Przenikliwy portret macierzyństwa w niegościnnych warunkach ukraińskiego więzienia. Słowacka powieść Petra Kerekesa 107 matek również zwraca uwagę na cienką granicę między dokumentem a fikcją. Film zachwycił na Festiwalu Filmowym w Wenecji, gdzie zdobył nagrodę za scenariusz, a niedawno został zwycięzcą Słowackiej Nagrody Filmowej Sun in the Net. Film będzie wyświetlany w czeskich kinach od 5 maja. O tym, że życia nie da się zaplanować, reżyser Peter Kerekes przekonał się na planie filmu 107 matek.
Oryginalny tytuł filmu to Cenzor, który zwraca uwagę na inny temat niż czeski i angielski tytuł 107 matek.
Tytuł 107 matek jest dla mnie ważny. Podczas badań i kręcenia filmu spotkaliśmy naprawdę sto matek, a od każdej z nich wziąłem część jej historii lub linijkę, gest, spojrzenie. Potem stworzyliśmy z nich mozaikę.
Więc cenzor odnosi się do pierwotnej intencji filmu?
Pierwotnie naprawdę chcieliśmy zrobić dokument o cenzorach. Ponieważ w Arabii Saudyjskiej znaleźliśmy ludzi w magazynach takich jak Elle i Marianne, którzy malują swój dekolt czarnym markerem. Spodobał mi się pomysł osoby, która spędza cały dzień w pracy bazgrząc po swoich piersiach. Chcieliśmy stworzyć swego rodzaju portret niepolitycznej cenzury. W Bollywood są cenzorzy, którzy dopuszczają filmy, w Paryżu określają, kto może grać w metrze. Jest też cenzura listów miłosnych w więzieniach. Przeszliśmy przez około dwanaście więzień na Ukrainie i w Odessie znaleźliśmy cenzora, Irynę.
Kiedy wyjaśniliśmy im, że chcemy nakręcić film o miłości, spojrzeli na nas jak na bardzo przebiegłych śledczych. Na Ukrainie wszystko było możliwe.
Dlaczego szukałeś na Ukrainie?
Na Słowacji czy w Czechach wszystkie instytucje boją się, że jesteś jak Klusák i Remunda i chcesz coś ujawnić. Kiedy wyjaśniliśmy im, że chcemy zrobić film o miłości, spojrzeli na nas jak na bardzo przebiegłych śledczych. Na Ukrainie wszystko było możliwe. Poza tym jest blisko i rozumiemy język.
Co przyciągnęło cię do Iryny?
Potrafi być wielowymiarowa. Pracuje w więzieniu dla kobiet, gdzie przebywają matki z dziećmi poniżej trzeciego roku życia. Potem rozmawialiśmy z tymi kobietami, zbieraliśmy ich historie i bardzo powoli zaczęliśmy je przenosić do filmu. Naszą intencją było uproszczenie. Na początku był to dokument o cenzorach na trzech kontynentach. Potem temat zmienił się na cenzorów w więzieniu, potem cenzora w więzieniu dla kobiet, a w końcu skupiliśmy się na relacji matka-dziecko. To było jak obieranie cebuli i docieranie do sedna. Tylko, że zajęło nam to trochę czasu. Minęły cztery lata, zanim dowiedzieliśmy się, co tworzymy.
Jak historie twoich bohaterów żyły w tobie przez ten czas?
Od 2016 do 2019 roku jeździliśmy na Ukrainę prawie każdego lata. W międzyczasie pracowałem nad innymi filmami, ale wciąż pozostawaliśmy w kontakcie z kobietami. Nie chcę być patetyczna, ale powiedziałabym, że to doświadczenie mnie zmieniło. Zdałem sobie sprawę, jak różnorodne może być życie, jak wiele jest rodzajów relacji, tych z dziećmi i tych z miłością. To było wzbogacające. Najbardziej uderzyło mnie to, że cenzorka, Iryna, ma życie, które jest prawie jak podręcznik tego, jak powinna żyć uporządkowana kobieta - i jest sama. Kobiety, które ją otaczają, były maltretowane, lub odwrotnie, maltretowały, zamordowały mężczyznę. Ale miały chwile miłości i szczęścia, w tym dzięki swoim dzieciom, mimo że mogą być z nimi w więzieniu tylko przez trzy lata. Nie możemy zaplanować naszego życia, a jeśli to zrobimy, będziemy samotni jak Iryna.
107 Mothers w niezwykły sposób łączy gatunki dokumentu i fikcji. Czy celowo się nimi bawisz?
Nie widzę między nimi wielkiej różnicy. Zawsze przychodzi mi na myśl cytat z około 1931 roku: "Termin dokument nie jest szczęśliwy, ale zostawmy go tymczasowo". Do dziś używamy tego niefortunnego określenia. Ale nie sądzę, by kategoryzacja była ważna. Wydaje mi się po prostu, że język dokumentu jest bardziej swobodny. Sposób opowiadania filmów fabularnych stał się ostatnio tak skonwencjonalizowany, że oglądanie ich jest niemal relaksujące. Jeśli chcesz myśleć, musisz też myśleć językiem narracji, nie wystarczy mieć duży temat.
Heroine jest partnerem medialnym filmów pokazywanych przez firmę dystrybucyjną ArtCam w ramach ART-FEMALE.
Wszystkie artykuły autorki/autora