Zacząłem zwracać uwagę na wiceprzewodniczącą Partii Zielonych Annę Gümplovą na Twitterze głównie z powodu częstych ataków i obelg, które padały pod jej adresem. Wydawało się, że w czeskiej polityce i przestrzeni publicznej nadal istnieją pewne niepisane granice dla kobiet, jeśli chodzi o to, co można powiedzieć bez konsekwencji. Interesowało mnie, jak żyją dziś młode polityczki w Czechach, jak doświadczają zderzenia pokoleń i co tak naprawdę skłania dzisiejsze dwudziestokilkulatki do angażowania się w politykę partyjną.
Często zauważam, jak jesteś masowo atakowany na Twitterze przez różnych dysydentów. Twoje poglądy polityczne są podzielane przez wielu, ale nie każdy jest celem takiego sprzeciwu. Czym prowokujesz tych ludzi?
To kombinacja różnych rzeczy. Jestem kobietą, więc często spotykam się z postawą "ona śmie mieć zdanie na jakiś temat, niech najpierw urodzi kilkoro dzieci, a potem będzie mogła mieć zdanie na temat życia", a do tego jestem zielona i lewicowa. To wybuchowa kombinacja, która wręcz przyciąga trolli i hejterów w czeskim środowisku Twittera. To także próba upokorzenia. Do tego dochodzi fakt, że jestem młoda - nie widuje się wielu kobiet w moim wieku o podobnych poglądach i właściwie rozumiem dlaczego. Do tego dochodzi temat feminizmu, który również spotyka się z dużym oporem. Gdybym prowadziła Instagrama, na którym publikowałabym zdjęcia jedzenia, nie sądzę, by ktokolwiek byłby tym zachwycony.
Kwestia reprezentacji i liczby kobiet w polityce jest często dyskutowana. Czy wystarczy po prostu je w niej mieć, czy też należy ten temat rozwinąć?
To zależy od rodzaju polityki. Sporo kobiet jest aktywnych w polityce samorządowej, ale jeśli spojrzymy na wysoki szczebel, politykę parlamentarną, jest prawdopodobnie tylko 22% posłanek, co jest strasznie niską liczbą. Myślę, że możemy się zgodzić, że polityka powinna reprezentować całe, niezwykle zróżnicowane społeczeństwo, ale niestety sama w sobie nie jest obecnie zróżnicowana. Myślę, że widać to w życiu publicznym czy w zarządzaniu korporacjami - im wyższe stanowisko, tym mniej kobiet jest reprezentowanych. Istnieje wiele przeszkód, których nie mają mężczyźni. Może się to zacząć od tego, że kiedy wyrażasz się politycznie na Twitterze i widzisz całą nienawiść, która jest o wiele bardziej powszechna niż jakiekolwiek wsparcie, jest to dość stresujące. Zastanawiasz się, czy warto.
Myślę, że wiele nierówności materialnych się do tego przyczynia, jak w przypadku matek...
Dostęp do nich jest niezwykle trudny, począwszy od banałów związanych z brakiem kącików dla niemowląt lub przewijaków w toaletach, a skończywszy na konieczności częstszego przebywania w domu wieczorami. Kobieta po prostu nie ma tyle miejsca, by być bardziej aktywną w tych sprawach. Staramy się to zmienić również w Zielonych, planując spotkania w godzinach przyjaznych matkom na urlopie rodzicielskim lub zapewniając opiekę nad dziećmi. W ten sposób kobieta nie musi tak dużo myśleć o tym, co zrobi z dziećmi, a wtedy znacznie łatwiej jest wziąć aktywny udział w debacie politycznej.
Może się to wydawać drobnostką, ale może pomóc wielu kobietom. Są też rzeczy bardziej ogólne. Podczas debaty mężczyźni często zajmują więcej miejsca. Przyzwyczailiśmy się do tego również w naszym normalnym życiu, że mężczyźni wszędzie mówią strasznie dużo lub nie słuchają cię jako kobiety. To jest w nas zakorzenione. Istnieją różne poziomy rzeczy, które należy zmienić, aby ułatwić kobietom wejście do polityki.
Mówisz o podstawowych barierach wejścia, ale co robisz, gdy kobiety wchodzą do polityki, ale wiele z nich całkowicie sprzeciwia się temu, co nazywasz feminizmem i wartościami feministycznymi w swojej ekspresji i programie politycznym?
Są osoby takie jak pani Němcová(przyp. red. Miroslava Němcová z ODS), starsza, wyrafinowana dama, która jest szanowana przez ludzi, ale jednocześnie mówi o tym, że nie potrzebuje parytetów, co oznacza, że nikt ich nie potrzebuje. W takich momentach widać brak solidarności kobiet. Sama wywalczyłam sobie drogę tutaj, więc nie widzę powodu, dla którego ktoś inny nie mógłby...
Anna Gümplová
Anna Gümplová (1993) urodziła się i dorastała w Jihlavie. Studiowała International Area Studies na Uniwersytecie Karola. Pracowała między innymi jako asystentka zastępcy burmistrza Pragi, a obecnie jako asystentka miejskiego radnego ds. kultury. Była zaangażowana w działalność organizacji non-profit - Arnica, Amnesty International, Greenpeace, ale przede wszystkim w ruch Limits Are Us i młodzieżową organizację polityczną Mladí zelení, której przewodziła. Zasiadała również w zarządzie Federacji Młodych Europejskich Zielonych. W 2020 r. została wybrana na wiceprzewodniczącą Zielonych.
Jednak sytuacja poszczególnych kobiet może być inna, mogą mieć zupełnie inne warunki wejścia. Němcová mówiła również o tym, że weszła do polityki później, po założeniu rodziny i, w cudzysłowie, miała na to czas, i tak powinny robić wszystkie kobiety. Ale to jest dokładnie sprzeczne z faktem, że reprezentacja w polityce powinna być zróżnicowana, z kobietami w wieku 25 lat i kobietami w wieku 60 lat.
Feminizm jest postępową rzeczą, która ma tendencję do bycia ciągniętą przez młodsze pokolenie, a im bardziej nie jest to tylko silna kwestia w tym pokoleniu, tym bardziej konserwatywny jest opór. Oczywiście, jeśli niektóre polityczki reprezentują nurt konserwatywny, feminizm i jakakolwiek progresywna polityka do niego nie należą i muszą być mu a priori przeciwne.
Wspomniałeś o różnorodności. Nie chodzi tylko o reprezentację kobiet, ale także o reprezentację młodych ludzi w polityce. Jak powinni się do niej dostać i co powinni tam robić?
Zaczyna się w szkołach podstawowych i średnich oraz w sposobie, w jaki uczą się o polityce. Dzieci uczą się na pamięć, jak działa system wyborczy, ale nie rozumieją, że polityka jest formą zaangażowania obywatelskiego i dobrze jest się w nią angażować. Ten duch nie jest rozwijany w młodych ludziach, polityka wciąż ma piętno czegoś brudnego, istnieje nieufność wobec niej, nawet wobec starszego pokolenia w niej reprezentowanego.
Inną kwestią są warunki wejścia. Jest to trudne nie tylko dla kobiet, ale także dla młodych. Młodzi ludzie często słyszą "masz jeszcze czas, potrzebujesz doświadczenia, wejdź do polityki później". Kiedy mówi mi to ktoś po czterdziestce czy pięćdziesiątce, często mężczyzna, ma zupełnie inne doświadczenie życiowe niż ja, dorastał w innych czasach. To, że jest starszy ode mnie o dwadzieścia lat, nie oznacza, że jest mądrzejszy i wie, jak się mną zająć lub mnie reprezentować. Spotkałem się z tym również, gdy ubiegałem się o stanowisko lidera Partii Zielonych; radzono mi, bym najpierw "odsiedział", a dopiero potem startował. Wciąż istnieje nieufność wobec młodych ludzi i ich zdolności politycznych, nie tylko w polityce.
Organizacje młodzieżowe partii politycznych są zatem bardzo ważne. Nawet osoby, które nie ukończyły 18 lat i nie weszły jeszcze do głównego nurtu polityki, mogą do nich dołączyć, ale nauczą się tam wielu rzeczy, wezmą udział w debatach, zdobędą miejsca wśród kandydatów i ostatecznie dostaną się do polityki. Żyłem w tym systemie przez ostatnie kilka lat i uważam, że jest to niezwykle ważne narzędzie, o którym często się zapomina lub pomija, myśląc, że to tylko dzieciaki bawiące się w politykę.
Współpracowałeś z Arnicą, Greenpeace, ruchem Limits Are Us i innymi organizacjami. Ale co doprowadziło cię do bezpośredniego zaangażowania politycznego w tradycyjną politykę partyjną? Wiele osób, nie tylko z tej sfery, prawdopodobnie nigdy nie pomyślałoby o dołączeniu do partii politycznych...
Dla mnie było to naturalne przejście. Miało to wiele wspólnego z ludźmi, którymi się otaczałem. W szczególności Partia Zielonych jest dość mocno związana z ruchem klimatycznym tutaj i na całym świecie, a ja postrzegam ją jako część ruchu klimatycznego, jako jego polityczną część. Zacząłem jako aktywista, a następnie dzięki przyjaciołom zająłem się polityką partyjną. W tym samym czasie studiowałem w FSV UK, gdzie polityka jest również często omawiana, poszedłem na spotkanie i zacząłem się nią interesować. Co więcej, pomyślałem, że muszę zacząć się angażować, że jeśli polityka zacznie współpracować ze społeczeństwem obywatelskim, wiele rzeczy może się zmienić.
Wszystkie artykuły autorki/autora