Determinizm biologiczny, lub mówiąc prościej, idea, że nasze ciała i mózgi predysponują nas do bardzo różnych zdolności, niezależnie od tego, czy jesteśmy mężczyzną czy kobietą, jest teorią, która może być przestarzała, ale nadal jest głęboko zakorzeniona. Czy wraz z Radimem Knotem uważasz, że kobiety nie powinny być sędziami, ponieważ są po prostu zbyt emocjonalne?
Na atmosferę czeskiego społeczeństwa niewątpliwie wpływa to, co od lat głoszą jego czołowe i najbardziej widoczne osobistości medialne, czy to w dziedzinie seksuologii, polityki, prawa czy medycyny. Jeśli Radim Uzel przez kilka dekad bagatelizował wagę molestowania seksualnego i gwałtów, jak pokazały pierwsze odcinki tego serialu, a następnie przypisywał kobietom i mężczyznom biologicznie różne mózgi, może to mieć wpływ na postrzeganie tego, co kobiety mogą faktycznie zrobić ze swoim mózgiem i ich skłonnością do histerii w oczach społeczeństwa. Jakie prace mogą wykonywać i z jakimi wizerunkami muszą się pogodzić. Pokażemy to na przykładzie kobiet w polityce, sądownictwie, reklamie i pornografii, czyli na stanowiskach publicznych, w reprezentacji wizualnej i w roli obiektu erotycznego.
Radim Uzel przedstawia swój pogląd na srebrnej tacy, na przykład w swoim artykule z 2009 roku na temat kobiet na stanowiskach kierowniczych. Używając przykładu pracy w Parlamencie Europejskim, mówi: "Różnice między płcią męską i żeńską są nie tylko społeczne i socjalne, ale przede wszystkim biologiczne. Mężczyźni znacznie bardziej aspirują do stanowiska komisarza. Kobiety będą bardziej przyciągane do Brukseli, ponieważ praca tam jest modna. Większość mężczyzn przyciąga przygoda. Nie znaczy to, że kobiety nie są również uzależnione od adrenaliny. Ale mężczyźni są znacznie bardziej skłonni do podejmowania ryzyka, agresywni, niecierpliwi i konkurencyjni". Nie tylko tutaj, ale wszędzie indziej, dla Knota kobiety (i mężczyźni) są po prostu uwodzeniem cech biologicznych.
Nie możesz głosować z powodu karmienia piersią
Radim Uzel pisze dalej o kobietach na stanowiskach kierowniczych w następujący sposób. "Im wyżej wspinamy się po hierarchicznej drabinie wpływów i władzy, tym mniej kobiet spotkamy.Możemy być w stanie wyrównać szanse społeczne dla obu płci, ale nie będziemy w stanie tego zrobić w warunkach biologicznych. Żaden mężczyzna nigdy nie był w ciąży, nie rodził, nie miał sześciu miesięcy porodu ani nie karmił dziecka piersią. Kobieta, która znajduje się na stanowisku kierowniczym, często doświadcza wewnętrznego konfliktu. Konflikt między rolą zawodową a rolą matki. Czuje, że im większy sukces odnosi w budowaniu swojej kariery, tym mniejszy sukces odnosi jako matka. Może łatwo czuć się winna z powodu niepowodzenia w tej roli".
Poglądy o jakiejś ogólnie wyższej męskiej zdolności do kontrolowania swojej emocjonalności są mitem. Jak głosi jeden z internetowych memów, za każdym razem, gdy słyszę zdanie "Mężczyźni nie zaczynają dramatów", sięgam po książkę historyczną.
Co więcej, wszystkie proponowane kwoty są jedynie środkami tymczasowymi na około dziesięć lat, czasem nieco dłużej, ale z pewnością nie na zawsze. Kwoty są przede wszystkim zachętą do znalezienia "zasobów ludzkich". Nie chcesz gdzieś niekompetentnych kobiet? Poszukaj tych zdolnych, jest ich mnóstwo. W końcu czeski rząd ma to w swojej obecnej strategii.
Dla Radima Knota wydaje się jednak, że kobiety mogą być w polityce tylko wtedy, gdy pełnią funkcję ozdobną. Kiedy pisze, że "liczba kobiet w wysokiej polityce czasami pozwala na nagłe przejście od dyktatury do demokracji" i podaje przykład kilku krajów Ameryki Południowej, kończy kilkoma linijkami w ten sposób.Południowoamerykańskie prezydentki olśniewają obcisłymi strojami i zgrabnymi kobiecymi kształtami, nie rezygnują z operacji plastycznych i drogich kosmetyków, emanują uderzającą uwodzicielskością. Nic dziwnego, że feministki podobno załamują nad nimi ręce i ubolewają, że nie tak wyobrażały sobie rządy kobiet. Ale kobiety-prezydenci znają się na rzeczy, a ich sukces wyborczy przekonuje je, że to silikonowe piersi, wygładzone zmarszczki i napompowane botoksem usta zdobywają im polityczne punkty". (Useful Sex, s. 139)
Trudno wyciągnąć cokolwiek z tego ckliwego fragmentu poza tym, że tylko jeden model jest poprawny. Ale jak uwodzicielsko opasana i najeżona mogła być Margaret Thatcher, Indira Gandhi czy Golda Meir? Niechęć Knota do dostrzegania różnych współczesnych i kulturowych różnic oraz jego gotowość do widzenia tylko tego, co chce, prowadzi go do zachwytu nad socjaldemokratyczną prezydent Argentyny Cristiną Fernández de Kirchner, ale zapomina, że oprócz niej i kostarykańskiej socjalistki Laury Chinchilli, chilijska socjalistka Michelle Bachelet czy brazylijska była marksistka, a później zwolenniczka kapitalizmu Dimla Rousseff są już dość przeciętnie wyglądającymi kobietami, które nie starają się zwracać na siebie uwagi i naprawdę trudno powiedzieć, jakie obcisłe stroje na nich widział. W końcu mówiąc o operacjach plastycznych, liftingi twarzy czy wypełniacze botoksem są spotykane także u polityków płci męskiej.
Napoje gazowane nie działają
Nie można powiedzieć, że Radim Uzel ma jednoznacznie negatywny stosunek do kobiet-polityków. Jego zdaniem mają one po prostu pecha, że polityka wymaga poświęceń, do których większość z nich nie jest zdolna. Jednak w przypadku sądownictwa wyraża się już jako czysty szowinista. W swojej najnowszej książce Biography Uncensored, opublikowanej w 2020 roku, w której podsumowuje również swoją karierę jako biegły sądowy, napisał ten trudny do uwierzenia akapit.
"Rzeczywiście tak jest. Płeć żeńska jest ogromną zaletą w sądzie zarówno dla oskarżenia, jak i obrony. Kobieta prokurator jest najlepsza. Potrafi naprawdę "pochylić się" nad oskarżeniem, emocje z niej wypływają i biada przestępcom po trzykroć! Wolałbym też kobietę obrońcę, nawet jeśli zbiera literackie laury jako obrońca, jak Perry Mason. W przeciwieństwie do tego racjonalnego, zimnego mężczyzny, te wrażliwe kobiece przemówienia adwokackie doprowadzają ławę przysięgłych lub, w naszym przypadku, salę kar do łez litości. Ale co z tym, który ostatecznie decyduje o wszystkim? Zwykle siedzi w sądzie na celowo podwyższonej pozycji. Bo jest wszechmocny i wszechwiedzący, ale też pozbawiony wszelkich uczuć i emocji. Emocje są uciążliwe u sędziego. Mężczyzna pozostaje mężczyzną, a kobieta kobietą. Uczucia trzeba odłożyć na bok i niestety mężczyzna jest w tym lepszy od kobiety. Z pewnością będą wyjątki, ale moje czterdziestoletnie doświadczenie jako naukowca sądowego daje prawdę mojemu wujkowi: "Dziecko nie może tego zrobić". Albo "potrafi" tylko rzadko." (s. 245)
Ostatecznie jedyną ważną rzeczą w przekonaniu Knota jest to, że nie uważa za dziwne, że ciało kobiety dosłownie zastępuje mebel. Cóż, skóra to skóra.
