Rozpocząłem suchy luty kilka dni wcześniej, na wszelki wypadek, aby dać mojemu ciału czas na przygotowanie, a umysłowi na dostrojenie się. Spodziewałam się cudów, ale tak się nie stało. Według terapeutki Johany Růžkovej może to być sygnał, że moje zdrowie psychiczne wymaga więcej troski niż tylko odstawienie alkoholu. "Jeśli dana osoba czuje się gorzej po 14 dniach na suchym lądzie, prawdopodobnie wrażliwe fragmenty duszy, które alkohol ukrywał, zostały odsłonięte".
Minęły już trzy tygodnie. Na początku "suszenia" spodziewałem się, że nadejdzie wielka zmiana, że rozprzestrzeni się we mnie spokój, którego często tak bardzo mi brakuje. Że zobaczę świat w pełnych barwach, poczuję się sprawny i wyspany. Że będę tryskać pomysłami. Tak głosi strona internetowa Suchego Lutego. Oczekiwałem 58% lepszego snu...
Ale rzeczywistość dla mnie, po 17 dniach abstynencji. Zastanawiam się, dlaczego tak jest i dlaczego nie czuję się świeżo nawet po dziewięciu godzinach snu. Dlatego omawiam wszystko przez telefon z terapeutką Johanną Růžkovą, z którą wywiad mogliście przeczytać na początku lutego.
29 stycznia
Postanawiam - no dobrze, mój mąż postanawia, a ja się przyłączam - że zaczniemy organizować "Suszę" nieco wcześniej. To dobry pomysł, przynajmniej nie wpłynie tak bardzo na ludzi, gdy styczeń przejdzie w luty. W mojej decyzji wspiera mnie fakt, że wczoraj widziałem się z przyjacielem i jakoś tak się złożyło, że podczas rozmowy "podarowaliśmy" jedną butelkę wina.
Mój telefon wysyła SMS-y, że musimy wypić razem ostatniego drinka w ten weekend, zanim zrobimy post. Jest to irytujące i po cichu podważa statystyki, które przeglądam, aby zobaczyć, w co się pakuję i gdzie faktycznie stoimy w Czechach. Jedno jest pewne, nasza tolerancja na spożycie alkoholu jest wysoka. Jesteś smutny? Wypij z przyjaciółmi, a poczujesz się lepiej. Ale na dłuższą metę ta taktyka zawodzi.
Na następny spacer w mroźną pogodę wybiorę się już bez alkoholu. Ale moje oczy przesuwają się po tablicy przy oknie, gdy wybieram alternatywę, których co prawda nie ma zbyt wiele. Co i tak jest powszechnym problemem. Brak wysokiej jakości napojów bezalkoholowych w przystępnych cenach. Czasy poszły do przodu, ale wciąż jest miejsce na poprawę. Nie tylko alkohol może rozgrzać w zimne dni.
1 lutego
Marketingowcy w sklepach monopolowych celują dokładnie we mnie. Suchy luty oficjalnie się rozpoczyna i od razu zaczynam widzieć reklamy bezalkoholowego ginu i wina - rzekomo gwarantujący smak alkoholu bez skutków ubocznych. Minęło już kilka dni, odkąd funkcjonuję bez wieczornego drinka na rozluźnienie. Trochę się martwiłem, że będzie mi tego brakowało, że będę tęsknił. Ale nic takiego nie dzieje się na poziomie świadomym. Zamiast butelki wina, otwieram butelkę cydru lub zaparzam herbatę ziołową.
Jednak spokój i cisza w mojej duszy zdecydowanie się nie rozlewają. Jestem zdenerwowana, dziecko jest chore i muszę wykonać dużo pracy. Myślę sobie, że w każdej innej sytuacji byłby to powód do otwarcia butelki. Powód, by z niecierpliwością czekać na wczesny wieczór, kiedy cały stres rozpłynie się w blasku ekranu i smaku schłodzonej bieli. To nieprzyjemnie realne uczucie nie opuszcza mnie nawet po położeniu dziecka spać. Wszystko nagle nabiera zbyt ostrych konturów, których w żaden sposób nie da się i nie da się zeszlifować.
5 lutego
Ilu z nas pamięta banalną historię o kłujących wujkach na rodzinnych spotkaniach, którzy dają małemu dziecku spróbować piwa z pianką, ponieważ chce spróbować tego, co robią dorośli? To przezabawne. Ilu z nas prawdopodobnie ma jakieś zakorzenione wyobrażenie o tym, jak obchodzić się lub nie obchodzić się z alkoholem z domu, które następnie kształtuje nasze postrzeganie na przyszłość? W naszym domu alkohol był tabu. Nawet dzisiaj, kiedy się spotykamy, liczę drinki. Ta nieufność była srebrną nicią, która łączyła całe moje dorastanie. Nie rozmawialiśmy o piciu. Zasadniczo nie piliśmy publicznie. Pragnienie buntu nie dotyczyło tylko dzieci, ale także dorosłych. Aby zakłócić ten schludny i uporządkowany trzeźwy wizerunek.
Dni wydają mi się stereotypowe. Nie mam energii i czuję się zmęczona. Spodziewałam się czegoś innego. Oczywiście miałam kilka okresów, w których byłam całkowicie abstynentką, czy to była ciąża, czy ćwierć wieku, kiedy postanowiłam nie pić tylko dlatego. Ale do tej pory nie czułam potrzeby obserwowania siebie tak bardzo i "oceniania" tego, co to ze mną robi. Jestem zmuszony być bliżej siebie. I przyglądać się sobie. Kładę się spać regularnie. Tak też się budzę. Ale zmęczenie ogarnia mnie jak liana. Podobnie jak melancholia. Oglądam "Konsekwencje miłości" Sorrentino po raz trzeci.
12 lutego
Ci, którzy trzymają się Suchego Lutego i nie widzą żadnej poprawy po kilku tygodniach abstynencji, mogą kwestionować, czy jest sens trzymać się tego oczyszczania, skoro wynik jest zero-zero-nic. Ale co z tym zrobić? Jak ich (siebie) wesprzeć? Umówiłam się z Johanną Růžkovą, terapeutką i współautorką książki Suchy luty, że zadzwonimy porozmawiać o moich wątpliwościach i nie poprawiającym się stanie. Bo to chyba powszechne: ilu z nas ma tendencję do rezygnowania z czegoś, gdy wymarzone rezultaty i postępy nie przychodzą przez długi czas?
Pierwszą rzeczą, która mi mówi, jest to, że sądząc po pierwszej części dziennika, sprawiam wrażenie bardzo wymagającego i surowego wobec siebie, i że być może przenoszę to dostrajanie się do wyników na suchy eksperyment. Dlatego też nie jestem dostrojony - zgodnie z moim mentalnym równaniem powinienem być w nirwanie odstawienia i cieszyć się wszystkimi korzyściami, jakie to przynosi. "Jeśli ktoś czuje się gorzej, a nie lepiej po 14 dniach od odstawienia alkoholu, potraktowałbym to jako sygnał, że odsłonięte zostały wrażliwe części duszy, które wcześniej były zakryte przez alkohol, a teraz są obnażone" - uważa terapeuta.
Suchy luty jest również zalecany przez osoby, które i tak dobrze sobie radzą, nie należą do żadnej strefy ryzyka, uprawiają sport, a odstawienie alkoholu nie jest znaczącą zmianą w stosunku do ich normalnego stanu. Jeśli jednak ktoś ma bardziej niespokojne usposobienie, abstynencja nie jest rozwiązaniem, ale pierwszym z serii wielu kroków. Kiedy jednak podejmujemy ten pierwszy krok abstynencji, okazuje się, że niepokój lub depresyjny smutek jest znacznie większy, niż mogłoby się wydawać. I tu właśnie powinna pojawić się bardziej konsekwentna i aktywna troska o duszę.
Johana Růžková przedstawia mi również swoją opinię na temat używania alkoholu w Czechach zamiast zwykłych leków przeciwdepresyjnych lub przeciwlękowych. "Jestem prawie przekonana, że z miliona osób w naszym kraju, które piją ryzykownie, duża część z nich należy do tych, którzy są napiętnowani przez psychiatrię i psychoterapię, i że próbują wyleczyć się alkoholem. W naszym kraju nie jest powszechne dbanie o duszę, ale powszechne jest wylewanie alkoholu na każdą ich dolegliwość".
Zanim się pożegnamy, radzi, abym starał się zachować pozytywne nastawienie. W porządku jest nie kibicować, nie biegać maratonów każdego dnia, nie być ultra wydajnym. Może to lekkie załamanie powie mi o mnie rzeczy, których być może nie jestem do końca świadoma. To, że jestem chory, niekoniecznie oznacza, że jestem chory. W rzeczywistości jest to bardzo odciążająca świadomość.
Trzy pytania do rzecznika Zakładu Ubezpieczeń Zdrowotnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Republiki Czeskiej mgr. Hana Kadečková
Zakład Ubezpieczeń Zdrowotnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Republiki Czeskiej zdecydował się wesprzeć kampanię uświadamiającą Suchy Luty. W swoim komunikacie prasowym stwierdza Pani, że społeczne koszty nadmiernego spożywania alkoholu wynoszą 59 miliardów koron rocznie. Co kryje się w tej kwocie?
Należy powiedzieć, że jest to oficjalna liczba opublikowana przez rząd w 2018 roku. Określa ona całkowite roczne koszty społeczne nadmiernego spożywania alkoholu, takie jak utrata produktywności, koszty zdrowotne, wypadki drogowe, przestępczość, zapobieganie, obrażenia, przedwczesne zgony itp.
Podczas pierwszej fali pandemii 18% Czechów zwiększyło spożycie alkoholu. Czy był to jednorazowy przypadek, czy też dłuższy czas izolacji oznacza, że liczba ta wzrosła?
ZP MV ČR przeprowadził badanie wiosną, podczas pierwszej fali pandemii. Inne ustalenia pokazują, że trwające działania związane z COVID-19 niestety faktycznie "leczą" ludzi poprzez picie alkoholu. Szukają oni sposobu na rozładowanie napięcia, trudności egzystencjalnych lub obaw o przyszłość. Należy jednak przestrzec przed takim wyborem.
Wasza kampania ma na celu profilaktykę. Co Pana zdaniem powinno najbardziej zmotywować ludzi do ograniczenia alkoholu - nie tylko na miesiąc, ale być może na stałe?
Staramy się przekazać ludziom na wszelkie możliwe sposoby, że każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje zdrowie. I że poziom zdrowia zasadniczo wpływa na jakość naszego życia. Dlatego wspieramy kampanie uświadamiające, takie jak Suchy Luty, dlatego angażujemy się w różnego rodzaju akcje profilaktyczne czy regularne zajęcia sportowe. A dlaczego ograniczać alkohol? Ponieważ udowodniono, że alkohol jest depresantem, czyli wywołuje depresję, a także jest czynnikiem rakotwórczym. Może powodować raka gardła, krtani, przełyku, wątroby, okrężnicy, odbytnicy, piersi, prostaty, trzustki. Ponad 19,5 tys. klientów naszej firmy ubezpieczeniowej jest leczonych z powodu jakiegoś rodzaju raka. Ponadto alkohol osłabia układ odpornościowy, który chroni nas przed chorobami. Są to moim zdaniem dość istotne powody, aby całkowicie unikać picia alkoholu, nie tylko w lutym.
Wszystkie artykuły autorki/autora