, ale w swego rodzaju retro-wizji, filmie z ubiegłego wieku, filmie, w którym cuda są możliwe.
Do takiego wniosku dochodzili kolejni twórcy, którzy wcześniej kręcili filmy realistyczne, jak choćby słynny Vittorio De Sica, który po Złodziejach rowerów (1948) wymyślił Cud w Mediolanie (1951), w którym zastosował odkupieńczą zasadę fantazji, potrzebę ucieczki od okropności rzeczywistości.
Podejście Louisa Juliena Petita w The Invisibles jest dość zagadkowe. Niektórzy mogą interpretować je jako niezbędny zastrzyk optymizmu, inni jako złudną naiwność lub stylistyczną niekonsekwencję. Zawsze jednak pozostawia po sobie obrazy kobiet, którymi nikt wcześniej się nie interesował. I dotyczy to zarówno bezdomnych kobiet na ulicach, jak i pracowników socjalnych.
Wszystkie artykuły autorki/autora