Trudno znaleźć coś dobrego w pandemii koronawirusa. Ale ujawniła ona problemy w społeczeństwie i w naszym życiu prywatnym, które prawdopodobnie nadal byśmy odsuwali na bok bez niej, a także źródła siły i nadziei, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Czego dowiedzieliśmy się o sobie?
W środku drugiej fali pandemii i bez konkretnych perspektyw na jej zakończenie, staramy się znaleźć przynajmniej coś pozytywnego. Sytuacja zmusiła nas do zwrócenia uwagi na wiele rzeczy, które ignorowaliśmy w przeszłości (ponieważ nie musieliśmy) i do refleksji nad wartościami, które są ważne dla naszego społeczeństwa. Zapytaliśmy o to wybrane osobistości w nowym numerze magazynu Heroine: Dokąd może nas to posunąć? Co osobiście zauważyłeś w swojej branży? Co zostało odkryte? Jakie zmiany przyniesie to w przyszłości? Co powinno się zmienić? I czy to się dzieje? Ale interesował nas również poziom osobisty. Czy zaskoczyłeś się w jakiś sposób? Może zdałeś sobie sprawę, że lubisz ludzi bardziej niż początkowo myślałeś, a brak kontaktu cię wykańcza? Czy kwarantanna pomogła ci lepiej o siebie zadbać? A może zamiast tego miała na ciebie negatywny wpływ? Czy nie przebierasz się już z dresów?
Trenerka Paula Fassati pisze: "Na poziomie osobistym zdałam sobie sprawę z mojej ambiwalentnej siły: zdolności do krytycznego myślenia w całym zamieszaniu i uprzejmego sposobu komunikowania się na zewnątrz, a jednocześnie niezdolności do zrobienia czegokolwiek dla innych poza moją rodziną. W plątaninie szkoły, malucha i własnych potrzeb, moje granice są znacznie węższe niż bym chciała. Przykład: kupiłam składniki na ciasto dla moich przyjaciół z COVID, ale nigdy go nie upiekłam. Sam zakup zajął ponad tydzień od pomysłu, a po kolejnym tygodniu zwlekania i braku siły, byli zdrowi, a ja zostałam ze smutnym uczuciem, że pomoc nie nadeszła wtedy, kiedy powinna. Okazało się również, że moja zdolność do życia w niedostatku nie była tak duża, jak myślałam. Nawet małe rzeczy, takie jak brak możliwości pójścia na zakupy z dziećmi, sprawiają, że jestem smutna".
"Z zewnątrz wchodzę w siebie" - mówi proboszcz Martina Viktoria Kopecká. "Stwierdzam, że tej wiosny prawie niczego się nie nauczyłam. Okazuje się, że znalezienie ekstremalnej ścieżki jest łatwe, ale równowaga jest trudna do osiągnięcia. Co by było, gdyby nasze trzy stosunkowo łatwe R (ręce, zasłona, odstępy) miały również charakter niematerialny (szacunek, racjonalność i odporność)? Odporność - odporność, którą można znaleźć, zachęcać i kultywować w ludziach. Nie w formie tępego chamstwa, ale w bardziej wyrafinowanej formie. Być odpornym to być czujnym, czystym duchem i gotowym do życia w każdych okolicznościach".
Johanna Nejedlová z Konsent przypomina nam, że nowa perspektywa zwraca naszą uwagę na rzeczy, które pozostawały poza naszym doświadczeniem. "Nowa sytuacja może pomóc ludziom wyobrazić sobie, jak trudne musi być życie w długotrwałej izolacji spowodowanej przez agresywnego partnera. Powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski i zapewnić naprawdę dobry system wsparcia dla ofiar przemocy domowej. A w przyszłości pracować nad profilaktyką. Każdego roku odnotowuje się 2 500 przypadków przemocy w rodzinach z dziećmi. Nie powinniśmy tego ignorować, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z pandemią, czy nie".
Odpowiedź dziennikarki i dokumentalistki Apoleny Rychlíkovej nie zmieściła się w drukowanym wydaniu, głównie dlatego, że nie chcieliśmy jej skracać. Tutaj drukujemy ją w całości.Pandemia sparaliżowała nasze życie i wpłynęła na nie w sposób, jakiego nie mogliśmy sobie wyobrazić rok temu. Wraz z "zatrzymaniem czasu" ujawniły się głębokie, długo nierozwiązane traumy, nie tylko w czeskim społeczeństwie, ale i na całym świecie. Nagle widzimy, co jest naprawdę ważne i jak słabe były fundamenty infrastruktury państwa.
Edukacja przeniosła się do naszych domów, ale nie wszystkie z nich mają dobre połączenia wifi i nie wszyscy domownicy mają tak potrzebny komputer lub tablet. W rezultacie samotne matki, które najbardziej ucierpiały w wyniku problemów, często korzystają z mediów społecznościowych, aby prosić o pomoc finansową, aby mogły kupić swoim dzieciom narzędzia potrzebne do nauki w domu. Nie wiemy jednak, ile dzieci faktycznie wpada w tę sieć - wielu rodziców musiało iść do pracy nawet w czasie kryzysu, nie mogło przejść na domowe biuro i nie mogło jednocześnie sprawować opieki i pracować.
Andrej Babiš już wiosną apelował do pielęgniarek, by poszły do pracy i nie zostawały z dziećmi w domu. Kwestia wysoce sfeminizowanych sektorów, takich jak opieka zdrowotna czy nauczanie, które również cierpią z powodu wysokiego poziomu niedofinansowania, została ujawniona w całej swej nagości.
W szczególności sektor opieki zdrowotnej znajduje się pod ogromną presją i od lat mówi się o tym, że nie mamy wystarczających możliwości, jak ciężkie są zmiany pielęgniarek i jak niskie są płace za ich ciężką pracę. Obszary tak fundamentalne jak opieka i troska o innych nie są już postrzegane przez społeczeństwo jako coś dodatkowego, ale każdy z nas widzi, w jakim stopniu zależy od nich stabilność i bezpieczeństwo kraju. Czy establishment polityczny zda sobie z tego sprawę, gdy złe czasy się skończą?
Problem z dzisiejszą polityką polega na tym, że brak doświadczenia części społeczeństwa zbyt mocno odbija się na jej funkcjonowaniu. Ludzie, którzy zasiadają w rządzie, należą do klas wysoko uprzywilejowanych i często nie dostrzegają historii życia innych niż ich własne - udane i bezpieczne. Jest w tym wymiar płciowy: mężczyźni po 60. roku życia, którzy zasiadają w rządzie, nigdy nie mieli do czynienia z godzeniem pracy i opieki, nie wiedzą, czym jest nieodpłatna praca domowa, jak trudno jest skoncentrować się na swoich dzieciach i nie wstydzić się siebie.
Jeśli nasi politycy kiedykolwiek będą potrzebowali opieki, zostanie im ona zapewniona na najlepszym poziomie. Coś takiego nie dotyczy większości kraju i to też jest ważna lekcja. W porównaniu ze sposobem, w jaki z pandemią poradziła sobie premier Nowej Zelandii Jacinda Arden, czeska rzeczywistość wygląda na jeszcze większą tragedię.
Potrzebujemy ludzi z doświadczeniem innym niż stereotypowi 50-latkowie w garniturach, którzy będą reprezentowani w polityce.Musimy poszerzyć pole podejmowania decyzji i bardziej wsłuchiwać się w głos tych, którzy są bardziej narażeni w systemie. To przez ich pryzmat możemy najlepiej zobaczyć, jak państwo może radzić sobie z poważnymi kryzysami (i wyzwaniami). W Republice Czeskiej niestety nie jest to jeszcze piękny obraz.
Wszystkie artykuły autorki/autora