Amerykańskie polityczki walczą z seksizmem w kampanii prezydenckiej

Seksizm
Matěj Schneider
| 12.9.2023
Amerykańskie polityczki walczą z seksizmem w kampanii prezydenckiej
Zdroj: Shutterstock

Seksizm stał się jednym z głównych tematów amerykańskiej kampanii wyborczej. Na pierwszy plan wysunął się rozdźwięk między najbardziej lewicowymi kandydatami Demokratów, Elizabeth Warren i Berniem Sandersem. Według CNN, Sanders powiedział Warren, że kobieta nie ma szans zostać prezydentem USA. Po kilku szalonych dniach sprawa została rozwiązana, a politycy pogodzili się, ale temat seksizmu w amerykańskiej polityce pozostaje bardzo aktualny.

W sumie sześć kobiet walczyło o nominację prezydencką Demokratów na różnych etapach kampanii. To najwięcej w historii dominującej amerykańskiej partii politycznej. I od samego początku zmagały się z seksizmem - na przykład senator Kirsten Gillibrand dosłownie kilka minut po ogłoszeniu swojej kampanii spotkała się z pytaniem dziennikarza spekulującego, czy bycie "sympatyczną" może pomóc jej w wyborach.Wątpliwe jest, jak dużą wagę będzie miała sekcja komentarzy New York Timesa w 2020 roku, ale nie sposób nie zauważyć, że w tym roku zdecydował się poprzeć nie jedną, ale dwie kandydatki - Elizabeth Warren i Amy Klobuchar.

Nikomu nie oberwało się bardziej niż Hillary

Bernie Sanders twierdzi, że mówił tylko swoim kolegom, że jeśli kobieta zostanie kandydatką Demokratów w tegorocznych wyborach, Trump użyje seksizmu, tak jak zrobił to w ostatnich wyborach przeciwko Hillary Clinton. Nie ma co do tego większych wątpliwości. Nie trzeba być wielkim fanem Hillary Clinton, aby przyznać, że prawdopodobnie żadna kobieta nie musiała znosić tyle, co ona w amerykańskiej polityce pod tym względem.

Już podczas prezydentury Billa Clintona dostawała lanie, gdy zmieniła pozycję Pierwszej Damy i przyjęła swoją rolę z większą energią niż którakolwiek z jej poprzedniczek. "Jako Pierwsza Dama, seksistowscy prawicowcy próbowali upokorzyć Clinton za wszystko, co robiła. Za własną karierę prawniczą, za używanie panieńskiego nazwiska i za wszystko, czego się podjęła" - pisze Liza Featherstone.

Jeśli chodzi o seksizm w amerykańskiej polityce, z pewnością nie zawsze przebiega on od prawej do lewej strony, od konserwatystów do liberałów.

Podobny strumień gnoju był kierowany na nią przez całą jej długą karierę polityczną. Wiele można powiedzieć o Hillary, ale nie można zaprzeczyć jej ambicji. Swoją karierę polityczną rozpoczęła jako senator z Nowego Jorku i kontynuowała jako sekretarz stanu w administracji Obamy. Ta kariera obróciła się przeciwko niej w wyborach w 2016 roku. Gdyby nie miała tego doświadczenia, z pewnością spotkałaby się z zarzutem braku doświadczenia. Tak się jednak stało, a zamiast tego była krytykowana za niemal każdą decyzję polityczną. To, jak trafna była ta krytyka, zostawmy na razie na boku - zapewniam, że spadłaby ona na Clinton nawet, gdyby miała całkowicie nieskazitelną karierę. W równym stopniu zarzucano jej powściągliwość i brak kontaktu z mediami. Chodzi o to, że postrzegany chłód Hillary Clinton był spowodowany, a przynajmniej wyraźnie wzmocniony, przez bardzo surowe traktowanie, jakie otrzymała od konserwatywnych mediów i polityków, a w 2016 r. częściowo te same media dały jej ciężki czas.

Przymyka się oko na męską głupotę

Hillary Clinton była pierwszą kobietą nominowaną na prezydenta przez jedną z głównych amerykańskich partii. Ale poprzedziły ją dwie kandydatki na wiceprezydenta. Być może pamiętasz jeszcze Sarę Palin, której kandydatura pokazała, że jeśli chodzi o seksizm w amerykańskiej polityce, to z pewnością nie zawsze przebiega on od prawej do lewej strony, od konserwatystów do liberałów. Kiedy John McCain wybrał gubernator Alaski na swoją potencjalną kandydatkę na wiceprezydenta w 2008 roku, wywołało to zażenowanie wielu komentatorów, a jego posunięcie jest nadal uważane za poważny błąd.

Prawdą jest, że Palin sama była odpowiedzialna za większość krytyki. Podczas kampanii, na przykład, odnosiła się do Afganistanu jako kraju sąsiedniego, Korei Północnej jako sojusznika lub przyznała, że jej rodzina dojeżdżała do Kanady w celu uzyskania opieki zdrowotnej w czasie, gdy reforma opieki zdrowotnej była głównym punktem programu jej przeciwników, Baracka Obamy i Joe Bidena. Z drugiej strony należy pamiętać o tym, jak w przeszłości traktowani byli kandydaci na wiceprezydentów płci męskiej.

W amerykańskiej polityce dość powszechne jest, że kandydat na wiceprezydenta jest osobowością i politycznym kontrastem dla głównego kandydata, a także może sobie pozwolić na nieco więcej. Spiro Agnew, który pełnił funkcję wiceprezydenta Richarda Nixona, był nazywany "atakującym psem", ponieważ celowo angażował się w ostre retoryczne potyczki z przeciwnikami Nixona. Potrafił przyłożyć im znacznie bardziej, niż Nixon mógł sobie na to pozwolić. Dan Quayle, wiceprezydent George'a H.W. Busha, spotkał się z kpinami, gdy błędnie napisał słowo " ziemniak". Ale żaden z nich nie musiał stawić czoła obelgom kampanii, że jest uzależniony od zakupów lub złym rodzicem, a tym bardziej szeroko nagłośnionej pornograficznej parodii, jak to właśnie zrobiła Palin.

Pionierka Ferraro

Palin była pierwszą kobietą kandydującą na wiceprezydenta z ramienia Republikanów. Demokraci zaznaczyli to jako pierwsi w 1984 roku, ale nie poszło im dużo lepiej. Geraldine Ferraro została następnie partnerką Waltera Mondela, próbując pozbyć się Ronalda Reagana z Białego Domu po jednej kadencji. Jej wybór był taktyczny ze strony Demokratów w tym sensie, że jako nowojorska katoliczka włosko-amerykańskiego pochodzenia z biednej rodziny, miała pomóc w przeciągnięciu z powrotem tak zwanych "Demokratów Reagana", grupy wyborców, która w dużej mierze składała się z katolików z klasy robotniczej z północno-wschodnich Stanów Zjednoczonych.

Byłoby zrozumiałe, gdyby Melania była krytykowana za wspieranie Trumpa i jego działań, które można uznać za problematyczne, a nawet przestępcze. Ale nie do tego zmierzają te żarty.

Ferraro spotkała się z ostrą krytyką za swoje proaborcyjne poglądy, a ówczesny arcybiskup Nowego Jorku nazwał ją nawet "niewybieralną dla katolików". Ale jej katoliccy koledzy o podobnych poglądach, tacy jak Ted Kennedy i Mario Cuomo, nigdy nie otrzymali tak ostrej krytyki. Reagan ostatecznie wygrał w 1984 r. w każdym stanie z wyjątkiem Minnesoty, skąd pochodził Mondale. "Mondale i Ferraro w przeważającej większości przegrali z Reaganem, za co niektórzy mężczyźni nadal ją obwiniają. Prawda jest jednak taka, że Mondale nigdy nie miał szans przeciwko Reaganowi, a Ferraro nie zostałaby wybrana na jego kandydatkę, gdyby miał jakiekolwiek szanse" - wyjaśnia Adele M. Stan na stronie The American Prospect.

Niekompetentna Melania

Melania Trump to rozdział sam w sobie. Od czasu kampanii wyborczej Trumpa stała się obiektem bardzo specyficznych żartów. Pod hashtagiem #FreeMelania krytycy przedstawiali ją jako zakładniczkę swojego męża, która chciałaby uciec ze złotej klatki. Byłoby to zrozumiałe, gdyby Melania była krytykowana za wspieranie Trumpa i jego działań, które być może można uznać za problematyczne aż do przestępstwa. Ale nie do tego zmierzają te żarty. Wręcz przeciwnie, stwarzają one iluzję, że Melania nie popiera polityki swojego męża (co jest sprzeczne z jej wcześniejszymi oświadczeniami), a w najgorszych przypadkach sprawiają, że jest ona niezrównoważoną istotą, niezdolną do podejmowania własnych opinii i decyzji.

"Żaden polityk ani osoba publiczna nie powinna być chroniona przed publiczną krytyką i wyśmiewaniem, zwłaszcza ktoś na tak wpływowym i niewybieralnym stanowisku jak Pierwsza Dama. Ale przedstawianie Melanii przez media jako maltretowanej lub nieświadomej żony tylko na pokaz mówi znacznie więcej o tym, jak ludzie tworzący tak zwany #Resistance myślą o kobietach, niż o Trumpie i jego żonie" - pisze Ella Wheelan na Spiked.

Od Gabinetu Owalnego po lokalną politykę

Seksizm w amerykańskiej polityce nie ogranicza się wyłącznie do polityki prezydenckiej. Cztery reprezentantki wybrane do niższej izby Kongresu w zeszłym roku, nazwane The Squad (Alexandria Ocasio-Cortez, Ilhan Omar, Ayanna Pressley i Rashida Tlaib), czy obecna przewodnicząca Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi, mogą mieć swoje własne historie do opowiedzenia. Seksizm na wszystkich poziomach jest również tematem interesującego projektu prowadzonego przez stronę internetową 538, When Women Run, który zbiera różnorodne doświadczenia prawie stu amerykańskich polityczek.

"Zostałam wychowana bardzo konserwatywnie i choć podoba mi się to, o czym mówisz, i jest to dokładnie to, czego bym potrzebowała, mam trudności z głosowaniem na kobietę, ponieważ nie wyobrażam sobie, by kobieta została prezydentem. Uważam, że kobiety nie powinny zajmować takich kierowniczych stanowisk. Chociaż widzę cię konkretnie jako gubernatora" - Paulette Jordan, była reprezentantka stanu Idaho i kandydatka na gubernatora, opisuje When Women Run typowe wypowiedzi niektórych wyborców. "To dzieje się co tydzień. Myślę, że niektórzy z tych mężczyzn nawet nie wiedzą, że to co mówią jest seksistowskie. Rozmawiasz z 70-letnim facetem, który mówi tak przez całe życie" - mówi republikańska senator stanu Minnesota Karin Housley. "Jedna z takich osób określiła mnie nawet jako słodką, małą cheerleaderkę" - podsumowuje.

Fotel prezydencki pozostaje niekwestionowanym punktem odniesienia dla amerykańskich kobiet i pomimo wspomnianej rekordowej liczby kandydatek, po tegorocznych wyborach prawdopodobnie nic się w tej kwestii nie zmieni. Kampania najsilniejszej kandydatki, Elizabeth Warren, stanęła w ostatnich tygodniach w miejscu, a jej szanse na sukces w prawyborach nie są duże. Mogłaby stać się idealną wiceprezydentką dla któregoś z pozostałych kandydatów, ale nawet wtedy mogłaby łatwo spaść w jednym szeregu z Ferraro i Palin. A jak pokazuje świadectwo kobiet-polityków w When Women Run, nawet jeśli mało prawdopodobne się spełni i jedna z kandydatek dotrze aż do Gabinetu Owalnego, nawet wtedy kobiety w amerykańskiej polityce w żadnym wypadku nie będą skończone.

Leo Radin / Shutterstock.com

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz