Zoo Station's We the Children romantyzuje założenie, ale ostatecznie pozostaje żałośnie zastraszające

Serial
Jan Jindřich Karásek
| 12.10.2023
Zoo Station's We the Children romantyzuje założenie, ale ostatecznie pozostaje żałośnie zastraszające
HBO

Nowa ekranizacja kultowej książki i równie słynnego filmu była źródłem zażenowania widzów i spotkała się z ciepłym przyjęciem krytyków. Pod pewnymi względami udaje jej się jednak przybliżyć oryginalną tematykę współczesnej młodej widowni, która w przeciwnym razie mogłaby nie mieć styczności z filmem z lat 80-tych, nie mówiąc już o książce. W jaki sposób serial jest traktowany problematycznie, a w jaki sposób się wyróżnia?

Nowy niemiecki serial na podstawie konfesyjnej książki Christiane Felscherinow (publikującej jako Christiane F.) od momentu ogłoszenia spotkał się raczej z negatywnymi opiniami, a przede wszystkim wywołał pytania o to, czy nowa ekranizacja kultowej substancji jest w ogóle potrzebna i co dobrego mogłaby przynieść. Filmowa adaptacja z osiemdziesiątego pierwszego roku do dziś cieszy się na tyle dużym szacunkiem, że jej liczni fani przekonują, że nowy zabieg jest zbędny i może wyjść tylko na złe.

Taki jest przecież los wielu filmów i seriali telewizyjnych, które podążają za kultowym dziełem, a jeszcze bardziej dotyczy to remake'ów słynnych filmów z przeszłości. W rzeczywistości zawsze można się zastanawiać, czy nie jest to po prostu skalkulowany ruch studiów, które chcą zarobić na znanej marce. Chociaż logiczne jest, że motywacja ta jest nieodłączna od punktu widzenia twórców, to jednak wynik opiera się głównie na chęci przekazania czegoś nowego poprzez przeróbkę oryginalnego dzieła, a przynajmniej na "uwspółcześnieniu" zakurzonych reliktów przeszłości.

Do tej drugiej opcji dążą twórcy serialu Zoo Kids (dostępnego na HBO GO), na czele z doświadczonym reżyserem telewizyjnym Philippem Kadelbachem i scenarzystką Annette Hess. W wywiadach tłumaczą oni, że ich celem było nadanie historii głównego bohatera i jego przyjaciół bardziej ponadczasowego charakteru, uczynienie z niej ogólnej wypowiedzi niezależnej od konkretnego czasu i epoki. Po prostu po to, by dzisiejsi młodzi ludzie mogli się z nią identyfikować. Jednocześnie nie chciano osadzać historii we współczesności, bo to za bardzo zmieniłoby jej wydźwięk.

Fabuły jako takiej chyba nie trzeba zbytnio przedstawiać, podsumujmy ją tylko krótko. Akcja rozgrywa się w Berlinie w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. Główna bohaterka Christiane, na początku dwunastoletnia dziewczynka, chodzi do szkoły podstawowej i stara się dopasować do otoczenia. Jednak bolesny rozwód jej rodziców i niestabilne zachowanie ojca wyprowadzają ją z równowagi psychicznej, a ona znajduje ukojenie i bezpieczne miejsce w grupie (problematycznych) przyjaciół. Jednak jej stosunkowo niewinne początki z alkoholem, papierosami i haszyszem stopniowo zmieniają się na gorsze, a ze względu na środowisko klubowe i jej niezaangażowany styl życia, Christiane ostatecznie zwraca się ku heroinie, od której rozwija silne uzależnienie i której wysoka cena prowadzi ją na ścieżkę dziecięcej prostytucji, z której korzysta, aby zarobić coraz więcej dawek narkotyku.

Iluzja bezpiecznego świata

Wspomniana wyżej próba przeniesienia przez twórców narracji na poziom ogólny sama w sobie stanowi pierwszy problem, gdyż oryginalna historia nie jest, a zwłaszcza nie miała być, ponadczasowa. Jest to, jak powszechnie wiadomo, książka oparta na wywiadach przeprowadzonych przez niemieckich dziennikarzy Kaia Hermanna i Horsta Riecka z magazynu Stern z 15-letnią Christiane, byłą narkomanką. Jej znaczenie w tamtym czasie polegało przede wszystkim na tym, że w siedemdziesiątym ósmym roku świadectwo Christiane, w swojej brutalnej szczerości, uderzyło w wygodne wyobrażenie większości niemieckiego społeczeństwa o bezpiecznym powojennym świecie, który mógłby chronić swoich najmłodszych przed okropnościami ludzkiej egzystencji. I odwrotnie, pokazał on wcześniej pomijany świat nastoletnich dzieci, które z powodu swoich niekompetentnych rodziców i rozbitych związków uciekają na ulice, gdzie często przedawkowują, zanim osiągną dorosłość. Nie mówiąc tego wprost, było to pośrednie oskarżenie całego społeczeństwa, które pomija problemy społeczne i ekonomiczne prowadzące do ucieczki dzieci w narkotyki. Książka stała się największym niemieckim bestsellerem w kategorii "non-fiction" od czasów II wojny światowej i została opublikowana w dwudziestu językach.

Przez prawie całą pierwszą połowę serialu wydaje się, że branie twardych narkotyków jest świetnym pomysłem, który przynosi tylko szczęście w życiu.

Nie trzeba dodawać, że jej koncepcja psychologiczna i jej demonstracja mechanizmów uzależnienia od narkotyków są nadal aktualne, ale poza tym książka Christiane jest narracją zamkniętą w czasie, która jest nierozerwalnie związana ze środowiskiem Niemiec Zachodnich pod koniec lat siedemdziesiątych. Berlińska scena taneczna i narkotykowa zmieniła się dramatycznie zaledwie dekadę później, a czterdzieści lat później jest zupełnie nie do poznania. W przypadku obecnego serialu rozwiązaniem mogło być faktyczne zaktualizowanie historii do współczesności, co wymagałoby wielu badań i prawdopodobnie całkowitej zmiany narracji, lub zamiast tego sztywne osadzenie jej w historii.

Showrunnerzy zdecydowali się jednak na szczęśliwy środek, zabierając nas z powrotem do lat 70-tych, ale dodając nowoczesne elementy. Mieszają tu współczesną muzykę z nieodłącznym Davidem Bowie, ubrania retro z dzisiejszą estetyką filmów reklamowych, szare ulice kamienic z futurystyczną architekturą klubów nocnych, a tytułowi bohaterowie wydają się być wyrwani z agencji modelek. Cudem regularne zażywanie heroiny niemal nie odbija się na ich pięknych twarzach.

Uczynić niedostępnym

Zasadniczo jednak działa, zwłaszcza jeśli widz nie jest zaznajomiony z tematyką lub oryginalnym filmem, a przynajmniej jest w stanie się ich oduczyć. Chociaż książka jest ciekawie napisana, jest to głównie pozbawiona sentymentów relacja, konfesyjna rozmowa o tym, jak łatwo jest zakochać się w narkotykach. Film pracował już oczywiście bardziej ze strukturą narracyjną i łukiem fabularnym, ale jego dokumentalna kamera i mocne uderzenie pokazujące najgorsze z książki sprawiły, że był to bardziej odstraszający horror, któremu brakowało literackich niuansów jego tematu i którego oświadczenie było przede wszystkim ostrzeżeniem: "Nie tak chcesz skończyć".

Serial przyjmuje inne podejście, a jego traktowanie jest znacznie bardziej przystępne dla dzisiejszego widza. Główna różnica polega na tym, że zamiast fabuły skupiającej się na Christiane, śledzimy historie życia sześciu głównych bohaterów. W rzeczywistości reżyser Kadelbach i scenarzysta Hess odnaleźli oryginalne taśmy z wywiadami, na których oparta jest książka, gdzie usłyszeli znacznie bardziej rozbudowaną i złożoną narrację, która pozwoliła im przekształcić stosunkowo krótkie dzieło liczące mniej niż trzysta stron w ośmioodcinkowy serial.

Postawił sobie trudny cel przekształcenia nieprzystępnej substancji w przystępne widowisko, które ludzie dobrowolnie chcieliby oglądać, nawet przez prawie siedem godzin, w czasie pandemii i lockdownu. Ostatecznie udało się to osiągnąć dzięki zespołowi castingowemu, który nie tylko wybrał sympatycznych i zdolnych aktorów. Przesunął również ich wiek na wczesne lata dwudzieste, więc ich perypetie narkotykowe, a zwłaszcza prostytucja, nie wydają się tak przerażające, jak uczniowie, którymi mają być. W ogólnym odbiorze filmu pomaga również powolne tempo, które składa się głównie z młodzieńczej zabawy i radosnych scen. To właśnie tutaj pojawia się największe zażenowanie i kontrowersja, ponieważ przez prawie całą pierwszą połowę serialu wydaje się, że branie twardych narkotyków jest świetnym pomysłem, który przynosi tylko szczęście w życiu.

Najpierw powody, potem konsekwencje.

Pomaga w tym mocna oprawa wizualna, która oddziela dzienne sceny szarych osiedli, na których żyją dysfunkcyjne rodziny bohaterów, od świecącego neonami nocnego życia, w którym wreszcie są szczęśliwi i beztroscy, przynajmniej przez chwilę. Może to być niemal mylące i prowadzić do pytań o to, czy w ostatecznym rozrachunku taka wizja nie promuje raczej narkotyków. Z punktu widzenia tytułowych dzieci ma to jednak sens: dla nich prawdziwe życie toczy się w nocy, a dzień jest pozornym koszmarem, z którego mogą obudzić się dopiero o zmierzchu. Druga połowa ukazuje drugą stronę uzależnienia, od odstawienia, przez traumatyczną dziecięcą prostytucję, aż po przedawkowanie. W rzeczywistości ta "dostępność niedostępnego" jest bardziej pozytywna dla serialu, ponieważ może być postrzegana przez tych, którzy nie poradziliby sobie z bardziej bezpośrednią i szorstką wersją. Wciąż otrzymają skuteczny przekaz odstraszający, ale taki, który nie zostanie odebrany jako moralizatorska agitacja.

Dla wielu byłych uzależnionych najtrudniejszą częścią trzeźwości jest konieczność życia ze wszystkimi wspomnieniami okropnych rzeczy, które zrobili z powodu narkotyków i odczuwanie chęci powrotu do nich, aby o nich zapomnieć.

"Jeśli robisz historię o narkotykach, musisz pokazać widzom, dlaczego ludzie w ogóle je biorą. A następnie pokazać im konsekwencje tej decyzji" - mówi reżyser Kadelbach. Zgodnie z tą logiką, podwójna struktura serialu ma sens. Pierwsza połowa to euforia nowych doświadczeń, druga to uświadomienie sobie, że są w piekle i muszą się z niego wydostać. Ale uważam, że potraktowanie dziecięcej prostytucji w ostatnim odcinku, w którym jedna z głównych bohaterek robi z tego biznes, jest wręcz problematyczne, a serial sprawia, że jej sprzedaż nieletnich dziewcząt brzmi jak ruch emancypacyjny i uzasadniona decyzja. Jest to całkowicie sprzeczne z logiką narracyjną i sensem fabuły i zadziwia mnie, że niektórzy twórcy o tym nie pomyśleli.

Do tego dochodzi uproszczone zakończenie serialu, w którym Christiane jest szczęśliwa w swoim nowym życiu na wsi bez narkotyków. Jest nawet pełna nadziei piosenka Dog Days Are Over w wykonaniu Florence + the Machine, jakby to był koniec wszystkiego. Jednak w swojej autobiografii z 2013 roku, My Second Life, Christiane sama pisze: "W tamtym czasie byłam pewna, że nigdy nie wrócę do narkotyków. Ale najciemniejszy rozdział mojego życia miał się dopiero rozpocząć". W tym miejscu serial był w stanie pokazać, że heroina nie jest narkotykiem, który można po prostu zażyć, a następnie przestać i żyć tak, jakby nigdy się to nie wydarzyło. Podobnie jak w przypadku każdego uzależnienia, byli użytkownicy zmagają się z konsekwencjami i, co ważniejsze, powracającymi pragnieniami ponownego rozpoczęcia używania przez lata.

Od przyjemności do konieczności

W filmie Beautiful Boy, również opartym na książce biograficznej, główny bohater grany przez Timothée Chalameta opowiada o tym, jak najtrudniejszą rzeczą nie było zaprzestanie zażywania narkotyków, ale życie każdego dnia bez nich i odczuwanie nudy i szarości, które są tak obecne w jego życiu po kilku latach zażywania narkotyków. Ponownie, dla wielu byłych uzależnionych najtrudniejszą częścią trzeźwości jest konieczność życia ze wszystkimi wspomnieniami okropnych rzeczy, które zrobili z powodu narkotyków i odczuwania pragnienia powrotu do nich, aby o nich zapomnieć. Są to wszystkie złożone kwestie psychologiczne związane z abstynencją, które nie zostały tutaj omówione.

"Większość ludzi prowadzi życie, które w najgorszym przypadku jest tak bolesne, a w najlepszym tak monotonne, że potrzeba ucieczki i przeniesienia się gdzie indziej, nawet jeśli tylko na kilka chwil, jest i zawsze była jednym z podstawowych pragnień naszej duszy" - napisał angielski pisarz Aldous Huxley w swojej filozoficzno-eseistycznej książce The Doors of Perception z 1956 roku. Było to również podstawą ruchu hipisowskiego i beatników, młodych i ciekawych ludzi, którzy chcieli używać narkotyków i psychodelików, aby przenieść się do innych światów i lepiej zrozumieć siebie i świat. To było w latach 60-tych. Pod koniec lat 70., jak widzimy w The Children of Zoo Station, niewiele pozostało z tych ideałów, a jedyne, co pozostało, to potrzeba ucieczki od bólu, o którym wspomina Huxley.

Na początku bohaterowie serialu naprawdę chcieli doświadczyć czegoś więcej, przynajmniej trochę intensywniejszej radości. A potem stało się to koniecznością. To, jak cienka jest granica między tymi dwoma uczuciami, jest autentycznie pokazane w obecnym serialu. Pod wieloma względami łagodzi on swoją wymowę, momentami posuwając się nawet do romantyzowania tematu, przez co więcej niż jeden jego aspekt jest problematyczny, ale w rezultacie warto go obejrzeć. Udaje mu się przekazać skomplikowane konsekwencje uzależnienia i ma coś do powiedzenia nawet w dzisiejszych czasach. W rzeczywistości, pozornie bezsensowny remake pokazuje nowe strony tej historii w angażujący sposób dla tych, którzy w przeciwnym razie mogliby nigdy jej nie zobaczyć. I kto wie, kto jeszcze może potrzebować go zobaczyć.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz