Enola Holmes. Hitowy film Netflixa stawia emancypację na głowie

Film
Pavel Houdek
| 27.9.2023
Enola Holmes. Hitowy film Netflixa stawia emancypację na głowie
Zdroj: Imdb.com

Siostra Sherlocka i Mycrofta Holmesów otrzymuje przestrzeń do rozwiązania dwóch spraw jednocześnie w nowej telewizyjnej adaptacji powieści Nancy Springer i, nawiasem mówiąc, przyczynia się do wysiłków na rzecz emancypacji kobiet.

Enola Holmes, film familijny osadzony w świecie opowiadań Arthura C. Doyle'a, osadzony w świecie Enoli Enoli, jest dostępny od ponad trzech tygodni na Netflixie w Czechach i od razu znalazł się na szczycie rankingów oglądalności. 16-letnia bohaterka w roli głównej oraz feministyczne i emancypacyjne przesłanie sugerują, że uniwersum Sherlockian nie pozostawiło kamienia na kamieniu. To, że potrzebujemy filmów z realnymi kobiecymi wzorami do naśladowania, nie podlega dyskusji. Ale dlaczego nie działa to w przypadku Enoli Holmes?

Enola jest 16-letnią młodszą siostrą Sherlocka i Mycrofta, mieszkającą samotnie w rozległej rezydencji z matką, która wychowuje ją w bardzo swobodny i niekonwencjonalny sposób. Uczy ją sztuk walki, ale także szachów, prowadząc ją do sprawności fizycznej i sztuki. Ale w dniu szesnastych urodzin Enoliny znika bez śladu. Sherlock Holmes przybywa, aby rozwiązać zagadkę, podczas gdy Mycroft, nowy opiekun Enoliny, chce jak najszybciej umieścić ją w szkole z internatem. Enola ucieka i ostatecznie wyrusza na własną rękę, by odnaleźć matkę. W trakcie swojej przygody trafia na sprawę młodego wicehrabiego Tewkesbury, któremu kilkakrotnie ratuje życie, między innymi dzięki znajomości technik walki.

Krytyka, że Enola Holmes jest filmem nieco sztampowym, jest prawdopodobnie uzasadniona. Ale czy oceniamy inne filmy familijne według tych samych standardów? Bardzo często są one równie sztampowe i kliszowe - młody mężczyzna, który wyrusza jako outsider, by stawić czoła wielkiemu wyzwaniu, po drodze pechowo się zakochuje, ale zdaje egzamin i ostatecznie zdobywa miłość ukochanej. To klisza powtarzana setki razy, która stała się normą i której nikt z tego powodu nie krytykuje. Pewna doza przewidywalności i banału należy do gatunku kina familijnego. Wydaje się, że z filmem jest tak samo jak z życiem - gdy kobieta zaczyna robić to, co zwykle robią mężczyźni, zostaje za to potępiona.

Krzywe zwierciadło

Problematyczny jest nie tyle sam szablon. Twórcy filmu przyjęli ustaloną formę i subtelnie ją odwrócili; kobiety otrzymały rolę bohaterek w centrum akcji, mężczyźni rolę osób postronnych lub tych, których trzeba ratować. Aby jednak uzyskać prawdziwie feministyczne przesłanie, nie wystarczy maksymalnie uwypuklić i odwrócić stereotypów na temat kobiet i mężczyzn. Taki obraz staje się wtedy własną karykaturą, skrajnością, która schlebia przekonanym, ale zniechęca resztę. Przyznajmy: matka, wojująca feministka z tajnym magazynem bomb i dynamitu, która wychowuje córkę samotnie bez mężczyzn i uczy ją jujutsu, a następnie zostawia ją na progu dorosłości, ponieważ zamierza dokonać rewolucji. Czy może być bardziej eskalowany? Nic dziwnego, że dla wielu osób jest to po prostu "feministyczna propaganda".

To, na co film zwrócił uwagę, to fakt, że nie mamy wielu filmów familijnych, a nawet bajek i filmów dla najmłodszych z silną kobietą w roli głównej, która mogłaby działać jako bardzo potrzebny wzór do naśladowania dla dziewcząt. A naprawdę ich potrzebujemy. Kultura odgrywa znaczącą rolę w tym, jak postrzegamy otaczający nas świat, jego strukturę i naszą w nim rolę. A jeśli przez całe dzieciństwo (a właściwie przez całe życie) nasze dzieci widzą lekarzy, polityków, detektywów, pilotów i prezesów wyłącznie jako mężczyzn na obrazach i historiach wokół nich, a kobiety z kolei jako księżniczki potrzebujące ratunku lub troskliwe matki, nic dziwnego, że odtwarzają taki świat.

Jedna z możliwych rzeczywistości

Choćby z tego powodu miło jest mieć kobietę z własnym planem w uniwersum Sherlocka Holmesa, nawet jeśli autor Arthur Conan Doyle nie zamierzał tego w ten sposób. O dodanie kobiecego pierwiastka musiała zadbać po wygaśnięciu praw autorskich pisarka Nancy Springer, której książka posłużyła za wzór dla filmu (i jest powszechnie krytykowana za "wypaczanie spuścizny klasycznego dzieła", podobnie jak film). Netflix zasługuje, jeśli nie na podziękowania, to przynajmniej na konspiracyjne mrugnięcie okiem za wpuszczenie Enoli Holmes na ekran.

Jak dotąd, tak dobrze. Ale zamiast czarno-białego odwrócenia tradycyjnych ról, w przyszłości potrzebujemy kultury, która odzwierciedla wielowarstwowy świat wokół nas. Feminizm nie polega bowiem na tym, że kobieta musi umieć walczyć i produkować bomby, a mężczyzna to ciamajda, którego trzeba ratować, ale raczej na tym, że każdy - mężczyźni i kobiety - może żyć po swojemu, bez bardzo silnej presji społeczeństwa, by odgrywać z góry określone role płciowe. O tym, że mała dziewczynka może wybrać zarówno boks, jak i balet, a mały chłopiec może wybrać haftowanie, jak i grę w piłkę nożną, i żadne z tych zajęć nie będzie dziwne.

I choć świat wokół nas zmienia się na lepsze, polaryzacja wokół filmu Enola Holmes pokazuje, że przed nami jeszcze długa droga. W świecie, w którym panuje równość, film taki jak ten nie wywoła wrzawy. Będzie to po prostu jedna z wielu możliwych reprezentacji rzeczywistości.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz