Spędziłem lata studenckie we Włoszech. Kiedy kilka tygodni temu zaczęły napływać stamtąd tragiczne wiadomości, pierwszą rzeczą, o której pomyślałem, byli wszyscy, z którymi mieszkałem i chodziłem na wykłady, warsztaty i imprezy. Postanowiłem zebrać ich doświadczenia związane z przedłużającą się kwarantanną i wysłać je na...
"Hej, jak się masz? Dawno się nie słyszeliśmy, ale biorąc pod uwagę sytuację, chciałem zapytać, jak sobie radzisz i czy ty i twoi bliscy sobie radzicie. Wszystko w porządku?" Moje pierwsze wiadomości do przyjaciół we Włoszech były podobnie niezdarne. Niektórzy z moich przyjaciół i ja zaczęliśmy regularnie do siebie pisać, co uświadomiło mi, że ich codzienne doświadczenia mogą być inspiracją dla nas wszystkich. Jacy są, jak pracują, jak radzą sobie z codziennymi zakupami, jak walczą z lękiem i co pomaga im przetrwać długi i wyniszczający okres przymusowej kwarantanny? Chociaż ich raporty nie są próbką socjologiczną, nadal składają się na obraz losu kobiet w trudnych Włoszech.
Paola (32), logopeda opiekujący się pacjentami w śpiączce, Rzym
Aby spojrzeć na sytuację z odpowiedniej perspektywy, najlepiej będzie, jeśli opiszę moją codzienną rutynę. Pobudka o siódmej, kawa i szybki prysznic, gdy wszyscy jeszcze śpią. O ósmej mój mąż Andrea i dwuletni syn Edoardo wstają i jedzą razem śniadanie.
Od początku marca przedszkole jest zamknięte, więc mój mąż pracuje w domu, co nie jest łatwe przy tak małym dziecku. O 8:30 jadę do szpitala, aby kontynuować rehabilitację, która nie została przerwana pomimo koronawirusa. Wracam do domu około 2:30 po południu. Zajmuję się synem, aby mąż mógł w spokoju dokończyć swoje obowiązki zawodowe. W przerwach między zabawą sprzątam, piekę coś, a potem przygotowuję obiad. To coś, co generalnie sprawia mi przyjemność i sprawia, że jestem szczęśliwa.
Możemy wychodzić tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne. W supermarketach są długie kolejki, ponieważ przepisy wymagają, aby kupujący byli wpuszczani stopniowo i trzymali się w odległości co najmniej jednego metra od siebie. Dlatego też staramy się robić zakupy tylko raz w tygodniu. To, co najbardziej doskwiera mi o tej porze roku, to brak kontaktów społecznych. Tęsknię za uściskami i pocałunkami na powitanie. Ale wszyscy wiemy, że rezygnacja z tego na jakiś czas jest teraz najlepszą rzeczą dla wszystkich. Niestety, nie ma alternatywy.
Gdyby wszyscy stosowali się do zaleceń, które otrzymaliśmy, prawdopodobnie sytuacja kryzysowa uspokoiłaby się w ciągu miesiąca. Wiadomo jednak, że przestrzeganie przepisów nie jest mocną stroną Włochów. Co więcej, kiedy czują, że ich wolności osobiste są ograniczane. Ale ten trudny okres pokazuje Włochów w innym świetle. To właśnie włoski altruizm i solidarność doprowadziły do utworzenia funduszy i zbiórek w celu sfinansowania wzmocnienia intensywnej terapii w szpitalach w całym kraju. Chciałbym również wspomnieć o wszystkich tych, którzy pracują w naszych szpitalach, często za śmieszne wynagrodzenie i z niegodnymi umowami. Ci ludzie dosłownie narażają własne życie, aby ratować innych. Przyznaję, że my, Włosi, mamy trudności z przestrzeganiem zasad, ale jesteśmy również narodem o wielkim sercu, który potrafi stawić czoła sytuacji, której doświadczamy, z prostą twarzą i ironią.
Myślę, że kwarantanna może być dla nas okazją do ponownego odkrycia wartości, które uznaliśmy za oczywiste: rodziny, uczucia i publicznej opieki zdrowotnej dostępnej dla wszystkich. A także, jak ważne jest dzielenie czasu z ludźmi, których kochamy. W jedności jest siła. I jesteśmy pewni, że #andrátuttobene(wszystko będzie dobrze).
Serena Belcastro Lisbon (36), stylistka, Kalabria
Od dziesięciu lat pracuję jako niezależna stylistka, przemieszczając się między Londynem, Mediolanem i południem Włoch. Przez lata moja estetyka nasiąknęła całą gamą kreatywnych wpływów: piosenek, teledysków MTV, filmów, czasopism i całego mojego dorastania w pastelowych kolorach i nutach ciemnych miejsc. Wszystkie wizualne wspomnienia śnienia z szeroko otwartymi oczami w mojej dziecięcej sypialni. I niespodziewanie, w okresie mojego życia, który oznaczał wiele niepewności i w którym byłem gotowy na dużą zmianę, znalazłem się z powrotem w tym samym pokoju dziecinnym, pełnym nastoletnich marzeń, które mam czas posortować jeden po drugim.
Przymusowa kwarantanna doprowadziła mnie do moich korzeni i teraz codziennie mam przed oczami wszystkie rzeczy, które przez lata pomagały mi poskładać całą moją tożsamość. Listy i mixtape'y od moich byłych miłości, książki moich ulubionych autorów i inne zapomniane drobiazgi. Czas dziwnie się rozciągnął podczas mojej kwarantanny, ale się nie nudzę. Każdego dnia odkrywam jeden z tych skarbów, jakbym widział go po raz pierwszy.
Czarna godzina ma miejsce codziennie o 5:30 wieczorem. W tym czasie słońce powoli zaczyna zachodzić w Kalabrii, ale co ważniejsze, wiem, że wiadomości wkrótce ogłoszą liczbę nowo zarażonych i zmarłych. Mój umysł jest ciemny i uważnie oglądam główne wiadomości. Chłonę informacje, którymi następnie dzielę się, wraz z moimi obawami, z rodziną, którą mam szczęście mieć teraz tak blisko siebie. Dzielę się również wszystkim z moimi sąsiadami, tymi obok i tymi dalej, we Włoszech i za granicą. Rozmowy wideo i niekończące się czaty nagle wydają się czymś, co zawsze istniało.
Wskazówki dotyczące współczesnej kultury włoskiej od Sereny, Giulii i Barbary
Spędź czas w kwarantannie wspominając Włochy w formie filmu, książki lub muzyki. Posłuchaj albumu Wind weneckiego artysty Gigi Masino, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli włoskiego undergroundu lat 80-tych. Jeśli lubisz współczesną muzykę, posłuchaj włoskiego rapera Myss Ketu. Współczesne kino włoskie jest zróżnicowane, a jednym z jego najwybitniejszych przedstawicieli jest reżyserka Alice Rohrwacher. W kolekcji Aerovod znajdziesz jej świetny film Miracles za kilka koron (dodatkowo wesprzesz zamknięte kina). A jeśli wolisz książki, wypróbuj klasyczny Księżyc i ogień Cesara Pavese.
Dziwnie jest czuć bliskość w czasach, gdy do niedawna jedyną rzeczą, która nas zbliżała, były wirusowe memy w mediach społecznościowych. Teraz łączy nas prawdziwy wirus, który zagraża życiu nas wszystkich, ale przede wszystkim starszego pokolenia, na którym my, Włosi, opieramy nasze niepewne życie. To chaos, tragiczny, surowy, jak niewidzialna i cicha wojna. Ale jesteśmy zjednoczeni i wokalni, w końcu jesteśmy częścią planety. Jak śpiewał Morrissey w piosence, której kiedyś słuchałem tutaj, w moim pokoju dziecinnym: "Bomba nas zjednoczy". Włączam wszystkie światła i czuję się bezpiecznie, gotowa na kolejny dzień pełen wspomnień, które zainspirują mnie do dokonywania kolejnych życiowych wyborów i śnienia z otwartymi oczami.
Giulia Quintabá (40), menedżer ds. mediów społecznościowych, Cesena
Dzielę kwarantannę z moim mężem Fabio. Często staram się dezynfekować wszystkie główne powierzchnie i stoły, zwłaszcza kuchenne. Dezynfekuję mojego iPhone'a i oczywiście często myję ręce. Środki dezynfekujące są tutaj dość trudno dostępne, podobnie jak zasłony. Udało mi się jednak zdobyć paczkę jednorazowych rękawiczek, w których chodzę też na zakupy - to jedyny raz, kiedy wychodzę z domu. Otwarte są tylko supermarkety i apteki, a potem jest kilka restauracji z dostawą. To naprawdę dziwne, jak szybko przystosowałem się do nowego życia.
Niestety, Covid-19 wpłynął również na moją pracę, która polega na komunikowaniu się z największym kinem w mieście, które jest zamknięte od końca lutego. Martwię się o przyszłość. Produkcje filmowe zostały wstrzymane. Wygląda na to, że w tym roku nie odbędzie się festiwal w Cannes, a może nawet w Wenecji, i nikt jeszcze nie wie, kiedy kina będą mogły znów normalnie funkcjonować. Spędzam czas w domu czytając, sprzątając i oglądając kursy online na temat fotografii i marketingu. To dziwne, że dni mijają tak szybko.
To, co trzyma mnie przy życiu, to solidarność, która się tutaj rozwinęła. Czy to z tego, co widzę na Instagramie, czy w krótkich chwilach, kiedy idę na zakupy. Czuję, że coś się zmieniło, że Włosi zmieniają swoje priorytety. Chętniej dostosowują się do przepisów, są bardziej cierpliwi i uważni na potrzeby innych. Gdybym miał komuś doradzić, powiedziałbym, żeby poszedł za naszym przykładem - przestrzegał kwarantanny. Mam wrażenie, że po tym kryzysie świat nie będzie już taki sam. Będziemy musieli ponownie ocenić nasze priorytety i to od nas będzie zależeć, czy pomożemy Włochom. I wrócić do tego, co czyni nas szczęśliwymi.
Annalaura Giorgio (40), konsultantka ds. komunikacji i kreatywności, Mediolan
Mieszkam w Mediolanie. Nasz region, Lombardia, jest najbardziej dotknięty koronawirusem. Kiedy to piszę, jesteśmy w jedenastym dniu kwarantanny. Było to stopniowe, ale dotknęło mnie od samego początku, ponieważ mam siedmioletnią córkę. Pierwszym środkiem podjętym przez władze Mediolanu było zamknięcie szkół i odwołanie wszystkich zajęć sportowych. Od tego momentu moje życie się zmieniło.
Pracuję jako freelancer w PR i komunikacji, głównie przy różnych wydarzeniach. Jestem przyzwyczajony do pracy w domu, ale wszystkie wydarzenia towarzyskie zaczęły być odwoływane. Teatry, kina, koncerty, wystawy. I to wszystko jest bezpośrednio związane z moją pracą. Wszystko się zatrzymało. Było jasne, że wszyscy musimy stawić temu czoła. Wszystkie wiadomości stawały się coraz bardziej dramatyczne. Zacząłem codziennie oglądać publiczny kanał informacyjny Rai News i rosnącą liczbę zarażonych i zmarłych. Dramatyczne doniesienia o upadających szpitalach, o braku miejsc dla nowych przypadków, o braku sprzętu medycznego, o cmentarzach w najbardziej dotkniętych obszarach, na których nie ma miejsca dla rosnącej liczby zmarłych.
Codzienne życie zmieniło się dramatycznie. Nie mam pracy, którą mógłbym w jakikolwiek sposób wykonywać, więc spędzam dni w domu z córką, którą teraz zajmuję się głównie ja, w porozumieniu z jej ojcem, aby uniknąć niepotrzebnych podróży. Wcale nie jest łatwo zabawiać dziecko, które widzi słońce z okna, ale wie, że park też jest zamknięty i nie może wyjść. Jako samotna matka, zakupy są dla mnie największą trudnością, ponieważ nie chcę wychodzić z córką. Aplikacje z dostawą do domu są zarezerwowane z trzytygodniowym wyprzedzeniem, a przed supermarketami są niesamowite kolejki, czasem na wiele godzin. Sklepy są często plądrowane przez ludzi z atakami paniki, a zdobycie jedzenia często nie jest łatwe. Nauczyłem się chodzić na zakupy wcześnie rano przed otwarciem, aby być jednym z pierwszych, a także staramy się na zmianę z naszymi sąsiadami.
Innym przykładem sąsiedzkiej wspólnoty jest mała restauracja w naszej okolicy, która musiała zostać zamknięta, ale wydawała zapasy z magazynu. To, co czeka nas po pandemii, będzie najtrudniejszym ekonomicznie okresem. Ale nie jesteśmy sami, istnieją już fundusze wzajemnej pomocy dla rodzin i pracowników. Aby uniknąć paniki i niepokoju, strachu i innych skutków fizycznej izolacji, staram się myśleć o tym, co przynoszą te dramatyczne chwile: nadszedł czas, aby zmienić nasz system wartości. Kiedy indziej jak nie teraz mamy chwilę, aby zastanowić się nad naszym stylem życia i podjąć wspólny wysiłek w celu poprawy jakości życia, która zaczyna się od małych codziennych rzeczy.
Barbara Laneve (38), event manager, Bari
Jestem w domu od początku marca. W ostatni weekend lutego byłem DJ-em na imprezach, na których było dużo ludzi, więc postanowiłem nie podejmować żadnego ryzyka, zostać w domu i nawet nie widzieć moich rodziców, którzy są po siedemdziesiątce i należą do grupy ryzyka. Chociaż mieszkają dziesięć minut ode mnie, robię dla nich zakupy za pośrednictwem firmy kurierskiej, ale oczywiście upewniłem się, że mają dobry zapas leków, aby mogli być spokojni. Muszę przyznać, że jestem trochę hipochondryczką i dzięki temu trochę szybciej wyczułam powagę sytuacji. Kazałem rodzicom nigdzie nie wychodzić przed ogłoszeniem kwarantanny, co oznaczało kilka nieprzyjemnych kłótni. Na szczęście wygrałem. Tak, kwarantanna jest surowa, ale rozsądna, a każdy z nas ponosi teraz zbiorową odpowiedzialność.
Od rana do wieczora w telewizji pojawiają się wiadomości i reklamy powtarzające, jakie środki ostrożności należy podjąć. Naszym jedynym zadaniem jest teraz działać zgodnie z nimi. W Bari mamy również samochód z głośnikiem, który powtarza wszystkie przepisy i zachęca ludzi do pozostania w domu. Za każdym razem, gdy się zbliżają, odczuwam szalony niepokój. Czuję się, jakbym stała się mimowolną bohaterką filmu wojennego. Ale tak to już jest. W końcu przyzwyczajamy się do wszystkiego.
Można się wydostać tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne. Rząd stworzył osobisty formularz certyfikacyjny, który wypełnia się przed wyjściem. Jeśli nie masz w domu drukarki, możesz skopiować go na papier ręcznie. Kiedy zostaniesz zatrzymany przez funkcjonariuszy, musisz pokazać ten formularz. Nasze wspólne zdrowie zależy teraz od każdego z nas i musimy zdać sobie z tego sprawę. Dbam o to, by mój dom był tak czysty, jak to tylko możliwe. Robię zakupy za pośrednictwem firm kurierskich i mam wielkie szczęście, że wszystkie one nadal dobrze dla nas działają. Dostawcy, kasjerzy i dostawcy w supermarketach to bohaterowie, ustępujący jedynie personelowi szpitala.
Aby nieco rozjaśnić sytuację, podzielę się "ćwiczeniem", które praktykowaliśmy z mężem. Dostawca zostawia moje zakupy w przejściu. Zakładam fartuch i rękawiczki, a przy drzwiach wejściowych przygotowuję rolkę ręczników papierowych i alkohol. Dokładnie dezynfekuję każdy zakupiony przedmiot, a następnie przekazuję je mężowi, który składa je na miejscu, zakładając rękawiczki. Wszystkie opakowania i torebki wrzucam do worka, który zostawiam na balkonie. Owoce i warzywa wrzucam do wody z kroplą środka dezynfekującego. Ilekroć wychodzę z domu, zabieram jedną parę butów, które myję od razu po przyjściu, wynoszę na balkon w rękawiczkach i zostawiam do wyschnięcia. Wygląda to absolutnie szalenie, na początku stukałem się w czoło, ale przyzwyczaiłem się i działam jak maszyna. Podczas tych codziennych rytuałów puszczam sobie nawet w głowie "Technologic" Daft Punk. Każde zadanie jest wykonywane w odpowiednim tempie. LOL.
Jeśli chodzi o środki dezynfekujące, tutaj również jest ich rozpaczliwie mało. Często personel szpitala i ci, którzy idą do pracy, również ich nie mają. Nawet zwykły alkohol jest coraz trudniejszy do zdobycia. A czy wiesz, co jest nowym środkiem dezynfekującym we Włoszech? Drożdże - nawet one stają się nieosiągalne. Poddajcie nas kwarantannie, ale nie zabierajcie nam pizzy, na litość boską!
Moje życie partnerskie z mężem, Gajuszem, jest poddawane próbie. Kilka dni temu przyrzekliśmy sobie, że będziemy się więcej przytulać, a wczoraj pocałowaliśmy się w usta, tak jak to się robi w podstawówce. To było zabawne, ale nie robiliśmy tego od jakichś dziesięciu dni, to się po prostu nie działo. To dziwne, jemy razem, śpimy w tym samym łóżku, myjemy się razem, ale mieliśmy jakąś mentalną blokadę, która była silniejsza od nas obojga. Kiedy jesteśmy poza tym, chciałbym nie być leniwy. Nawet jeśli woła mnie kanapa, wolę pójść na spacer, pocałować ukochaną osobę, popatrzeć na morze. Ponieważ w każdej chwili może nadejść czas, kiedy nie będzie to możliwe.
(Zdjęcie: Shutterstock / Luciano Mortula - LGM; archiwum respondentów)
Drodzy czytelnicy! Podobnie jak Wy, siedzimy w domu i zastanawiamy się, co zrobić, by nie zwariować. Zmiana rytmu życia może nie jest tak drastyczna jak groźba wirusa, ale i tak powoduje zły nastrój. Pomyśleliśmy, że spróbujemy sprawić, by było ci trochę przyjemniej. Nie możemy otworzyć archiwum, bo jeszcze go nie mamy, ani dać wam darmowych artykułów, bo nie pobieramy za nie opłat, ale wciąż możemy zaoferować HEROINE w lepszej cenie. W następującej formie:
❤️ BIEŻĄCE WYDANIE HEROINE ZA PÓŁ CENY. Znajdziesz je w swojej skrzynce pocztowej w ciągu pięciu dni roboczych i nie musisz nigdzie iść, aby je otrzymać. Wydanie kosztuje 45 koron.
❤️ SUBSKRYPCJA CYFROWA ZA PÓŁ CENY Dzięki subskrypcji cyfrowej otrzymasz również dostęp do pierwszego opublikowanego numeru. To w sumie prawie 300 stron pięknej lektury już teraz i setki kolejnych w ciągu roku. Teraz za 127 koron.
Oferta jest ważna do piątku, 27 marca. Życzymy wszystkim dużo zdrowia!
Wszystkie artykuły autorki/autora