Sceny intymne w filmach są zbyt skoncentrowane na mężczyznach. Olivia Wilde chce to zmienić, prezentując na początku września w Wenecji swój film Don't Worry Darling. Jednak odtwórczyni głównej roli, brytyjska aktorka Florence Pugh, sprzeciwiła się poświęcaniu scenom seksu uwagi przez samą reżyserkę.
Są lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku. Gospodyni domowa Alice (Florence Pugh) mieszka ze swoim mężem Jackiem (Harry Styles) w pozornie idealnym miasteczku Victory w Kalifornii, które szef Jacka, Frank (Chris Pine), zbudował dla swojej firmy. Ale ani Alice, ani inne żony mieszkające w Victory nie mają pojęcia, czym tak naprawdę zajmuje się ta wszechogarniająca firma na środku jałowej pustyni, na której znajduje się miasto. Kiedy Alice zaczyna zadawać niewygodne pytania na temat tajemniczego "Projektu Victory", w który zaangażowany jest Jack, utopia pary stopniowo zamienia się w koszmar.
To krótkie streszczenie treści filmu aktorki i reżyserki Olivii Wilde Don't Worry Darling, który miał swoją premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, a w czeskich kinach pojawi się w drugiej połowie września pod tytułem To nic, kochanie. Zainspirowany klasycznymi horrorami Żony ze Stepford (1975), Incepcja (2010) Christophera Nolana i Truman Show (1998) z Jimem Carreyem, thriller psychologiczny zdołał utrzymać swoją prawdziwą fabułę tak nieczytelną jak sam Victory Project aż do premiery.
Film LGBT przed nami
Zaskakująca rozbieżność między optyką Wilde i Pugh wskazuje na sprzeczność w postrzeganiu kobiecej seksualności (nie tylko) w filmie. Przykładowo, prawdopodobnie najsłynniejsza sekwencja filmowa skupiająca się na kobiecym orgazmie w wykonaniu Meg Ryan w komedii romantycznej Kiedy Harry poznał Sally (1989) w rzeczywistości wcale orgazmem nie jest. Wskazując na pionierską rolę filmów LGBT w przedstawianiu kobiecej przyjemności, Wilde nawiązuje do prawdziwego zjawiska.
Zobacz zdjęcia z filmu Olivii Wilde To nic, kochanie:
Wiele z nich zawiera realistyczne sceny seksu, w których doświadczenia kobiet są na pierwszym planie. Dla przykładu, film Desert Heart Donny Deitch z 1985 roku jest jednym z pierwszych, w którym z dużą wrażliwością przedstawiono nie tylko związek lesbijski jako taki, ale także jego fizyczność. Francuski film Życie Adèle z 2013 roku, który bez przesady pokazał wszystkie aspekty związku dwóch nastoletnich dziewcząt, oraz dramat Carol z 2015 roku, z Cate Blanchett w roli głównej, spotkały się z pozytywnym przyjęciem krytyków. Próba przeniesienia tego trendu na heteroseksualne związki na ekranie jest logicznym i poprawnym wynikiem.
Komentarz Pugh każe się jednak zastanowić, czy szum wokół kobiecego orgazmu nie odciąga zbyt wiele uwagi od ważniejszych rzeczy niż i tak już wymagający fizycznie i psychicznie dla aktorów i aktorek filmowy seks. W końcu ile ze wspomnianej wyciętej sceny seksu musimy zobaczyć w zwiastunie, by zrozumieć znaczenie intymności w związku dwojga małżonków? I ile można powiedzieć z punktu widzenia aktorki o krótkim symulowanym akcie, na którym zwłaszcza tabloidowe media skupiają się znacznie bardziej niż na innych motywach fabuły? Z racji osadzenia akcji w powojennej Ameryce nie można oczekiwać, że puentą będzie celebracja zrównoważonego partnerstwa dwojga ludzi. Kluczowym wyzwaniem dla twórców filmowych, marketerów i samych widzów może być zatem umiejętność wyznaczenia granicy między detabuizacją kobiecej seksualności a niepotrzebną seksualizacją.
Wszystkie artykuły autorki/autora