Brytyjskie mamy sięgają po zaskakujący sposób na ulgę. Czy mikrodawkowanie psychodelików to sposób na opanowanie sytuacji, czy też niebezpieczna iluzja?
Angielski Guardian napisał tej wiosny o "niewielkiej, ale nie bez znaczenia" liczbie rodziców w Anglii i Ameryce, którzy regularnie przyjmują bardzo małe ilości psychodelików. Mówi się, że wierzą, że czynią ich bardziej zrelaksowanymi i cierpliwymi rodzicami. "Nie czuję się na haju, tylko... lepiej", powiedziała jedna z matek. Na pierwszy rzut oka rodzicielstwo i narkotyki nie idą ze sobą w parze. Ale kiedy myślisz o substancji, która obiecuje - rzekomo bez skutków ubocznych - poprawić koncentrację, nastrój, kreatywność i zdolność do "bycia tu i teraz", nie jest to takie zaskakujące.
Bycie rodzicem w XXI wieku niepostrzeżenie stało się zadaniem, które wydaje się przekraczać możliwości wielu osób. Przyczyniają się do tego rodziny nuklearne, izolacja społeczna i wyidealizowane obrazy macierzyństwa i ojcostwa w mediach, których nie można spełnić nawet przy najlepszych wysiłkach. Nowy styl rodzicielstwa, który szanuje osobowość i tempo rozwoju dziecka, może nadwyrężyć miarę rodzicielskiej cierpliwości, jednocześnie uniemożliwiając instynktowne dostosowanie się do modeli własnego dzieciństwa, co wielu młodych rodziców postrzega jako czynnik odstraszający. Pragnienie odreagowania, sprowadzenia stresu do znośnego poziomu i odnalezienia utraconej równowagi i poczucia szczęścia jest zrozumiałe.
Alkohol zdecydowanie nie poprawia zdolności do bycia dobrym rodzicem.
Oprócz zalecanych i oficjalnie zdrowych sposobów na złapanie oddechu - ćwiczenie jogi, zatrudnienie opiekunki do dziecka na co najmniej kilka godzin, zaangażowanie dalszej rodziny - istnieją mniej zdrowe, ale bardziej pod ręką. Otwarta butelka wina w drzwiach lodówki to powszechny widok w wielu domach; spożycie alkoholu może zatem wahać się od stosunkowo niewinnego (kilka wspólnych drinków z operą mydlaną) do bardzo niebezpiecznego (jedna piąta zdrowiejących alkoholików zaczęła pić podczas urlopu macierzyńskiego). Alkohol zdecydowanie nie poprawia zdolności do bycia dobrym rodzicem. Wręcz przeciwnie, negatywne emocje i drażliwość pogłębiają się, pojawia się zmęczenie, senność i brak koncentracji.
Menedżerowie i matki
Najnowsza historia psychodelików, jednej z grup substancji, które tymczasowo zmieniają percepcję i doświadczenie, jest dobrze znana. Od ich boomu w latach 60. do ich szybkiego upadku pod koniec tej dekady, przez długi czas wydawało się, że badania nad skutkami LSD i innych substancji psychoaktywnych pozostaną ślepą uliczką. Ci, którzy używali psychodelików prywatnie, byli postrzegani jako niestabilni psychicznie, nieodpowiedzialni i społecznie niebezpieczni. Narkotyki te zostały całkowicie zakazane w laboratoriach naukowych. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych ich pozytywny wpływ na ludzki umysł i zdrowie psychiczne zaczął być powoli odkrywany na nowo, a naukowcy ponownie zaczęli się nimi zajmować, choć przy utrzymującym się sceptycyzmie opinii publicznej.
Grzyby w cappuccino
Co by było, gdybyśmy mogli kupić kawę lub herbatę, która oprócz wymaganej kofeiny zawiera mikrodawkę psychodeliku? Amerykańska firma Sträva Craft Coffee z siedzibą w Denver ogłosiła, że rozpoczyna opracowywanie produktów na bazie kawy i herbaty, które będą zawierać psilocybinę. Firma zareagowała na dekryminalizację psilocybiny w mieście Denver. Marketerzy uważają, że kawa z psilocybiną może pojawić się na rynku w ciągu dwóch lat. Sträva ma już doświadczenie w tym zakresie, opracowując kawę wzmocnioną kannabidiolem (CBD), jednym z aktywnych składników konopi indyjskich.
