Zostań w domu. Jeśli możesz, a pracodawca cię za to nie ukarze.

Praca w czasie pandemii
Šárka Homfray
| 29.9.2023
Zostań w domu. Jeśli możesz, a pracodawca cię za to nie ukarze.
Zdroj: Shutterstock

Pracujesz w domu i wychodzisz tylko na zakupy? Wydaje się, że wszyscy tak robimy, może z wyjątkiem pracowników służby zdrowia i pielęgniarek. Ale nie oszukujmy się, nie wszyscy, którzy mogliby pracować z domu, również to robią. A w wielu miejscach pracy Covid-19 nadal się rozprzestrzenia.

Wielu pracodawców nie może zapewnić telepracy lub innych rozwiązań dla swoich pracowników. Co gorsza, niektórzy pracodawcy wymyślają sposoby, aby globalna pandemia nie wpłynęła na ich warunki pracy. Na fakt ten zwróciła uwagę m.in. publicystka Zuzana Válková na swoim profilu na Facebooku.

Do tego tygodnia działania rządu nie dotyczyły regulacji działalności pracodawców (chyba że ich całkowitego zamknięcia). We wtorek jednak nakazał wszystkim pracodawcom stosowanie telepracy, jeśli pracownicy mogą ją wykonywać w miejscu zamieszkania ze względu na charakter pracy i warunki pracy. Świeże dane z think tanku IDEA pokażą nam, ile takich miejsc pracy jest w naszym kraju. Ogólnie rzecz biorąc, jedna trzecia czeskich mężczyzn i kobiet mogłaby pracować z domu, a dwa razy więcej z wyższym wykształceniem. Większe możliwości pracy istnieją w Pradze, gdzie nawet połowa osób mogłaby pracować z domu, podczas gdy w innych regionach tylko około jedna czwarta mogłaby pracować z domu.

Chociaż jest to duża liczba osób, które mogą nie zwiększać ryzyka infekcji, podróżując do pracy, domowe biuro nie uratuje wszystkiego, nawet jeśli wszyscy, którzy mogą pracować w domu, to zrobią. Co więcej, jest całkiem jasne, że nie wszyscy "homeofficable" pracują z domu, nawet mniej z nas pracuje w domu niż miało to miejsce wiosną. Tak wynika z badań PAQ Research, które śledzą te dane od dłuższego czasu. Dlaczego tak się dzieje, można się tylko domyślać. Niektórzy rodzice przedszkolaków mogli być w biurze domowym, gdy przedszkola były zamknięte. Wiosenne doświadczenia mogły pokazać, że biuro domowe nie jest dobre dla wszystkich. Ogólnie rzecz biorąc, apetyt na bardziej drastyczne ograniczenia ćwiczeń w naszym kraju nie wydaje się być taki, jak wiosną.

Przynajmniej urzędy państwowe i publiczne powinny być liderem w eliminowaniu niepotrzebnych ryzykownych kontaktów; nawet tam praca z domu nie występuje w takim stopniu, w jakim mogłaby. "To był problem już wiosną i dopiero kiedy rząd w zasadzie to nakazał, lód został przesunięty. Ale jak tylko mogliśmy, menedżerowie popędzili nas z powrotem i w połowie czerwca wszyscy wróciliśmy do biura. Teraz siedzimy tutaj, troje lub czworo z nas w biurach. Ale sekretarka i jej asystentka często pracują z domu. Ale pozostali pracownicy nie zgadzają się na pracę domową pani sekretarz". Taka postawa, w której praca z domu jest nadal przywilejem dla niektórych, jest niesprawiedliwa i nietowarzyska oraz odbija się na spójności kolektywu i lojalności wobec pracodawcy. Ale przede wszystkim jest bardzo niebezpieczne w obecnej sytuacji, a po ostatnich działaniach rządu nawet sprzeczne.

Więc kto jest w domu?

Nie chodzi tylko o pracę z domu. Dane PAQ Research pokazują również, że ogólnie ponad 80% osób pracujących udaje się obecnie do miejsca pracy - wiosną było to tylko około 55% dzięki wyższym biurom domowym, wynagrodzeniom chorobowym i zamknięciu części gospodarki.

W niektórych zawodach tak naprawdę się nie dzieje. Nie chodzi tylko o pracę z domu, ale nawet o brak modyfikacji miejsca pracy, aby było bezpieczniejsze pod względem ryzyka infekcji. "W naszym przypadku nie można nawet zachować odstępów na linii produkcyjnej. Przed pracownikiem znajduje się plakat przypominający stodołę, mówiący mu o zachowaniu dwumetrowych odstępów, ale technologia montażu wymaga sześciu osób obok siebie i kolejnych sześciu 60 cm w poprzek linii produkcyjnej".

W niektórych operacjach pracują nie tylko chorzy, ale nawet osoby zakażone COVID-19, a powodów może być wiele. Od groźby zwolnienia, przez egzystencjalną nieznośność niskiego wynagrodzenia chorobowego, po fakt, że jakaś praca musi zostać wykonana.

Mamy już jednak szereg przykładów dobrych praktyk z pierwszej fali, jak zmniejszyć ryzyko przeniesienia wirusa między pracownikami, którzy muszą być w pracy. Może to być podział na zmiany rotacyjne, co przynajmniej ogranicza spotkania do ograniczonej grupy pracowników. Lub tymczasowa redukcja miejsc pracy, która zmniejsza liczbę osób fizycznie obecnych w miejscu pracy. Oczywiście środki dezynfekujące, maski oddechowe, rękawice i inny sprzęt oraz materiały już dostępne powinny być zaopatrzone w jak największym stopniu. Czasami może być konieczna tymczasowa zmiana lub ograniczenie produkcji. Lub nie czekać na zarażenie i poddać zakład kwarantannie i zamknąć go jako środek ostrożności.

Wszystkie te działania są kosztowne dla pracodawców i nie zawsze możliwe jest uzyskanie odpowiedniej rekompensaty ze środków publicznych. Można założyć, że w szczególności z tego powodu pracodawcy nie podchodzą do nich bardziej niż ogólnikowo.

Ci, którzy nie "wierzą w covid"

Ale nie tylko o to chodzi. Wiemy, że wiele osób po prostu nie "wierzy w covid". Nie ma powodu, by sądzić, że takich osób nie ma również wśród pracodawców, szefów i menedżerów. Jak zatem możemy oczekiwać, że będą oni otwarci na niezbędne środki, zmotywują swoich pracowników do ich przestrzegania, proaktywnie je opracują, jeśli nie są one oczywiste na pierwszy rzut oka?

Z "terenu" napływają liczne, czasem trudne do uwierzenia doniesienia o tym, co jest możliwe w pracy. W niektórych operacjach pracują nie tylko chorzy, ale nawet osoby z pozytywnym wynikiem COVID-19, a powodów może być wiele. Od groźby zwolnienia, przez egzystencjalną niemożność niskiego wynagrodzenia chorobowego, po fakt, że pewna praca musi zostać wykonana i nie ma nikogo innego, kto mógłby to zrobić. Nie ma się co dziwić, taka praktyka istnieje w naszym świecie pracy od czasów przed pandemią i niestety niewiele się w tej kwestii zmieniło. Nawet w spokojniejszych czasach odpowiednie organy kontrolne nie nadążają za wszystkim, a co dopiero teraz.

Inną opcją jest zaapelowanie do pracowników płci męskiej i żeńskiej, którzy są chorzy i wykazują raczej łagodne objawy Covid-19, aby nie poddawali się testom. Jeśli wynik będzie pozytywny, cały zespół będzie musiał przejść kwarantannę, niezależnie od tego, czy doszło do przeniesienia wirusa.

Celem tego tekstu nie jest obrażanie pracodawców, którzy lekceważąco podchodzą do zaleceń i środków ostrożności. Jednak wszystkie mniej lub bardziej usilne apele o pozostanie w domu musiały po prostu nie odnieść skutku epidemiologicznego, jeśli większość z ponad pięciu milionów czeskich pracowników musi iść do pracy iz powrotem.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz