Zaangażowanie kobiet w politykę. Dyskryminacja na rynku pracy. Podział pracy między partnerami domowymi. Odnoszenie się do kobiet jako "pani", niezależnie od tego, czy są zamężne, czy nie. Wszystkie te kwestie, które są nadal aktualne w 2022 roku, zostały poruszone przez Františkę Plamínkovą na początku ubiegłego wieku.
Nigdy nie mogła pozostać obojętna na niesprawiedliwość, która była siłą napędową jej kariery politycznej, ale z pewnością nie ułatwiło jej to życia: "Gdybym była chłopcem, prawdopodobnie stałabym się kimś w rodzaju wpływowego człowieka, który miałby wokół siebie wielu opłacanych pomocników, a nie musiałby działać sam lub z kilkoma podobnie myślącymi. A będąc kobietą, powinnam mieć w sobie mniej poczucia sprawiedliwości, tak że nie musiałabym interweniować wszędzie", napisała w 1920 roku w liście do swojej przyjaciółki, Albiny Honzakovej.
"Słodka niewola", z której uciekamy
Urodziła się w 1875 roku, w czasie, gdy czeski feminizm przybrał formę umiarkowanego ruchu patriotycznego. Podczas gdy zachodnie feministki zaczynały już walczyć z podporządkowaniem kobiet, czeskie kobiety uczyły się kochać swój kraj, gotować i prowadzić gospodarstwo domowe według Magdaleny Dobromiły Rettigovej. Brakowało jednak głosu, który zachęciłby kobiety do wyjścia z kuchni do przestrzeni publicznej.
Jej pierwszą sprawą w sferze publicznej była walka o zniesienie celibatu nauczycieli.
Jednak jej pierwszą sprawą w sferze publicznej była walka o zniesienie celibatu nauczycieli. Wyobrażała sobie, że zamężne nauczycielki z własnymi dziećmi mogą zapewnić pracę innym kobietom, które zajmą się ich domem pod ich nieobecność. Dopiero w 1919 r. prawo dotyczące celibatu nauczycieli zostało ostatecznie uchylone.
"Kobiety nigdy nie dostają szansy".
Kolejnym tematem podjętym przez Františkę Plamínkovą była walka o prawa wyborcze dla kobiet. W naszych warunkach postulat ten został po raz pierwszy wyrażony przez Vojtěcha Náprstka w 1887 roku. Františka Plamínková poszła jeszcze dalej, udało jej się przeforsować kandydatkę Narodowej Partii Wolnomyślicieli w wyborach do Zgromadzenia Prowincjonalnego w 1912 r. Była to pisarka Božena Viková-Kunětická, która faktycznie wygrała w swoim okręgu, ale czeski gubernator hrabia Thun-Hohenstein odmówił jej wydania zaświadczeń niezbędnych do wejścia do Zgromadzenia. Kilka miesięcy po wyborach wybrana posłanka zwierzyła się rozczarowaniu Františce Plamínkovej: "Jestem zatruta na dobre. Poruszam się z moją uczciwą duszą w strasznym brudzie, któremu nie mogę nic zrobić, aby przeciwdziałać. Nawet warunki polityczne napełniają mnie goryczą. I wszystko w ogóle".
Kwestia statusu kobiet w polityce pozostała paląca nawet dziesięć lat później, w czasach Pierwszej Republiki. W 1923 r. w praskiej radzie miejskiej zasiadała tylko jedna kobieta. Kiedy kobieta wchodziła do polityki, spotykała się z nieufnością i obmową ze strony kolegów. Nowych polityków oskarżano o brak doświadczenia, ale nigdy nie dawano im szansy na zdobycie niezbędnego doświadczenia. Żąda się od nich, by wcześniej się wykazali; jak i gdzie jest zagadką" - napisała Františka Plamínková.
Gdy tylko czeskie feministki zaczęły poruszać tematy inne niż pisanie patriotycznych wierszy i powieści, spotkały się z oporem i kpinami. Oskarżano je nawet o podważanie jedności narodowej. Już wtedy istniał stereotyp nieatrakcyjnej, niekobiecej feministki, praktycznie w takiej samej formie, jaką znamy dzisiaj. Świadczy o tym zaskoczenie wiejskiego proboszcza Františka Žilki po jego pierwszym spotkaniu z Františką Plamínkovą: "Kiedy zorganizowaliśmy wykład na temat kwestii kobiecej w małym wiejskim miasteczku, zaprosiliśmy Plamínkovą... Przyszła i zaskoczyła wszystkich. Była nauczycielką i pionierką kwestii kobiecej - i nie miała na sobie nic typowo i karykaturalnie feministycznego; ani twarzy fanatycznej partyzantki, ani wyrazu pedantycznego kantora, ani naturalnej lub wyuczonej ekstrawagancji jej ubioru, ani kanciastego sposobu mówienia, ani suchego, dogmatycznego sposobu wykładania - krótko mówiąc, nic z tradycyjnej i legendarnej "niebieskiej pończochy"".
"Wręcz barbarzyński atak na macierzyństwo"
Maria Tumlířová, pierwsza czeska inżynier rolnictwa, również mówi o charyzmie Františki Plamínkovej: "... wychodząc ze spotkania, pomyślałam sobie, że prelegentka bardzo dobrze wybrała swój pseudonim, Plamínková, ponieważ była nie tylko płomieniem, ale płomieniem pełnym urzekającej mocy całym swoim wyglądem i występem. Już bogate złote włosy, tworzące niezapomnianą ramę dla regularnej energicznej twarzy, były pełne jasnych iskier, a iskry z entuzjazmu oka i perswazyjności słów biczowały się jeszcze bardziej. Przez długi czas nie chciałem uwierzyć, że nazwisko Plaminkova nie było tylko dobrze dobranym pseudonimem".
W 1923 r. Františka Plamínková założyła Narodową Radę Kobiet i pozostała jej przewodniczącą aż do śmierci. Do członkiń rady zwracała się z matczyną czułością jako do "córek". Jedną z nich była Milada Horáková, którą zawsze uważała za wzór do naśladowania, a w jednym z listów z więzienia nazwała ją "matczyną przyjaciółką".
Prawdopodobnie spodziewała się aresztowania, co potwierdzają znajomi, którzy spotkali ją w pierwszych dniach czerwca.
Po zajęciu Czechosłowacji w marcu 1939 r. legalnie wyjechała do Skandynawii, ale odmówiła pozostania za granicą pomimo nalegań przyjaciół. We wrześniu 1939 r. została aresztowana po raz pierwszy i uwięziona na sześć tygodni. "Wiesz, dziewczyno, musisz trzymać się swoich słów, to nie tylko mówienie, ale najważniejsze jest, aby w złych czasach nie zaprzeczać niczemu i nie ukrywać się. Pozostać takimi, jakimi byliśmy kiedyś w wolności" - powiedziała swojej koleżance z celi.
Drugie aresztowanie miało miejsce podczas Heydrichiady w 1942 roku. Františka Plamínková była wówczas łatwym celem, ponieważ od lutego tego roku proniemiecki dziennikarz Karel Werner atakował ją w swoich artykułach. Prawdopodobnie spodziewała się aresztowania, jak zeznają przyjaciele, którzy spotkali ją w pierwszych dniach czerwca. Věra Vostřebalová, przewodnicząca Stowarzyszenia Pracowników Socjalnych, powiedziała, że kiedy spotkała ją przypadkowo na ulicy, Františka Plamínková rozejrzała się, aby sprawdzić, czy jest śledzona. Przytuliła ją i pocałowała na pożegnanie, czego nigdy wcześniej nie robiła. Kilka dni później zwołała spotkanie swoich koleżanek, które uczęszczały do Klubu Kobiet. "Jadę tam, aby zobaczyć się z moimi drogimi", napisała do jednej z nich. Dzień przed aresztowaniem odwiedziła swoją najbliższą przyjaciółkę Albinę Honzákovą w Dobřichovicach i wspomniała, że spodziewa się, że wkrótce po nią przyjdą. "Nagle na jej twarzy pojawiły się czerwone plamy, jej twarz stwardniała z determinacją w straszny kształt, którego nigdy wcześniej u niej nie widziałam. Ale tylko na chwilę. Potem spojrzałyśmy na róże..." opisała ostatnie spotkanie Albína Honzáková.
Dzień później, 11 czerwca 1942 r., przyszło po nią gestapo.
Co za życiowe zadanie
Spędziła trzy dni w celi w Pankrácu, a następnie została przewieziona do Małej Twierdzy w Terezinie. Naziści najwyraźniej poprosili ją, aby publicznie potępiła zamach na Heydricha. Františka Plamínková jednak odmówiła. Ostatniego dnia czerwca 1942 r. została rozstrzelana na strzelnicy w Kobyliskach. W przeciwieństwie do większości rozstrzelanych, których nazwiska zostały ogłoszone przez uliczne radio, nazwisko Františki Plamínkovej nigdy nie zostało usłyszane, a jej skremowane ciało trafiło do masowego grobu. Dlatego pod koniec wojny jej przyjaciele i koledzy wciąż mieli nadzieję, że pojawi się w jednym z wyzwolonych więzień. Tak się jednak nie stało.
Po wojnie założono Towarzystwo F. F. Plamínkovej, aby upamiętnić jej spuściznę, ale na początku lat 50. zostało ono rozwiązane, podobnie jak cały ruch kobiecy w Czechosłowacji. Kwestia emancypacji została podjęta przez państwo komunistyczne, które miało na uwadze tylko jedno: pełne zatrudnienie kobiet, niezależnie od ich warunków pracy i płacy. Nazwisko Františki Plamínkovej popadło w zapomnienie, zachowało się jedynie w nazwie szkoły podstawowej w Pradze Letnej, w której uczyła przez wiele lat na początku XX wieku.
Życie Františki Plamínkovej zakończyło się tragicznie, ale w żadnym wypadku nie było niespełnione: "Interesujące jest to, że 99% ludzi żyje z dnia na dzień, nie zagłębiając się we własne życie i wnętrze, akceptując życie takim, jakie jest, złe i dobre. Dni mijają, ludzie siwieją, ludzie odchodzą, nie zdając sobie sprawy, że są istotami ludzkimi, czym jest człowiek i jakie jest jego zadanie w życiu" - stwierdziła w przemówieniu z 1933 roku. Ona sama była w pełni świadoma swojego życiowego zadania i wypełniła je w pełni.
Wszystkie artykuły autorki/autora