Czy nauczanie domowe jest lepsze dla dzieci niż szkoła? Edukacja domowa zyskuje na popularności, nawet w obliczu pandemii koronawirusa.

Czeska rodzinaEdukacja
Edukacja domowa
Pandemia
Irena Hejdová
| 8.11.2023
Czy nauczanie domowe jest lepsze dla dzieci niż szkoła? Edukacja domowa zyskuje na popularności, nawet w obliczu pandemii koronawirusa.
Shutterstock

Wszyscy doświadczyliśmy tego podczas pandemii COVID-19. Chociaż większość rodziców nie była entuzjastycznie nastawiona do nauki na odległość dla swoich dzieci, liczba dzieci uczących się w domu nadal rosła w ciągu ostatniego półtora roku. Dlaczego tak wielu rodziców chce dobrowolnie kontynuować naukę w domu?

Podczas gdy dwójka dorosłych już dzieci Ivety z miejscowości Volary w południowych Czechach przeszła przez tradycyjny system szkolnictwa, jej trzecia córka już w przedszkolu flirtowała z pomysłem nauki w domu. "Nie chciałam odrywać mojego dziecka od matki, nie sądzę, by moja córka była na to wewnętrznie gotowa" - mówi Iveta, dodając, że początkowo nie miała odwagi, by rozpocząć naukę w domu. Sytuacja przyspieszyła wraz z pandemią, również dlatego, że Iveta jest jednym z przeciwników działań rządu. Córka Ivety chodziła więc do pierwszej klasy tylko przez kilka miesięcy, zanim zamknięto szkoły i wprowadzono edukację na odległość. Następnie wspólnie przeszli na nauczanie domowe. Na początku jej córka tęskniła za koleżanką z klasy, ale teraz uczy się w domu już drugi rok i obie są zadowolone. "Idziemy własnym tempem, ona chodzi do klubu, a po południu jest z dziećmi, dla mnie to całkowita ulga" - mówi Iveta.

Bezpłatna nauka

Syn Markety z Velkich Albrechtic również przeszedł część pierwszej i drugiej klasy w domu podczas pandemii. Markéta odkryła, że może z nim dobrze radzić sobie z nauczaniem domowym. Do tego czasu nigdy nie rozważała edukacji domowej. "Nie jestem szaloną biomatką, ale nagle zdumiało mnie, jak wielu ludzi, których znam, uczy swoje dzieci w domu i wcale nie są Marsjanami ani dziwakami" - podsumowuje z przesadą. Jej matka, emerytowana nauczycielka, również pobłogosławiła jej decyzję, a teraz jej syn Tobias, w trzeciej klasie szkoły, uczy się w domu i uczęszcza do grupy unschoolingowej trzy razy w tygodniu.

Szkoła może być całym światem

Homeschooling rozgałęzia się w kilku kierunkach. Podczas gdy homeschooling odnosi się po prostu do nauczania w domu, unschooling opiera się na przekonaniu, że edukacja powinna odbywać się niejako na uboczu, na własną rękę, w kontekście życia. Rodzice pozwalają więc swoim dzieciom na absolutną wolność i wierzą, że same odnajdą drogę do wiedzy. Innym wariantem unschoolingu jest worldschooling, w którym rodziny z dziećmi prowadzą koczowniczy tryb życia, dużo podróżują i wierzą, że dzieci uczą się najwięcej przebywając w zróżnicowanym środowisku.

"Przez dwa lata odbierałam syna z tradycyjnej szkoły zmęczona i zmęczona", wspomina Markéta i cieszy się, że jej syn doświadcza różnych form edukacji w szkole unschoolingowej. "To nie jest klasa, w której słucha nauczyciela, patrzy na książkę i wykonuje ćwiczenia w zeszycie ćwiczeń. Wraca do domu podekscytowany, to zupełnie inna energia", mówi Markéta, która ma nadzieję, że jej syn pozostanie w edukacji domowej tak długo, jak to możliwe. Uważa, że główną zaletą edukacji domowej jest możliwość bycia z synem i uczenia go. "Ale dla niektórych to samo może być wadą. W rzeczywistości towarzyszymy dzieciom w nauce od momentu ich narodzin. Ale gdy tylko osiągną wiek trzech lat, wysyłamy je do instytucji, gdzie uczy je ktoś inny" - mówi Markéta. Czuła, że straciła syna wraz z pierwszą klasą. "Był w szkole do 14:00. Kiedy przychodził, chciał odpocząć od szkoły, zawracałam mu głowę pracą domową", podsumowuje inne powody, które ostatecznie skłoniły ją do przejścia na edukację domową.

W roku szkolnym 2019/2020 w kraju edukacją domową objętych było łącznie 3 874 dzieci, w porównaniu z 4 557 w poprzednim roku szkolnym. Covid jest odpowiedzialny za dużą część osób rezygnujących z edukacji domowej. Oczekuje się, że liczba "homeschoolerów" będzie nadal rosła w bieżącym roku szkolnym. Duża liczba osób zainteresowanych nauczaniem domowym i podobnymi nieinstytucjonalnymi formami edukacji zrzesza się w grupie na Facebooku Homeschooling and Community Education, która liczy ponad 20 000 członków - głównie matek, które przede wszystkim mają edukację swoich dzieci w swoich rękach, podczas gdy ojcowie są odpowiedzialni za utrzymanie swoich rodzin. Podczas gdy kiedyś rodzice wybierali edukację domową przede wszystkim ze względu na możliwość zapewnienia swoim dzieciom bardziej swobodnego reżimu i indywidualnego podejścia, dziś przeważa głos tych, którzy chcą chronić swoje dzieci przed kloakami, testami i związanymi z nimi środkami covidowymi.

"W ostatnim roku - przynajmniej według rodziców, z którymi się kontaktowałam - środki rządowe były bardzo częstym tego powodem", potwierdza konsultantka ds. edukacji Veronika Vieweghová, z którą kontaktuje się wielu rodziców poszukujących szkół społecznych lub innych alternatywnych form edukacji. Viewegh mówi, że covid pozwolił również wielu rodzicom przyjrzeć się bliżej systemowi. Jednak często zdarza się, że rodzice próbują uczyć się na odległość ze swoimi dziećmi podczas pandemii i odkrywają, że może to nie być tak skomplikowane, jak wcześniej sądzili. "Innym powodem nauczania w domu było odkrycie przez rodziców, jak (nie) działają szkoły i jak wiele dzieci radzi sobie samodzielnie w domu, zwłaszcza te, które miały już różne problemy przed COVID-19. Być może potrzebowały innego tempa lub podejścia, chciały głębszego wyjaśnienia jakiejś kwestii, czuły się niepewnie próbując lub doświadczały zastraszania" - powiedział Viewegh.

Odległość nie oznacza domu

Jednocześnie Viewegh przestrzega przed porównywaniem nauczania na odległość z nauczaniem domowym. Podczas gdy w kształceniu na odległość nauczanie jest w rękach nauczycieli, a rodzic nie może wpływać na ilość materiału, w indywidualnej edukacji domowej rodzic ma pół roku na opanowanie określonej ilości nauki z dzieckiem, zanim dojdzie do ponownego testowania. Od każdej rodziny zależy, jak do tego podejdzie. "Niektórzy przynoszą naukę ze szkoły do domu, a dzieci uczą się z podręczników i wykonują różne ćwiczenia. Inna rodzina daje dzieciom więcej przestrzeni i pozwala im kierować się ich tempem, zainteresowaniami, skokami rozwojowymi lub wrażliwością. Często zagłębiają się znacznie bardziej niż materiał w danej klasie, w tym wiele wycieczek terenowych i wizyt w teatrach i muzeach" - wspomina Viewegh.

Trudno jest również połączyć pracę z nauczaniem lub zadowolić się dochodami tylko jednego rodzica, a z tym wiąże się zmęczenie i wyczerpanie, a także nowe wyznaczanie własnych granic i limitów.

Po pewnym czasie zdecydowała się jednak oddać obie córki do szkoły. Jej ówczesny mąż, pisarz Michal Viewegh, zachorował i Veronice trudno było połączyć opiekę nad mężem z nauczaniem dzieci w klasie 2. Po rozwodzie z mężem zaczęła pracować, a jej córki same domagały się powrotu do systemu. "Obie są towarzyskie i chciały być w większej społeczności" - Veronika wyjaśnia, dlaczego jej córki uczą się teraz w ośmioletnim czesko-angielskim gimnazjum.

Edukacja domowa jest najbardziej powszechna w młodszym wieku szkolnym; według statystyk Ministerstwa Edukacji większość uczniów uczących się w domu to pierwszoklasiści, a wraz z wiekiem dzieci spada liczba uczniów uczących się w domu. Dla młodszych dzieci nauczanie domowe jest również łatwiejsze, albo dlatego, że nie mają jeszcze tak dużego doświadczenia w nauce, albo dlatego, że jest to również łatwiejszy temat dla rodziców. Rodzice potrzebują jedynie dyplomu ukończenia szkoły średniej, aby kształcić swoje dzieci w domu w pierwszym cyklu, a dopiero gdy kształcą swoje dzieci w drugim cyklu, potrzebują dyplomu uniwersyteckiego (lub sponsora, który go posiada). Kształcenie dzieci w domu w drugim cyklu jest możliwe dopiero od roku szkolnego 2016/2017, do tego czasu było to możliwe tylko dla młodszych dzieci. Każde dziecko uczące się w domu musi następnie zostać oficjalnie zapisane do szkoły plemiennej, gdzie jest testowane co semestr.

Szkoła życia

Według Viewegh, rodziny "homeschoolerów" często spotykają się z nieprzychylnymi reakcjami ze strony dalszej rodziny i sąsiedztwa. Łączenie pracy z nauczaniem lub konieczność radzenia sobie z dochodami tylko jednego rodzica jest również trudne, a związane z tym jest zmęczenie i wyczerpanie, a także wyznaczanie nowych granic i własnych ograniczeń. Viewegh mówi, że wielu rodziców przyznaje, że na początku martwili się, czy będą w stanie przekazać swoim dzieciom wystarczającą ilość informacji i czy brak doświadczenia w nauczaniu będzie przeszkodą. "Ostatecznie mówią, że największą przeszkodą byli oni sami, z ich przekonaniami, lękami i ograniczeniami, które pomogła im usunąć edukacja domowa i bardzo intensywna wspólnota rodzinna. I znaleźli inny poziom miłości, partnerstwa i rodzicielstwa" - dodaje Viewegh.

Ile dzieci uczy się w domu?

Liczba uczniów pozaszkolnych stopniowo rośnie. W 2016 r. było ich 2 067, ale każdego roku przybywają kolejne setki. Do 2020 roku będzie ich 4 557. W tym roku liczba ta nie jest jeszcze zamknięta.

Źródło.

Rodzice doceniają większą swobodę, jaką mają z dzieckiem w edukacji domowej. Kristýna wymienia zalety edukacji domowej, takie jak elastyczność czasowa, skupienie się na indywidualnych potrzebach dziecka i większa więź między relacjami rodzinnymi. "A w erze COVID, nie trzeba siedzieć przed monitorem podczas nauki online, ale doświadczać rzeczy wirtualnie" - dodaje. Podobnie jak inni rodzice "homeschoolerów", mówi o radości z możliwości spędzania czasu z dzieckiem w każdy dzień powszedni. "Ale zdaję sobie sprawę, że jest to niestandardowe, było to możliwe tylko dlatego, że mogłam samodzielnie korygować swoją pracę" - dodaje.

Według Margaret, przyswojenie programu nauczania w środowisku domowym zajmuje znacznie mniej czasu niż w szkole. "Czas, który mam z moim synem, możemy odkrywać świat, kiedy chcemy i jak chcemy" - mówi Markéta. Jednak edukacja dziecka w domu jest czasochłonna i kosztowna - wraz ze wzrostem trudności w nauczaniu z biegiem lat może być konieczne zaangażowanie programów korepetycji online lub prywatnych korepetytorów. Co najważniejsze, rodzic uczący w domu nie ma zbyt wiele czasu na inną pracę, więc rodziny te zazwyczaj utrzymują się z jednego dochodu.

Podobnie jak Markéta i jej syn Tobias, Iveta i jej córka chciałyby pozostać w edukacji domowej tak długo, jak to możliwe. "Wątpię, by w najbliższym czasie doszło do jakichkolwiek zmian w czeskim systemie edukacji. Na razie kształcą posłusznych niewolników, którzy nie wyróżniają się z tłumu" - uważa. Jednocześnie dodaje, że chciałaby, aby pewnego dnia czeski system edukacji kształcił dzieci z miłością, szacunkiem i wsparciem dla indywidualności w sposób, na jaki pozwala nauczanie domowe. "Wierzę, że to się zmieni" - dodaje optymistycznie.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz