W swojej pracy dr Míla O'Sullivan skupia się na badaniach stosunków międzynarodowych oraz studiach nad bezpieczeństwem w ujęciu feministycznym, w szczególności programem ONZ Women, Peace and Security oraz na prawach kobiet, szczególnie w kontekście Ukrainy. Podczas naszej rozmowy wyjaśnia pozycję ukraińskich kobiet, nie tylko w dzisiejszych tragicznych dniach, ale w okresie po pierwszej rosyjskiej inwazji na Krym w 2014 r.
W swoich badaniach skupia się pani na konflikcie w Ukrainie, który rozpoczął się w 2014 roku po zajęciu Krymu. Jakie skutki miała inwazja na kraj i zwykłych ludzi?
Pierwsza inwazja nastąpiła krótko po Euromajdanie, kiedy ludzie w Ukrainie wybrali orientację proeuropejską. Nikt się nie spodziewał, że w kraju mógłby wybuchnąć konflikt zbrojny. Główny kryzys humanitarny nastąpił na wschodzie, do dziś podaje się liczbę 15 tysięcy ofiar i wysiedlenie niemal dwóch milionów osób. Ogółem konflikt ten najbardziej i w sposób nieproporcjonalny dotknął kobiety – między wysiedlonymi wewnątrz kraju osobami przeważają starsze kobiety i matki, które zostały zmuszone wyprowadzić się ze strefy konfliktu. A potem nie mając pieniędzy na wynajem, muszą wracać z powrotem do strefy wojennej. Wraz z konfliktem zaczęły się równocześnie reformy prozachodnie z poparciem UE, NATO czy OBWE, które jednak prowadziły do cięć w obszarze socjalnym, a to ponownie miało wpływ głównie na kobiety.
Kim jest Míla O'Sullivan
Míla O'Sullivan jest badaczką zatrudnioną w Centrum Globalnej Ekonomii Politycznej. Jest magistrem stosunków międzynarodowych i dyplomacji na Uniwersytecie Anglo-Amerykańskim w Pradze oraz doktorem stosunków międzynarodowych i europejskich w Instytucie Stosunków Międzynarodowych i Uniwersytetu Metropolii Praga.
Zapewne ma pani na myśli także dużą reformę wojska, która była bardzo kosztowna. Czy zagraniczne źródła pomogły ukraińskiemu rządowi?
Tak, właśnie kosztowność reformy wojska, a także pozostałych reform instytucjonalnych szły ręka w rękę z rządowymi cięciami. Tradycyjnie oszczędności najbardziej dotknęły sfery usług społecznych, na przykład przedszkoli, szpitali i innych sfeminizowanych kierunków. W ten sposób odczuwalnie wpłynęło to na ekonomiczną niezależność kobiet. A właśnie niska samowystarczalność finansowa ogranicza aktywniejszy udział ukraińskich kobiet w rozmowach pokonfliktowych.
Rola kobiet w konfliktach i dyplomacji to temat, którym zajmuje się pani długofalowo. Jaką rolę grają w sporze ukraińsko-rosyjskim?
Najpierw trzeba wspomnieć, że w rozmowach pokojowych w Mińsku uczestniczyli niemal wyłącznie mężczyźni, jedynie dwie kobiety wzięły udział w negocjacjach. Niestety jest to standardowy model w dyplomacji. Poza tym w społeczeństwie ukraińskim są wyraźnie obecne normy patriarchalne. Ale już podczas Euromajdanu feministki ukraińskie znajdowały sposoby, jak stopniowo zmieniać tę sytuację. Przykładem jest wojsko, które po skutecznej kampanii i zmianach przepisów stało się bardziej otwarte na kobiety. Kobiety były bardzo zdecydowane bronić swojego kraju i miały już dość sytuacji, że w wojsku są traktowane bardziej jak prostytutki i nie dostają porządnej wypłaty, jak mi powiedziała jedna z rozmówczyń. Zmianom tym pomogło wsparcie UN Women i innych organizacji.
Jak obecnie funkcjonują kobiety w ukraińskim wojsku?
Nacisk feministek i organizacji międzynarodowych na udział kobiet w wojsku i służbach bezpieczeństwa, choć był emancypacyjny, odsunął uwagę od innych palących problemów. Na przykład przemoc – występująca szeroko na podłożu genderowym – stała się obiektem zainteresowania organizacji międzynarodowych dużo później. Genderowy wymiar konfliktu należy zatem rozumieć kompleksowo: chodzi także o bezrobocie mężczyzn na obszarach objętych konfliktem, warunki weteranów lub alkoholizm, zatem problemy także związane z przemocą domową. Jeśli podejście nie jest kompleksowe, może dochodzić do paradoksów, kiedy rząd szkoli policję w kwestiach zapobiegania przemocy ze względu na płeć, lecz jednocześnie wprowadza kroki oszczędnościowe, które powodują wzrost niepewności społecznej i ekonomicznej wywołującej taką przemoc.
W jakim kierunku rozwinął się ukraiński pogląd na konflikt w ostatnich latach?
Gotowość Ukraińców do obrony swojego kraju jest oczywista, także w tych smutnych dniach, kiedy Rosja prowadzi inwazję. Od 2014 roku konflikt pobudził w kraju patriotyzm i nacjonalizm, i długo mówiło się o tym, „jak powstrzymać wojnę tak, żebyśmy wygrali“. Narracja pokojowa była odrzucana, a ci, którzy ją stosowali, byli odrzucani przez mainstream jako agenci Kremla i zdrajcy. Jednak wraz z długotrwałym konfliktem i wyczerpaniem doszło do zmiany i dziś słyszymy, jak prezydent Zełenski kilkakrotnie powtarzał, że Ukraina chce rozwiązania pokojowego.
W jakim punkcie perspektywa feministyczna jest istotna dla analizy kwestii zagranicznych i bezpieczeństwa?
Oprócz wspomnianych już skutków genderowych konfliktu, feministyczna perspektywa umożliwia nam na przykład wyjaśnić hipermaskulinistyczne agresywne zachowanie Putina, który projektuje na politykę zagraniczną swoją wizję porządku patriarchalnego. Dzieje się to nie tylko w przejawianiu twardej siły, ale też za pośrednictwem wpływowych operacji zorientowanych na kreowanie „rosyjskiego świata“ i tradycyjnych wartości. Na przykład w Ukrainie od dłuższego czasu dochodzi w tym kierunku do starań o ponowne umocnienie stereotypów związanych z płcią i destabilizacji polityki emancypacyjnej. Miało to wpływ także na odrzucenie ratyfikacji konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, tak zwanej konwencji stambulskiej.
Feminizm w Europie jakby wciąż respektował byłą żelazną kurtynę. Niemal wszystkie państwa na wschód od niej nie ratyfikowały dotąd konwencji stambulskiej.
Tak, ani Rosja, ani Azerbejdżan jej nawet nie podpisały, co jest pierwszym krokiem przed ratyfikacją. Ta mapa (nie)ratyfikacji konwencji stambulskiej dodaje Putinowi pewności przy przepychaniu z powodzeniem nowych norm antygenderowych jak obcinanie praw reprodukcyjnych, chociaż oczywiście inne czynniki niż rosyjska propaganda również tu odgrywają rolę. Pod tym względem władze w środkowej i wschodniej Europie mu sprzyjają, dlatego ratyfikacja to jedna z pierwszych rzeczy, którą czeski rząd powinien teraz w końcu zrobić.
Czym różni się ruch feministyczny w Ukrainie od tego, co znamy z Czech?
Różnice opisałabym w tematyce – mają inne problemy niż tutaj, ze skutkami konfliktu zbrojnego włącznie. Mnóstwo wysiłku wkłada się w mediację, wojsko, włączenie kobiet w politykę lokalną i działania społecznościowe lub problemy codzienności, kiedy rodzice żyjący w strefie konfliktu starają się zorganizować dzieciom dostęp do szkoły.
W zeszłym roku byliśmy świadkami głębokiego upadku wolności kobiet w Afganistanie, który został zajęty przez Taliban. Ukraina jest nam jednak bliższa kulturowo i geograficznie. Czy jest jakiś sposób, w jaki Czechy mogą poprawić sytuację tamtejszych najbardziej zagrożonych grup?
Zaczęłabym od tego, że niestety Czechy podczas ewakuacji z Afganistanu nie dołączyły do innych państw, które pomogły kobietom aktywnym publicznie, kiedy ich życie było bezpośrednio zagrożone. W przypadku Ukrainy może się zdarzyć, że na celowniku Putina znajdą się aktywistki praw kobiet i inni ludzie aktywni publicznie. Dlatego ważne jest, aby być z nimi w kontakcie i reagować na potrzeby innych grup najbardziej narażonych na ryzyko. Również ważne jest, aby apelować drogą dyplomatyczną o włączenie kobiet do prowadzenia negocjacji pokojowych i w sprawie bezpieczeństwa, aby ustalenia uwzględniały głos i potrzeby całego społeczeństwa i w ten sposób były stabilniejsze. Ten argument jest już uzasadniony w szeregu badań i oparta jest o niego na przykład feministyczna polityka zagraniczna Szwecji.
Jakie formy pomocy są według pani teraz najbardziej potrzebne?
Współczesny rozwój bez wątpienia pogorszy wspomniane już skutki, a w szczególności sytuację kobiet lub ludzi starszych, którzy nie mogą wyjechać w bezpieczne miejsce. W tej chwili sytuacja jest wciąż niejasna i z pewnością ważne są powstające zbiórki i plany pomocy uciekających ludziom. Osobiście rekomenduję wpłacać pieniądze organizacjom, które działają w Ukrainie we współpracy z lokalną społecznością, a ich zarząd nie jest czysto męski, to zwiększa prawdopodobieństwo, że uwzględnią potrzeby wielu grup. Potrzebne są także twarde sankcje wobec Rosji lub ekonomiczna pomoc dla Ukrainy poprzez oddłużenie. Niemniej jednak oczywiste jest, że Zachód będzie zmuszony przewartościować niedziałającą dotychczas strategię wobec reżimu Putina.
Tłumaczenie: Olga Szkolnicka
Wszystkie artykuły autorki/autora