Modelki plus size lub kobiety po pięćdziesiątce dumnie kroczące po prestiżowych wybiegach w Paryżu i Mediolanie. Modeling przeszedł w ostatnich latach poważną transformację. Ale tylko pozornie. W rzeczywistości nadal jest to biznes, w którym najważniejsze jest dobre samopoczucie psychiczne, fizyczne i finansowe jego głównych twarzy. W związku z tym stan Nowy Jork proponuje ustawę mającą na celu ochronę modelek przed szantażem finansowym i przymusem.
Dwudziestoczteroletnia Martina, której prawdziwe imię jest znane redaktorom, zajmuje się modelingiem od ponad ośmiu lat. W tym czasie nakręciła niezliczone kampanie w Mediolanie, Paryżu, Barcelonie i innych miejscach. "To świetna praca i niesamowita okazja", mówi. Przyznaje jednak, że zawód modelki nie jest jednoznacznym spełnieniem marzeń z dzieciństwa, jak wiele osób sobie wyobraża. "Gdy tylko zaczniesz narzekać, społeczeństwo natychmiast cię odrzuca" - podkreśla. "Żyjesz w luksusie, latasz po całym świecie".
Pomysł, że modelka jest tylko rekwizytem, który musi wszystko znosić, jest nadal głęboko zakorzeniony, mówi. "Jako modelki często jesteśmy traktowane jak przedmiot. Mamy być w porządku ze wszystkim, przytakiwać wszystkiemu. Nic nie może być problemem. Ludzie, którzy nie pracują w modelingu, nie mają o tym pojęcia. Nie zwraca się na to uwagi" - podkreśla.
Kraje europejskie wciąż czekają na zaproponowanie standardu podobnego do Fashion Workers Act. Dopóki politycy w Unii Europejskiej nie zaczną interesować się sektorem mody, modeling pozostanie świecidełkiem, z praktykami pod powierzchnią, które są znacznie mniej piękne niż błyszczące kampanie, które widzimy w mediach.
Wszystkie artykuły autorki/autora