W szczytowym momencie epidemii koronawirusa jej sztuka miała premierę w Słowackim Teatrze Narodowym, a jej powieść o ciemnej stronie rozwodu została opublikowana. Natálie Kocábová otwarcie mówi o przekraczaniu cienia ojca i o tym, czy mężczyźni piszą lepiej niż kobiety.
Premiera Twojej sztuki Sowa w Słowackim Teatrze Narodowym jesienią odbyła się tylko online. Jak to było oglądać premierę w domu w telewizji?
Cóż mogę powiedzieć, nie poszło tak, jak bym sobie wyobrażał. Oglądałem ją z rodziną, mój syn biegał dookoła. Nie pamiętam dokładnie niektórych scen, ale to wszystko równoważy poczucie, że nawet w tej szalonej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, można w ogóle zrobić coś takiego online. Gra aktorska i reżyseria były fantastyczne, byłem pod wrażeniem, ale siedzenie przed telewizorem to nie to samo, co siedzenie na widowni.
W tym samym czasie opublikowałeś książkę. A powieść Home również musiała obejść się bez imprezy premierowej.
Nie było nic do zrobienia. Spodziewałem się tego od wiosny w przypadku obu projektów. Książka może jeszcze obejść się bez chrzcin, ale premiera kinowa jest gorsza. Znalezienie innych sposobów to wyzwanie. Ale co można z tym zrobić? Nic.
Zazdroszczę ci, że podchodzisz do tego tak spokojnie.
Ja się cały czas złoszczę, ale na rodzinę. Mam totalnie przejebane. To nic w porównaniu z tym, że ktoś bliski może zachorować. To takie dziwne.
Gdyby chrzest się odbył, jak by to wyglądało?
Miałem pewien problem z organizacją dużych chrzcin, ponieważ temat rozwodu nie jest zbyt pompatycznym wydarzeniem. Pierwotnie planowałem imprezę na 60 osób, ale wydawało mi się głupotą upychanie tylu ludzi w jednym miejscu. Nawet jeśli tylko jedna osoba zachorowała. Skończyło się na tym, że chrzciny odbyły się na naszym podwórku i było nas około dwudziestu osób - tylko rodzina i najbliżsi przyjaciele.
Kiedy jesteś w połowie Czechem i w połowie Amerykaninem, czujesz w sobie dwie narodowe natury?
Jak najbardziej. Nie da się tego obejść. Znam kilku dwujęzycznych ludzi, którzy mają to bardzo przesunięte na jedną stronę, ale ja nie jestem takim przypadkiem. Moja mama jest Amerykanką, więc matczyna część, która była bardziej dominująca w moim wychowaniu, była amerykańska. Dorastaliśmy na amerykańskich opowieściach i piosenkach.
Zawsze mówiłem, że mam europejski mózg, ale amerykańskie serce. Czesi to specyficzny naród. Nazwałabym siebie bardziej Europejką niż Czeszką. Ale jeszcze bardziej jestem prażanką. Nie mam dość Pragi.
Jak przeżyłeś wybory prezydenckie w USA?
Byłem na krawędzi, bałem się zwycięstwa Trumpa, to z pewnością wywołałoby ogromną burzę niezadowolenia. To były niezwykle ważne wybory. Do ostatniej chwili nie wierzyłem, że Bidenowi się uda, że po dziesięciu latach moich wyborów tutaj i w Czechach mój kandydat wygra. To było wspaniałe uczucie.
Kiedy ludzie mówią o tobie, zawsze mówią o twoim ojcu - słynnym muzyku, wybitnym polityku, ale twoja matka również musi być niezwykłą i charakterystyczną osobowością. Co po niej przejąłeś?
Zawsze mówiłem, że mam europejski mózg, ale amerykańskie serce. To taka dziwaczna mieszanka. Nie do końca pasuję do Czechów pod względem temperamentu. To się zawsze kłóci. Czesi nie są zbyt emocjonalni, więcej zrozumienia znajduję u Słowaków. Czesi to specyficzny naród. Nazwałbym siebie bardziej Europejczykiem niż Czechem. Ale jestem bardziej prażanką niż Europejką. Nie obchodzi mnie Praga.
W Twojej nowej książce, Home, jest więcej postaci, które doświadczyły rozwodu. Jedno na dwa małżeństwa w tym kraju jest obecnie rozwiedzione. Jak myślisz, dlaczego jest to takie zjawisko?
XX wiek miał jeden ogromny punkt zwrotny. Nie były to wojny światowe, ale rozwody. Rozpad systemu społecznego, który istniał od setek tysięcy lat. W XX wieku nagle pojawiła się możliwość legalnego podziału tej podstawowej jednostki społecznej. Fakt, że struktura społeczna, która istniała od zarania dziejów, została całkowicie złamana, jest strasznie niedoceniany. Chociaż było to częścią historii przez ostatnie pięćdziesiąt lat, istnieje niewiele literatury, która koncentruje się bezpośrednio na tym procesie. To była jedna z moich motywacji do napisania tej książki. Podczas mojego własnego rozwodu intensywnie poszukiwałem literatury rozwodowej. Znalazłem literaturę psychologiczną, a potem filmy takie jak Kramer kontra Kramer i filmy o rozstaniu, ale nie ma wielu książek, które skupiałyby się bezpośrednio na tym momencie rozwodu. Pragnąłem tego, ponieważ musiałem być w tym momencie z kimś, kto doświadczał tego samego poprzez książkę.
Zawsze będę córeczką tatusia. Nie tylko przestało mi to przeszkadzać, ale jestem z tego dumna. Jestem tym, kim jestem. Ale zajęło mi to dużo czasu.
Więc uważasz, że artyści nie powinni się aktywować?
W tej kwestii jestem trochę przeciwnikiem mojego taty, który jest tylko politykiem. Politykiem, który osiągnął niesamowite rzeczy. A ja nim nie jestem. Jestem pisarzem i zawsze nim byłem. Jeśli chcę wypowiedzieć się na temat społeczeństwa, napiszę to w książce.
Na początku twojej kariery wiele pisano o tym, że jesteś w cieniu swojego ojca. Byłeś postrzegany po prostu jako "The Hangover". Czy myślisz, że dzięki temu, co zrobiłeś - książkom, sztukom, płytom - przekroczyłeś ten cień, czy nadal do niego nawiązujesz?
Zawsze będę córką mojego taty. Jestem bardziej pogodzona z myślą, że istnieje jakikolwiek sposób na rozdzielenie tych dwóch rzeczy. Nie tylko przestało mi to przeszkadzać, ale jestem z tego dumna. Jestem tym, kim jestem. I tak będzie do dnia mojej śmierci. Ale zajęło mi to dużo czasu.
A teraz wyobraź sobie, że twoje dzieci mogą pewnego dnia znów znaleźć się w twoim cieniu.
Kariera taty jest nie do podważenia. Ja tylko piszę lub śpiewam. I nawet nie odnoszę żadnych sukcesów w śpiewaniu. Myślę, że moje dzieci będą miały o wiele zdrowszy czas. Mój tata jest nie do pobicia. Nie ma mowy. Musiałbym podwójnie zrewolucjonizować świat. Nie wiem, co jeszcze musiałbym zrobić, żeby go prześcignąć.
Mówi się, że posiadanie dzieci jest jak długoterminowy kurs samorozwoju. Czego twoje dzieci nauczyły cię o sobie i swoim charakterze?
Nie czuję, żeby nauczyły mnie czegokolwiek, czego bym o sobie nie wiedział. Zaskoczyły mnie tym, że nie mają niektórych z moich cech charakteru. Co napawa mnie nadzieją. Bałam się, że wszystkie moje dzieci będą takie jak ja. Jak na razie nie wygląda na to, żeby tak się stało. Może nie oddadzą mi tego wszystkiego, co myślałam, że powinny mi oddać. Każde dziecko jest inne, tego trzymam się najbardziej. Każde dziecko potrzebuje też innego wychowania.
Wszystkie artykuły autorki/autora