Ci, którzy żyją tylko chwilą obecną, nie odniosą sukcesu. Ten, kto patrzy tylko w przyszłość, odniesie sukces, ale zapomni się nim cieszyć. Postrzeganie czasu wpływa na to, czy będziemy zadowoleni z życia. Rozmawiam z psycholog Evą Höschl o psychologii czasu - ale także o tym, co nas motywuje oprócz pieniędzy i jaki jest idealny prezent.
Specjalizujesz się w psychologii ekonomicznej na Wydziale Psychologii na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Karola. Chodziłem na niektóre z twoich wykładów z ciekawości - nie wiedziałem, że ekonomia i psychologia są ze sobą tak ściśle powiązane.
Psychologia i ekonomia przez dziesięciolecia nie dostrzegały się nawzajem. Ekonomiści zakładali, że ludzie podejmują racjonalne decyzje, gdy mają do czynienia z pieniędzmi. Ale te założenia okazały się trudne w praktyce - jesteśmy "tylko ludźmi" i na pewno nie obchodzimy się z pieniędzmi racjonalnie. Często jest to bardziej absurdalne.
Jakie absurdy masz na myśli?
Dlaczego kupując pralkę jesteśmy w stanie przejechać przez całe miasto i zaoszczędzić tysiąc koron, a kupując samochód nie jesteśmy w stanie odłożyć tysiąca? Przecież to te same pieniądze...
Zgadza się, tak właśnie bym się zachował.
Widzieliśmy wiele takich przykładów. Na przykład, dlaczego płacenie kartą boli nas mniej niż papierowymi pieniędzmi? Albo dlaczego najpierw pozbywamy się brudnych pieniędzy z portfela?
W tym miejscu psychologia ekonomiczna jest interesująca, ponieważ prawie każdy obszar, którym się zajmuje, ma praktyczny wpływ na codzienne życie. W przypadku zasobów ludzkich jest to na przykład motywacja ludzi do pracy czy temat osobistego szczęścia, czyli tego, co poza pieniędzmi wpływa na satysfakcję pracowników.
Z pewnością do tego dojdziemy. Ale najpierw zastanawiam się, czy istnieją jakieś różnice w sposobie, w jaki wydajemy pieniądze. Innymi słowy, dlaczego niektórzy ludzie żyją od wypłaty do wypłaty, a inni są bardziej oszczędni?
Jest to oczywiście ważny temat dla psychologii ekonomicznej - Philip Zimbardo zajmuje się nim w swojej książce Time Paradox. Mówiąc najprościej, psycholog ten jest w stanie wykorzystać różne techniki i testy, aby dowiedzieć się, jak postrzegamy czas i w jakich perspektywach czasowych żyjemy - czy środek ciężkości naszego doświadczenia i podejmowania decyzji znajduje się w przeszłości, teraźniejszości czy raczej w przyszłości.
Czy wpływa to w jakiś sposób na to, czy odniesiemy sukces w życiu?
Zdecydowanie tak. Zimbardo udowodnił, że ludzie sukcesu są bardziej skoncentrowani na przyszłości - są zorientowani na przyszłość. Są w stanie opóźnić gratyfikację, opóźnić przyjemność, mają większą zdolność do samokontroli, potrafią wyznaczać cele i je osiągać. Ale są też bardziej oszczędni, więc często nie mają czasu na cieszenie się pieniędzmi. Ci ludzie myślą w kategoriach kilku lat, więc codzienne zadania są bardziej jak małe rzeczy w dłuższej podróży.
A co z drugą grupą?
Żyją tu i teraz - są zorientowani na teraźniejszość. Myślą bardziej od wypłaty do wypłaty, często tylko w perspektywie kilku tygodni. Z pewnością nie będą mieli odłożonych sześciu pensji, zgodnie z zaleceniami, na wypadek, gdyby wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Cieszą się życiem na maksa i zazwyczaj wydają wszystkie pieniądze, które mają - często nawet więcej. Nawet jeśli wygrają na loterii, jest bardzo prawdopodobne, że szybko roztrwonią swoją wygraną. Łatwiej też popadają w nałogi, ponieważ preferują natychmiastową gratyfikację. Ostrzeżenia typu "jeśli palisz, będziesz miał zgniłe ciało na starość " nie działają na nich, ponieważ po prostu nie myślą w takich kategoriach.
To są dwie skrajności. Jaki rozkład percepcji czasu jest idealny?
Według Zimbardo najszczęśliwsi ludzie to ci, którzy cieszą się teraźniejszością w pewien proporcjonalny sposób - nie zapominają o życiu tu i teraz, ale nie są tak impulsywni. Wiedzą, jak się nagradzać, ale często tylko wtedy, gdy coś osiągną. Z tego czerpią energię do dalszej pracy. Ci ludzie intensywnie myślą o przyszłości, ale nie żyją tylko w pogoni za odległymi celami - planują długoterminowo, ale nie bujają w obłokach, potrafią też cieszyć się chwilą obecną i dostrzegać drobiazgi. To właśnie czyni nas szczęśliwymi.
Zastanawiałem się, co ze wspomnieniami z przeszłości?
Szczęśliwi ludzie są bardziej skłonni do wyciągania dobrych chwil z przeszłości. Mają wiele pozytywnych wspomnień i wymazują te złe. I odwrotnie, ludzie, którzy nie potrafią zapomnieć o dawnych krzywdach i często przywołują negatywne wspomnienia, są zwykle najmniej szczęśliwi. Nie bez powodu mówi się, że wybaczamy głównie sobie.
Wracając nieco do przeszłości. Jak firmy mogą pracować z takimi spostrzeżeniami?
Powinny przynajmniej zdawać sobie sprawę, że taki podział istnieje. Wtedy zawsze jest sposób, aby z nim pracować. W rzeczywistości jest to raczej zadanie dla menedżerów "zorientowanych na przyszłość", którzy często nie rozumieją, że ludzie pod nimi myślą zupełnie inaczej. Są oni znacznie bardziej "zorientowani na teraźniejszość" i często nawet nie zdają sobie sprawy, że coś osiągnęli i idą dalej.
Jak pracować z tego typu pracownikami?
Takie osoby z pewnością będą bardziej zadowolone z krótszych celów, dzięki czemu będą działać szybciej. Ale jednocześnie menedżer powinien upewnić się, że dana osoba zdaje sobie sprawę, że już osiągnęła swój cel i zatrzymuje się na chwilę. Często wystarczy mała uroczystość lub spojrzenie wstecz na to, co zostało zrobione w ostatnim kwartale roku. Z drugiej strony, nie ma sensu prosić takiej osoby o jakieś wielkie wizje.
Czy takie nastawienie można zmienić w dorosłym życiu? A może jest to coś, co jest nam dane od dzieciństwa?
W dorosłym życiu zawsze trudniej jest coś zmienić, bo mamy już mocno zakorzenione wzorce zachowań. Wymaga to systematycznej pracy, a przede wszystkim musimy zrozumieć, dlaczego musimy się zmienić.
Więc uczymy się tego w dzieciństwie?
Edukacja ma tu kluczowe znaczenie. Rodzice powinni o tym myśleć i prowadzić dzieci od najmłodszych lat, aby były w stanie opóźnić gratyfikację i nie dostawać wszystkiego od razu. To nauczy je, że wszystko ma swoją cenę i że do pewnych rzeczy należy dążyć. Ale jednocześnie muszą to robić bardzo rozsądnie, obie skrajności są logicznie błędne.
Opona do piwa
Wspomnieliśmy we wstępie, że zajmujesz się rozwojem pracowników w korporacjach. Jakie problemy najczęściej rozwiązujesz w dużych firmach?
Największym problemem w ogóle jest chyba motywowanie ludzi do pracy. Czyli dlaczego pracujemy i co nas napędza do dawania z siebie wszystkiego. Logicznie powiązany z tym jest temat pieniędzy jako nagrody za wykonaną pracę, a trzecią dużą kwestią jest osobiste szczęście.
Przypuszczam, że szczęście to nie tylko pieniądze.
W wielu przypadkach pieniądze mogą być raczej szkodliwe.
Na przykład?
Jeśli poproszę cię o zmianę opony w moim samochodzie, a następnie zaproszę cię na piwo w zamian, to zupełnie inaczej niż gdybym powiedział ci z góry, że robisz to za jedno piwo lub od razu dał ci pięćdziesiąt koron. To zdewaluowałoby naszą relację.
Masz jakiś przykład z miejsca pracy?
Jeśli menedżer zapobiega szkodom, które kosztowałyby firmę milion koron, firma nie może dać mu miliona koron. Jak więc sobie z tym poradzi? Dać mu pięć tysięcy premii? W takim razie jak będzie mu się chciało przychodzić do pracy, skoro firma wyceniła tę wspaniałą interwencję na pięć tysięcy koron?
Jakie jest najlepsze rozwiązanie?
Zazwyczaj prezent, ale musi to być tak zwany prezent idealny. Zafunduj pracownikowi coś, na co normalnie nie mógłby sobie pozwolić. Może opłacenie wakacji. Wiele osób lubi, gdy ich bliscy są doceniani w pracy. Daje to również rodzinie cieplejsze relacje z firmą.
To jest indywidualne uznanie. Jak można pracować z nagrodą w zespole?
Jednym z bardzo oryginalnych sposobów może być przyznanie nagrody całemu zespołowi. Niech sami wymyślą, na co chcą wydać pieniądze. Wspólne działanie sprawi im przyjemność, a udowodniono, że w rezultacie zwiększy się osobiste szczęście każdej osoby i ogólna produktywność zespołu. Na przykład badania Michaela Nortona wykazały, że dawanie ludziom dodatkowych pieniędzy nie zwiększa ich osobistego szczęścia tak bardzo, jak mówienie im, by wydali je na kogoś, kto ich potrzebuje. Jest to bardzo skuteczne w budowaniu dobrego zespołu.
Wciąż zastanawiam się, czy pięć tysięcy nie jest lepsze niż nieodpowiedni prezent.
Oczywiście, jeśli firmy dbają o swoich pracowników, muszą dowiedzieć się, co im się podoba. To wtedy budują relacje. Jeśli więc Jirka jest kibicem Sparty, postaram się załatwić mu bilety na ważny mecz. W sumie może to kosztować dwa tysiące, ale to zupełnie inna wartość niż gdyby dostał te dwa tysiące w ramach pensji. Mówisz, że wyceniasz jego dodatkową pracę na taką kwotę. To paradoks: nie zachowujemy się tak w gronie przyjaciół, ale wciąż jest to powszechna praktyka w firmach.
Wszystkie artykuły autorki/autora