Trend zwany mikrodawkowaniem nie jest ani metodą leczenia, ani nie ma nic wspólnego z rekreacyjnym zażywaniem narkotyków. Substancja (zwykle LSD lub psylocybina) jest przyjmowana w ilościach około dziesięciokrotnie mniejszych niż te, które wysłałyby cię na wycieczkę. Posiadanie psychodelików jest nielegalne, a nawet są one klasyfikowane jako najściślej kontrolowana grupa w kraju - podobnie jak na przykład heroina. Mimo to jest wiele osób, które uważają, że warto zaryzykować, a następnie anonimowo opowiadają o swoich doświadczeniach na forach internetowych. Wśród efektów, których szukają, są poprawa koncentracji i wydajności, lepszy nastrój i zmniejszony niepokój, lepsza zdolność do nawiązywania kontaktów towarzyskich, mniejsze zmęczenie.
Wysocy rangą dyrektorzy i inżynierowie z Doliny Krzemowej po raz pierwszy publicznie przyznali się do zażywania niewielkich dawek narkotyku. Chcieli uzyskać przewagę w zakresie wydajności, aby pokonać zmęczenie i prokrastynację. Kobieta o imieniu Rosie, cytowana w angielskim artykule, miała inną motywację niż zestresowani mężczyźni w garniturach. "Lata terapii i leków przeciwdepresyjnych utrzymywały mnie w stanie, w którym mogłam funkcjonować jako mama, ale w środku była pustka. Mikrodawki LSD przełamały to, przywracając mnie z niepokoju do stanu pewności siebie, ale nie nadmiernej pewności siebie. To zmieniło moje życie".
Od klubu do badań naukowych
W ostatnich latach w wielu najbardziej szanowanych laboratoriach na świecie prowadzone są badania naukowe nad substancjami psychoaktywnymi. W Czechach badania nad psylocybiną prowadzone są w Narodowym Instytucie Zdrowia Psychicznego przez psychiatrę Tomáša Páleníčka i neurobiologa Filipa Tylša. Ich celem jest leczenie niektórych chorób psychicznych i wykorzystanie psychodelików do terapii i samorozwoju; uważają oni ich pozytywny wpływ za udowodniony i niepodważalny.
Stosowanie mikrodawek pozostaje raczej na uboczu badań i nadal jest prywatną sprawą tych, którzy znajdują na to swój własny sposób.
O tym, że substancje psychoaktywne mogą ogromnie pomóc w dziedzinie zdrowia psychicznego, świadczą eksperymenty z MDMA. Nie należy ono do tej samej klasy co halucynogeny czy psychodeliki, ale również zmienia stan świadomości i doświadczenia. W szczególności wpływa na emocje, empatię i współczucie. Badanie Mithoefera przeprowadzone na pacjentach z objawami zespołu stresu pourazowego przyniosło zdumiewające wyniki: w porównaniu z konwencjonalnymi metodami leczenia, w których mniej niż 40% pacjentów reaguje na terapię, wystarczyły dwie sesje MDMA, a 83% badanych nie miało widocznych objawów po trzech miesiącach. Konwencjonalna terapia trwa latami.
Stosowanie mikrodawek pozostaje raczej na uboczu badań i nadal jest prywatną sprawą tych, którzy znajdują na nie własny sposób. Nie ma zbyt wielu dostępnych badań naukowych; jedno z najnowszych opublikowało wyniki w lutym tego roku. Na niespełna stu uczestnikach wykazano skuteczność w dniu podania leku; nie było efektu w kolejnych dniach; ale wystąpił pozytywny trend w poziomach postrzeganego stresu i niepokoju przed i po eksperymencie. Negatywnym zjawiskiem była większa podatność na nerwice.
Wszystkie artykuły autorki/autora