Patrząc na kruchą blondynkę o łagodnym głosie, nie od razu pomyślałbyś, że ściga się samochodami i lubi podróżować po Europie na motocyklu. Ale właśnie to należy do pochodzącej z Brna artystki i projektantki Petry Bartonkovej. Zarówno szybkie maszyny, jak i przełamywanie starych idei i stereotypów.
Pięć lat temu wraz ze swoją przyjaciółką i koleżanką Petrą Němečkovą założyła damską markę odzieży sportowej Pura Vida, dla której osobiście projektuje każdy element. Jej "płótnem", a także jej sercem, są głównie legginsy. Całkowicie oryginalne, przemyślane co do milimetra, a nawet jaskrawo kolorowe. Opowiadają o kobiecej duszy i sile.
Petrę Bartonkovą, znaną pod pseudonimem Petruccya, poznajemy w czasach pandemonium za pośrednictwem monitorów. Błyszczy na mnie kolorami, w rzeczywistości przynosi projekty swoich produktów, aby osobiście je przetestować. Emanuje z niej zaraźliwa energia. A gdzieś między wierszami, czy raczej za wesołymi obrazkami, wyczuwa się też odwieczną balangę prowadzącą do przekonania, że radości życia trzeba szukać świadomie.
Jeśli dobrze liczę, zacząłeś zarabiać na życie dopiero po trzydziestce. Czym chciałeś być i byłeś do tego czasu?
To z pewnością piękna filozofia, ale czy dotyczy wszystkich? Jak żyją kobiety w Kostaryce?
Myślę, że mają pewną wrodzoną miłość do siebie, której my w Europie możemy im zazdrościć. Są inteligentne, wykształcone, ale nie tak zorientowane na karierę jak my, Europejczycy. Mają bardzo silne poczucie rodziny. W rzeczywistości nie ma tam nawet domów spokojnej starości, normalne jest opiekowanie się rodzicami i utrzymywanie rodziny razem. Kostarykańskie kobiety są więc przede wszystkim żonami, partnerkami i matkami.
Ale z drugiej strony, jeśli wskażesz im drogę, będą nią podążać równie zaciekle jak my. Potwierdziłam to, gdy zostałam pierwszą kobietą ścigającą się w La Guácima. Dostałam się tam przez przypadek, jeździłam tam samochodem dla zabawy podczas dnia otwartego i właściciele stajni mnie zauważyli. Wkrótce potem po raz pierwszy wsiadłam do samochodu wyścigowego i w ciągu roku trenowałam moje pierwsze dwie kostarykańskie dziewczyny. To wystarczyło, by zobaczyli, że mogę to zrobić.
Ale co jeszcze muszę o nich powiedzieć - te dziewczyny potrafią się dźwignąć! Wow, zawsze to oglądałem. Siedzisz w kawiarni i patrzysz na nie. Potrafią być seksowne i sprzedawać swoje atuty. Ich chód jest jak taniec. Małe dziewczynki jeszcze tam nie wejdą, a już uczą się tańczyć. W przeciwnym razie myślę, że muszą radzić sobie z tymi samymi przeszkodami, co my. Jedyną rzeczą, która wydaje się dodawać im optymizmu, jest fakt, że przez co najmniej 8 miesięcy w roku świeci ciepłe słońce.
Twoje projekty są pełne kolorów. Czy to właśnie Kostaryka była dla Ciebie inspiracją?
Zawsze miałem związek z kolorami. Jako mała dziewczynka jeździłam na nartach i nawet wtedy pragnęłam najbardziej kolorowego kombinezonu, czapki, ochraniaczy, po prostu wszystkiego, co kolorowe. W wieku nastoletnim trochę o tym zapomniałam. Okres dojrzewania to trudny czas dla dziewcząt, a dla mnie był to jedyny moment w życiu, kiedy straciłam kolor w duszy. Młode dziewczyny są również naszą najsłabszą grupą klientów. Mają tendencję do skłaniania się ku ciemniejszym rzeczom, to chyba część tego etapu życia. W każdym razie Kostaryka przypomniała mi, jak bardzo kocham kolory. Wyciągnęły mnie nawet z depresji.
Po powrocie do Czech studiowałam arteterapię i nieco lepiej rozumiałam kolory, choć nadal są one dla mnie czymś intuicyjnym. Niedawno ktoś zapytał mnie o teorię kolorów i o to, jak dobieram kombinacje do nowych kolekcji. Nie bardzo wiedziałam, co odpowiedzieć. Dla mnie kolor to intuicja, a nie teoria.
Co dziś oferuje marka Pura Vida?
Robimy dwie nowe kolekcje rocznie. Staram się myśleć o kolejnej kolekcji zimowej zimą i kolekcji letniej latem. Kiedy zaczynaliśmy, było na odwrót. Zimowe legginsy są trudne do narysowania latem. Jestem bardzo emocjonalną osobą, więc potrzebuję zewnętrznych wpływów do tworzenia.
W przeciwnym razie niektóre legginsy są nadal dostępne. Głównie modele artystyczne, niosące główne przesłanie kolekcji, ale produkujemy limitowane edycje 399 sztuk. Jest to więc trochę komercyjne, że nie tworzymy najbardziej pożądanych i najlepiej sprzedających się produktów. Stanowi to jednak wartość dodaną dla naszych klientów. Wiedzą, że nie będą mogli po prostu spotkać kogoś w tym konkretnym egzemplarzu. Następnie dopasowujemy legginsy do sukienek, t-shirtów, biustonoszy, bluz, płaszczy, czapek. A także akcesoria z linii Amor de Frida, które są w większości wykonane z legginsów, które na przykład całkowicie zawiodły w druku. W ten sposób pięknie je przetwarzamy.
Kim są kobiety, które noszą twoje prace?
Mamy teraz w asortymencie modele dziecięce, więc nasza najmłodsza klientka będzie miała około 3 lat. Ale noszą nas dziewczyny w wieku 30, 40 i 70 lat. Są zabawne, silne, kreatywne, chcą być oryginalne. To je łączy. I pragnienie, by ubrania wyrażały ich sposób myślenia i podejście do życia. Wielu z naszych klientów wraca do nas regularnie i stało się częścią tego, co nazywam gangiem Pura Vida. Jego rdzeniem są nasze modelki, które wybraliśmy z ulicy, że tak powiem. Żadnych agencji modelek, tylko prawdziwe kobiety, piękne w tym, czym emanują.
Więc nie macie profesjonalnych modelek, które dla Was fotografują?
Od początku było to dla nas jasne. Wierzymy, że każda kobieta może być piękna. Kolor pasuje do każdego wieku i każdego ciała. Dlatego nasze modelki to, w cudzysłowie, zwykłe dziewczyny. Kiedy po raz pierwszy przyszliśmy z nimi na sesję, było to trudniejsze. Nie wiedziały, co ze sobą zrobić przed kamerą, były sztywne. Nasz wspaniały fotograf potrzebował trochę czasu, aby je rozruszać. Cóż, dzisiaj walczą o to, kto będzie dłużej przed kamerą. Dla niektórych z nich nasza oferta modelingu była okazją do odzyskania pewności siebie. Uwielbiam ten cały proces. Znalezienie im świetnego stroju i nauczenie ich, jak pracować z kamerą. Sprawianie, że zwykłe dziewczyny stają się gwiazdami. To znaczy, oczywiście one już nimi są, po prostu nie zostały wcześniej pokazane.
Jaka historia kryje się za obecną kolekcją zimową?
W tym roku jest to motyw wilczycy i księżniczki. Zainspirowała mnie książka Women Who Ran with Wolves, w której znalazłam wiele odpowiedzi na to, co chodziło mi po głowie i o czym, powiedziałabym, często myślą kobiety w średnim wieku. Wierzę, że dobre pomysły dojrzewają. Nosiłam księżniczkę-wilka w iPadzie przez ponad półtora roku. Dopiero teraz zyskała na tyle duży wymiar, że postanowiłam zadedykować jej legginsy i kolekcję.
Są też na przykład motywy z Małego Księcia, które powracają w różnych odsłonach w kolekcjach. Mały Książę to taki mój talizman na okres zimowy, kiedy zamykam się w domu, czytam, maluję, filozofuję, zbieram inspiracje i wracam do jego historii. Cała kolekcja ma więc jasne przesłanie. Szukanie sposobów na bycie pozytywnym teraz bardziej niż kiedykolwiek.
Odnosisz się do obecnej sytuacji związanej z pandemią? Jak znaleźć optymizm pośród tak zwanej drugiej fali?
Często myślę o tym, co będzie dalej. Temat strachu rozbrzmiewa wszędzie bardziej niż kiedykolwiek. Ponieważ znam siebie i wiem, jak łatwo jest wpaść w te czarne myśli, opracowałem proste mechanizmy obronne. Kiedy zaczynam czuć się źle, ubieram się na kolorowo. Siadam i rysuję. Idę na spacer, albo przejażdżkę rowerem, łyżwy, wrotki. Napiję się ulubionej kawy. Staram się w prosty sposób pracować nad sobą i swoją satysfakcją.
Wszystkie artykuły autorki/autora