Kateřina Geislerová jest projektantką mody od 16 lat. Studiowała i zaczynała w Paryżu, gdzie stale wraca, aby spotkać się ze swoimi klientami, ale wróciła do domu w Pradze. Przeczytaj nasz wywiad o jej karierze, strategii sprzedaży i podejściu do zrównoważonego rozwoju.
Duże domy mody i marki wprowadzają kolekcje w połowie sezonu, a zmiany klimatyczne zacierają różnice między porami roku. Czy nadal pracujesz na zasadzie kolekcji letnich i zimowych?
To prawda, że obecnie nie przygotowuję kolekcji dwa razy w roku, a następnie prezentuję ją na pokazie. Raczej staram się pracować w sposób ciągły i prezentować swoją pracę klientom poprzez kampanię zdjęciową. Modele tworzę przez cały rok, a oprócz ready-to-wear tworzę również tzw. one-offy - są to oryginalne modele, które wykonuję z gotowych elementów męskiej garderoby. Pracuję z nimi jak rzeźbiarz - zmieniam ich kształt na lalce krawieckiej, wymyślam nowe detale i dopasowuję do kobiecej sylwetki. To najbardziej kreatywna i wyzwalająca praca. A potem wykorzystuję niektóre z tych detali w mojej linii odzieżowej. Oprócz tego tworzę również suknie wieczorowe i ślubne na zamówienie.
Studiowałaś projektowanie w Paryżu i tam otworzyłaś swój pierwszy butik. Jak wpłynęło to na Ciebie?
Miałam wspaniałe i pracowite lata w Paryżu. A także bardzo wymagające. W pełni poświęciłam się pracy, wszystkie hobby i wolny czas zeszły na dalszy plan. Ale uwielbiałem to, to był codzienny zastrzyk adrenaliny. Możesz ukończyć studia projektowe w kilka lat, ale potrzebujesz znacznie więcej czasu, aby osiągnąć doskonałość w tej dziedzinie. Chciałem nauczyć się wszystkiego perfekcyjnie, zwłaszcza opanować rzemiosło krawiectwa i kroju. Założyłem markę, zbudowałem klientelę, ale wciąż musiałem i chciałem się uczyć.
To jest coś, co powinieneś robić zawsze, więc trzy lata temu postanowiłem spróbować na przykład projektowania swetrów. Nawiązałam kontakt z małymi włoskimi firmami dziewiarskimi, które były skłonne podjąć się realizacji moich małych zamówień i uległam czarowi kaszmiru i robótek ręcznych. Uczę się rysować wzory i jestem niezmiernie szczęśliwa, że moje swetry odnoszą sukces. A teraz postanowiłam stworzyć własną linię nadruków na koszulki. Robić je na różne okazje, oryginalne, ale jednocześnie nie głoszące filozofii życia. Każdego roku staram się znaleźć coś nowego w mojej pracy, odkryć coś, czego jeszcze nie wiem i nie potrafię.
Dlaczego opuściłeś Paryż?
Głównym powodem był kryzys ekonomiczny w 2008 roku, ludzie zaczęli się bać i wszędzie panowała niemal zrzędliwa atmosfera. W tamtym czasie zdałem sobie również sprawę z ogromnej siły mediów, które sprawiały, że ludzie wpadali w panikę. Dodając do tego ataki terrorystyczne, Paryż stał się metropolią strachu. Nie było to już miasto, w którym czułam się komfortowo. Zamknęłam swój butik, ale nadal wracam do Paryża co drugi miesiąc do mojego showroomu. Okazało się, że moje francuskie klientki chciały pozostać mi wierne i nadal były zainteresowane moimi ubraniami. Co w Paryżu, gdzie jest ponad tysiąc projektantów, wydaje mi się małym cudem.
Czy lepiej jest mieszkać i pracować w Pradze?
Jak najbardziej. Jakość życia - przynajmniej mojego - znacznie się poprawiła. Pracuję o wiele mniej, a mimo to radzę sobie z taką samą presją związaną z moim zawodem. A w Pradze nagle mogę robić nawet zwykłe rzeczy, takie jak pójście na spacer do parku. To nigdy nie zdarzyło mi się w Paryżu. Tutaj nagle mam więcej czasu na małe codzienne przyjemności, jestem szczęśliwsza i bardziej radosna - i prawdopodobnie odzwierciedla to fakt, że kolory pojawiły się w moich kolekcjach.
Jaka jest Twoja ulubiona propozycja?
Najbardziej lubię spodnie i jestem dumna z tego, że moje klientki je uwielbiają. Trudno jest znaleźć dobrze dopasowane spodnie w modzie ready-to-wear, bez względu na sylwetkę. Bardzo dbam o moje kroje, naprawdę dbam o każdy milimetr i jestem szczęśliwa, gdy kobieta przychodzi do mnie i mówi mi od drzwi, że ma problematyczną figurę, dla której zdecydowanie nie możemy nic znaleźć, a ona wychodzi zaskoczona, zadowolona z jednego lub więcej egzemplarzy.
Czy to również dlatego sprzedajesz swoje ubrania tylko w salonach?
Dokładnie tak. Każde ubranie, które tworzę, jest dla mnie bardzo osobiste. Nie chodzi o to, że jestem do niego przywiązany, ale nie wyobrażam sobie tworzenia ubrań tylko dla kogoś, kogo nie znam i nie widzę. Dużym problemem dzisiejszej mody jest uniformizacja, marki boją się, że nie sprzedadzą wystarczająco dużo, więc produkują jednolite projekty zgodnie z dyktowanymi trendami. Lubię rozmawiać z moimi klientami i w końcu modyfikuję ich ubrania tak, aby odpowiadały ich potrzebom.
Jednym z najważniejszych tematów w modzie jest obecnie zrównoważony rozwój. Jak bardzo wpływa on na Twoją pracę?
Dla mnie to nie tylko "modne hasło", to coś, z czym pracuję od samego początku w sposób całkiem naturalny. Cała moja praca opiera się na zasadzie zrównoważonego rozwoju. Zawsze zużywam wszystkie moje materiały, stawiam na jakość, nawet w wykonaniu, a przede wszystkim nie zmuszam klienta do kupowania, gromadzenia i szybkiej konsumpcji. Kieruję ją tak, by kupiła ubranie, w którym poczuje się jak w domu, które dobrze skomponuje się z jej własną garderobą, a co najważniejsze - w którym zakocha się od pierwszego wejrzenia. Kobiety do mnie wracają, bo moje ubrania wytrzymują dekady dzięki jakości wykonania i materiału - a miłość przetrwa zmieniające się trendy.
Jak zmieniłeś się od początku swojej działalności?
Przede wszystkim uspokoiłam się i nie stawiam już pracy na pierwszym miejscu. Macierzyństwo zdecydowanie mnie zmieniło, choć prawdą jest, że byłam w stanie przygotować kolekcję na pokaz nawet trzy miesiące po porodzie. Ale nie chcę się już przestawiać. W końcu czerpię korzyści z długich godzin pracy i jestem znacznie szybsza w pracy. Ale może to dlatego, że po prostu muszę iść do przedszkola o 4:00. I tak to działa. Nawet lepiej. Pracuję na większym luzie, nie martwię się już, gdy produkcja spóźnia się o miesiąc. Po prostu znajduję inne opcje i jest całkiem spokojnie. Krótko mówiąc, ustaliłem w głowie, że chcę pracować w niepełnym wymiarze godzin i chociaż nadal oznacza to dla mnie czterdzieści godzin tygodniowo, czuję się znacznie spokojniejszy i szczęśliwszy.
www.katerina-geislerova.com
Kup nową Heroine
Tekst pochodzi z nowego numeru Heroine, w którym znajdziecie również:
- I nie przeszkadza ci, że mam dwanaście lat?
Wychodząc z kina po prywatnym pokazie filmu dokumentalnego Víta Klusáka i Barbory Chalupovej W sieci, miałam w głowie tylko jedną myśl: chciałabym obciąć jaja wszystkim facetom, którzy kiedykolwiek to zrobili. W dokumencie Anežka Pithartová zagrała jedną z trzech "dwunastoletnich" postaci. Była to jej pierwsza rola aktorska.
- Lubię piłkę nożną. I ty też możesz.
Od czasu do czasu idę wieczorem do lodówki po piwo, zakładam koszulkę, kładę się przed komputerem i oglądam piłkę nożną. I nie, nie jestem facetem. Po prostu futbol jest częścią mojego życia od dziecka i nigdy nie uważałem tego za coś dziwnego. Dla tych, którzy mnie otaczają, tak (cześć, mamo), ale nadal uważam, że miłość można znaleźć w każdym z nas.
- Kryzys pożądania
Każdy może mieć dobry seks na początku związku. Po kilku latach to już sztuka. Dobra wiadomość: można się tego nauczyć. I nie, nie trzeba w tym celu zaczynać gimnastyki.
Wszystkie artykuły autorki/autora