Nowy serial od polskiego Netflixa na pierwszy rzut oka nie wygląda zbyt ciekawie. Już w pierwszych recenzjach i komentarzach pojawiają się sugestie, że jest to mniej odkrywcza wersja "Edukacji seksualnej". Jednak polskie korzenie i osadzenie akcji we współczesnej Warszawie nadają tej uroczej młodzieżowej dramie o trzech uczennicach, które postanawiają stworzyć aplikację skupiającą się na kobiecym orgazmie, wymiar polityczny.
Seks jest aktem władzy, ale też aktem polityki. We współczesnej Polsce, borykającej się z zakazem aborcji i autonomią kobiecego ciała, serial, którego głównym wątkiem jest emancypacja niespełna 25-letnich bohaterek, robi dość wywrotowe wrażenie. Wzmacniają to drobne szczegóły, takie jak wszechobecne tęczowe flagi na akademikach i inne subtelne akcenty.
Politycy chcą tego przede wszystkim
YouTuber Caleb Janssens w swojej wideorecenzji serialu irytuje się materiałem filmowym i całym założeniem, które jego zdaniem niepotrzebnie gloryfikuje temat seksu i jego znaczenia, a na dodatek przedstawia nam mniej lub bardziej niesympatyczne bohaterki, z którymi widz nie ma szansy się utożsamić. A całość nie jest ani erotyczna, ani seksowna. To właśnie takie recenzje jak ta udowadniają, jak bardzo wciąż potrzebujemy seriali z bohaterkami, które nie mają być najlepszymi przyjaciółkami czy bezmyślnymi obiektami seksualnymi, ale pozwalają zajrzeć w świat odnajdywania siebie, na przykład poprzez temat seksu.
Seks kobiet to temat, który najwyraźniej wciąż potrzebuje przestrzeni. I to całkiem odświeżające, że dostał ją w Polsce.
Tak, kobiecy seks to temat, któremu najwyraźniej wciąż trzeba poświęcać miejsce. I to całkiem odświeżające, że dostał ją w Polsce. Fabuła kręci się wokół głównej bohaterki Natalii, pracowitej studentki i kujonki, która wkrótce odkrywa, że jej oryginalny projekt dyplomowy nie ma potencjału, by zdobyć ogólnopolską nagrodę dla młodych start-upów. Wraz ze swoją przyjaciółką Pauliną, studentką chemii i pasywną młodą kobietą, która nieustannie ucieka do kościoła na spowiedź, uprawia seks ze swoim chłopakiem bez większego gustu i ogólnie nie wie, co ze sobą zrobić, rozpoczyna nowy projekt - aplikację, która ma zoptymalizować kobiecy orgazm. A przez serię zbiegów okoliczności dodają trzecią młodą kobietę do imprezy - ich sąsiadkę z college'u Monikę, która w przeciwieństwie do nich uprawia seks prawie 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, z kimkolwiek, kto znajdzie się na jej twarzy.
Serial ładnie operuje archetypami głównych bohaterów, którzy stopniowo poznają siebie i odnajdują swoje miejsce w świecie. Pojawiają się też pokoleniowe starcia z rodzicami i systemem reprezentowanym przez szkołę i jej skostniałe kierownictwo, które z całych sił opiera się możliwościom, jakie może przynieść rozwijana aplikacja: "Po co to jest i kogo to obchodzi?" pyta dość retorycznie członek komisji oceniającej, przed którą dziewczęta prezentują swój projekt w jednej z końcowych scen. Scena ta jest czymś więcej niż tylko prezentacją pomysłu na start-up. To tak, jakby twórcy postawili Polki i prawo do ich cielesności przed komisją ustawodawczą, która ma decydować o tym, czego powinny chcieć i co powinno być dla nich ważne - niezależnie od nich samych.
A co z tradycyjnymi wartościami?
Teraźniejszość Polski i kontrast między tradycją a teraźniejszością to jedne z najciekawszych momentów serialu. Bohaterki, które dorastały w świecie kładącym nacisk na "tradycyjne wartości rodzinne" (które, oczywiście, często są dysfunkcyjne i zawodzą), podczas odkrywania świata są wrzucane w sytuacje, w których muszą zakwestionować swoje korzenie, tradycje lub wpajane dogmaty, przynajmniej na chwilę, i uświadomić sobie, dokąd chcą iść w życiu i gdzie jest ich miejsce.
Linia dojrzewania i odkrywania siebie, w przeciwieństwie do dzieciństwa pełnego akceptacji i niekwestionowania, skupia się głównie wokół postaci Pauline. Subtelnie i z coraz większą intensywnością napotyka momenty, z którymi nie może sobie poradzić: związek, który może być bardziej przyjaźnią niż partnerstwem, chociaż zatwierdzony przez jej rodziców, ona i jej chłopak muszą udawać, że nie mieszkają razem w ramach ich katolickiego wychowania. Seks, który, jak podejrzewa, powinien sprawiać jej przyjemność, nudzi ją i jej partnera raczej na śmierć, a jedyną instytucją, do której może się udać po poradę, jest przerażony spowiednik w kościele.
Porada telewizyjna: Paskudni i zabawni strażnicy zoo
Jeśli chcesz sięgnąć po współczesny serial na Netflixie z młodymi bohaterami Pokolenia Z, którzy nie są zbyt sympatyczni, ale są tym bardziej sympatyczni, to wypróbuj australijski serial komediowy Why are you like this. Według jednej ze scenarzystek serialu, Naomi Higgins, największym odkryciem, gdy masz dwadzieścia lat, jest to, że "wszyscy są do bani", dodając jednocześnie, że wkrótce odkryjesz, że ty też jesteś do bani. Jest to dokładnie ten rodzaj nihilistycznego sarkazmu, który przewija się przez każdy z około 20-minutowych odcinków tego serialu, który śledzi życie trzech dwudziestokilkulatków: biseksualnej Azjatki Mii, jej przyjaciółki Penny, która bierze wszystko z przymrużeniem oka, oraz ich współlokatora Austina, geja i aspirującej drag queen. Gagi i wątki serialu obracają się wokół politycznej poprawności, anulowania kultury, seksu, rasizmu i innych tematów, które są bardzo aktualne, a sposób, w jaki ci dziwaczni dwudziestokilkulatkowie podchodzą do nich, może bardzo dobrze uchwycić, jak bardzo jesteśmy zdezorientowani pod koniec dnia w obliczu podzielonego świata w 2021 roku. Wszyscy jesteśmy do bani, więc dlaczego się z tego nie śmiać.
Podróż Pauli przez serial jest modelową podróżą od tradycji rodzinnych, od tego, o czym nie mówi się w domu ani nigdzie indziej, do jej własnej niezależności od systemu. Jest to reprezentowane przez kościół, rodzinę, szkołę i jej partnera. Podróż wiedzie od kościoła po targi erotyczne, od rodzinnego obiadu z wykrochmalonym kołnierzykiem, przez queer party, aż po nieco ezoteryczną terapię otwierania kobiecych czakr, która w odpowiednim momencie może pomóc bohaterce bardziej niż którykolwiek z serialowych księży. Paulina jest zaciekle niezdecydowana, boi się drastycznych zmian i cięć, które są krokiem w nieznane. Jej miotanie się między pewnością znanego, choć nieszczęśliwego świata bez możliwości samorealizacji, a niepewnością dreszczyku odkryć jest więc właściwie pozbawioną przemocy metaforą dzisiejszego świata, a zwłaszcza konserwatywnej Polski.
Wszystkie artykuły autorki/autora