Ostatnie miesiące spędzane głównie w domu dały się we znaki zwłaszcza tym osobom, które musiały łączyć pracę zawodową z opiekuńczą. Dotyczyło to więc tych, którzy mają w domu dzieci, chorych lub potrzebujących wsparcia członków rodziny, zwierzęta lub zajmują się innymi osobami zależnymi.
Tekst powstał w ramach tygodniowego matronatu Sylwii Chutnik
Nieustanne balansowanie między profesjonalizmem a wiszącymi gaciami na kaloryferze stało się nie tylko zmorą pandemicznych czasów, ale i uwypukliło problem znany od lat. Mianowicie: kto jest odpowiedzialny za zajęcie się gaciami i kto tak prawdę mieszka w domu, a kto z niego tylko korzysta?
Znamy to z rozmaitych on-linów: prezentujesz ważny raport, a w kadrze pojawia się syn i krzyczy, że musi iść do toalety. Masz rozmowę kwalifikacyjną w czasie której kot postanawia umyć się dokładnie na klawiaturze. Albo chcesz spokojnie coś dopisać, kiedy właśnie wszyscy są chorzy i krzyczą z różnych pomieszczeń „zrobisz mi herbatki?” Po wielu tygodniach takiego napięcia część z nas bierze psychotropy, a część ucieka z domu, jak tylko może.
Dlatego też postanowiłam od samego początku przyglądać się temu zjawisku i analizować, w jaki sposób można poprawić sytuację osób pełniących opiekę. Od marca 2020 roku ukazało się wiele raportów i badań na ten temat (link do nich znajdziecie na dole tego artykułu). W czerwcu 2020 napisałam reportaż o łączeniu pracy zawodowej i opieki (link na dole), a kilka miesięcy później postanowiłam wrócić do tego tematu dając możliwość wypowiedzenia się osobom z podobnym doświadczeniem.
Znamy to z rozmaitych on-linów: prezentujesz ważny raport, a w kadrze pojawia się syn i krzyczy, że musi iść do toalety. Masz rozmowę kwalifikacyjną w czasie której kot postanawia umyć się dokładnie na klawiaturze.
Zainteresowanie moją ankietą, która służyć miała jako dopełnienie wystąpienia na konferencji naukowej przeszło moje oczekiwania. W niespełna 24 godziny wypełniło ją ponad 500 osób, a wiele z nich chciało podzielić się swoją historią wypełniając dodatkowo rubrykę „uwagi” (na którą, umówmy się, zwracamy uwagę rzadko). Zrozumiałam, że temat ten jest bolącym miejscem pandemicznych dolegliwości i nie dotyczy tylko aktualnej sytuacji. Zamknęłam więc zbieranie wypowiedzi i zajęłam się tym, co zgromadziłam obiecując sobie, że znajdę czas na dalsze badania. W tym czasie wyszło kilka opracowań na ten temat (odnośniki do nich zamieszczam na dole artykułu), a ja skupię się nie tylko na liczbach i procentach, ale na wypowiedziach respondentek i respondentów. Chciałabym, aby ich głos był słyszany, bo w milczeniu i frustracji trudno oddychać.
Emocjonalna harówa
Praca w domu i na jego rzecz to nie tylko zmęczenie wynikające z krzątactwa, które powołuje z nicości „delikatną, męczliwą tkankę codziennego istnienia, z konieczności opartą na wątłej podstawie i skazaną na bytowanie przelotne”, jak pisała filozofka Jolanta Brach-Czaina. To również znój emocjonalnej harówki, którą w 1983 roku opisała Arlie Russell Hochschild jako „świadome regulowanie ekspresji swoich stanów emocjonalnych po to, żeby demonstrować emocje pożądane na danym stanowisku.” I chociaż opisywała zawody wymagające uśmiechu i opanowania, jak na przykład stewardessy, to całość pasuje idealnie właśnie do pracy na rzecz najbliższych. Te „menadżerki emocji”, jak nazywa je Izabela Desperak, wykonują niezliczone herbaty, wysłuchują zwierzeń i starają się dbać o dobrą atmosferę w domu. Praca ta jest jeszcze bardziej niewidzialna, bo w przeciwieństwie do umytego garnka poprawa dobrostanu nie jest zauważalna.
W czasie mojego badania pojawiały się takie głosy:
Przede wszystkim jestem „terapeutą i psychologiem"
Najpoważniejszym wysiłkiem jaki podjęłam w czasie pandemii, nie związanym z bezpośrednią pracą w moim domu, była opieka nad emocjami innych nastolatków, które mimo obostrzeń pojawiały się na wizytach u moich dzieci. Okazało się to konieczne, gdyż młodzi dorośli bardzo tego potrzebowali. Uformowały się spotkania - około raz na tydzień - które służyły tylko rozmowie, przez cały wieczór, a czasem i noc.
Oraz wypowiedź, która łączy zarówno pracę emocjonalną, jak i „ogarnianie domu”:
Do pracy na rzecz domu dodałabym jeszcze ,,podręczną pamięć", czyli pamiętanie o wizytach u lekarza, ich umawianie; pamiętanie o urodzinach, rocznicach wszystkich w rodzinie (mojej i męża), dbanie o prezenty kwiaty na te okazje; pamiętanie i dbanie żeby kupić nowe kurtki, buty, rękawiczki itp. Ogarnianie ubezpieczeń, mechaników, że zbliżają się święta i trzeba zawczasu kupić prezenty, znicze, bombki, choinki .... jeszcze wiele, wiele innych.
Były też dokładne wyliczanki tego, co dana osoba robi na rzecz domowników, ale i osób poza, jak w wypowiedzi o cotygodniowych grupach dla młodzieży. Pojawiały się telefony do znajomych i starszych członków rodziny, „uspokajające” sesje on-line ze znajomymi czy odwiedzanie dorosłych dzieci ze specjalnymi potrzebami, aby dbać o ich psychikę.
Mentalne obciążenie wydaje się zbywane kilkoma rodzajami wypowiedzi: wymówką („przecież nie powiedziałaś mi, co mam zrobić”), punktowaniem („chciałem odkurzyć, ale powiedziałaś, że robię to źle”), poczuciem niedowartościowania („ przecież ci POMAGAM”) i brakiem umiejętności („ja nie umiem, a tobie tak to świetnie wychodzi”). Tę wyliczankę można kontynuować i rozwijać w nieskończoność.
Żaden związek zawodowy by na to nie pozwolił: skandaliczne nadgodziny, złe warunki pracy i chroniczny stres. Gdzie nasze bony do sanatorium?
Świetnie wypunktowała zjawisko menadżerki domowej i ogarniaczki rzeczywistości Emma, autorka komiksów. Jedna z jej książek, „The Emotional Load. And Other Invisible Stuff”, poświęcona jest przedstawieniu różnych obrazków z życia codziennego, które ilustrują napięcie między pozornymi dobrymi chęciami, a rzeczywistą sytuacją w domu. Na jednym z nich mowa jest o tym, że „kiedy mężczyzna oczekuje, że jego partnerka będzie go prosić, żeby coś zrobił, stawia ją w pozycji managera obowiązków domowych”, a więc to do niej – według niego – należy pamiętanie, co i kiedy powinno być zrobione, a także kto powinien to wykonać. Tylko że planowanie to też praca (na dodatek skomplikowana), która często uniemożliwia jednoczesne wykonywanie tego, co się zaplanowało. W efekcie powstaje błędne koło: domownik oczekuje, że zostanie wydelegowany do zadania (ach, to umiłowanie szefowania), a kiedy to nie następuje, czuje się zwolniony z obowiązku robienia czegokolwiek.
Fizyczna harówa
A przecież praca na rzecz domu to również praca fizyczna. Pełna schylania się, wchodzenia na stołek, szorowania, ścielenia i zbierania rozrzuconych przedmiotów. Tysiące małych czynności, które są zbyt powtarzalne, aby zasługiwały na nasze zainteresowanie. Przypominamy sobie o nich tylko wtedy, kiedy nieżywe padamy wieczorem na łóżku, najczęściej z bólem pleców.
Prowadzi kampanię, aby osoby opiniotwórcze, naukowcy i naukowczynie, rządy krajowe, organy decyzyjne, w tym decydenci w ONZ i UE uznali, że opieka nieodpłatna powinna być jednakowo ceniona, chroniona i uznawana na poziomie ludzkim, społecznym i ekonomicznym.
Jolanta Brach-Czaina wymieniała te wszystkie „nieme zdarzenia”: wstawanie, mycie się, jedzenie śniadania, praca, zakupy, gotowanie, jedzenie, zmywanie, praca, trwanie, gotowanie, jedzenie, mycie się, sen. Kolejnego ranka od początku. Ale nuda, co? Uwaga: tak wyglądają nasze dni i nic na to nie poradzimy, zwłaszcza w czasie lockdownu było to przykre, bo między tę wyliczankę trudno było włożyć coś atrakcyjnego. Coś, co rozbiłoby monotonię i dało chociaż ułudę nagrody za trud. Zamiast odpoczynku wracałyśmy więc do zaległej pracy zawodowej. Żaden związek zawodowy by na to nie pozwolił: skandaliczne nadgodziny, złe warunki pracy i chroniczny stres. Gdzie nasze bony do sanatorium?
Ale to nie znaczy, że osoby wykonujące pracę opiekuńczą i na rzecz domu są osamotnione. Na całym świecie powstało wiele organizacji, których zadaniem jest wspierać i doceniać taką pracę. I chociaż nie ma już Fundacji Mama, w której walczyłyśmy o szacunek dla matek i opiekunek, to istnieje choćby FEFAF – Europejska Federacja Osób Aktywnych w Domu. Założona w 1983 roku reprezentuje 19 różnych organizacji krajowych z różnych krajów w całej Europie. Prowadzi kampanię, aby osoby opiniotwórcze, naukowcy i naukowczynie, rządy krajowe, organy decyzyjne, w tym decydenci w ONZ i UE (i na innych forach politycznych) uznali, że opieka nieodpłatna powinna być jednakowo ceniona, chroniona i uznawana na poziomie ludzkim, społecznym i ekonomicznym. To praca o niezastąpionej wartości, której nie wolno deprecjonować. Opiekunowie są bardziej narażeni na marginalizację i ubóstwo i zasługują na równe prawa i ochronę pod każdym względem, aby uszanować znaczenie niewidzialnej pracy, którą wykonują. Opieka ta jest przecież warta miliardy – w rzeczywistości gospodarki i społeczności upadłyby bez wkładu oddanych opiekunów.
W Polsce Instytut Spraw Obywatelskich realizował projekt Dom to praca, w ramach którego wyliczał PKB nieodpłatnej pracy domowej i podejmował (kontrowersyjną dla niektórych) debatę o tym, czy powinno się dostawać wynagrodzenie za wykonywanie tak zwanych obowiązków domowych. I chociaż wiele osób nie było w stanie wyobrazić sobie, że mają dostawać pensję za sprzątanie we własnym domu (chociaż 500 + jest w pewnym sensie pensją rodzicielską), to dyskusja na ten temat ruszyła tabu mówienia o ekonomii i rodzinie. Zwróciła też uwagę na to, jak wiele czynności wykonuje się w domu, również na rzecz innych osób, i jaką to ma wartość rynkową. Dla wielu osób było to wręcz szokujące, że ich „siedzenie w domu” to właściwie drugi etat.
Dlatego też tak ważne jest mówienie o naszym doświadczeniu pracy emocjonalnej, opiekuńczej i fizycznej, zwłaszcza, kiedy musimy ją godzić w jednej przestrzeni z pracą. Jak napisała jedna z osób w mojej ankiecie: „a przecież kobieta też człowiek, musi gdzieś sobie ulżyć po tym zapieprzaniu w domu.” No właśnie.
Żródła
Raport dotyczący sytuacji rodziców w czasie pandemii przygotowany przez Instytut Spraw Publicznych i Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ:
https://files.librus.pl/art/21/05/4/Raport_UJ_Diagnoza_pracujacych_rodzicow_w_czasie_pandemii_Librus.pdf
Raport dotyczący pracy zawodowej i pełnienia ról opiekuńczych w trakcie pandemii przygotowany przez Forum Odpowiedzialnego Biznesu:
https://odpowiedzialnybiznes.pl/wp-content/uploads/2020/08/FOB_Praca-zawodowa-a-pełnienie-ról-opiekuńczych-przez-kobiety-i-mężczyzn-w-Polsce.pdf
Raport Wysokich Obcasów, Wyborczej i Kantaru o tym, jak pandemia zmieniła życie i pracę kobiet w czasie pandemii:
https://static.im-g.pl/im/6/26955/m26955216,NIEUSTRASZONA-W-PRACY-V2.pdf
Reportaż Sylwii o pracy opiekuńczej i zawodowej w czasie pandemii:
https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,173910,26656354,praca-zdalna-z-dzieckiem-swoich-kolegow-ogladalam-z-piersia.html
Polska wersja komiksu Emmy o obciążeniu mentalnym znajduje się na blogu emocje.pro: https://emocje.pro/obowiazki-domowe-lista-dzielic-obowiazki-uwaznosc/
Wszystkie artykuły autorki/autora