Trudno jest rzeczowo polemizować z taką jowialną paplaniną. I z pewnością sami sędziowie nie mogą wypowiadać się zdecydowanie przeciwko temu, ponieważ ich reakcja zostałaby zręcznie wykorzystana do poparcia teorii o tym, jak bardzo są nieodpowiednio emocjonalni. Ale jeśli chodzi o ocenę tego, jak każda z płci wyraża siebie, gdy traci racjonalną samokontrolę, wystarczy przypomnieć sobie, jak "emocjonalni" są mężczyźni w tak wielu dziedzinach życia. Ilu widzimy rozhisteryzowanych polityków, ilu policjantom puszczają nerwy, jak agresywnie zachowują się kierowcy na drogach, co wywołują wzburzeni kibice sportowi. Wyobrażenia o jakiejś ogólnie wyższej męskiej zdolności do kontrolowania swojej emocjonalności są mitem. Jak głosi jeden z internetowych memów, za każdym razem, gdy słyszę zdanie "Mężczyźni nie powodują dramatów", sięgam po książkę historyczną.
Radim Uzel może argumentować, że ma długie osobiste doświadczenie z kobietami sędziami w porównaniu z mężczyznami sędziami i wie, jak to jest. Problem polega na tym, że wierzy w "prawo małych liczb" i nie rozumie "prawa naprawdę dużych liczb", popełniając tym samym bardzo podstawowy błąd myślowy w szacowaniu prawdopodobieństwa. To, że ktoś trafia szóstkę pięć razy z rzędu na dziesięć rzutów, nie oznacza, że szóstki wypadają w 50% przypadków, ani że w 100% przypadków na dziesięć prób rzutu, szóstki wypadają pięć razy z rzędu. Jeśli kość zostanie rzucona tysiąc lub milion razy, proporcje i częstotliwość szóstek do innych liczb oraz częstotliwość niektórych sekwencji będą zupełnie inne. Jeśli ktoś był w sądzie tylko kilkaset razy w całym swoim życiu (i tak, to wciąż niewielka liczba, wciąż nie jesteśmy w sferze wielkich), jego prywatne statystyki nie mają żadnej wagi w kontekście Republiki Czeskiej, świata czy historii ludzkości.
Z punktu widzenia zrozumienia tego, mamy nie tylko ewolucyjnie stary, "reptiliański" mózg, który pomaga nam szybko uciekać przed niebezpieczeństwem lub nie jeść zatrutych rzeczy, ale mamy również nowszy system mózgu, który pozwala nam na powolne analityczne myślenie tego typu, abyśmy mogli ocenić statystyczne prawdopodobieństwo i nie robić głupich uogólnień na temat mężczyzn i kobiet.
Jakim tematem są dziś kobiety?
Więc nie pomożemy kobietom w polityce, po prostu mają trudniej, ale nic na to nie poradzimy. Ale kiedy już w niej jesteś, staraj się być ładna, inaczej nie będą na ciebie głosować. W dziedzinie prawa możesz dać emocjonalny pokaz jako obrońca lub prokurator, ale nie nadajesz się na sędziego, ponieważ twój mózg nie jest zdolny do zimnej racjonalności. A kiedy przejdziesz do innych dziedzin, jesteś zasadniczo bezwartościowy jako mebel. Tak przynajmniej wynika z książki Useful Sex (2012), w której Radim Uzel poczuł się zmuszony do skomentowania reklam.
Kilka lat temu mieliśmy okazję zobaczyć wielkoformatową reklamę firmy meblarskiej z napisem "Proszę dotykać!". Na zdjęciu jednak lubieżny mężczyzna nie dotykał mebli, ale pośladków wygiętej w łuk piękności, która uśmiechała się i najwyraźniej nie miała nic przeciwko dotykowi. Mówi się, że taka reklama doprowadziłaby do całkowitego bankructwa firmy meblarskiej w wielu krajach zachodnich. Zniszczeniu uległyby nie tylko billboardy, ale także magazyny i hale produkcyjne. Całkowitym bojkotem tych mebli z pewnością zajęłyby się organizacje feministyczne. U nas jeszcze nie jest tak źle. W naszym kraju ta reklama jest bardzo skuteczna i funkcjonalna. Cieszmy się,że dotykanie kobiecych pośladków nie trąci w tym kraju świętokradztwem." (s. 117)
Podobnie jak w innych przypadkach, trudno jest odróżnić, co Radim Uzel ma na myśli za pomocą hiperboli, a czego nie, ponieważ nawet jego celowe żarty są zwykle bardzo słabe. Co więcej, nie jest jasne, dlaczego chciałby argumentować coś, czego nikt nie może traktować poważnie, i gdzie ukrywa prawdziwe argumenty i dlaczego nigdy ich nie używa. Przyznaję, że nie śledziłem, czy któraś z feministek kiedykolwiek zniszczyła linie produkcyjne, magazyny z towarami lub billboardy, ani kto ostatnio zorganizował bojkot towarów opartych na poniżaniu płci. Chociaż tak naprawdę to robię! W 2019 roku byli to mężczyźni z powodu reklamy maszynki do golenia Gillette, która dotyczyła toksycznej męskości. To była wrzawa potężniejsza niż wszystkie lata antytezy Seksistowskiej Świnki.
Ostatecznie jedyną istotną rzeczą w przekonaniu Knota jest to, że nie uważa za dziwne, że ciało kobiety dosłownie zastępuje mebel. Cóż, skóra to skóra. Nikt nie musi z tego powodu niczego niszczyć, to raczej gorzkie westchnienie nad tanią głupotą i ciągłą potrzebą robienia z kobiet rzeczy. (Istnieją osobne wątki na ten temat na Buzzfeed i Reddit lub osobna grupa na Facebooku o nazwie "Do jakiego przedmiotu porównuje się dziś kobiety?", która pokazuje niezaspokojone pragnienie mężczyzn do tworzenia niedoszłych poetyckich porównań, które są niepochlebne dla każdego, kto poświęci im chwilę).
Traktor z nagością trafi do sprzedaży
Ale to nie koniec spostrzeżeń Radima Knota na temat reklamy. W swojej książce How to Live for Fifty na s. 62 dodaje następującą opinię: półnaga dziewczyna sfotografowana na masce samochodu bez wątpienia zwiększy sprzedaż nowego pojazdu, o czym wiedzą wszyscy eksperci od reklamy. (... )Ale co, jeśli traktor reklamowany z półnagą dziewczyną za kierownicą naprawdę sprzeda się lepiej, niż gdyby był oferowany z posągowym wizerunkiem dzielnego mięśniaka w tłustym kombinezonie opartym o maskę? Myślę, że zwłaszcza w reklamie, cel uświęca środki.
Hasło "seks sprzedaje" zostało spopularyzowane w 2004 roku przez książkę Rodgera Streitmattera o tym samym tytule, która opowiada historię od "represji do obsesji". Problem polega na tym, że jest to tylko pojedyncza narracja historyczna, w której tabu stopniowo upadają, ale nie badanie, które bada, w jaki sposób motywy seksualne faktycznie działają i jak skuteczne są. Seks jest w rzeczywistości mylącym motywem. Jak wiemy, zakup jakiegokolwiek produktu raczej nie zwiększy jego rzeczywistej atrakcyjności seksualnej. Reklama sprzedaje nam status lub symbol statusu poprzez produkt - pomysł, że zbliżymy się do obiektu pożądania (lub sami staniemy się tym obiektem). Ale jeśli obraz, żart, slogan lub slogan nie prowadzą wyraźnie do produktu, niewiele osób pamięta produkt lub markę, a jeszcze mniej jest zmotywowanych do zakupu. Badania pokazują nawet, że w przypadku mężczyzn skupianie się na wizerunkach kobiecych piersi i nóg wręcz upośledza zdolność do zapamiętywania marki.
Nagość nie sprzeda już samochodu
Badania wykazały również, że treści o zabarwieniu seksualnym w reklamach znacznie odstraszają kobiety i klientów. Nie jest to prawdą, jeśli produkty są luksusowe i drogie, ale w przypadku produktów głównego nurtu tematy seksualne są zniechęcające. Około 66% amerykańskich kobiet wyłącza filmy, programy telewizyjne i reklamy, gdy czują, że lekceważąco stereotypizują je jako kobiety. Inne badanie z 2004 roku wykazało, że ludzie reagują ponad dwukrotnie(!) lepiej na reklamy, które nie są zabarwione seksualnie, z bardzo niewielką różnicą między mężczyznami i kobietami. Okazuje się więc, że fałszywe obietnice seksualne nie są ważne dla mężczyzn.
