W swoich licznych książkach, artykułach i wywiadach emerytowany seksuolog Radim Uzel używa terminów, których najwyraźniej nie rozumie. Lata spędzone przez Uzela w mediach i podczas wykładów na żywo przyczyniły się do tego, że opinia publiczna nie wie, czym jest płeć, patriarchat i seksizm. Alternatywnie, wierzą, że istnieją "męskie" i "żeńskie" mózgi, że od czasów prehistorycznych mężczyźni byli myśliwymi, a kobiety zbieraczkami, a ten "naturalny podział" uzasadnia na przykład, że mężczyźni są bardziej zaangażowani w politykę, a kobiety bardziej w domu.
Dla wielu uszu słowo gender brzmi jak jakieś złe zaklęcie, które wtargnęło i zmusza nas do używania go tam, gdzie wcześniej nie komplikowaliśmy rzeczy tak bardzo i trzymaliśmy je w jednym pudełku. Ludzie nie chcą mnożyć bytów, ponieważ logika podpowiada im, by wszystko było tak proste, jak to tylko możliwe, i nie lubią uczyć się nowych rzeczy. Kiedy Simone de Beauvoir napisała w latach pięćdziesiątych, że "kobieta nie rodzi się kobietą, ale się nią staje", była to dość skandaliczna idea jak na tamte czasy i wielu do dziś się z nią nie pogodziło.
Pomimo powszechnego przekonania, gender studies nie zaprzeczają istnieniu płci biologicznej. Wszystko, co mówią, to to, że różnimy się w naszej kobiecej lub męskiej tożsamości na innym poziomie - a jest to wychowanie, na skalę rodzinną i społeczną. Studia genderowe w żaden sposób nie twierdzą, że "płeć jest konstruktem społecznym". Płeć to płeć, determinowana przede wszystkim przez chromosomy i inne cechy biologiczne; rodzimy się z nią. Jednak tego, jak mamy "odgrywać swoją rolę", jak być mężczyzną lub kobietą, ojcem, synem, matką, córką, bratem, siostrą, mężem, żoną, kochankiem, kochanką, dziadkiem, babcią, musimy się nauczyć.
W różnych miejscach na planecie, w różnych czasach, istniało wiele różnych zasad, a ludzie próbowali dostosować się do różnych wzorców. I często byli przygnębieni, a nawet karani, gdy nie udało im się dostosować. Tak więc płeć jest wyraźnie konstruktem społecznym, każda społeczność tworzy ją specjalnie. Ale to nie znaczy, że taki konstrukt jest w jakiś sposób mniej realny lub ważny. Jeśli wierzysz, że "każda właściwa kobieta powinna dbać o porządek w domu i mieć dzieci" lub że "każdy właściwy mężczyzna lubi pić piwo i mieć siłę fizyczną", ma to głęboki wpływ na to, co robisz w życiu, jak się zachowujesz i czego wymagasz od innych. Alternatywnie, jak bardzo czujesz się uprawniony do "poprawiania" lub oceniania ich, gdy zachowują się inaczej.
Czy nierówność już nie istnieje?
Dwoistość płci i płci rozpoznaje się za każdym razem, gdy ktoś nie robi czegoś, czego konwencjonalnie oczekuje się od mężczyzny lub kobiety. W dawnych czasach mężczyźni powszechnie nosili długie włosy, ale w XX wieku ściśle dbano o to, aby były one krótkie, w przeciwnym razie mężczyzna zostałby natychmiast uznany za zniewieściałego. Dlatego też była to tak wielka rewolucja kulturowa, gdy młodzi mężczyźni zaczęli odmawiać ścinania włosów w latach 60-tych. Spotykali się oni z dotkliwymi pobiciami i nękaniem przez policję. Istnieją setki, a może nawet tysiące przykładów żądań, rozbieżności i przemian związanych z płcią. Aby je zrozumieć, trzeba jak najlepiej znać historię, podczas gdy biologia nie ma tu nic do rzeczy.
Ale ile z tych korzyści dla kobiet naprawdę istnieje w dzisiejszym świecie? Czy nadal możesz pocieszać się faktem, że ktoś preferencyjnie wpuści cię do łodzi ratunkowej na tonącym statku? Ale ile razy w życiu łódź poszła na dno razem z tobą?
Dzisiejszymi symbolami fallicznymi są duże cygara podczas dyskusji na temat wielkich decyzji biznesowych lub politycznych. Fallusem może być również duży lub ogólnie drogi samochód. Fallus to symbol zastępczy dla czegoś, co może nawet nie istnieć w rzeczywistości lub mieć porównywalnie potężną formę i aktywność; może to być zwykła przykrywka, listek figowy. Fallusem może być wszystko, czego używamy, aby pokazać wyższość i co mężczyźni zakładają, że zdobędzie autorytet. Długa broda, określony rodzaj fryzury, charakterystyczny krawat lub klamra paska, spiczaste buty, wysoki kapelusz, złoty łańcuch, fantazyjny zegarek itp. Wszystko, co mówi "ten człowiek jest przywódcą i ma władzę".
Terminy fallus i penis nie tylko nie pokrywają się, ale stanowią rodzaj pojęciowej opozycji. W pewnym sensie Freud uniknął również podziału na płeć i gender, opozycji, która od kilku dekad sprawia problemy Raviemu Knotowi. Falokracja to rządy mężczyzn nad kobietami w sferze głównie społecznej, a nie seksualno-prywatnej. Falokracja jest również synonimem patriarchatu. Termin patriarchat jest obecnie częściej używany właśnie dlatego, że nie jest mylony z płcią biologiczną, aby odróżnić, że dominacja i faworyzowanie nie wynikają z fizycznej wyższości.
Wpuszczają cię do łodzi tonącego statku
Nawet patriarchat jest obecnie traktowany jako brudne słowo. Wydaje się być ciągłym przypomnieniem czegoś brudnego i zepsutego w systemie, w którym żyjemy. Ale nie ma się nad czym wahać. Możemy nie lubić samego słowa, ale nie można zaprzeczyć danym. W populacji jest tylko kilku mężczyzn, ale według raportu OXFAM mężczyźni posiadają o 50% więcej aktywów niż kobiety. A jeśli chodzi o sferę miliarderów, mężczyźni znacznie ją zdominowali. W rankingu najbogatszych ludzi na świecie Forbesa jest tylko 11 kobiet w pierwszej setce i łącznie 18 kobiet w pierwszej dwusetce, a duża część z nich nie posiada majątku wyłącznie jako para z mężem lub jako rodzina, co jest znacznie mniej powszechne wśród mężczyzn.
Jeśli chodzi o politykę, w ubiegłym roku tylko 24,5% kobiet na całym świecie zasiadało w parlamentach, a tylko 8% kobiet było premierami, a 2% prezydentami. Jak odkryła Farida Jalalzai z Oxfordu, 75% wszystkich kobiet-premierów i prezydentów we współczesnej historii ludzkości pojawiło się po 2000 roku, co brzmi niewiarygodnie. Biorąc pod uwagę, że kobiety-premierzy i prezydenci wyłaniani są w drodze demokratycznych wyborów, a nie parytetów, jasne jest, że sytuacja zmienia się w zależności od tego, jak rozwija się debata publiczna. Jednocześnie jednak widzimy, jak bardzo niedoreprezentowane były (i w praktyce nadal są) kobiety w polityce. Nie ma ostatecznego ideału 50/50, ponieważ nikt nie wie, jak społeczeństwo może ewoluować, ale obecne 25/75 to kpina. Twierdzenie, że kobiety nie chcą zajmować się polityką jest również nieprawdziwe, w przeciwnym razie ich liczba nie wzrastałaby w tak zawrotnym tempie.
Patriarchat oznacza jednak nie tylko niewielką liczbę kobiet w polityce i biznesie, ale także w sferze prywatnej. Przejawia się w naszym codziennym życiu.Jak pokazuje dziennikarka Caroline Criado-Perez w swojej książce "Invisible Women", świat jest pod wieloma względami dosłownie stworzony dla mężczyzn: niektóre telefony komórkowe są trudne do trzymania dla kobiet, pasy bezpieczeństwa w samochodach są skalibrowane dla mężczyzn, niektóre leki, które działają na mężczyzn, nie działają na kobiety lub nie są nawet testowane. Trudniej jest pisać na urządzeniu, którego używasz na co dzień, możesz łatwiej umrzeć, gdy wsiadasz do samochodu, możesz mieć komplikacje zdrowotne, nawet jeśli postępujesz zgodnie z zaleceniami lekarzy - tylko dlatego, że jesteś kobietą.
Często pojawia się kontrargument, że przecież kobiety też są faworyzowane. Ale ile z tych zalet faktycznie istnieje w dzisiejszym świecie? Nadal możesz pocieszać się faktem, że ktoś - być może - da ci pierwszeństwo w szalupie ratunkowej na tonącym statku. Ale ile razy w życiu łódź poszła na dno razem z tobą? Kobiety nie biorą udziału w wojnach - ale teraz w dużej mierze zajmują się tym bombowce i drony, a prawdziwe konflikty toczą się w cyberprzestrzeni. Jako kobieta prawdopodobnie nie zabierzesz swojej pralki na piąte piętro. Tak samo jak twój partner, który opłacił do tego profesjonalistów. Rzeczywiście, w dzisiejszych czasach bardziej prawdopodobne jest, że "kobieta potrzebuje mężczyzny mniej więcej tak bardzo, jak ryba potrzebuje roweru", dowcipny slogan ukuty na przełomie lat 60. i 70. przez wszechstronnie utalentowaną pisarkę, filmowca i polityka Irinę Dunn. Oczywiście jest to prawda tylko w odniesieniu do klasycznego podziału pracy. Jednak wsparcie emocjonalne, którego kobiety potrzebują i pragną, często może pochodzić tylko od mężczyzn, którzy zerwali z tradycyjnym wychowaniem i są lepsi w okazywaniu emocji i uczestnictwie.
Kobiety opiekunki i pielęgniarki
Radim Knot nie jest zainteresowany prawdziwymi problemami społecznymi i tak naprawdę nie ma znaczenia, co myśli o płci lub patriarchacie, chociaż może nas zastanawiać jego pragnienie mówienia o tym w upiorny sposób. Niepokojące jest jednak to, gdy zaczyna wymachiwać "naukowymi argumentami", które nauką nie są, próbując usprawiedliwić podział ról w społeczeństwie. Tutaj nie można już mieć dla niego sympatii i trzeba otwarcie nazwać go szarlatanem.
Podstawowym wnioskiem, jaki możemy wyciągnąć z obserwacji społeczeństwa, jest to, że ludzie są niezwykle różnorodni i zazwyczaj mają ogromny ukryty potencjał, który mogą wykorzystać, jeśli nie odczuwają różnych zewnętrznych przeszkód.
13 lutego 2019 r. udzielił wywiadu prorosyjskiej stronie dezinformacyjnej Sputnik News, w którym raczy nas tą prehistoryczną wycieczką. "Od niepamiętnych czasów mężczyzna był myśliwym, a kobieta obrończynią ogniska domowego. To banał, który ma swoją prawdziwą esencję. Kobieta musiała dbać o dom, rozpalać w kominku, obsługiwać dzieci. Mężczyzna szedł na polowanie. Na polowaniu, często w lesie, mężczyźni gubili się, nic nie łapali. Mieli miłą pogawędkę. Wracali do domu i mieli gotową kolację, ale na ogół byli też bohaterskimi myśliwymi. Krótko mówiąc, grubymi literami napisano o męskim i żeńskim mózgu, o ich różnych naturach. Tacy się rodzimy. To czerwona nić przewijająca się przez naukowe spory o to, czy kobieta staje się kobietą, bo ta rola jest jej narzucona, że musi się jej nauczyć "we własnym interesie"... Nieprawda. Ona już się taka urodziła, jej mózg jest już tak skonstruowany. Jest lepsza jako pielęgniarka, opiekunka. Jak myślisz, dlaczego jest dziesięć razy więcej pielęgniarek niż braci? Kobiety mają do tego tendencję".
Zanim przejdziemy do tematu mózgu, nie sposób nie wspomnieć o tym, że kobiety częściej podejmują pracę pielęgniarki po prostu dlatego, że jest to tania, niedoceniana praca i istnieje obawa przed zatrudnianiem kobiet na takich stanowiskach. Jest to w końcu główny argument wyjaśniający, w jaki sposób powstaje różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn. Praca opiekuńcza jest uważana za coś oczywistego, ale w rzeczywistości jest bezwartościowa. Mówi się o niej we wzniosłych kategoriach, ale w rzeczywistości wynagrodzenie nie jest do niej współmierne. Kobietom mówi się następnie, że wykonują ją z "naturalnej skłonności". Gdyby praca opiekuńcza miała większy prestiż i wyższe wynagrodzenie, mężczyźni byliby wielokrotnie bardziej skłonni do jej podjęcia. Nie ma to zresztą wiele wspólnego z genetyczną budową mózgu. Większość takich konfiguracji jest uwarunkowana historycznie, ale na danym etapie historii tłumaczy się to "naturą". Kiedy w ciągu najbliższych kilku dekad nadejdzie kolejna fala automatyzacji, a wraz z nią roboty opiekuńcze, kobiety przestaną wykonywać te prace.
Nie zaprzeczam, że kobiety bardziej troszczą się o dzieci na wczesnych etapach ich rozwoju. Ale to nie powód, by opiekowały się wszystkimi przez całe życie. Istnieje ogromny odsetek mężczyzn, którzy nie potrafią zadbać o siebie po prostu dlatego, że nie zostali do tego wychowani. Mężczyznom nie jest obca troska. Dawniej, jeśli matka umierała przy porodzie, biedniejsi mężczyźni musieli opiekować się dziećmi. Dziś nierzadko zdarza się, że starsi mężczyźni opiekują się chorymi i umierającymi żonami. Dzisiejsi mężczyźni na urlopie rodzicielskim potwierdzają, że nigdy nie mieli lepszego kontaktu ze swoimi dziećmi i że bardziej cenią swoje partnerki. Odkrycie tej strony siebie podnosi na duchu i wzmacnia związek.
Podstawową lekcją, jaką możemy wyciągnąć z obserwacji społeczeństwa, jest to, że ludzie są niezwykle różnorodni i zazwyczaj mają ogromny ukryty potencjał, który mogą zrealizować, jeśli nie odczuwają różnych zewnętrznych przeszkód. Im bardziej społeczeństwo pozytywnie stymuluje mężczyzn do troski o innych, tym bardziej będą oni w tym uczestniczyć.
Geny wbudowane w mózg
Radim Uzel często mówi o różnych mózgach i genach. W swojej książce How to Live in Your Fifties wspomina nawet o swoich tajemniczych badaniach na stronie 199 bez żadnych dalszych szczegółów. "Opieka ojcowska nad małymi dziećmi jest często omawiana, tworzone są nawet specjalne urlopy ojcowskie. Czy uważasz, że męska opieka ma taką samą jakość i czułość? Każda kobieta ma już wbudowane w mózg geny opiekuńcze. Mężczyzna jako myśliwy i kobieta jako obrończyni domowego ogniska reprezentują stereotyp naszego gatunku, który istnieje od tysiącleci. Badania psychologiczne mówią nam również, że kobiety są coraz lepsze w pielęgniarstwie. Oczywiście pielęgniarka zostaje przeszkolona, a większość tatusiów kąpie i przewija dziecko. Ale czy uważasz, że sprawia im to taką samą przyjemność jak kobietom? Że robią to z dokładnie taką samą jakością? Nasze badania lekko i dość niepoprawnie politycznie, ale szczerze wątpią w ten wniosek".
Żadna z publikacji Radima Knota nie znajduje się w powszechnie uznanych bazach prac naukowych (Scopus, Web of Science, PubMed), więc możemy sobie pozwolić na powątpiewanie w jakość jego badań z góry. Fascynujące jest to, że w żadnej ze swoich książek lub artykułów Radim Uzel nigdy nie wspomina o tytule lub autorach tych felietonów, ani nie podaje żadnych argumentów za lub przeciw nim, a generalnie w ogóle nie zawraca sobie głowy czymkolwiek. Gdyby się w ogóle pofatygował, odkryłby, że nie jest to tylko spór naukowy, ale społeczny (czy z nauki możemy wyciągać wnioski dla życia publicznego i prywatnego), a także mocno metanaukowy, metodologiczny. To znaczy, w jaki sposób ustalamy kryteria, według których przypisujemy jakiekolwiek cechy mężczyznom i kobietom, i jak można to zbadać w bezstronny sposób.
W 2017 roku dziennikarka naukowa Angela Saini opublikowała książkę By Nature Inferior, w której dokładnie przeanalizowała historyczne błędy popełnione przez naukowców podczas badania różnic między mężczyznami i kobietami. Mężczyźni i kobiety bez wątpienia mają znacznie różniące się układy odpornościowe, przy czym kobiety są w stanie żyć dłużej i mają ogólnie większą odporność potrzebną do zajścia w ciążę ze względu na wyższy poziom estrogenu i progesteronu oraz dwa chromosomy XX. Chociaż są bardziej narażone na choroby, umierają później. Jeśli chodzi o różnice w mózgach, inteligencji, a nawet użytkowaniu, różnice są minimalne.
Jednak wpływowa teoria psychologa Simona Barona-Cohena, że mężczyźni mają tendencję do systematyzowania (racjonalność), a kobiety mają tendencję do empatii (emocjonalność), wciąż krąży. Swoją teorię poparł eksperymentem na niemowlętach, które poproszono o spojrzenie na wiszący telefon komórkowy lub zdjęcie ludzkiej twarzy. Według Barona-Cohena chłopcy woleli "mechaniczny" telefon komórkowy, podczas gdy dziewczynki "wczuwały się" w twarz, z czego wywnioskował daleko idące różnice w męskich i żeńskich mózgach. Jednak jego słynne badania z 2000 roku okazały się pełne błędów. Na przykład, współbadaczka znała płeć dzieci, które badała z wyprzedzeniem, łamiąc zasadę podwójnie ślepej próby. Większość dzieci nie wykazywała żadnych preferencji, a tylko 40% chłopców i 36% dziewczynek odpowiedziało w oczekiwany "męski" lub "kobiecy" sposób, podczas gdy 25% chłopców odpowiedziało "kobieco", a 17% dziewczynek odpowiedziało "męsko". Ani autor badania, ani nikt inny nie był w stanie powtórzyć wyników eksperymentu, potwierdzając po raz kolejny, że była to zła nauka.
Inny czołowy neuronaukowiec, Daphna Joel, który specjalizuje się w porównywaniu dużej liczby badań, donosi, że odsetek osób z wykładniczo "systematycznymi" lub "empatycznymi" mózgami wynosi tylko 8%, czyli dokładnie odwrotnie niż twierdzą szarlatani tacy jak John Gray, autor słynnego podręcznika Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus (tj. że do 90% ludzi ma typowo męskie i kobiece cechy). Zespół neuronaukowca Lise Eliot udowodnił na próbie 6000 osób, że kobiety nie mają lepszej pamięci werbalnej, lepszych umiejętności społecznych i nie są bardziej otwarte emocjonalnie. Wszystkie te "bardziej kochające mamy niż tatusiowie" są po prostu mitem.
Być może najbardziej niepokojące jest odkrycie neurobiologa Giny Rippon, która wyjaśnia, że nawet błędy rzędu jednego milimetra sześciennego w pomiarach tkanki mózgowej mogą być niezwykle mylące. "Ale naukowcy stoją pod ogromną presją publikowania wyników, a czasopisma wolą publikować wnioski, które są statystycznie istotne". Jednak większość badań nie wykazuje prawie żadnych różnic, więc nie są one publikowane i unoszą się jak góra lodowa pod powierzchnią. Raz po raz, po dokładnym zbadaniu, okazuje się, że im bardziej naukowa i precyzyjna metoda, tym mniej różnic widzimy między męskimi i żeńskimi mózgami.
Wszystkie artykuły autorki/autora