Kiedy mężczyzna zabija kobietę, ponieważ ta go opuściła lub chce go opuścić, jest to morderstwo, na które mamy specjalny termin: kobietobójstwo. Jest ono bardziej kojarzone z krajami trzeciego świata i tradycją zabójstw honorowych. Wmawiamy sobie, że żyjemy w jednym z najbezpieczniejszych krajów na świecie, więc nas to nie dotyczy. Jednak, jak pokazał niedawny przypadek masowego morderstwa w Bohuminie, zabójstwa kobiet przez ich intymnych partnerów zdarzają się również u nas. Bliższe spojrzenie pokazuje, że dość często.
Podpalacz w Bohuminie chciał zemścić się na żonie, która go zostawiła. Udało mu się. Podczas podpalenia żona zginęła. A wraz z nią 11 innych osób. Inny przypadek wydarzył się niedawno w Radotínie w Pradze, gdzie kobieta została zamordowana przez męża przed ich domem, na ulicy, z której próbowała uciec. Szybkie przejrzenie Czarnej Kroniki pokaże, że podobnych przypadków jest wiele. Ile dokładnie, nie wiemy - sam ten fakt jest zaskakujący.
Najwyraźniej czeska policja nie rejestruje tego rodzaju morderstw osobno, ale opublikowane liczby coś sugerują. Większość morderstw w naszym kraju jest klasyfikowana w statystykach policyjnych jako "motywowane relacjami osobistymi". W zeszłym roku było ich 74 na 143. Z danych ONZ dla Republiki Czeskiej wiemy, że kobiety stanowią około połowy ofiar morderstw w naszym kraju, około 70 w zeszłym roku. Możemy tylko spekulować, w jakim stopniu te dwie grupy się przecinają, ale prawdopodobnie w znacznym. Choćby dlatego, że zdecydowana większość sprawców morderstw, około 90 procent, to mężczyźni. Jednocześnie kobiety są wielokrotnie bardziej narażone na bycie ofiarami zabójstw intymnych partnerów. Innymi słowy, kobiety rzadko mordują swoich partnerów. W każdym razie mówimy o kilkudziesięciu przypadkach zabójstw kobiet rocznie. W listopadzie 2020 r. organizacja Rosa zadała sobie trud prześledzenia przypadków zabójstw kobiet w Czechach. To przerażająca lektura.
To nie przypadek
Kryminolodzy mówią o takich morderstwach w dyskusjach jako o "zabójstwach domowych"; tabloidy odnoszą się do nich niemal ujmująco jako do "zbrodni namiętności". Problem z takimi etykietami polega na tym, że sugerują one, że są to akty impulsywne, w których "kobieta bierze nóż w kuchni i dźga męża" (autentyczny cytat z Libora Kachlíka, zastępcy policji kryminalnej i służby śledczej). Ale nie są to działania impulsywne, wręcz przeciwnie - w dużej części z nich można prześledzić wyraźny wzorzec.
Ofiary kobietobójstwa są postrzegane jako "histeryczki", które przesadzają.
Duża część zabójstw kobiet przez partnerów jest poprzedzona dość wyraźnymi sygnałami ostrzegawczymi: przemocą domową, napaścią, eskalacją gróźb. Problem polega na tym, że te groźby rzadko są traktowane poważnie. Wypowiedź prokuratora na temat kryminalnej przeszłości podpalacza z Bohumína jest pewną wskazówką: "Chociaż nie jest to nic poważniejszego, myślę, że ma on historię niebezpiecznych gróźb". Niedoszły wielokrotny morderca wielokrotnie groził swojej żonie, nawet z bronią w ręku. Z ufnością zwróciła się o pomoc do władz stanowych - ale dla nich nie było to nic poważnego. Na koniec tej historii mamy 11 zabitych.
Wygląda na to, że policja i wymiar sprawiedliwości traktują przypadki niebezpiecznych gróźb ze strony (byłych) partnerów wobec kobiet raczej lekko. W końcu nie byłoby to niczym wyjątkowym; niskie wyroki dla sprawców gwałtów, które regularnie nie osiągają nawet dolnych stawek, są od dawna problemem w tym kraju. Całkiem możliwe, że nawet ofiary zabójstw kobiet są postrzegane w służbach jako "histeryczki", które przesadnie reagują, a sprawca, z drugiej strony, jest traktowany protekcjonalnie na podstawie tego, że po prostu "stracił nerwy".
Dobre przykłady z zagranicy
Przypomina to historię przestępstwa stalkingu. Zostało ono wprowadzone do naszego systemu prawnego dopiero po głośnym medialnie przypadku morderstwa dokonanego przez stalkera. Do tego czasu stalker był uważany raczej za "natarczywego wielbiciela" niż niebezpiecznego przestępcę. Sprawa Bohumína może pokazać w całej swej nagości, że zabójstwo kobiety również powinno być traktowane poważnie.
Wszystkie artykuły autorki/autora