Mniej znaczy lepiej. Niska produktywność, czyli dlaczego nie możemy prawidłowo pracować

InspiracjaPraca
Spokój w pracy
Zdrowie psychiczne
Jan Jindřich Karásek
| 30.11.2023
Mniej znaczy lepiej. Niska produktywność, czyli dlaczego nie możemy prawidłowo pracować
Zdroj: Shutterstock

W ostatnich latach często mówimy (i piszemy) o dużym obciążeniu pracą i związanym z nim ryzykiem wypalenia zawodowego. Ale co by było, gdyby istniał sposób, aby pozostać zaangażowanym w pracę, wykazać się dobrymi wynikami i nadal zachować radość życia? Jednym z takich sposobów może być powolna produktywność.

Budzimy się w poniedziałkowy poranek i przy pierwszej kawie w biurze lub domowym biurze patrzymy na niekończącą się listę zadań, które przed nami stoją. Ogarnia nas fala niepokoju, nie wiedząc od czego zacząć. Nie chodzi tu o indywidualną trudność każdego zadania, ale o ich zniechęcającą ilość.

Podczas pracy nad jednym zadaniem otrzymujemy dwa e-maile i odbieramy telefon z ostrzeżeniem o kolejnej pilnej sprawie, którą należy jak najszybciej rozwiązać. I nie mamy innego wyjścia, jak tylko stresująco przerzucać się z jednego zadania na drugie z dokuczliwym poczuciem, że nie jesteśmy w stanie wykonać ich dobrze w takim pośpiechu. Prawdopodobnie każdy z nas doświadczył podobnej sytuacji, przerażającej jak wyimaginowana otchłań, w którą spoglądamy, a ona spogląda na nas.

Odpoczynek to coś, na co trzeba zasłużyć po wykonaniu całej pracy. Ale co zrobić, gdy tak naprawdę nigdy nie skończyłeś?

Obecna kultura pracy jest bezlitosna i chociaż wraz z rosnącym dobrobytem zachodniego społeczeństwa i pojawieniem się nowoczesnych technologii myśleliśmy, że presja na produktywność zostanie zmniejszona, a komputery ułatwią pracę, stało się dokładnie odwrotnie i paradoksalnie pracujemy dziś jeszcze więcej. Głód rynku na ciągły wzrost jest zbyt duży. Coraz więcej mówi się dziś o wszechobecnym ryzyku wypalenia zawodowego spowodowanego nadmiarem pracy, która nie kończy się nawet po powrocie do domu, gdzie wciąż otrzymujemy kolejne e-maile na telefon, na które trzeba odpowiedzieć. Odpoczynek jest przecież czymś, na co trzeba sobie zasłużyć po wykonaniu całej pracy. Ale co zrobić, gdy tak naprawdę nigdy nie jest zrobione?

Usiąść jak moi bohaterowie

Częścią tego jest ogólna konfiguracja społeczna, która, choć zmienia się powolnymi krokami, zasadniczo gloryfikuje pracoholizm. Na portalach społecznościowych, takich jak LinkedIn, tworzy to wirtualne środowisko, w którym z udostępnianych postów zawsze wydaje się, że inni pracują ciężej. Widać to również w kulturze, choć mniej wyraźnie. Nawet piosenki pop, które kiedyś były o miłości, teraz celebrują zaangażowanie w karierę. A chęć dostania się na szczyt za wszelką cenę poprzez ciężką pracę jest głównym tematem większości rapu, (również z tych powodów) najpopularniejszego gatunku naszych czasów.

Oczywiście możemy po prostu machnąć na to ręką i powiedzieć, że są to po prostu piosenki, które ludzie grają, aby się zmotywować, gdy im samym czegoś brakuje. Ale z muzyką wiąże się też ważny element fandomu. Przynajmniej w okresie dojrzewania (ale nawet dłużej) muzycy są naszymi bohaterami - naszymi idolami. I chcemy być tacy jak oni. Nawet jeśli oznacza to pracę po dwanaście godzin dziennie. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że dla nich praca oznacza robienie czegoś, co intensywnie kochają, podczas gdy dla nas oznacza to siedzenie w biurze do późna w nocy nad papierami, w których nie widzimy żadnego głębszego znaczenia.

Innym przykładem zmiany w postrzeganiu popkultury było powszechne niezrozumienie wśród ludzi udanego filmu Wilk z Wall Street, co doprowadziło do tysięcy zdjęć głównego bohatera, którym towarzyszył fikcyjny cytat motywujący do niekończącej się pracy i determinacji. Pracuj, gdy inni śpią, ucz się, gdy inni imprezują, oszczędzaj, gdy wydają, i żyj tak, jak marzą, czytamy w jednym z nich.

Dzieje się tak pomimo faktu, że sam obraz pokazuje, jak takie myślenie może prowadzić do utraty moralnych i fizycznych zahamowań oraz koniecznego upadku. Jeśli w przeszłości straszono, że rock'n'roll prowadzi młodych ludzi do narkotyków i alkoholu, możemy pocieszyć dzisiejszych moralistów, mówiąc, że teraz prowadzimy młode pokolenie do nadgodzin i korzystania z używek.

Pracuj mniej, ale lepiej

Celem tego tekstu nie jest zachęcanie do lenistwa. Wręcz przeciwnie, uważam, że celowość i praca w kierunku marzeń - cytując wspomniany fragment motywacyjny - jest ważna i może prowadzić do szczęśliwszego i bardziej satysfakcjonującego życia w dłuższej perspektywie. Coraz bardziej staje się jasne, że sposób, w jaki dziś pracujemy, nie jest ani wydajny, ani zrównoważony. To prowadzi nas do zasady powolnej produktywności, która zachęca nas do pracy mniej, ale bardziej skoncentrowanej. Ostatnie badania pokazują, że czterodniowy tydzień pracy nie obniżył poziomu produktywności pracowników, ale znacznie poprawił ich ogólną psychikę, dając im więcej czasu dla przyjaciół, partnerów i hobby. Znacznie zmniejszyło to również ryzyko wypalenia zawodowego.

Cieszenie się godzinami i minutami zamiast ich liczenia. Robienie wszystkiego tak dobrze, jak to tylko możliwe.

Obecna kultura pracy jest więc swego rodzaju antytezą wymarzonej podróży opisywanej w popularnych cytatach motywacyjnych, które pod przykrywką wyższych ideałów napędzają wielu zmęczonych pracowników do codziennej pracy. Marzenie o satysfakcjonującej karierze jest bowiem pogrzebane pod stosem drobnych zadań i firmowych e-maili.

Mit lenistwa

"To rewolucja kulturowa przeciwko obecnemu założeniu, że szybciej jest zawsze lepiej. Filozofia powolności nie polega na robieniu wszystkiego w ślimaczym tempie. Chodzi o próbę robienia wszystkiego we właściwym tempie. Cieszenie się godzinami i minutami zamiast ich liczenia. Robienie wszystkiego tak dobrze, jak to tylko możliwe. A nie tak szybko, jak to możliwe. Chodzi o przedkładanie jakości nad ilość, we wszystkich aspektach - od pracy, przez jedzenie, po rodzicielstwo" - pisze inny wpływowy teoretyk powolnej produktywności, kanadyjski dziennikarz i mówca Carl Honoré, w swojej książce The Praise of Slowness (wydanej w 2012 roku przez 65 Field).

Najczęstszą krytyką tego sposobu myślenia o pracy jest to, że doprowadzi on do lenistwa i mniejszej ilości wykonywanej pracy, co z kolei zmniejszy konkurencyjność firmy. Jednak, jak już wyjaśniliśmy, gdy pracownik ma wiele zadań w tym samym czasie, w rzeczywistości nie zwiększa to jego produktywności, a jedynie poziom stresu i niepokoju, co prowadzi do gorszych wyników w pracy, w oparciu o niewielką ilość czasu, jaką na nie ma. Paradoksalnie, może wykonać pracę szybciej, jeśli ma mniej zadań, ponieważ będzie spokojniejszy i będzie mógł się na nich bardziej skupić. Podobnie, doprowadzi to również do większego poczucia sensu takiej pracy, ponieważ szybkie i pospieszne projekty nigdy nie wydają się satysfakcjonujące ani satysfakcjonujące.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz