Po co być normalnym, skoro jest się wyjątkowym? Serial "Special" pokazuje, że niepełnosprawność nie definiuje człowieka

SerialŻycie z niepełnosprawnością
Jana Patočková
| 24.10.2023
Po co być normalnym, skoro jest się wyjątkowym? Serial "Special" pokazuje, że niepełnosprawność nie definiuje człowieka
Netflix

Poznaj świat niepełnosprawnego geja. Zdobędzie cię humorem, wnikliwością, a może nawet trochę cię poruszy. I subtelnie nauczy Cię, jak podchodzić do osób niepełnosprawnych.

To sprawy, o których mówi się w sposób złożony i z należną im powagą. Jak wyrównać systemowe nierówności, jak radzić sobie z innością, jak ją normalizować, jednocześnie zwracając uwagę na wszystkie nieszczęścia, jakie przynosi długotrwałe zaniedbanie lub marginalizacja różnych członków społeczeństwa. Dokładamy wszelkich starań, aby wyjaśnić pojęcia takie jak intersekcjonalność. A potem jest serial, który w kilku 15-minutowych odcinkach udaje się pokazać dokładnie to - z lekkością, humorem i życzliwością tak ciepłą, że pan Svěrák mógłby być zazdrosny - w sposób, który lubisz i rozumiesz. Życie homoseksualnego chłopca z porażeniem mózgowym... Czy jest coś bardziej intersekcjonalnego?

Serial spod pióra Ryana O'Connella, który sam wciela się w głównego bohatera, to beztroski sitcom dla millenialsów oparty na autobiograficznej książce O'Connella I ' m Special: And Other Lies We Tell Ourselves. Historia młodego geja z porażeniem mózgowym łączy elementy osobiste z fikcją w krótkich odcinkach, które zostały wydłużone do pół godziny w drugiej serii, dostępnej na Netflix w maju tego roku. To właśnie w drugiej serii rozgrywają się wątki, które zostały szczegółowo opisane dla wszystkich postaci i uzupełniają narrację o dorastaniu głównego bohatera w późnym okresie dojrzewania i niezależności. A wraz z nim postacie drugoplanowe.

Dziwnie pan chodzi, sir.

Uśmiechnięty młody mężczyzna przechadza się po typowym kalifornijskim przedmieściu, ale po kilku sekundach pęka. Kiedy niezdarnie się podnosi, przechodzi obok niego zdziwiony dzieciak i krzyczy na niego, żeby sprawdził, czy nic mu nie jest i nie chce wzywać karetki, bo "dziwnie pan chodzi". "Mam porażenie mózgowe, niepełnosprawność, która wynika ze słabego dotlenienia mózgu przed, w trakcie lub tuż po urodzeniu i objawia się ograniczoną koordynacją mięśni!" Ryan krzyczy na niego, a dzieciak wybucha płaczem. W następnym ujęciu widzimy tego samego młodego człowieka, ponownie z uśmiechem na twarzy i słuchawkami w uszach, maszerującego tą samą ulicą tylko po to, by... zostać potrąconym przez samochód.

Sytuacja ta nadaje się do scen takich jak ta, w której niepełnosprawny gej rozmawia z ciemnoskórym kolegą o figurze plus size o tym, jak ich przełożony zmusza ich do wydobywania ich tożsamości i niepewności tylko po to, by wydobyć z nich jak najbardziej wirusową historię. Program naśmiewa się ze środowiska ambitnych millenialsów z Los Angeles, ale także porusza temat wad, jakie pociąga za sobą aspiracyjny styl życia "udawaj, aż ci się uda" - na przykład życie w głębokim zadłużeniu.

"Żyjemy w czasach, w których wydaje się, że każdy na Instagramie bawi się z milionerem na wakacjach, ale w rzeczywistości jesteśmy po szyję zadłużeni na kartach kredytowych. Nie zarobiłem Bóg wie ile pieniędzy na tym programie, jasne, w mieście były billboardy z moją twarzą, ale w prawdziwym życiu nie mam zbyt wiele pieniędzy. Wiem, że ludzie odbiorą to teraz jako "wow, on musi mieć mnóstwo pieniędzy z Netflixa", ale niech mi pokażą, gdzie są pieniądze, ja ich nie mam" - ironizuje O'Connell w wywiadzie dla Vulture.

Realistyczne sceny seksu

Chociaż Hollywood w ostatnich latach staje się coraz bardziej inkluzywne, nie było łatwo przeforsować serial na ten temat. Ryan O'Connell został zauważony przez aktora i producenta Jima Parsonsa (tak, Sheldona Coopera z Teorii wielkiego podrywu) w 2015 r. Razem wzięli jego autobiograficzną książkę i zaproponowali ją jako podstawę scenariusza. "Dziś na to nie wygląda, ale obudzone Hollywood było wtedy jeszcze w powijakach i choć minęło zaledwie kilka lat, wydaje się, że minęły wieki. To był czas, kiedy ludzie być może dopiero zaczynali zdawać sobie sprawę, że kobiety są zabawne. Na przykład - Amy Schumer? Kochamy ją", mówi O'Connell magazynowi Vulture. "Kiedy przedstawiliśmy Special producentom, wszyscy się śmiali i mówili takie rzeczy jak "wow, mój Boże, to takie wyjątkowe i szalone", ale kiedy przyszło do łamania chleba, wszyscy subtelnie wycofali się z projektu. Pamiętam, że ktoś wspomniał mojemu producentowi poza oficjalną komunikacją, że chciałby wziąć udział w programie, ale bał się, że straci pracę".

Chciałem postawić seks na pierwszym planie, aby był dokładny, ludzki i prawdziwy. Społeczeństwo postrzega nas jako hiperseksualnych i zakłada, że robimy to jak króliki. Ale dla nas jest to również intensywna i emocjonalna rzecz.

Prawdopodobnie nikt wówczas nie przypuszczał, że tego typu serial nie tylko opowie nietypową historię, ale też znacznie wzbogaci zwykłą serialową narrację. (Według raportu GLAAD, amerykańskiej organizacji pozarządowej non-profit, która śledzi medialne portrety osób LGBTQ, osoby niepełnosprawne były reprezentowane tylko w 3,5% w produkcji telewizyjnej w latach 2019-2020). Format został ostatecznie zakupiony przez platformę cyfrową Warner Brothers Stage 13, a O'Connell zaczął pracować nad scenariuszami w weekendy. Pierwszą serię napisał całkowicie sam, a pomysł, by zagrał główną rolę, był również cnotą z konieczności, ponieważ nie było pieniędzy na aktorów, których sobie wyobrażali. I jak się okazało, wyszło świetnie.

Co więcej, dla autora ważne było przedstawienie scen seksu. Nie są one przede wszystkim szokujące, ale wydają się znajome i idą dalej niż zwykle w głównym nurcie. Według dziennikarki Kathryn VanArendonk, serial pokazuje jedno z najbardziej szczerych przedstawień seksu gejowskiego od dłuższego czasu i prawdopodobnie po raz pierwszy widzimy scenę seksu gejowskiego z niepełnosprawnym mężczyzną na ekranie telewizora. "Wiedziałem dokładnie, jak chcę, aby seks wyglądał w serialu i na szczęście reżyserka Anna Dokoza i ja byliśmy zgodni. Chciałem umieścić seks na pierwszym planie, w sposób, który byłby dokładny, ludzki i prawdziwy. Społeczeństwo postrzega nas jako hiperseksualnych i zakłada, że robimy to jak króliki. Ale dla nas to także intensywna i emocjonalna rzecz".

Jego wkład w świat oper mydlanych może nie wydawać się dla nas zbyt duży, ale od dawna nie widziałem tak sympatycznych postaci, które pokochałem i za którymi tęskniłem po ich zakończeniu. I prawdopodobnie nigdy wcześniej nie powiedziałbym, jak satysfakcjonujące i zabawne może być śledzenie historii niepełnosprawnego chłopca, z którym pozornie nie mam nic wspólnego.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz