Magnesia Litera w obecnej formie świadczy o naszym ciągłym zażenowaniu współczesną produkcją literacką. System oceniania dzieł jest raczej biurokracją, która maskuje fakt, że nie ma absolutnie żadnego pojęcia o tym, czym jest dobra literatura. W tym modelu oceny literaturę można by z łatwością zastąpić kremami przeciwzmarszczkowymi.
W Czechach przyznawane są dziesiątki nagród literackich. Zdecydowana większość z nich ma jednak całkowicie lokalny lub społeczny wpływ. Z drugiej strony brakuje nagród literackich, które docierałyby do szerszej społeczności czytelniczej - lub nawet wywierały wpływ poza nią.
Większość szanowanych nagród literackich marnieje na różne sposoby: Nagroda Jaroslava Seiferta, Nagroda Josefa Škvoreckiego oraz Państwowa Nagroda Literacka i Translatorska.
Podczas gdy Magnesia Litera jest obecnie najbardziej dynamiczną nagrodą literacką, jest ona również medialną i nieczytelną retroakcją.
Pułapka tych nagród polega na tym, że są one zasadniczo przyznawane za całokształt osiągnięć. Dlatego otrzymują je tylko ci, którzy przynajmniej raz, ale zazwyczaj obiema nogami, stanęli w książkach.
Chociaż takie nagrody niewątpliwie spełniają pewne funkcje kulturalne i społeczne, są również rozpaczliwie nostalgiczne i nie pomagają w formułowaniu współczesnych kryteriów literackich, a nawet w odkrywaniu nieznanych dotąd talentów.
Magnesia Litera pozostaje więc - z wyjątkiem nagrody im. Jiříego Ortena dla młodych ludzi poniżej trzydziestego roku życia lub Lidové noviny Book of the Year, która jest częściowo bojkotowana przez środowisko literackie - jedyną żywą nagrodą literacką, która ocenia, a przede wszystkim uwidacznia czysto współczesną literaturę. W końcu słowo "promocja" jest używane przez organizatorów do maskowania się aż do omdlenia.
Magnetyczne hashtagi
Smutne jest więc to, że zwieńczeniem medialnej akcji Magnesia Litera jest nijaka, beznamiętna prezentacja sceniczna w czeskiej telewizji na żywo. Największe rozproszenie uwagi widzów powodują nagrane wcześniej "zwiastuny książek" lub medaliony nominowanych książek i ich autorów. Czeska telewizja daje je widzom z wyprzedzeniem.
Litera dla prozy
- Radka Denemarková: Godziny ołowiu (gościnnie)
- Pavla Horáková: Teoria dziwności (Argo)
- Jiří Kamen: Elvis z Záluží (Argo)
- Tereza Semotamová: W szafie (Argo)
- Petr Stančík: Nulorožec (Second City)
- Michal Šanda: Byk Hemingwaya (Paper Jam)
Moleskine Litera dla poezji
- Petr Borkovec: Zielnik do czegoś gorszego (fra)
- Kamil Bouška: Inwentarz (fra)
- Ivan Wernisch: Pernambuco (Drugie miasto)
Litera za książkę dla dzieci i młodzieży
- Vendula Borůvková: 1918 lub Jak strzeliłem gola w Czechosłowacji (Gospodarz)
- Bára Dočkalová: Tajemnica Kamykowej Góry (Labyrint)
- Vojtěch Matocha: Prašina (Paseka)
Organizatorzy Magnesii są jednak dalecy od polegania wyłącznie na środkach masowego przekazu popularnych w drugiej połowie XX wieku. Nie boją się nawet kontaktu z żywymi czytelnikami w przytulnej Bibliotece Václava Havla w Pradze 1, gdzie w marcu odbywają się odczyty nominowanych autorów. Oprócz magazynów literackich, kojący koktajl współpracy z mediami uzupełniają partnerstwa z takimi wydawnictwami jak Sluníčko i Harper's Bazaar.
W międzyczasie nieustraszeni influencerzy zadbali również o magiczne hashtagi, chociaż społeczność Instagrama zwykle nie wychodzi poza strój prezentera lub ogólną przyzwoitość aktorów. Futurystyczne prognozy są zawsze niepewne, ale dlaczego nie mogą istnieć podcasty z odczytów w Bibliotece Václava Havla kiedyś w przyszłości?
Poważnie. Przedpotopowość i pragocentryzm mediów, podobnie jak w erze maszyn do pisania i telegrafów, nie są już zaskakujące; jesteśmy przyzwyczajeni do obu. Ci, którzy są piśmienni, mieszkają w Pradze od dawna. Wystarczy więc, że nominowani po prostu wyciągną się z kapelusza jak króliki, a późniejszy medialny "masaż" o sile intelektualnego podniecenia reklamą jogurtu zrobi swoje nawet na peryferiach gdzieś za centrum handlowym Chodov.
Organizatorzy mogą po stokroć bić się w piersi, że sprzedaż nagrodzonych książek rośnie (z jednostek do setek, z setek do tysięcy sprzedanych egzemplarzy) albo że niektóre kategorie mają swój finansowy ekwiwalent (zwycięzca Książki Roku dostaje najwięcej, dwieście tysięcy). Choć Magnesia Litera jest obecnie najbardziej prężną nagrodą literacką, jest też medialnie znużoną i nieczytelną retroakcją w stosunku do kryteriów oceny.
Między artefaktem a artefaktem
Powód, dla którego tak łatwo jest podnosić brwi rok po roku nad nominacjami do Magnesia Litera, tkwi głęboko w samej nagrodzie. Przy całej nieodłącznej szlachetności, która ją otacza, u jej podstaw leży liberalne ekonomiczne ziarno pustki.
A jest nim niekwestionowane przekonanie, że głównym problemem współczesnej czeskiej literatury jest to, że słabo się sprzedaje. A sprzedaje się słabo, bo nie jest znana. A nie jest znana, bo nie ma reklamy. A to właśnie Magnesia Litera dba o reklamę - promocję i późniejszą sprzedaż. Problem rozwiązany.
Litera dla literatury naukowej
- Ota Konrád, Rudolf Kučera: Ścieżki apokalipsy. Przemoc fizyczna w upadku i odbudowie Europy Środkowej 1914-1922 (Academia)
- Martin C. Obrazy z historii kultury Europy Środ kowej (Vyšehrad)
- Jan Votýpka: O pasożytach i ludziach (Tryton)
Ale czy potrzebujemy nagrody literackiej opartej na zasadzie telemarketingu? Jedynym rezultatem jest to, że jedna pluralistyczna nagroda główna może pomieścić zabawne dzieło Terezy Semotamovej W szafie (z bohaterką rozwiązującą tam kryzys mieszkaniowy), specjalistyczną książkę o pasożytach i komentarz DIY konserwatywnego demagogicznego bloga Mariana Kechlibara.
Co gwarantuje taka nagroda? Po prostu niczego. Artefakty zostały zamienione w towary. Demon przypadkowości mieszka tu jak w Lidlu, gdzie można kupić polar, wino na wieczór i kaktusa. Litera nie jest nagrodą opartą na otwartej intelektualnej dyskusji i krytycznej refleksji nad literaturą minionego roku, a raczej kijem, którym można szturchnąć leniwy rynek książki po świętach.
Komisja ds. kwalifikacji literackich a plebiscyt
O bezwartościowości świadczy kilka metod głosowania, które łączą w sobie jury eksperckie (w większości kategorii decydują osoby z literackiego establishmentu, od dyrektorów bibliotek, przez tłumaczy, po autorów i literaturoznawców), duże, około trzyosobowe jury "ludzi literatury" głosujących korespondencyjnie na Książkę Roku i Odkrycie Roku oraz vox populi, które przewodniczy Nagrodom Bloga i Czytelnika Kosmosu. A skomlący katbird zwycięzców może śmiało szturmować listy przebojów sprzedaży.
Litera za wydawniczy wyczyn
- Pavel Kořínek, Lucie Kořínková (eds.): Punt'a. Zapomniany bohater czeskiego komiksu (1934-1942) (Akropolis)
- Michal Přibáň et al.: Czeski samizdat literacki: 1949-1989 (Academia / ÚČL AV)
- Pisma Bohumila Hrabala 1-7 (Mladá fronta)
Litera dla książki w tłumaczeniu
- Viktor Horváth: My Tank (tłumaczenie Simona Kolmanová, Wiatraki)
- Han Kang: Where the Grass Blooms (tłumaczenie Petra Ben-Ari, Odeon)
- Morten A. The Book of the Sea. The Art of Fishing in the Four Seasons on the High Seas from a Greenland Shark Rubber Boat (tłumaczenie: Jarka Vrbová, Argo)
Żeby nie było nieporozumień: problemem Magnesia Litera nie jest, powiedzmy, "ideologiczna czy estetyczna jedność", ale przede wszystkim ten obłudny system głosowania, w którym nikt za nic nie odpowiada, a wszystko jest w jakiś przebiegły sposób przetwarzane. A może ktoś naprawdę wierzy, że prawie osiemdziesiąt tytułów ocenianych w kategorii prozy zostało przeczytanych przez jurorów?
Że tej zimy namaszczone głowy tłukły programowo nieżydowskie bichle (752 strony) Zegary z ołowiu Radki Denemarkovej? A może polegali na zewnętrznym wrażeniu artystycznym okładki, jakości wydawnictwa, chińskim (!) motywie i sławie autorki? Niektórzy może zerknęli do środka i rzeczywiście - na pierwszy rzut oka wielkie słowa, więc na pewno wielka literatura - nawet Václav Havel na co piątej stronie, tu w skrócie nie można się pomylić z nominacją.
To, co może wydawać się połączeniem ekspertyzy i demokratycznego plebiscytu z pośrednim wielkim jury, jest niczym innym jak biurokracją, która sztucznie ukrywa, że absolutnie nie ma pojęcia, jakie kryteria traktuje. W tym modelu ewaluacji literaturę można równie dobrze zastąpić kremami przeciwzmarszczkowymi. Mierzenie ich działania jest równie przejmujące, a do tego dochodzi jeszcze upragniony wymóg ponadczasowości.
Staw pełen znajomych
Dlatego okazuje się, że czytelnik spoza literackiego kręgu z Hodonína, na przykład, nie ma innego wyjścia, jak zauważyć, że w ciągu ostatniego roku w kategorii prozy ukazało się najwyżej pięć tytułów lepszych niż mała książeczka piwnych harców Michala Šandy czy Byk Hemingwaya.
Żaden czeski staw nie jest duży, a tym bardziej literacki. O ile więc zwykły czytelnik może co najwyżej pokiwać głową nad wyborem, o tyle ludzie z literackiego establishmentu mogą, z drugiej strony, parsknąć śmiechem lub, wręcz przeciwnie, oburzyć się na różnego rodzaju koleżeńskie powiązania.
Czy juror Emil Hakl ma związek ze zwiększoną liczbą nominacji jego macierzystego wydawnictwa Argo? A nominacja opowiadania Jiříego Kamena Elvis z Záluží z jurorem Petrem Kotykiem - okazjonalnym współpracownikiem w programach Czeskiego Radia?
Pozornie podstępne stwierdzenie o kryterium jakości literackiej jest w rzeczywistości narzędziem złowrogiego boga estetycznego mroku.
Stwierdzenia te nie oznaczają, że książki nie zasługują na nominację, ale na przykład brak bestsellera Aleša Palána Raczej oszalej na pustkowiu może oznaczać, że juror Marek Wollner wolał nominować swojego kolegę z Czeskiej Telewizji Jakuba Szantó, lub może to być spostrzeżenie jury, że Palán ma już dość nagród.
Nominacje dla książek specjalistycznych z konieczności muszą działać w podobny sposób - to znaczy w wyniku dyplomatycznych zakulisowych transakcji i wzajemnych ustępstw branżowych. A może dyskusja teoretyków i historyków sztuki nad pasożytniczą publikacją?
Skąd w nominacjach wziął się konfesyjnie uwarunkowany historyczno-kulturowy bulion kultury środkowoeuropejskiej Putny, skoro w zeszłym roku ukazał się The Other T.G.M. Kosatíka - książka niewątpliwie bardziej merytoryczna i metodologicznie bardziej rozstrzygająca? A ciche wody czeskiego myślenia, zaniedbane za montowniami, zostały poruszone przez Heroes of Capitalist Labour Sashy Uhla znacznie bardziej niż przez "mądre, wnikliwe i intelektualnie bystre" refleksje ulubieńca mediów Tomáša Sedláčka.
Bóg ciemności
Oprócz "promocji", strona internetowa Magnesia Litera obfituje również w kryterium "jakości literackiej". To pozornie podstępne przesłanie jest w rzeczywistości narzędziem złowrogiego boga estetycznego mroku, co ilustruje charakterystyka poszczególnych książek.
"Fantastyczna przesada" porusza się po przemyślanym gruncie, tematyzując kwestie wiary i bardzo osobistego spojrzenia pisarza na teraźniejszość. Pełna akcji fabuła demaskuje oblicze współczesnego społeczeństwa, zniekształconego przez konsumpcjonizm, atrofię etyczną i przesycenie sfery medialnej. (...) Powieść działa jak analityczne laboratorium społeczeństwa postinformacyjnego i prowadzi czytelnika do rzadko spotykanego katharsis."
Litera dla dziennikarstwa
- Jacques Rupnik: Europa Środkowa jest jak ptak z oczami z tyłu (Novela Bohemica)
- Tomas Sedlacek: Druga pochodna pożądania (65. Pole)
- Jakub Szántó: Za kurtyną wojny. Korespondent nie tylko na Bliskim Wschodzie (Argo)
DILIA Litera za odkrycie roku
- Anna Cima: Budzę się na Shibuya (Paseka)
- Petr Gajdošík: František Vláčil: Życie i twórczość (Camera obscura)
- Štěpán Hobza: Ferrari w dżungli (Salon Literacki)
Trudno sobie wyobrazić, jak to krytyczne ptydepe miałoby odnieść sukces w prawdziwej debacie nad jakością nominowanych książek. Nie wspominając oczywiście o tym, że nie tylko dla naszego czytelnika z Hodonína takie informacje są w zasadzie bezwartościowe.
Magnesia Litera w obecnym kształcie świadczy przede wszystkim o naszym uporczywym zażenowaniu współczesną produkcją literacką. Z jednej strony wielu jurorów kurczowo trzyma się sentymentalnych wyobrażeń o wolnej literaturze, tak jak formułowały to lata 90. w swojej naiwności i gasnącym postmodernizmie ("literatura nic nie musi").
Z drugiej strony istnieje tendencja do polowania na "jakość literacką" na blogach. Do tego dochodzi konsekwentne ignorowanie twórczości gatunkowej czy tematów poruszających społeczeństwo.
Literatura jest rozdarta między pojęciem literatury jako wyrazu elitarnej rozrywki a światem, w którym najlepszą książką jest ta, której autor zmobilizuje najwięcej fanów. Jedno pasożytuje na drugim. Tutaj szczątkowa literackość domaga się uwagi mas, z drugiej strony medialny szczupak domaga się marmurów Parnasu.
Przyszłość jest zawsze mglista, ale gdyby gdzieś w jej głębinach pojawiła się iskierka nagrody literackiej opartej na otwartej dyskusji ekspertów na temat możliwych nominacji, w Czechach byłoby trochę mniej zakulisowych pokus.
Wszystkie artykuły autorki/autora