Od jakiegoś czasu jestem terapeutą par. Dopiero kilka miesięcy temu, a konkretnie w lutym tego roku, dotarło do mnie, jak zakorzenione są stereotypowe wyobrażenia na temat ról damsko-męskich w naszym kraju, nie tylko w związkach. A myślałam, że najbardziej palącą kwestią w naszym społeczeństwie są "uchodźcy".
Dzięki mojemu wywiadowi, który wciąż wisi na YouTube, i późniejszej dyskusji pod nim, nie mogłem przestać się zastanawiać, jak bardzo staramy się trzymać tej pseudo-tradycyjnej idei tego, kto jest "właściwym mężczyzną", a kto "właściwą kobietą".
Role płciowe to normy, które społeczeństwo ustanowiło w przeszłości i za pomocą których nadal określa, jakie jest właściwe i oczekiwane zachowanie mężczyzn i kobiet w różnych sytuacjach społecznych. Społeczne znaczenie terminu "rola" jest zasadniczo normatywem, który określa, w jaki sposób jednostka powinna myśleć, zachowywać się i funkcjonować w oparciu o swoją płeć w otoczeniu społecznym.
Z drugiej strony, stereotypy płciowe to doświadczane wyobrażenia na temat mężczyzn i kobiet oparte na założeniu, że każda płeć z natury różni się od drugiej. I robią to w sposób, który stawia obie płcie przeciwko sobie.
Kobiety są emocjonalnie ekspresyjne, a mężczyźni są mało ekspresyjni. A jeśli nie są tacy w swojej ekspresji, natychmiast myślimy, że takie kobiety są albo bez serca, albo lesbijkami, a tacy mężczyźni są zniewieściali lub pedałami. Niestety, takie etykietowanie funkcjonuje również w XXI wieku.
Nie chcę zaprzeczać biochemii męskiego i kobiecego ciała. Są oczywiście różnice i niewątpliwie wpływają one na nasze zachowanie i myślenie. Chodzi mi bardziej o to, jak bardzo traktujemy je jako alibi dla naszych stereotypowych zachowań wobec drugiej płci. "Jestem tylko facetem, nic dziwnego, że piję". Albo: "Jestem tylko kobietą, więc nie dziw się, że za dużo kupuję".
Męski i kobiecy mózg?
Psychologia przechodzi obecnie wiele procesów rewizji, weryfikując własne odkrycia, z których korzystała przez lata. Jednym z takich przykładów są słynne badania przeprowadzone przez psychologa i psychiatrę z Uniwersytetu Cambridge, Simona Barona-Cohena i Jennifer Connellan.
W 2000 roku opublikowali oni wyniki swoich badań na noworodkach, sprawdzając hipotezę Barona-Cohena o tak zwanym "empatycznym/kobiecym mózgu" i "systemowym/męskim mózgu"; różnice między nimi mają objawiać się od najwcześniejszych chwil życia człowieka. Eksperyment był prosty. Jego asystentka, Jennifer Connellan, pokazała testowanemu dziecku zdjęcie twarzy (przypadkowo jej własnej) i mechaniczną wiszącą karuzelę wykonaną z tego samego obrazu.
Hipoteza zakładała, że dzieci zorientowane społecznie (czytaj: dziewczynki) będą obserwować twarz, podczas gdy dzieci bardziej zorientowane mechanicznie (czytaj: chłopcy) będą preferować karuzelę.
Jeśli chodzi o wyniki, duża część dzieci nie wykazała żadnych preferencji. Mimo to - około 40 procent chłopców patrzyło na karuzelę, a około 25 procent na twarz. Podczas gdy około 36 procent dziewczynek patrzyło na twarz, a tylko około 17 procent na karuzelę.
Liczby te były na tyle istotne statystycznie, że naukowcy napisali szeroko cytowany artykuł, który ukazał się w międzynarodowym czasopiśmie Infant Behavior and Development i przez lata wpływał na myślenie i założenia nie tylko społeczności naukowej.
Ludzie, którzy wierzą we wrodzone różnice między mężczyznami i kobietami, prawdopodobnie będą zachowywać się w związkach w bardzo stereotypowy sposób. Z tego powodu będą również czuć się bardzo niezadowoleni.
Jednak zaczęły pojawiać się inne głosy, które nie zgadzały się z wynikami. Najgłośniejsi byli psychologowie Alison Nash i Giordana Grossi, którzy szczegółowo przeanalizowali eksperyment i znaleźli dużą liczbę błędów i niedociągnięć, które nie mogą występować w podobnych badaniach.
Najsilniejszym zarzutem było to, że Jennifer Connellan z góry znała płeć noworodków i swoim zachowaniem, świadomie lub nieświadomie, mogła przesunąć zdjęcie swojej twarzy tak, aby dziewczynka podążała za nią dłużej. Connellan przyznała się do tego wykroczenia i przyznała, że dziś nie jest już tak nieugięta w kwestii wyraźnego rozróżnienia między dziewczynkami i chłopcami.
Dlaczego w ogóle o tym piszę? Ponieważ ilustruje to ważne zjawisko. Mianowicie, jak szybko i jak bezkrytycznie jako społeczeństwo chwytamy się wszystkiego, co wspiera i będzie wspierać nasze stereotypowe myślenie o świecie damsko-męskim.
Stereotyp nie zawęża relacji
Od momentu narodzin nasi rodzice wpajają nam role płciowe poprzez swoje zachowanie. Później dorastamy w świecie, który mówi, że mężczyźni diametralnie różnią się od kobiet. Filmy, które oglądamy, reklamy, na które jesteśmy narażeni, rzeczy, których używamy, a nawet mitologiczne i bajkowe historie, które są nam opowiadane, tworzą specyficzne postrzeganie różnic między płciami w naszych postawach.
Mężczyźni są macho, natychmiast gotowi do walki ze złymi facetami, zorientowani na karierę, mają wyższy popęd seksualny, muszą inicjować wszelkie romantyczne interakcje i tak dalej. Kobiety są delikatne, wrażliwe, czyste i powinny odgrywać stosunkowo pasywną rolę w każdym związku. Spróbuj wpisać w wyszukiwarce słowa <men women jokes>, a od razu zobaczysz, o czym mówię.
Mężczyzna, który jest emocjonalnie zdystansowany do samego siebie, ponieważ dorastał w środowisku, w którym wierzono, że mężczyźni są właśnie tacy, nie będzie w stanie zaspokoić możliwych potrzeb swojej partnerki w zakresie intymności emocjonalnej.
Oprócz tego, że role płciowe są wysoce regresywne, są one również szkodliwe w kontekście romantycznych relacji. Ludzie, którzy wierzą we wrodzone różnice między mężczyznami i kobietami, prawdopodobnie będą zachowywać się w związkach w bardzo stereotypowy sposób. Będą też czuć się z tego powodu bardzo niezadowoleni.
Życie zgodnie z tymi "ideałami" sprawia, że mężczyźni i kobiety są mniej zdolni do zrozumienia nie tylko siebie nawzajem, ale także samych siebie. Mężczyzna, który jest emocjonalnie odległy od samego siebie, ponieważ dorastał w środowisku, w którym wierzono, że mężczyźni są właśnie tacy, nie będzie w stanie zaspokoić możliwych potrzeb swojej partnerki w zakresie intymności emocjonalnej. Cały szereg badań potwierdza tę ideę.
Jedno z takich badań, przeprowadzone na Uniwersytecie w Southampton, opublikowało dwa naprawdę interesujące wnioski: w przypadku mężczyzn, którzy utrzymywali tradycyjny styl "oddzielania rozumu i wyrażania emocji" w swoich związkach, kobiety wykazywały wyższy poziom niezadowolenia. Z drugiej strony, pary, które zgłosiły najwyższy poziom satysfakcji ze związku, to te, które miały ze sobą silną intymną więź, o czym świadczy umiejętność rozmawiania o emocjach i romantycznych potrzebach.
Gdzie są nowe zasady?
Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, jak przeciwdziałanie zakorzenionym stereotypom (i tak, czasami w wojowniczo humanitarny sposób) może powodować chaos i negatywne emocje. Zasadniczo mówię tylko, że różnice między mężczyznami i kobietami nie są tak wyraźne, że równość nie powinna być tylko formą, ale wymagana w prawdziwym życiu i że jest to "tylko" konstrukt społeczny. Ale nikt nie ustanawia nowych zasad. A kiedy próbuje to zrobić, jest zakrzykiwany przez tradycjonalistów, aby przestał wymyślać bzdury.
Dla mnie wystarczyłoby przyznanie, że role płciowe i stereotypy mogą być problematyczne. Od tego możemy zacząć. Wystarczy zaakceptować, nawet w tych debatach w pubie, że istnieje presja społeczna na mężczyzn i kobiety, by zachowywali się w różny sposób, i że ta presja nie jest w porządku.
Każda jednostka powinna być traktowana jako "system rozwojowy" - unikalny i ciągle zmieniający się produkt wychowania, kultury, historii, doświadczenia i biologii.
Ta akceptacja może pomóc ludziom - jednostkom i parom - zastanowić się nad swoimi działaniami i być świadomym konsekwencji ich zachowania. Samo uznanie, że role płciowe niekoniecznie są zdrowe. W mojej praktyce widziałem, jak ten krok w kierunku uznania stereotypów damsko-męskich zbliżył dwoje ludzi jako parę.
Usunięcie stereotypów takich jak "myślę w ten sposób, ponieważ jestem facetem" lub "zachowuję się w ten sposób, ponieważ jestem kobietą" z równania relacji może pomóc zrozumieć partnera w głębszy i bardziej osobisty sposób.
Płeć nie usprawiedliwia
Cordelia Fine, w swojej książce Delusion of Gender, lub Angela Saini, w innej książce o podobnej tematyce, Inferior by Nature, udowadniają i pokazują, że mężczyźni i kobiety tak naprawdę nie mają różnych mózgów (nie ma czegoś takiego jak "męski mózg" i "kobiecy mózg", pomimo tego, co mówi ci internet!
W rzeczywistości na nasze obwody neuronowe wpływają kulturowe założenia dotyczące płci. Nasze mózgi oczywiście reagują na nasze ciała, więc zachowują się inaczej pod względem biochemicznym, ale nie dlatego, że mózgi kobiet funkcjonują inaczej niż mózgi mężczyzn. Mózg po prostu dostosował się w swojej plastyczności.
Zamiast binarnych kategorii (mężczyzna-kobieta), których używamy dzisiaj, Anne Faust-Sterling uważa, że powinniśmy podchodzić do każdej osoby jako do "systemu rozwojowego" - unikalnego i ciągle zmieniającego się produktu wychowania, kultury, historii, doświadczenia, a także biologii.
Jedną ze wspólnych cech udanych związków wydaje się być to, że w żadnym momencie ich związku pary nie używają stereotypów płciowych, aby usprawiedliwić swoje niewłaściwe i destrukcyjne zachowanie. Po prostu i wyraźnie postrzegają swojego partnera jako równego sobie przez cały czas.
Ale to musi być praktykowane. Presja społeczeństwa na stereotypy jest ogromna i pozostawanie poza nią jest naprawdę trudne. Wyobraź sobie, że odróżniasz się od swojego przyjaciela, który ze złością powie ci, że jego żona nie pochwaliła go za włożenie naczyń do zmywarki. Raz w roku. A ty zamiast przytaknąć, mówisz: "Za co chcesz, żeby ci dziękować? Przecież powinieneś to robić regularnie, prawda?
Aby jednak to zadziałało, musisz mieć stale otwarty kanał komunikacji, który pozwoli ci swobodnie i bez strachu przekazywać informacje zwrotne, gdy przypadkowo użyjesz takiego stereotypu. I to nie tylko sobie, ale także osobom wokół ciebie. Musisz nad tym pracować. Nieustannie. Ale warto.
Wszystkie artykuły autorki/autora