Stosunkowo nowe badanie przeprowadzone na dużej próbie przez University of Georgia w 2012 r. wykazało wzrost wykorzystania motywów seksualnych w reklamach, ale tylko w przypadku niektórych produktów - głównie alkoholu oraz produktów higienicznych i kosmetycznych. Droższe towary odchodzą od tematów seksualnych w reklamach, z wyraźnym spadkiem promocji elektroniki i pojazdów użytkowych (w tym traktorów wspomnianych przez Radima Knota). Koncepcja skuteczności reklamy zorientowanej seksualnie opiera się zatem na błędnym założeniu, że jeśli lubimy atrakcyjne nagie ciała, reklama skłoni nas do zakupu czegoś, co nie jest nagim ciałem.
Pomysły Radima Knota na funkcjonowanie reklamy są na poziomie wczesnych lat dziewięćdziesiątych, kiedy ludzie byli zaskoczeni ich kolorową, migotliwą egzystencją. To tak, jakbyśmy wciąż znajdowali się w fikcyjnej czasoprzestrzeni Końca poetów w Czechach (1993), gdzie bohater Štěpán Šafránek pisze slogany reklamowe, a potem w nagrodę idzie do burdelu. Już dawno minęły czasy, gdy poważne firmy wiedziały, że kojarzenie produktów z seksem jest tanie, przestarzałe i nieproduktywne. W końcu kiedy ostatnio widziałeś reklamę łączącą nowy samochód z kobiecą nagością? W dzisiejszych czasach mamy tendencję do śmiania się z seksistowskich reklam samochodów. Jednak presja feministyczna ma na to minimalny wpływ, decyduje większość klientów na rynku. I jest mało prawdopodobne, aby byli feministami, nawet jeśli są dobrzy w byciu strachami na wróble.
Brudne i zhańbione
Podczas gdy w polityce czy branży reklamowej można wybaczyć biologicznie zorientowanemu, ale kulturowo niewykształconemu seksuologowi, Radim Uzel uważa dziedzinę pornografii za swoją domenę. Nie tylko ma rozdział na ten temat w prawie każdej książce i napisał niezliczone artykuły na ten temat, ale nawet opublikował książkę na ten temat w 2004 roku, Pornografia lub prowokacyjna nagość. Wybieram więc tylko najbardziej znaczące z jego wielu wypowiedzi na ten temat. Podstawą ponownie jest fakt, że kobiety pozwalają sobie powiedzieć, że coś im przeszkadza. Przy tej okazji często zestawia ze sobą chrześcijańskich działaczy konserwatywnych i feministki wszelkiego rodzaju.
W ostatnim czasie wwalkę z pornografią zaangażowały się w szczególności aktywistki, które z pozycji feministycznych postrzegają pornografię przede wszystkim jako środek ucisku i wykorzystywania kobiet przez haniebną płeć męską (Sexual Myths and Superstitions, s. 88). Feminizm często podkreśla, że to przede wszystkim kobiety muszą czuć się skalane i zhańbione przez jawne okazywanie seksualności (Useful Sex, s. 120).
Radim Uzel (najwyraźniej) celowo zniekształca oryginalny zarzut tymi sformułowaniami, aby łatwiej było z nim polemizować. W rzeczywistości otwarte pokazywanie seksualności samo w sobie nikogo nie obraża ani nie hańbi, jest czysto wymyślone - ile razy(?). Problem z pornografią polega na konkretnych sposobach przedstawiania całego aktu seksualnego, a nie na otwartości i ewentualnej obsceniczności czy wulgarności. Większość tekstów feministycznych może być znacznie bardziej szczegółowa w swoich opisach seksu niż ckliwe, ale często wysoce metaforyczne pornograficzne dzieła literackie.
W pornografii głównego nurtu chodzi o selektywność ujęć, ograniczenia scenariuszy, manipulację, przemoc, tłumienie kobiecego punktu kulminacyjnego kosztem męskiego oraz wyraźnie podporządkowaną pozycję kobiety bez jakiejkolwiek zmiany inicjatywy. Innymi słowy, jeśli nie liczyć feministek z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, Andrei Dworkin i Catharine A. MacKinnon, które prowadziły swego rodzaju krucjatę przeciwko pornografii, większość dzisiejszych feministek nie twierdzi, że pornografia jest zła sama w sobie. Przeważnie jest złe, ponieważ jest ograniczone, pozbawione wyobraźni i zbyt mechaniczne. Krótko mówiąc, porno pokazuje zły seks, którym kobiety nie mogą się cieszyć ani jako widzowie, ani jako aktorzy. Jeśli jesteś zainteresowany, gorąco polecam książkę socjolog Kateřiny Liškovej Good Girls Look the Other Way.
Tylko wirtualne obrazy, nie prawdziwi ludzie
Stanowisko Knota ignoruje surową rzeczywistość całej branży porno, w której bardzo często kobiety są wykorzystywane i poniżane, czego nie można usprawiedliwić faktem, że "dobrowolnie podpisały" określone umowy. Chodzi o to, że niektóre umowy nakazują im coś w pierwszej kolejności, że często bardzo trudno jest powiedzieć "nie", a ich wolna wola jest zmniejszana i ograniczana na różne sposoby. Nic dziwnego, że tak wiele aktorek porno popada w narkotyki, popełnia samobójstwa lub "po prostu" szybko wypala się psychicznie, a następnie jest porzucanych przez branżę jako towar z drugiej ręki. Ravi Knot nie przejmuje się tą stroną rzeczy. Jego zdaniem to wszystko to "bajka dla dorosłych". Jego niezdolność do przejrzenia bajkowego opakowania wydaje się niezwykle naiwna i, jeśli jest tego świadomy, wręcz cyniczna.
Wszechobecne męskie spojrzenie
Zdecydowana większość pornografii ma ten sam wzór, który pasuje do męskiej seksualności lub jest rodzajem snu o władzy. W przypadku kobiet takie podejście pasuje tylko częściowo i tylko czasami (głównie w czasie owulacji), czasami w fantazji, ale nie w rzeczywistości. Punktem kulminacyjnym filmu jest prawie zawsze orgazm mężczyzny. Kobieta albo w ogóle nie osiąga orgazmu, ponieważ nie wydaje się to ważne, albo osiąga go bardzo łatwo poprzez stosunek pochwowy.
Nie chodzi o to, że kobiet nie podniecają pewne rodzaje scen pornograficznych. Nie dlatego, że ludzie od czasu do czasu nie uprawiają ze sobą seksu, który obejmuje te same praktyki. Chodzi o to, że pewna forma reprezentacji jest zazwyczaj tworzona dla męskiego oka i męskiej satysfakcji. Częściowym powodem, dla którego tak zwana kobieca pornografia (przez co nie rozumiemy "lesbijskiej") jest dziś tworzona, jest to, że kobiety rzadziej oglądają pornografię głównego nurtu lub muszą dokonywać w niej większych wyborów.
Kiedy Knot pisze o pornografii, mówi tylko o pozycjach i praktykach seksualnych, a nie o narracjach, które kształtują mężczyzn uprawiających seks z kobietami w porno. Jakże często pojawiają się scenariusze zniewolenia, gwałtu, nadużywania władzy przez szefa, wykorzystywania sytuacji kobiet w niebezpieczeństwie, uciszonego kazirodztwa, szantażu, karania, przekraczania autorytetu nauczycieli, policjantów, trenerów i tak dalej, a jakże rzadko jest to wolny, konsensualny seks między dwojgiem (lub więcej) ludzi, którzy kierują się czystym pożądaniem i przyciąganiem. Nawet wiedząc, że wiele z tych schematów jest celowo absurdalnych i nieprawdopodobnych, a porno kumuluje rodzaje wykroczeń, są one powtarzane w ogromnych ilościach. Konsumenci są następnie indoktrynowani ideą, że mężczyzna jest właścicielem absolutnej woli, a kobieta nie ma prawie żadnej. Radim Uzel wymienia tylko repertuar najmniej problematycznych rzeczy i pomija w pornografii najbardziej powszechną koncepcję upokorzenia, gdy przyjemność seksualna mężczyzn jest zwielokrotniona przez całkowitą bezbronność kobiet i możliwość bezkarnego ich skrzywdzenia.
Nie znalazłem nawet przelotnej wzmianki na ten temat w żadnym z jego tekstów, nie mówiąc już o tym, jak producenci porno, reżyserzy i aktorzy traktują aktorki. Nigdy nie wspomniał też o zjawisku revenge porn, gdzie mężczyźni wieszają w internecie sfilmowane sceny seksu swoich byłych partnerek, by je psychicznie zranić lub zaszantażować. Współczesny feminizm nie jest więc w dużej mierze "antypornograficzny", ani nawet antyprostytucyjny. Wskazuje jedynie, że przemysł seksualny jest obecnie standardem wyzysku, a osoby świadczące usługi seksualne (kobiety i mężczyźni) mają prawo do godnego traktowania i nietoksycznego środowiska pracy. Celem nie jest odrzucenie i zakazanie pornografii, ale stopniowe przekształcanie jej w bardziej etyczną formę. Niezrozumienie tej kwestii przez Radima Knota jest dość przerażające. Wygląda na to, że pisze on o pornografii tylko dlatego, że szokowanie jest dla niego dobre, ale nie po to, by przekazać coś ważnego, odkrywczego, prawdziwego czy nawet niepopularnego.
Porada dla kota
W temacie pornografii Radim Uzel nie pomija zwykłego stereotypu, że kobiety są zazdrosne o pornografię i niesłusznie zabraniają swoim mężom jej konsumowania. "Wiele kobiet nie rozumie, że masturbacja i pornografia są często sposobem na odwrócenie uwagi mężczyzn od aktywności seksualnej. Często przychodzą do biura, aby złożyć pozew: On już mnie nie lubi. Czekam na niego w łóżku, a on zamiast tego ogląda sprośne rzeczy w Internecie". Takiej kobiecie trudno jest wytłumaczyć, że pornografia jest swego rodzaju naturalnym uzupełnieniem normalnego seksu małżeńskiego. (The Horny Beast, 2020, s. 34) Ale co, jeśli czasami tak nie jest? Co jeśli pornografia powoduje również uzależnienie i nierealistyczne oczekiwania, co jeśli nie wzbogaca czyjegoś życia seksualnego, ale je pogarsza? Tu znów nasz ekspert szybko wszystko kończy: To uzależnienie jest niebezpieczne przede wszystkim dlatego, że marnuje czas. Człowiek ogląda akty zamiast robić coś pożytecznego. I wcale nie muszą to być prace domowe.
Och, wy głupie kobiety, zostawcie biednych mężczyzn w spokoju! A zwłaszcza nie wymagajcie od nich żadnych prac domowych, to uosobienie prywatnego piekła. Trudno powiedzieć, czy mężczyzna o jakiejkolwiek wrażliwości może postrzegać pornografię jako stratę czasu. Czy dla Radima Knota istnieją takie kategorie jak alienacja? Fałszywe roszczenia? Samotność w związku? Można by oczekiwać, że ekspert będzie miał coś do powiedzenia na ten temat. Zamiast tego macha na to ręką jako na zwykłe bezproduktywne nicnierobienie. Jasne, tak samo jak granie na automatach czy przesiadywanie w pubie i popadanie w alkoholizm. Ale są to również zjawiska społeczne, mające swoje przyczyny i konsekwencje. Tak samo jak nadmierna konsumpcja pornografii jest symptomem czegoś dysfunkcyjnego w związku.
Dlaczego więc Radim Uzel w ogóle pisze książki i artykuły, skoro nie chce i nie potrafi przekazać niczego merytorycznego? Nie potrafię sobie wyobrazić osób, które mogą być usatysfakcjonowane takimi poradami i czuć, że im one pomogły. Motywacją Radima Uzela wydaje się być wyrażenie uczucia wyzwolenia, pokazanie, że kajdany cenzury spadły z jego pokolenia. By móc powiedzieć - w końcu mamy porno i cieszyć się z tego. Jednak ten szczególny rodzaj czeskiego liberalizmu lat dziewięćdziesiątych, który z zadowoleniem przyjmuje pozornie wszystko, co nowe, wkrótce zatrzymuje się na jednej granicy - określeniu tożsamości i orientacji seksualnej. Ale to już temat na inną część.
Wszystkie artykuły autorki/autora