Każdy z nas ma głęboko zakorzenione wyobrażenie idealnych Świąt Bożego Narodzenia, których być może nigdy nie doświadczył. Próba zbliżenia się do niego jest być może tym, co najbardziej stresuje nas przed świętami.
Przeczytałem dziesiątki artykułów o tym, jak nie stresować się przed świętami. Sam napisałem kilka. Nie pomogło. W tym sezonie codziennie rano zamiast czekoladek z kalendarza adwentowego połykam stres i poczucie winy.
Dopóki jesteśmy dziećmi, ten moment jest dla nas cenniejszy, ponieważ rok wydaje się nie mieć końca. A także doświadczenie świątecznego nastroju jest bardziej intensywne, niezależnie od tego, czy nadal wierzymy w Jezusa. W dorosłym życiu upływ czasu przyspiesza i pojawia się poczucie, że Boże Narodzenie w jakiś sposób nadchodzi coraz częściej.
Być może to właśnie desperacka próba perfekcyjnego zrealizowania różnych materialnych atrybutów Bożego Narodzenia - od zakupów prezentów po robienie sałatki ziemniaczanej - oddala nas od autentycznego doświadczenia świątecznej radości w dorosłym życiu. Im bardziej staramy się "stworzyć" idealne święta i zbliżyć się do tej idei ideału z naszego własnego równoległego wszechświata, tym bardziej nieodwołalnie prawdziwe doświadczenie świąt rozpływa się pod naszymi rękami.
Wszystkie artykuły autorki/autora