"Nienawidzę cię! Nie chcę, żebyś była moją mamą" - krzyknął na mnie wściekle mój ośmioletni syn, gdy poprosiłam go o odłożenie tabletu. Po rocznej blokadzie, uzależnienie moich dzieci od technologii jest znacznie silniejsze niż wcześniej. To problem nas wszystkich, który narasta z każdym dniem, gdy my lub nasze dzieci nie odłączamy się od ekranów.
Jesteśmy przyzwyczajeni do bycia online 24 godziny na dobę. Zwłaszcza podczas lockdownu. Cały (internetowy) świat jest na wyciągnięcie ręki, ale zaczynamy tęsknić za prawdziwym światem. Skąd mamy wiedzieć, czy nie jesteśmy już uzależnieni od technologii? Póki co, daleko nam do spięcia, które miało miejsce w 2010 roku w przypadku dwudziestodwuletniego Koreańczyka. Zamordował on swoją matkę, ponieważ próbowała przekonać go do zaprzestania grania. Zostawił zwłoki matki i wrócił do kawiarni, by wznowić granie. Tak czy inaczej, uzależnienie od technologii jest problemem nas wszystkich.
Szesnaście procent amerykańskich dzieci w wieku od trzech do czterech lat posiada tablet. Trzydzieści procent dzieci w wieku od ośmiu do jedenastu lat ma smartfona, a dwadzieścia trzy procent dzieci w tym samym wieku ma profil w sieciach społecznościowych (chociaż portale społecznościowe oficjalnie nie pozwalają na to dzieciom w tym wieku). Dane te w przedmowie do książki The Dangerous Effect pochodzą z 2018 r. Książka została opublikowana dwa lata wcześniej w Stanach Zjednoczonych, więc można bezpiecznie założyć, że gwałtowny wzrost w tej dziedzinie pogorszył sytuację dzieci w Internecie w międzyczasie. Naukowo zbadana książka irlandzkiej cyberpsycholog Mary Aiken, która została opublikowana w języku angielskim pod koniec marca, dokumentuje to w czytelny i wciągający sposób.
Czeskie dzieci z pewnością nie pozostają w tyle za tymi za granicą. W 2019 r. 02 i Wydział Edukacji Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu opublikowały ankietę, w której zeznawało prawie trzydzieści tysięcy czeskich dzieci w wieku od siedmiu do siedemnastu lat. Według tego badania ponad połowa dzieci w wieku od siedmiu do dwunastu lat aktywnie korzysta z sieci społecznościowych - najczęściej z YouTube, Facebooka i Instagrama. Popularność TikTok rośnie od dziesiątego roku życia.
Jedna na pięć młodych osób twierdzi, że budzi się w nocy tylko po to, by sprawdzić wiadomości w mediach społecznościowych.
Co niepokojące, ponad jedna trzecia dzieci biorących udział w czeskim badaniu przyznała, że otrzymała propozycję spotkania z nieznajomym w mediach społecznościowych, a prawie 70 procent z nich przybyło na spotkanie. Drapieżnictwo w czeskich sieciach zostało dokładnie opisane w zeszłorocznym filmie W sieci, ale technologia ma jeszcze większy wpływ na życie naszych dzieci. Według Mary Aiken, odsetek młodych ludzi cierpiących na stany lękowe i depresję wzrósł o 75% w ciągu ostatnich 25 lat. Jedna na pięć młodych osób twierdzi, że budzi się w nocy tylko po to, by sprawdzić wiadomości w mediach społecznościowych, podczas gdy dziewięć na dziesięć nastoletnich dziewcząt przyznaje, że jest niezadowolonych ze swojego ciała.
Dzieci w sieci
Jeśli myślisz, że technologia to tylko problem nastolatków, to jesteś w błędzie. W rozdziale otwierającym książkę Cybermim, autorka barwnie opisuje sytuację, której była świadkiem w pociągu. Jej współpasażerka, młoda matka, karmiła swoje kilkumiesięczne dziecko z butelki, patrząc jednocześnie na swój telefon. O ile wcześniej moment ten był okazją do spokojnej, intymnej chwili wzajemnego kontaktu wzrokowego z dzieckiem, o tyle tutaj nie miał on miejsca ani razu.
Wiadomo, że kontakt wzrokowy między matką a dzieckiem jest jedną z podstawowych potrzeb małych dzieci. Promuje emocjonalne przywiązanie i jest niezbędnym elementem przyszłego zdrowego rozwoju psychicznego. Jednak wielu z nas musiało doświadczyć wielu podobnych sytuacji, świadczących o tym, że często patrzymy znacznie bardziej w ekrany naszych telefonów niż w oczy naszych dzieci.
"A co, jeśli bezpośredni kontakt wzrokowy jest w rzeczywistości tylko połową lub jedną czwartą tego, co było, gdy dorastało moje pokolenie? Jak ta pozornie subtelna zmiana w zachowaniu objawi się z czasem?" pyta Aiken, który dalej spekuluje, że z powodu nadmiernego korzystania z technologii przez rodziców, przyszłe pokolenia dzieci mogą być mniej towarzyskie, nawiązywać płytsze relacje z innymi, być mniej zdolne do przyjmowania i dawania miłości, a tym samym nawiązywania relacji, rodzin i społeczności. Ostatecznie, według Aikena, oznaczałoby to ewolucyjny przewrót i zmianę kierunku całej ludzkiej cywilizacji.
Dzieci w wieku od czterech do dwunastu lat są najbardziej narażone na zagrożenia w Internecie. Znają już technologię, ale nie są w stanie dostrzec zagrożeń.
Aiken twierdzi jednak, że dzieci w wieku od czterech do 12 lat są najbardziej narażone na zagrożenia online. Dzieci te są już zaznajomione z technologią, ale nie są w stanie wykryć ani uniknąć zagrożeń. "Nie zabrałbyś swoich dzieci do Nowego Jorku i nie zostawił ich samych w środku miasta" - mówi w książce psycholog John Suler. "A jednak w rzeczywistości robisz to samo, pozwalając im na samodzielne wejście do cyberprzestrzeni".
Obecnie nadal nie ma wystarczająco długich badań, które odzwierciedlałyby pułapki cyfrowej aktywności dzieci. Sama Aiken przyznaje więc, że eksperci w tej dziedzinie nie znają wszystkich odpowiedzi. Nie wiedzą, jak bardzo dorastanie w erze cyfrowej wpłynie na dzieci w przyszłości, ani ile czasu dzieci powinny spędzać w cyberprzestrzeni - jedno z najczęstszych pytań rodzicielskich. Pewne jest to, że obecna nieuregulowana cyberprzestrzeń wnosi zbyt wiele zagrożeń do ich życia.
Wszystkie artykuły autorki/autora