Němcová musiała cierpieć. Ale Nemec mógł cierpieć bardziej, twierdzą autorzy scenariusza do serialu Božena

Fenomen
Marta Fenclová
| 5.10.2023
Němcová musiała cierpieć. Ale Nemec mógł cierpieć bardziej, twierdzą autorzy scenariusza do serialu Božena
Lukáš Oujeský / Česká televize

Siedmioletni research Martiny Komárkovej i Hany Wlodarczyk, autorek scenariusza do serialu Božena, był pełen zwrotów akcji. Jest wyjątkowy pod wieloma względami. Božena Němcová jest tu chyba po raz pierwszy przedstawiona jako żywa istota, a nie posąg na piedestale. Božena jest charyzmatyczna, namiętna, dumna, ale i okrutna. Egocentryczna i nieosądzająca. Ostatecznie zdobyła i oczarowała scenarzystów tak bardzo, że do dziś zgłębiają jej postać.

Nie bałaś się takiego tematu do czytania?

Hana: Kiedy zapytałam moją siostrę, która jest prawnikiem, i jej przyjaciół menedżerów, czy byliby zainteresowani serią o Boženie Němcovej, powiedzieli mi: Ale nudy! Zobaczyłam, że zajmują się podobnymi rzeczami jak ona. Życie osobiste i kariera. Co jeśli zacznę zarabiać więcej niż mój mąż? Jak sobie poradzić w męskim świecie. I tak dalej. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, jak bardzo współczesne są tematy poruszane przez Bożenę. Naszą ambicją było pisanie scenariuszy, które zainteresują moją siostrę i jej przyjaciół.

Gdzie wszędzie prowadziliście badania?

Martina: Wszędzie! Przeczytaliśmy wszystkie książki biograficzne od końca XIX wieku, przeszukaliśmy wszystkie rodzaje źródeł historycznych i współczesnych. W naszym kraju jest strasznie dużo "divinologów", literaturoznawców, którzy poświęcili temu swoje życie, więc źródeł jest mnóstwo.

Hana: Najbardziej fascynuje mnie Miloslav Novotný i jego niesamowita praca badawcza. W sześciu książkach uporządkował wszystkie dostępne dokumenty związane z rodziną Němców. Istnieją również akta policyjne lub prace literackie konfederata, który został wysłany przeciwko Bożenie. Niestety Miloslav Novotny zmarł i nie zdążył udokumentować życia Bożeny aż do jej śmierci.

Czy odkryłaś jakieś źródło, które nie zostało jeszcze odkryte?

Hana: Tak!

Martina: Powszechnie wiadomo, że czwarty poród Bożeny był tak trudny, że nie mogła mieć więcej dzieci. Przyglądaliśmy się temu tematowi bardzo szczegółowo, więc natknęliśmy się na pytanie: kto ci mówi, że nie możesz już mieć dzieci? Tylko lekarz. Skonsultowaliśmy się z lekarzami i dowiedzieliśmy się, że w tamtych czasach nie przeprowadzano szczegółowych badań, tak jak dzisiaj. Skąd więc lekarz wiedział, że Bożena nie może mieć więcej dzieci? Trudny poród w tamtych czasach oznaczał śmierć matki lub dziecka. Co więcej, po czwartym porodzie Bożena szybko się zakochała i miała pierwszego kochanka. Czy nie bała się zajść w ciążę? Zbadaliśmy opcje antykoncepcyjne w tamtym czasie. Kobieta nie miała praktycznie nic do wyboru. Wszystko zależało od mężczyzny, a Božena nie mogła polegać na Józefie. W tamtych czasach kobiety miały po prostu rodzić.

Więc była zdana na siebie?

Martina: Jesteśmy o tym przekonani. Kilka razy natknęłam się w jej listach na notatkę: Nie zapomnij podlać mojego jałowca i tui! Wiemy, że Božena lubiła kwiaty, że miała w mieszkaniu pnącza, passiflory... Ale tuje i jałowce - to nie są typowe kwiaty domowe. To było dla mnie dziwne. Zbadałam więc te rośliny dokładniej i wkrótce natknęłam się na informację, że jałowiec nazywano palmą starej panny i że w XIX wieku stosowano go do wywoływania aborcji, a także przeciw ciąży. Ciotki mają podobne działanie.

W jaki sposób był stosowany?

Martina: Prawdopodobnie piła wywar. Problem polegał na tym, że w tamtych czasach nie wiedziano, że jałowiec jest trujący, więc wiele kobiet stopniowo się nim zatruwało. Wiele z nich zmarło. Trudno jednak powiedzieć, czy kobiety bardziej szkodziły same sobie, czy też rodząc trzynaścioro dzieci.

Czy uważasz, że to samoleczenie mogło mieć związek z jej późniejszymi problemami?

Hana: To możliwe. Božena cierpiała na długotrwałe bóle brzucha, jej śledziona była w rozsypce... To mogło mieć z tym coś wspólnego.

Czy miałeś jakąś szczególną metodę, której używałeś, aby spróbować wczuć się w sytuację Bożeny?

Martina: Cóż, to trochę szalone. Raz nawet próbowałyśmy wywołać jej ducha w "jej" Dzikiej Szarce! A potem mówiłyśmy sobie w zachwycie, jak bardzo czułyśmy ją pośród nas. Ale nigdy nie mogliśmy tego nikomu wyjawić, żeby nie wyjść na głupców. A teraz, gdy jest to już jawne, nie mamy nawet nic przeciwko dodaniu, że każda z nas medytowała raz. Próbowaliśmy dowiedzieć się od Bożeny czegoś konkretnego, czego nie wiedzieliśmy, a co ona chciałaby wnieść. Niewiele się dowiedziałyśmy, "wyjawiła" mi, że zawsze strasznie szybko chodziła, zupełnie ją widziałam...

Józef pisze do Bożeny:

"Widzisz, kobieto, nie zrozumiałaś mnie, czy myślisz, że jestem z ciebie dumny z powodu twojej chwały, wierz mi, nigdy nie przyszło mi do głowy, aby czerpać z tego jakąkolwiek dumę. Jestem dumny, ponieważ jesteś taka, jaka jesteś, bez chwały, ponieważ na świecie jest bardzo niewiele takich kobiet, przynajmniej ja nie znam żadnej takiej jak ty.

Każdy na świecie ma wady i nie ma człowieka, który nie popełniłby jakiejś wady, a gdybym miał cię osądzać na podstawie twoich wad i cenić cię na ich podstawie, już dawno byłbyś mi obojętny, a ponieważ jesteś pobłażliwy dla moich wad i nie osądzasz mnie na ich podstawie, muszę cię szanować i być do ciebie serdecznie skłonny ".

Z książki Božena Němcová: Korespondencja III. 1857-1858, wydanej przezWydawnictwo Lidové noviny 2006.

Kto jeszcze zaskoczył cię wśród nazwisk, które wcześniej znałeś tylko z książek?

Hana: Na przykład František Ladislav Čelakovský, o którym dopiero teraz dowiedziałam się, jakim był morozą i despotą. Ale mity krążą wokół większości odrodzeniowców. Znamy ich z lektur jako dostojnych dżentelmenów. Ale kiedy Božena pojawiła się wśród nich, byli miłymi, wykształconymi młodymi mężczyznami, którzy wiedzieli, jak się bawić.

A Božena była wśród nich jedyną kobietą, żadną konkurencją...

Hana: Dokładnie! Musiała rozkwitnąć! Męskie stowarzyszenie patriotów próbowało znaleźć kobiety patriotki. Božena znalazła się we właściwym miejscu we właściwym czasie - właśnie wtedy, gdy istniało zapotrzebowanie na czeską pisarkę. Pomogli jej trochę z jej pierwszym wierszem i od razu ją wychowali. To musiało być dla jej charakteru!

Martina: Swoją bezczelnością przypominała mi Miloša Formana, który przyjechał do Ameryki i nakręcił film przeciwko wojnie w Wietnamie (Hair). Mam na myśli bezczelność w dobrym tego słowa znaczeniu. A młoda Božena, dzięki swojemu mężowi, leci do Pragi i pierwszym wierszem, który pisze, jest: Do czeskich kobiet! To wydaje mi się idealnym opisem jej osobowości.

A co z Boženą i dziećmi? Jaka była jej matka?

Hana: Chciała, aby jej dzieci zaszły jak najdalej i miały jak najlepsze wykształcenie. Miała wielkie ambicje. Na przykład postanowiła, że jej syn pójdzie do najlepszej szkoły malarskiej. A było to w czasach, gdy nie mieli pieniędzy. Ale po ludzku była dość twarda. W jednym z listów pisze: "Kocham moje dzieci ponad wszystko, ale gdyby ich nie było...".

Martina: Bożena była wolnomyślicielką i nie przejmowała się zbytnio takimi rzeczami jak prowadzenie domu i sprzątanie. Od tego miała Dorę. Dora miała blizny po gruźlicy węzłów chłonnych i Bożena jej nie oszczędzała. Uznała za oczywiste, że jeśli Dora nie będzie ładna, zostanie nauczycielką. W tamtych czasach nie wolno im było wychodzić za mąż ani mieć dzieci.

Božena pisze do Josefa:

"Byłam niezadowolona z siebie, nie zjednoczona. Dzieci były moją jedyną przyjemnością, a jednak ich nieświadoma miłość nie mogła mnie zaspokoić. Chciałam być lepsza, chciałam podążać za prawdą, a świat zmusił mnie do kłamstwa. Boże, ileż walki kosztowała mnie religia, teraz przezwyciężyłem to wszystko, a moja dusza jest pod tym względem spokojna.

Ideę narodową chwyciłem całą duszą, myślałem, że to zaspokoi moją tęsknotę. Tak też się nie stało, ale z czasem idea ta stała się mocnym przekonaniem i celem moich wysiłków. Podczas gdy wcześniej była to raczej romantyczna fantazja, nieświadoma. Poznałem świat i odkryłem, że nie ma na nim ideału całkowitej doskonałości. Chciwość serca często mnie zawodziła. Trzymałem się złota, które było błotem. Tak się nauczyłem, a jednak nigdy nie przestałem tęsknić i szukać mojego uosobionego ideału.

Miałam wielu wielbicieli, jednego z duchem, który mnie urzekał, drugiego z ciałem, innego z sercem, innego z umysłem, ale w końcu nie zobaczyłam w nich tego, za czym tęskniłam: mężczyzny, przed którym chciałabym oddać cześć. Wszyscy mieli swoje słabości, nimb opadł i byli zwykłymi mężczyznami, z których żadnego nie wybrałabym na męża.

To pragnienie spoczywa w mojej duszy jak kropla, która ani nie wysycha, ani nie wysycha, ale na zawsze błyszczy jak diament, to pragnienie nieskończonego Piękna i Dobra, to pragnienie, które podnosi człowieka z prochu, które, gdy znajdzie się w naturze, otwiera ramiona, aby przycisnąć cały wszechświat do serca, prowadzi go na ścieżkę Kalwarii! To pragnienie, połączone z miłością, prawdziwą miłością, nie do jednej osobowości, ale do każdego człowieka, do całej ludzkości, miłością, która nie prosi o odpłatę, znajdując wszystko w sobie, dążąc do tego, by zawsze stawać się lepszym i zbliżać się do Prawdy, to jest mój raj, moje szczęście, mój cel."

Z książki Božena Němcová: Korespondencja III. 1857-1858, wydanej przezWydawnictwo Lidové noviny 2006.

Przypuszczam, że nie radziła sobie zbyt dobrze z pieniędzmi.

Hana: Kiedy je miała, szybko je wydawała. Była cyganerią. Błagała. Zawsze pisała listy do różnych ludzi z prośbą o pożyczenie pieniędzy. Wysyłała do nich swoje dzieci na lunch.

Martina: Ale uwaga: ona się nie poniżała. Uważała to za coś oczywistego. To, że jest świetną czeską pisarką, jest oczywiste, że inni muszą ją wspierać.

Jak na razie wydaje mi się, że była dość narcystyczna...

Hana: Bez wątpienia była bardzo egocentryczna. Bez autorefleksji. Nigdzie nie znalazłam ani jednej wzmianki o tym, by kiedykolwiek kogokolwiek za cokolwiek przepraszała. Zawsze potrafiła się bronić.

Martina: Z pewnością była też empatyczna. Potrafiła wczuć się w ludzi, wykorzystywała to w swoim pisaniu. Ale to nie dawało jej żadnych granic w życiu.

Czy dotyczy to również jej życia miłosnego?

Hana: Absolutnie. Była bardzo zwierzęca. Jej kochanek, Helcelet, nazywał ją "jadowitą bestią"! Wielu jej rówieśników odwróciło się od niej, ponieważ uważali ją za niemoralną. Brała partnerów od swoich dziewczyn. Miała kochanków. I nie robiła z tego tajemnicy.

Czy jest coś o naturze jej rodzeństwa? Czy oni też tacy byli?

Hana: Byłam bardzo zainteresowana Marią, młodszą siostrą Bożeny. Bożena zabrała ją na jakiś czas do Pragi i Marie była tam zauroczona wieloma młodymi mężczyznami, w tym J. V. Fričem. Ale najbardziej podobał jej się Vojta Náprstek. Marie była bardzo podobna do Boženy pod względem wyglądu i charakteru, ale była bardziej pragmatyczna. Wolała uczyć się francuskiego niż czeskiego. Wyszła za mąż za francuskiego kamerdynera, któremu była niewierna, a nawet napisała do Josefa, aby sprawdzić, czy może dać jej alibi przeciwko mężowi.

Martina: Do Józefa ze wszystkich ludzi!

Powiedz mi, skąd taki charakter u wiejskiej dziewczyny?

Martina: Nie do końca była wiejską dziewczyną. Rodzina Pankelów mieszkała między zamkiem a wsią. Jej matka była kierowniczką pralni na zamku, a ojciec był stajennym księżnej Zaháňskiej. Panklowie nie mieli gospodarstwa, więc Božena nie musiała pracować tak ciężko jak jej rówieśnicy. A kiedy wróciła z zamku Chvalkovice, gdzie spędziła trzy lata na nauce i gdzie pochłonęła całą niemiecką bibliotekę, nie mogła już dopasować się do swoich rówieśników. Kiedy więc pojawił się Josef i ją zabrał, było to dla niej prawdziwe wyzwolenie.

Hana: Kwestionuje się, czy Božena w ogóle była dzieckiem Pankelów. Ale te teorie są bardzo wątpliwe.

Słyszałam, że zrobiłaś jej analizę grafologiczną.

Hana: Tak, ale to tylko ciekawostka. Właściwie to tylko potwierdziło to, co myślimy o Bożenie. Oczywiście pismo zmienia się w zależności od usposobienia pisarza, a jej pismo wyglądało inaczej, gdy była młoda, a inaczej, gdy umarła.

Martina: Smutno było widzieć i czytać jej ostatnie listy. Wcześniej pisała schludnym pismem, listy były długie, pełne zdań. Te ostatnie są pełne cięć, dygresji, nie ma w nich ciągłego zdania. To mnie bardzo zasmuciło, bardziej niż jej zdjęcie, kiedy umierała.

Wciąż nie potrafię jej umiejscowić. Była samotna, ale samolubna. Odważna, ale twarda...

Uważała, że wszystko, co robi, jest kwestią jej wolności. Ale pragnęła wolności dla innych. Nie uzurpowała sobie niczyjej władzy. Nie była mściwa. Traktowała swoje służące jak równe sobie. Uczyła je czytać i pisać, wyprowadzała z domu, nosiły jej ubrania.

Martina: Nie była wyniosła. A na pewno nie na pierwszym miejscu. Potrafiła być bardzo sarkastyczna, gdy miała z kimś problem, tak, ale nie miało znaczenia, czy była to służąca, czy lekarz.

Jak myślisz, czy Božena byłaby zadowolona z tego, jak jest dziś przedstawiana i postrzegana?

Martina: Myślę, że byłaby bardzo zadowolona z tego, jakie poruszenie ponownie wywołała. Cieszyła się, że jest w centrum uwagi. Wywoływała te same emocje w XIX wieku za życia i nadal wywołuje w XXI wieku. W tamtych czasach jedni ją podziwiali, inni nienawidzili; po jej śmierci jedni chcieli stawiać jej pomniki, inni się przeciwko temu buntowali. Była po prostu kontrowersyjną postacią, jak to zwykle bywa z "wielkimi" i pionierami.

Hana: Na pewno nie bała się kontrowersji, nie starała się niczego ukrywać na swój temat, sama w liście namawiała potencjalnych biografów, by nie ukrywali niczego z jej życia. Nie przejmowała się opinią innych, była niesamowita w swojej pewności siebie i dumie. Godna naśladowania!

Prawdopodobnie byłaby dość zaskoczona, że po dwustu latach są ludzie, którzy czują potrzebę cenzurowania jej życia i osobowości, zniekształcania go w interesie "nie szargania jej pamięci".

Spędziłaś z Bożeną siedem lat swojego życia, jak postrzegasz ją dziś?

Hana: Zdecydowanie przeważają pozytywy. Najbardziej lubimy w niej to, że nigdy się nie poddawała. Nawet w najgorszych momentach wierzyła, że będzie lepiej. Chora na śmierć, zostawiła męża, kupiła nowy kapelusz i powiedziała sobie: zaczyna się nowe życie!

Martina: Nie osądzała, ale po prostu wierzyła w siebie. Stała za wszystkim, co robiła.

Hana: To prawda, że kiedy mieszkasz z nią przez kilka lat, to się w tobie zmienia. Mówisz sobie, że była szalona, nie do zniesienia, okropna. A potem od czasu do czasu, w jakiejś sytuacji, myślę: co zrobiłaby Božena? Wciąż jest dla mnie inspiracją.

Martina: Nie sądzę, że wyrzucimy ją z naszego życia.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz