Od outsiderów do geniuszy. Co zrobić z wyjątkowo uzdolnionymi dziećmi?

Edukacja
Jakub Yellen
| 11.10.2023
Od outsiderów do geniuszy. Co zrobić z wyjątkowo uzdolnionymi dziećmi?
Shutterstock

Sytuacja uzdolnionego dziecka jest często równie trudna, jak słabszego ucznia w klasie, który potrzebuje pomocy. Vojtěch Tutr, koordynator programu Talnet z Narodowego Instytutu Edukacji Republiki Czeskiej i Kateřina Emer Venclová, metodyk wdrażania szkolnych systemów wspierania talentów, opowiadają o zaskakujących zwrotach akcji w poszukiwaniu i opiece nad przyszłymi liderami w wielu dziedzinach.

O kim mówimy, kiedy mówimy "uzdolnione dziecko"?

KATEŘINA: Zgodnie z rozporządzeniem powinny to być dzieci, które w czymś się wyróżniają. Ale rzeczywistość jest inna - utalentowane dzieci, z którymi pracuję, mają ogromny potencjał, są niesamowicie pełne pasji, mają wielką wewnętrzną potrzebę rozwoju, ale są też wrażliwe, emocjonalne i delikatne, i często nie radzą sobie w stresującej sytuacji. Mają tendencję do wzmacniania wszystkich funkcji mózgu, w tym na przykład niechęci do tego, co nie ma dla nich sensu. To, czy sobie radzą, nie powinno decydować o tym, czy mają prawo do odpowiedniego wsparcia.

Mówisz, że uzdolnione dzieci są w podobnej sytuacji jak dzieci, które potrzebują pomocy asystenta. Nie do końca w to wierzę...

VOJTĚCH: W pewnym sensie tak jest. W opiece nad uzdolnionymi zauważamy, że jest to bardzo zróżnicowana grupa. Od tych, które widać na pierwszy rzut oka, są dobre we wszystkim, są po prostu "genialnymi dziećmi", po te, o których nie wiadomo, co w nich jest, ponieważ siedzą gdzieś w kącie i są całkowicie aspołeczne. Ale kiedy znajdą się w odpowiednim środowisku i dostaną swoją szansę, która zaspokoi ich ukryty talent, to nawet ci outsiderzy mogą robić niesamowite rzeczy. Często słyszymy mit, że utalentowane dziecko nie potrzebuje opieki, ponieważ jest inteligentne i potrafi o siebie zadbać. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę cały zakres tego spektrum, jest wiele dzieci, które potrzebują naszej pomocy tak samo, jak dzieci z trudnościami edukacyjnymi.

KATHERINE: Asystent musi najpierw zabrać uzdolnionego z jego świata, z jego skupionych eksperymentów i eksploracji, a następnie musi niemal siłą trzymać go na zajęciach szkolnych, ponieważ dziecko odpływa od nieinteresujących rzeczy, jakby miało zaburzenie deficytu uwagi. Ale poza tym, oczywiście, pomoc utalentowanemu dziecku jest zupełnie innym zadaniem niż pomoc dziecku z trudnościami w uczeniu się. Rzadko kiedy asystent nauczyciela jest w stanie pomagać nauczycielowi zarówno w pracy z niepełnosprawnymi, jak i uzdolnionymi. Osoba taka musi posiadać zupełnie inne kompetencje, aby móc pielęgnować wrażliwość uzdolnionych, jednocześnie rozwijając ich talenty w zdrowy sposób.

inż. Mgr. VOJTĚCH TUTR

Główny koordynator projektu Talnet. Studiował zarządzanie, marketing i logistykę na Wydziale Transportu Uniwersytetu w Pardubicach, a także studia psychospołeczne i religioznawstwo na Husyckim Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Karola. Pracował w centrum wolontariatu, Środkowoczeskiej Agencji Turystycznej i Informacyjnej oraz organizacji Dzieci Ziemi. Jest zaangażowany w nieformalną edukację młodzieży.

Ing. KATEŘINA EMER VENCLOVÁ

Regionalny koordynator wspierania uzdolnień w regionie Hradec Králové i Pardubice, metodyk wdrażania szkolnych systemów wspierania uzdolnień NPI CR, przewodnicząca Stowarzyszenia Freelancerów w Edukacji, wykładowca, konsultant. Interesuje się folklorem północno-wschodnich Czech (śpiew, taniec, kontry, zwyczaje, dialekty, gotowanie, rolnictwo, szycie strojów), geopsychologią, organizacją wydarzeń edukacyjnych i doświadczalnych dla dzieci i dorosłych.

Jak właściwie rozpoznaje się talent? Mogę sobie wyobrazić wyjątkowo utalentowane dziecko, ale obok niego jest dziecko, które "tylko" się czymś interesuje. Jaka jest różnica? Czy jest jakaś różnica?

VOJTĚCH: Trafiłeś w sedno. Na początku zastanawialiśmy się, jak zdefiniujemy pole działania, ale potem doszliśmy do wniosku, że definicja nie ma znaczenia, że wolimy raczej dawać możliwości i to od każdego będzie zależało, jak daleko się posunie. Istnieje wiele definicji talentu... A zainteresowanie, jako jeden z aspektów, zdecydowanie należy do tych definicji.

CATHERINE: Dla mnie zainteresowanie i pasja są częścią talentu. Przejawiają go dzieci, które z natury są bardzo rozważne, dociekliwe, wrażliwe i emocjonalne, a kiedy się w coś zaangażują, robią to dobrze. Podczas gdy talent jest warunkiem wstępnym dla jakiejś społecznie uznanej aktywności. Uzdolnienie jest cechą osobowości, ale talent jest "do czegoś". Możesz mieć normalny talent (że jesteś w stanie się go nauczyć) lub ponadprzeciętny talent (że masz w tym jakąś przewagę nad innymi). Większość naszych talentów jest ukryta, ponieważ ich nie rozwijamy, a tylko rzadko natrafiamy na taki, do którego podchodzimy z motywacją i szukamy możliwości jego rozwoju. Każdy ma talenty. Ale gdy za coś zabierają się osoby utalentowane, jest to dla nich o wiele większa frajda - właśnie z powodu tej wrodzonej, silnej wewnętrznej motywacji.

Odkrywcą talentów w szkole powinien być przede wszystkim nauczyciel. Jak dzisiejsi nauczyciele sprawdzają się w tej roli?

VOJTĚCH: Czasami jest to trudne. Ale widzimy w tym ogromny potencjał, ponieważ gdybyśmy mogli znaleźć niezwykłe talenty we wszystkich klasach w całym kraju, byłaby to połowa sukcesu. Wtedy bylibyśmy w stanie znaleźć dla nich rozwiązanie, by wykorzystać ich talent. Nie chcę narzekać na nauczycieli, bo wiem, w jakich warunkach pracują. Ale często zdarza się, że znajdujemy dyrektora, który opowiada się za znalezieniem utalentowanych dzieci, a kiedy jedziemy tam z seminarium dla nauczycieli, pierwszą rzeczą, jaką nam się mówi, jest to, że nie ma utalentowanych dzieci i że przyjechaliśmy na darmo. Trzeba jednak powiedzieć, że znamy wielu nauczycieli, którzy robią wiele, aby rozwijać talenty swoich uczniów, często w wolnym czasie, a czasem pomimo sceptycyzmu, który panuje w ich szkole w odniesieniu do wspierania talentów.

KATEŘINA: Prowadzę te seminaria w klasach i nie widzę tego w czarnych barwach. Myślę, że jeśli kierownictwo będzie podekscytowane, istnieje ogromna szansa, że sytuacja w szkole znacznie się poprawi. Ale z drugiej strony, w drugich klasach zwykłych szkół podstawowych, pierwsze przyjęcia są zwykle dość letnie, to prawda. Tamtejsi nauczyciele często nie dbają tak bardzo o osobowość i zdrowy rozwój dzieci, starają się głównie nauczyć wszystkie dzieci podstaw swojego przedmiotu. Wyszukiwanie wyjątkowych talentów to dla nich dodatkowa praca, za którą nie otrzymują wynagrodzenia. Nie wspominając już o rozwoju osobistym każdego ucznia.

Co z tym zrobić?

VOJTĚCH: Chętnie przyjmiemy szkoły, które skontaktują się z nami, aby powiedzieć, że zidentyfikowały dzieci, które mogłyby być kimś, ale być może nie mają dla nich czasu. Możemy wtedy znaleźć im na przykład asystenta, organizację non-profit lub program online... Istnieje wiele opcji, gdzie skierować dzieci, aby mogły się rozwijać.

CATHERINE: Choć może to zabrzmieć idealistycznie, chciałabym, aby pewnego rodzaju podstawowa opieka nad dziećmi z nadpobudliwością była obowiązkową częścią strategii edukacyjnej każdej szkoły. Żeby każdy nauczyciel wiedział, że jego obowiązkiem jest je zauważyć. I że powinien im pomóc, a przynajmniej znaleźć kogoś, kto pomoże im rozwijać się w zdrowy sposób. Żeby nie byli pozostawieni sami sobie. Jak na ironię, myślą, że są dziwni, że są zepsuci.

Rodzice powinni być zainteresowani rozwojem swoich dzieci. Czy pracujesz z nimi w tym zakresie?

VOJTĚCH: Oczywiście. Co dziwne, jest wielu rodziców, którzy nie uważają, że mają utalentowane dziecko, a nawet gwałtownie sprzeciwiają się temu pomysłowi. Mieliśmy dziewczynę, która, kiedy napisała swoją pierwszą pracę semestralną, instruktor myślał, że gdzieś ją skopiowała. Kiedy odkryto, że tak nie było, zaczęto z nią więcej pracować, co nie spodobało się jej matce, która powiedziała: "Dopóki idzie do szkoły biznesu, żeby mogła zostać sekretarką, to właśnie tego chcemy". A jednak miała pieniądze na studiowanie fizyki jądrowej, co sprawiło, że jej matka zemdlała. Ostatecznie pogodziła się z tym.

CATHERINE: To prawda. Znacznie częściej musimy łagodnie pogodzić rodziców z faktem, że ich dziecko jest niezwykłe, zamiast wybijać im z głowy, że nie mają w domu geniusza, o którym myśleli. Kiedy rodzice przychodzą po poradę, zaczynają od stwierdzenia: "Tak naprawdę nie wiem, czy moje dziecko jest w jakikolwiek sposób uzdolnione lub utalentowane, ale...". Następnie opisują dziecko w taki sposób, że mogę odhaczyć całą listę cech utalentowanego dziecka w moim umyśle i często dobrze oddają jego talenty. Rodzice znają swoje dzieci najlepiej, po prostu nie mają porównania z rówieśnikami. Większość rodziców uważa przejawy niezwykłych darów i talentów za normalne, ponieważ sami mieli je w dzieciństwie lub jest to rodzinne. "Ma to po mnie, a ja nie jestem utalentowany, musiałbym coś o tym wiedzieć, prawda?".

Zastanawiam się, czy w twoim zespole są ludzie, którzy sami przeszli przez doświadczenie uzdolnionych dzieci i teraz opowiadają się za tym, aby następne pokolenie miało lepsze warunki.

VOJTĚCH: To nie mój przypadek, ale mamy takich ludzi w Talnet. Niedawno przeprowadziliśmy burzę mózgów na temat tego, kim właściwie są nasi instruktorzy, a jeden z nich napisał nam wprost, że są tymi, którzy tęsknili za Talnetem, gdy byli młodzi.

KATHERINE: Pojawia się nawet pytanie, czy ktoś, kto nie ma tego w sobie, może z powodzeniem opiekować się tymi dziećmi. Wraz z niektórymi bardziej prowokacyjnymi zagranicznymi pisarzami zaryzykowałbym stwierdzenie, że bez tego nie da się tego zrobić. To, czy ktoś jest dobry w rozpalaniu młodych nadziei, zależy od tego, czy sam płonie tym niezwykłym płomieniem. Nawet jeśli sam nie dokonał odkrycia w nauce, ale szczerze ją kocha. Albo po prostu chce jej uczyć od samego początku. Osobiście pracuję w tej dziedzinie właśnie dlatego, że nawet wśród moich kolegów jest przewaga "pięknie dziwnych ludzi". W innych miejscach mógłbym zarobić duże pieniądze z moją mądrą głową, ale tutaj jestem wśród swoich, pomagając swoim. I to jest dla mnie ważniejsze dla dobrego życia. Po kilku miesiącach ci, którzy chcą zarabiać pieniądze, idą gdzie indziej. Tylko ludzie, którzy robią to z pasji i przekonania, zostają przy tym. Jako misję. To zaleta i przekleństwo opieki nad pozytywnie zakręconymi dzieciakami.

Czym jest Talnet?

Talnet to projekt dla ciekawych świata i utalentowanych młodych ludzi zainteresowanych naukami przyrodniczymi i technicznymi. A także dla ich nauczycieli. Talnet oferuje działania edukacyjne, badawcze i komunikacyjne w różnych dziedzinach - fizyce, matematyce, chemii, biologii, geografii, antropologii i dyscyplinach technicznych.

Główne rodzaje zajęć w Talnet to kursy online, praca nad własnymi projektami, wycieczki do profesjonalnych ośrodków, wyprawy projektowo-badawcze, wspólne obozy, zajęcia międzynarodowe i zorganizowane gry.

Czy mógłbyś opisać, co dzieje się z wyłowionym talentem, jakie są możliwości?

VOJTĚCH: Idealnie byłoby, gdyby sama szkoła mogła pomóc dziecku. Jednym ze sposobów jest tak zwane wzbogacanie programu nauczania. Na przykład jedna ze szkół w Pradze uczy matematyki nie według klas, ale według poziomów. Tak więc uzdolnione matematycznie dziecko może defacto pominąć stopnie. Inną opcją jest praca grupowa, w której bardziej utalentowane dzieci z danego rocznika łączą się i pracują razem. Szkoła może następnie zgłosić ucznia do różnych konkursów, nie tylko konkursów wiedzy. Istnieją świetne możliwości dla uczniów szkół średnich, gdzie pracują nad projektem, mają konsultantów z firm i robią naprawdę świetne rzeczy. Na przykład, dla utalentowanych muzycznie dzieci, jedna z fundacji była w stanie zapewnić naprawdę najlepszych muzyków, którzy pracowali intensywnie przez trzy miesiące, aby pomóc im rozwijać to, w czym są dobrzy. Istnieje wiele możliwości i mogą być one zróżnicowane.

KATEŘINA: W standardowej szkole zazwyczaj najpierw wysyłają dziecko do poradni pedagogiczno-psychologicznej. Tam niestety nie dowiadujemy się prawie nic o składzie i poziomie talentu. Jeśli znajdzie się odważny nauczyciel lub trener, napisze, że według jego ekspertyzy dziecko jest nadzwyczajne, a poradnia ma tylko ustalić środki zaradcze. Czasami oznacza to dodanie różnych zajęć w klasie i poza nią. Ale często trzeba też ograniczyć - najczęściej ograniczyć powtarzanie rzeczy, które dziecko opanowało na początku, a uwolniony czas poświęcić na rozwijanie talentów i osobowości ucznia.

Czy istnieje również związek między szkołami podstawowymi i średnimi lub między szkołami średnimi i wyższymi?

VOJTĚCH: Gdzieniegdzie dzieje się to już dość powszechnie. Byliśmy zaangażowani w jedną taką współpracę. W Ołomuńcu uczniowie szkół średnich mogą uczęszczać na seminaria uniwersyteckie, a kiedy dostaną się na studia, seminaria, w których uczestniczyli, są liczone jako ukończone. Jest to logiczna strategia win-win, w której uczelnie "przyciągają" utalentowanych uczniów szkół średnich, którzy mają możliwość poznania środowiska szkolnego, a zwłaszcza kantorów. To bardzo szybko tworzy ważną i silną więź.

CATHERINE: Z drugiej strony, transfer informacji o talentach i darach uczniów ze szkoły podstawowej do średniej prawie w ogóle nie działa. W tej chwili staramy się upewnić, że nauczyciel szkoły podstawowej jest wcześnie ostrzegany, jeśli do jego klasy zbliża się dziecko z jakimiś wielkimi skrajnościami. Ale kantory w szkołach średnich często nawet nie chcą o tym słyszeć. A może nawet, że uczeń ma jakieś specjalne potrzeby, bez których nie mogą funkcjonować.

Wracając do początku naszej rozmowy, czy nie myślisz również o uzdolnionych dzieciach jako potencjalnych pomocnikach dla wolniejszych dzieci lub dla tych, którzy nie mają idealnych warunków w domu? Czy różnorodność talentów w klasie nie jest przydatna?

VOJTĚCH: Jestem też trochę przerażony klasami, w których bierze się najlepszych, robi dla nich szklarnię i hoduje jak kaktusy. Myślę, że ideałem jest, gdy dziecko chodzi do klasy, która jest heterodoksyjna na różnych osiach, ale jednocześnie ma środowisko dla swoich zainteresowań, w którym może się wyróżniać. Czy to w tej szkole, czy w innej. Nigdy nie jesteś tak zmotywowany przez przeciętne środowisko, jak przez takie, w którym porównujesz się z najlepszymi. Ale moim zdaniem dla ogólnego rozwoju osobistego dziecka dobrze jest widzieć różnorodność i mieć z nią do czynienia. Jeśli myślimy o tym, czy uzdolnieni mogą pomóc innym, może to gdzieś zadziałać, ale nie sądzę, by zawsze było to motywujące dla uzdolnionych. Trzeba dobrze rozważyć ogólny kontekst, w którym to się dzieje.

KATHERINE: Moje doświadczenie jest odwrotne. Przede wszystkim dzieci muszą nauczyć się funkcjonować w kolektywie, który jest dla nich naturalnie harmonijny. Gdzie koledzy z klasy i nauczyciel nadają na podobnych falach, mówiąc tym samym językiem. Tak więc, przynajmniej w przedszkolu i pierwszej klasie, powinny istnieć grupy badawcze dla bardzo ekstremalnych dzieci, w których spędzają dużą część czasu szkolnego. Wiemy od wszystkich, którzy kiedykolwiek tego próbowali, że nie są to szklarnie tej samej płci. To właściwa dzicz, w której uczysz się, że różnice między ludźmi są nadal ogromne i często trzeba się dostosować. Że nie wszystko jest za darmo tylko dlatego, że jesteś mądry i musisz ciężko pracować, aby odnieść sukces. Ale jako pięcio- lub sześciolatek nie jesteś przygotowany na to, że zostaniesz wrzucony do ludzi z ostrymi łokciami, którzy błędnie interpretują wszystkie twoje zachowania, z góry cię nie lubią, ponieważ jesteś "dziwny" i śmieją się z każdej twojej troski. Integracja pojmowana w ten sposób jest jak wrzucenie wszystkich dzieci do wody i obserwowanie, jak te dziwne toną. Nawet jeśli są pozytywnie odmienne, bez zrozumienia i pomocy utoną tak samo, jak słabsi w klasie.

Więc motywowanie utalentowanego dziecka, mówiąc, że może pomóc innym, nie działa?

VOJTĚCH: Jak powiedziałem na początku, uzdolnieni są bardzo różni. Dla niektórych możliwość "popisania się" przed kolegami z klasy może być motywująca, ale są też tacy, którzy po prostu nie dogadują się z resztą klasy, którzy nie są traktowani jako grupa, jako ci, od których ich koledzy powinni się czegoś nauczyć, lub ci, którzy wolą pracować samodzielnie. Myślę, że działa to lepiej, jeśli ci, którzy być może przeszli przez jakieś konkretne programy lub kursy, działają jako mentorzy dla swoich naśladowców. Znamy wiele takich przykładów z Talnetu.

KATHERINE: Przede wszystkim muszą nauczyć się funkcjonować wśród swoich, zdobyć pewność siebie, zdrowy obraz siebie, przyjaciół, nauczyć się uczyć i polubić świat i szkołę. Dopiero wtedy jest gotowe na wprowadzanie coraz większej różnorodności. Z ludźmi bardzo prostymi i o różnych możliwościach. Jest wtedy miejsce na wypróbowanie ról przywódczych i asystenckich. Te entuzjastyczne dzieci mają wielką potrzebę bycia użytecznymi nawet w pierwszej klasie i często są wpychane w tę dwójkę uczeń-asystent, nawet jeśli nie przynosi im to nic dobrego. Nawet Karta Praw Uzdolnionych Dzieci mówi, że "uzdolnione dziecko ma prawo do edukacji, a nie do bycia wykorzystywanym jako korepetytor lub asystent nauczyciela przez większość dnia szkolnego".

Czy mógłbyś powiedzieć na podstawie swojego jedenastoletniego doświadczenia, w jakiej dziedzinie rodzą się obecnie najbardziej utalentowane dzieci w Czechach, co zwykle robią?

VOJTĚCH: To trudne pytanie. Mam wrażenie, że widzimy tylko małą próbkę, która wciąż jest ograniczona tym, co im oferujemy. Na początku byliśmy zachęcani finansowo przez państwo do szukania głównie dzieci w dziedzinach technicznych i ścisłych. Dziś mamy również wsparcie dla nauk humanistycznych lub dziedzin hybrydowych, takich jak antropologia, która łączy medycynę, historię, socjologię... Można powiedzieć, że z wycinka, który widzimy, jest on bardzo skoncentrowany na elektronice, sprzęcie i oprogramowaniu. Republika Czeska jest programistycznym supermocarstwem, a technologia w ogóle ma w naszym kraju tradycję, co znajduje odzwierciedlenie w talentach. Wielu absolwentów zajmuje się również takimi dziedzinami jak genetyka, bioinformatyka i tak dalej.

KATEŘINA: Rozwijane przez nas talenty wynikają głównie z zapotrzebowania społecznego. Nie chodzi o to, że teraz rodzi się więcej dzieci z talentem do programowania niż kiedykolwiek wcześniej. Chodzi raczej o to, że dzieci, które mają talent, mogą teraz zajść bardzo daleko w programowaniu. I to właśnie tam kończą się duże liczby talentów. Gdyby istniało zapotrzebowanie na ludzi zajmujących się, powiedzmy, etyką w opiece zdrowotnej, dzieci te profilowałyby się inaczej. Widać to dobrze w Finlandii, gdzie celowo ustawiono popyt tak, aby każdy, kto byłby dobrym nauczycielem, poszedł i uczył. To zadziałało - więc uczą ludzi, którzy mają to "dane z góry". Podczas gdy u nas szkoły nauczycielskie wciąż są "opcją zapasową", a dzieci, które świetnie radzą sobie w pracy z ludźmi, są kierowane na prawo lub zarządzanie.

Czy przychodzi Ci do głowy jakaś konkretna historia utalentowanego dzieciaka, który zaczynał jako społecznik, siedząc w kącie, a teraz jest uznaną postacią?

VOJTĚCH: Oczywiście pamiętam kilka takich historii. Jedna dziewczyna chodziła do regionalnej szkoły, gdzie nie radziła sobie zbyt dobrze, miała dość trudną sytuację rodzinną i zasadniczo nie dogadywała się z kolegami z klasy. Doskonale radziła sobie z fizyką, a ponieważ Talnet był wówczas bardzo zorientowany na fizykę, jej talent został szybko wychwycony i ukończyła Matfyz, a następnie Uniwersytet Drezdeński, gdzie pozostała po ukończeniu szkoły, prowadząc badania. Z klasowego outsidera stała się młodą kobietą ze stypendium na uniwersytecie w Niemczech i ostatecznie świetną pracą.

KATHERINE: Muszę być jednak sceptyczna, ponieważ praca zazwyczaj tak nie wygląda. Staramy się w pewnym stopniu zmienić trajektorię życia tych ludzi z samotnego i niezrozumianego życia, w którym różnice ostatecznie stają się diagnozami psychiatrycznymi, do dobrze spełnionego życia, w którym ich odmienność jest postrzegana jako przewaga konkurencyjna. Celem nie jest uczynienie z nich uznanych zdolności, ale szczęśliwych ludzi w pokoju z samym sobą. Może "tylko" popularny nauczyciel chemii i programowania w szkole podstawowej.

Dokąd teraz zmierzasz? W końcu czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają...

VOJTĚCH: Niedawno mieliśmy sesję planowania i powiedzieliśmy, że chcemy zaangażować same dzieci w projektowanie działań. Żeby nie było tak, że my wymyślamy, co jest dla ciebie dobre, ale żeby grupa docelowa sama powiedziała, jak chce pracować nad własnym rozwojem.

CATHERINE: Dzieci są nadal tak samo fajne. Wciąż wymyślają, co można zrobić lepiej, i to dobrze. Nie widzę jeszcze żadnej luki pokoleniowej ani tego, że media społecznościowe sprawiają, że nasze dzieci są głupsze. Ale jest inaczej na poziomie systemowym - istnieje wiele dowodów w regionalnych sieciach wsparcia talentów, że tradycyjne szkolenia i seminaria już nie wystarczają. Potrzebujemy więcej interakcji jako profesjonaliści. Najlepiej bezpośrednio w szkołach i rodzinach. Dzięki Fundacji RSJ(Fundacja Grupy Finansowej XXI wieku - red.), która obecnie intensywnie inwestuje w temat myślących dzieci, możemy rozpocząć interesujący projekt o nazwie Synapse ze Stowarzyszeniem Freelancerów w Edukacji. Chcemy przeszkolić mentorów, którzy wejdą do szkół i pomogą stworzyć dostosowane do potrzeb systemy wspierania uzdolnień dla każdej szkoły. Aby wprowadzić do szkół zdrowszą formę integracji, która nie zabije nauczycieli ani niepełnosprawnych i utalentowanych dzieci.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz