Morderstwo młodej samotnej matki wzburza pozornie spokojne wody zamkniętej społeczności i stopniowo ujawnia długo skrywane tajemnice. Tematyka jest tak typowa dla seriali kryminalnych, że może przypaść do gustu jedynie najbardziej zagorzałym fanom gatunku. Mare of Easttown to jednak największa tegoroczna niespodzianka i niespodziewany hit nie tylko wśród widzów, ale i krytyków. Oprócz trzymającej w napięciu fabuły oferuje bowiem także złożone postacie, skomplikowane kwestie społeczne i bolesne sytuacje życiowe, które odbijają się echem jeszcze długo po zakończeniu śledztwa w sprawie morderstwa.
Czy naprawdę potrzebujemy kolejnego nieoszlifowanego dramatu kryminalnego z detektywem, którego oprócz rozwiązywania zagadek prześladują demony przeszłości? Ani nieoryginalna tematyka, ani wcześniejsza, raczej przeciętna praca reżysera Craiga Zobela i scenarzysty Brada Ingelsby'ego początkowo nie dawały Mara from Easttown wielkich nadziei. Kiedy jednak do projektu dołączyła nagrodzona Oscarem i czterema Złotymi Globami Kate Winslet, a HBO, znane z "telewizji wysokiej jakości", wzięło go pod swoje skrzydła, zaczęły krążyć plotki, że prawdopodobnie nie czeka nas klasyczny film gatunkowy. Gdy tylko pojawiły się pierwsze odcinki, nie było wątpliwości, że Mare to gorący kandydat na najlepszy serial roku.
Twórcy udowadniają to niezwykłym połączeniem niespektakularnej wiarygodności narracji i scenopisarskiej precyzji, która nie razi chłodem i wydumaniem (jak to czasem bywa w przypadku zbyt rozbudowanych fabuł). Ingelsby skonstruował fabułę w najdrobniejszych szczegółach, każda scena i zwrot akcji są precyzyjnie zaplanowane, a wszystko łączy się w mocnym finale, który jest również sprzeczny z ustalonymi kliszami fabularnymi.
Jednocześnie widać, że scenarzysta kocha swoich bohaterów i chce dać im miejsce na głębię i rozwiązanie własnych problemów. Oprócz śledztwa widzimy więc próby lokalnego zespołu nastolatków, mecz siatkówki, relację rodzeństwa zaburzoną przez uzależnienie od narkotyków czy perypetie rodzinne starszego małżeństwa. Easttown w tej odsłonie jest organicznym i wiarygodnym małym miasteczkiem, żyjącym własnym życiem, gdzie wszyscy się znają i nie ma potrzeby korzystania z mediów społecznościowych do plotkowania, ponieważ najszybciej rozprzestrzeniają się one pocztą pantoflową.
Fascynujący i zwyczajny
Serial osiąga swoje zalety nie tylko dzięki scenariuszowi. Mare of Easttown działa znakomicie ze względu na samą Mare, fascynującą, ale pod pewnymi względami dość zwyczajną bohaterkę. Stwierdzenie, że jest to życiowa rola Kate Winslet może wydawać się przesadą. Ale jej portret jest bezprecedensowo przekonujący, typ nie widziany w niej wcześniej. Przez siedem godzin materiału filmowego sprawia, że widz całkowicie zapomina o wszystkich jej poprzednich, niekiedy niesławnych rolach.
Swój triumf zawdzięcza również ogromnej pracowitości, jaką poświęciła na przygotowania. Na potrzeby roli nauczyła się nowego akcentu, całkowicie zmieniła sposób chodzenia i mowę ciała. Dla Mare wymyślała przeróżne historie ze swojego dzieciństwa i celowo wcielała się w nią przez wiele miesięcy przed rozpoczęciem zdjęć. Serial w dużej mierze opiera się wyłącznie na głównej bohaterce, która rzadko znika z ekranu. Winslet prowadzi fabułę bez najmniejszego problemu.
Dlaczego postać Mare jest tak hipnotyzująca? Chodzi w potarganych ciuchach, je podczas chodzenia, ciągle pali e-papierosy i popija butelki w domu w dresie na kanapie. I wygląda na swój wiek. Winslet ma teraz czterdzieści pięć lat i stanowczo odrzuciła wszelkie zachęty do cyfrowego odmłodzenia jej. Jej spór z reżyserem również wyciekł do mediów, gdy odmówiła zmontowania sceny miłosnej w postprodukcji, aby nie było widać jej "wybrzuszonego brzucha".
Aktorka mówi, że jest zszokowana i jednocześnie zachwycona ilością pozytywnej krytyki. "Byłam zaskoczona, że widzowie tak głęboko pokochali moją niedoskonałą, niechlujną, zepsutą, zaniedbaną i skomplikowaną bohaterkę. Osobiście uwielbiałam wszystkie jej ślady, blizny i wady, a także fakt, że nie miała wyłącznika ani przycisku stop. Wszystko, co zna, to instrukcja, by iść naprzód" - opisała dla New York Times.
Wszystkie artykuły autorki/autora