Od pięciu lat organizacja Dobry Start pracuje nad tym, by czeskie dzieci nie musiały dorastać w placówkach opiekuńczych. Cicha walka toczy się w Izbie Gmin od ośmiu lat, czyli od dwóch kadencji. W rzeczywistości trwa od upadku komunizmu, który wprowadził te obecnie żałośnie przestarzałe instytucje. Dlaczego ich zniesienie wciąż nie nastąpiło i dlaczego ta bitwa stała się tak gorąca w ostatnich tygodniach?
Kristýna jest piękną młodą kobietą, matką małego Matýska, która obecnie spodziewa się drugiego dziecka ze swoim chłopakiem Tomášem. Mieszka w regionie pilzneńskim i na pierwszy rzut oka można nawet nie wiedzieć, że kiedyś była objęta opieką instytucjonalną. Kristýna została odebrana biologicznej matce przez opiekę społeczną, gdy była niemowlęciem. "Sąsiedzi zadzwonili do opieki społecznej, ponieważ cały czas płakałam w domu i byłam tam sama, moja matka się mną nie zajmowała" - mówi Kristýna, krótko podsumowując swój start w życie jako jedna z bohaterek nowego filmu Lindy Kallistovej Jablonská o roboczym tytule Girls from the Beginning. Projekt poklatkowy od dziesięciu lat śledzi losy kilku dziewcząt, które wkraczają w życie po latach opieki instytucjonalnej. Film jest obecnie w fazie montażu, a jego premiera spodziewana jest jesienią.
Rodzina to sieć bezpieczeństwa
Christina z filmu Lindy ostatecznie spędziła rok i ćwierć roku w placówce dla niemowląt w najmłodszym wieku. Był to czas, w którym jej biologiczna matka wciąż miała szansę okazać jej zainteresowanie, odwiedzić ją. Nie zrobiła tego, więc Christine została adoptowana. Na progu dojrzewania jej adopcyjni rodzice rozwiedli się, a świat Christiny rozpadł się. Dawne krzywdy odbiły się w jej wnętrzu, zaczęła się buntować i opuszczać szkołę, a w wieku dwunastu lat poszła do instytutu diagnostycznego w Pilźnie, a po kilku dniach w domu wróciła do instytutu - do Počátky. Nie ukończyła jednak szkoły w Počátkach, ponieważ uciekła i wpadła w złe towarzystwo.
Wciąż miała pod sobą siatkę bezpieczeństwa swojej rodziny adopcyjnej i stosunkowo funkcjonalne środowisko rodzinne, którego nie ma wiele innych dzieci z placówek opiekuńczo-wychowawczych. Jednak z powodu traumatyzacji i deprywacji instytucjonalnej w bardzo młodym wieku, napotyka wiele przeszkód w codziennym życiu. Dzieci, które przeszły przez opiekę instytucjonalną, są wielokrotnie bardziej podatne na uzależnienia, przestępczość i bezdomność. Nie wiedzą, jak tworzyć silne więzi emocjonalne ze swoim otoczeniem, nie wiedzą, jak odpowiedzialnie podchodzić do życia. A w głębi duszy mają traumę odrzucenia w pierwszych miesiącach, a często latach życia i nie otrzymują całej uwagi, jaką poświęcamy naszym dzieciom w rodzinie.
Kojoty 2020
- W czeskich placówkach opiekuńczo-wychowawczych przebywa obecnie 228 dzieci.
- Dwie trzecie dzieci przebywających w placówkach jest tam z powodów społecznych (niezdolność rodziny do zapewnienia mieszkania, brak kompetencji rodzicielskich, ubóstwo).
- Większość z tych dzieci wraca do swoich rodzin po rozwiązaniu problemów rodzinnych. To nie przypadek, że większość niekompetentnych rodzin rekrutuje się z byłych więźniów instytucji.
- Ostatnia jedna trzecia dzieci przebywa w placówkach z powodów zdrowotnych.
- W ciągu ostatnich czterech lat zniknęło sześć domów dziecka - dwa w kraju zlińskim, jeden w kraju pardubickim, dwa w kraju morawsko-śląskim i jeden w kraju południowomorawskim. Ostatnie dwie duże placówki dla niemowląt pozostają w Mostach i Pilznie.
- W latach 2019-2020 w domach dziecka przebywało dodatkowo 4 345 dzieci w wieku powyżej trzech lat. Gdyby podjęto działania prewencyjne w stosunku do ich rodzin, połowa z nich mogłaby nie trafić do placówek opiekuńczych.
(Źródło: statystyki ÚZIS, Lumos)
Temat instytucji dla niemowląt jest mi bliski od 2016 roku, kiedy to współpracowałam z reżyserką Lindą Jabłońską przy telewizyjnym filmie dokumentalnym W najlepszym interesie dziecka. Film śledził losy dwójki noworodków, które zostały porzucone przez matki zaraz po urodzeniu. Jedno z nich trafiło pod opiekę tymczasowej matki zastępczej, a drugie do zakładu opiekuńczo-leczniczego.
Doświadczenie kręcenia filmu w placówce dla niemowląt prawie sześć lat temu wstrząsnęło nami w tamtym czasie. Zarówno reżyser, jak i ja byliśmy wtedy w ciąży, więc obchód po pokojach pełnych łóżeczek ze śpiącymi dziećmi wywołał w nas emocje. Dzieci w Instytucie Most Infant, który do dziś jest jednym z największych czeskich żłobków, miały mnóstwo zabawek i pluszaków, radośnie pomalowane ściany wokół siebie i wyszkolony personel. Na pierwszy rzut oka wyglądało to idyllicznie.
Co mówią eksperci
Prof. dr Radek Ptáček, profesor psychologii medycznej, psycholog kliniczny i psychoterapeuta, mówi: "Dzieci w placówkach radzą sobie znacznie gorzej niż dzieci z rodzin biologicznych i zastępczych. Nawet w wieku dorosłym są one narażone na większe ryzyko wystąpienia chorób psychicznych, niestabilności w relacjach partnerskich i niewypełniania normalnych ról społecznych. Jako rodzice są mniej kompetentni do opieki nad swoimi rodzinami i dziećmi, które z kolei częściej trafiają do placówek opiekuńczych. To błędne koło, które musi zostać przerwane".
Petra Winnette, PhD."Doświadczenia społeczne w okresie niemowlęctwa i dzieciństwa mają głęboki wpływ na rozwój mózgu. Wrodzony program rozwojowy oczekuje określonego środowiska, a to doświadczenie jest niezbędne do prawidłowego rozwoju kory mózgowej. Jeśli dziecko nie doświadcza takiego środowiska, jego mózg rozwija się inaczej. Oczekiwanym środowiskiem dla dziecka jest intensywny i bezpieczny indywidualny kontakt z matką lub głównym opiekunem".
Peter Pöthe, psychiatra i psychoterapeuta specjalizujący się w psychoanalizie dzieci i dorosłych, dodaje: "Mózg dziecka rozwija się w 103% w ciągu pierwszego roku; to, w jaki sposób, zależy przede wszystkim od interakcji z opiekunem. Dzięki pozytywnej interakcji aktywowane są geny w mózgu, które stymulują jego wzrost. Z drugiej strony, w przypadku braku pozytywnego kontaktu z wyłącznym opiekunem, aktywowane są geny odpowiedzialne za wydzielanie substancji, które mają toksyczny wpływ na mózg".
Logiczne jest, że szczególnie komuniści, pod których długimi rządami w tym kraju powstały kiedyś koenaki, na czele z Aulicą Jirovtsovą, mocno walczą o koenaki. Aulicka jest posłanką z regionu Ústí, gdzie opieka instytucjonalna nadal praktycznie nie została zreformowana, opieka zastępcza nie jest wspierana, a niesławne łóżeczko w Most z naszego filmu również tam leży. Wśród czołowych zwolenników łóżeczka jest posłanka Jana Pastuchová z ANO i, klasycznie, posłowie SPD. Trudno powiedzieć, co skłania tych posłów do obrony instytucji tak destrukcyjnych dla psychiki dzieci, jak kojeňáky.
"Jasny wniosek, który brzmi absolutnie jednoznacznie na całym świecie, jest taki, że opieka instytucjonalna we wczesnych latach życia szkodzi dziecku, szkodzi mu nieodwracalnie i nie należy do naszego nowoczesnego społeczeństwa", obalił opinię posła dr Radka Ptáčka, profesora psychologii medycznej. Aulická Jírovcová jest jednak członkiem parlamentarnej komisji społecznej, która nie rekomendowała ustawy do dalszej dyskusji. Lobby dużych instytucji, do których co roku płyną miliony z budżetu państwa, jest zbyt silne, by przeważyć nad interesami przebywających w nich dzieci.
W wyniku niekompetencji polityków lub braku zainteresowania tematem, długo oczekiwana ustawa ustanawiająca zakaz przebywania dzieci w placówkach dla dzieci poniżej pierwszego roku życia (z myślą o dzieciach poniżej trzeciego roku życia) nie została ponownie uchwalona. Poprawka do ustawy, która definitywnie zakazałaby opieki instytucjonalnej, tak jak ma to już miejsce w większości innych krajów europejskich (oprócz Czech, tylko Białoruś i Ukraina mają już cohousing), została zablokowana. Posłowie zagłosowali 7 maja za odesłaniem projektu do drugiego czytania. Według osób wtajemniczonych istnieje ryzyko, że ustawa wróci pod obrady w połowie maja. Jednak te sprzeciwy nadal spowalniają proces, a wraz ze zbliżającym się końcem kadencji parlamentu istnieje ryzyko, że ustawa nie będzie już debatowana. Ile jeszcze dzieci trafi do żłobków, zanim czescy posłowie zdadzą sobie sprawę z tego, jak nieodwracalnie opieka instytucjonalna niszczy ich życie?
Dzięki opiece jednej bliskiej osoby dzieci w pieczy zastępczej mają pewność, że świat jest bezpiecznym miejscem, czego nie mają i nie mogą mieć dzieci z placówek opiekuńczo-wychowawczych.
Dzieci, które po urodzeniu trafiają do rodziny zastępczej zamiast do placówki opiekuńczo-wychowawczej, co jest powszechne w większości cywilizowanego świata, mają znacznie korzystniejszą pozycję wyjściową niż te w rodzinie zastępczej. Dla nich matka zastępcza jest jedyną bliską im osobą, która normalnie byłaby ich matką. Pielęgnuje je, poświęca się im, reaguje na każde ich spojrzenie, dotyk, uśmiech. Dzieci te mogą dorastać w poczuciu bezpieczeństwa i opieki, tak jak dzieci w normalnych rodzinach. Gdy znajdzie się dla nich odpowiedni długoterminowy opiekun zastępczy lub rodzina adopcyjna, lub gdy sytuacja w ich pierwotnej rodzinie się ustabilizuje, mogą łatwo przenieść się z opieki tymczasowego opiekuna zastępczego do nowego domu. Dzięki opiece jednej bliskiej osoby mają zaufanie do świata, zaufanie, że świat jest bezpiecznym miejscem, którego dzieci w instytucjach nie mają i nie mogą mieć. A ich przyszła ścieżka życia rozwija się odpowiednio, jak w przypadku Kristýny z początku tego artykułu.
Stracone lata, stracone życia
Co z tym zrobić? Trudno powiedzieć, w Good Start od pięciu lat intensywnie pracujemy nad niezbędnymi zmianami systemowymi i wciąż czujemy, że nie ruszyliśmy się z miejsca. Przygotowaliśmy kilka kampanii skierowanych do opinii publicznej, ekspertów i polityków. Przez cały ubiegły rok promowaliśmy pieczę zastępczą i poszukiwaliśmy nowych opiekunów zastępczych w ramach kampanii Dzięki pieczy zastępczej.
Organizowaliśmy okrągłe stoły z przedstawicielami władz, komentowaliśmy ustawodawstwo i angażowaliśmy się w działania rzecznicze. Zaangażowaliśmy znane osobistości, aby szerzyć ideę, że dzieciom najlepiej jest w rodzinach. Powrót dzieci do ich rodzin jest również wspierany przez 80 organizacji zawodowych, szereg możliwości medycznych i niewielką grupę parlamentarzystów, którzy wnoszą niezbędne przepisy pod obrady. Kto jeszcze powinien zabrać głos, aby czeskie dzieci nie musiały dorastać w placówkach opiekuńczych?
Opieka nad jednym dzieckiem kosztuje astronomiczną kwotę ponad 70 000 koron miesięcznie, a w niektórych instytucjach nawet kilkadziesiąt tysięcy więcej.
Zwolennicy żłobków twierdzą, że opieka instytucjonalna jest najlepsza dla dzieci - mają profesjonalny personel, zabawki, zaplecze medyczne. Lobby opieki nad niemowlętami ignoruje i bagatelizuje negatywny wpływ opieki instytucjonalnej na psychikę najmniejszych dzieci w imię funkcjonowania gigantycznych placówek, w których opieka nad jednym dzieckiem kosztuje astronomiczną kwotę ponad 70 000 koron miesięcznie, a w niektórych placówkach dziesiątki tysięcy więcej. Gdyby ta suma została rozdzielona między zagrożone rodziny, w których dzieci często trafiają do opieki instytucjonalnej właśnie z powodów socjalnych i bytowych, i gdyby została wykorzystana na pomoc społeczną i pomoc dla rodzin dzieci niepełnosprawnych, każde czeskie dziecko mogłoby z łatwością dorastać w środowisku rodzinnym.
Pracownicy socjalni, którzy w niektórych regionach, w tym w Ústí nad Labem, umieszczają dzieci w placówkach z przyzwyczajenia, mimo że mają dziesiątki dostępnych, wstępnie zatwierdzonych rodziców zastępczych, musieliby zmienić swoje nawyki pod presją prawa. Żłobki o dużej pojemności mogłyby stać się siedzibą tych usług pomocowych. Dlaczego ten rząd i posłowie nie rozumieją czegoś tak logicznego? Być może dlatego, że są obojętni na dzieci ze zwykłych czeskich rodzin, które straciły rok w zamknięciu. Dlaczego miałoby ich obchodzić kilkadziesiąt dzieci, które wpatrują się w białe sufity placówek dla niemowląt? Pewne jest to, że podobnie jak nasze dzieci, nikt nigdy nie odzyska dni, tygodni, miesięcy, a często lat straconych na rzecz instytucji.
Wszystkie artykuły autorki/autora