Miłość i choroba były tematem pierwszego odcinka projektu Tumor: Carcinogenic Romance. Kontynuacja, Tumor: Polyamor, również przełamuje granice między performansem a dramatem i tym razem metafora monogamicznej miłości idzie jeszcze dalej. "Rozszerza liczbę partnerów i przerzuty choroby" - mówi reżyserka i performerka Nela Kornetová. Współtwórczynią produkcji jest Tereza Těžká, która wniosła do fabuły nie tylko własne doświadczenia z poliamorią, ale także japońską sztukę wiązania shibari.
Tereza Těžká i Nela Kornetová są obecnie w norweskim mieście Kirkenes, powyżej koła podbiegunowego, w czasie naszego wywiadu wideo. Dzwonimy do nich wieczorem, ponieważ są w trakcie prób do swojej nowej produkcji Tumor: Polyamor, która oprócz praskiego A Studio Rubín, otrzymała również przestrzeń w Norwegii dzięki zagranicznej współpracy z czesko-skandynawskim kolektywem performatywnym T.I.T.S.
Playing Yourself
"Tendencja żywego organizmu, komórki lub grupy do utrzymywania tych samych warunków wewnątrz siebie pomimo zmian w otaczających warunkach...". Tak słownik Cambridge definiuje tak zwaną homeostazę, czyli - jak być może wiesz z lekcji biologii lub psychologii - stałość środowiska wewnętrznego. Jest to pewne poczucie spokoju i stałości, które nadaje historii kierunek, w którym się kończy i zaczyna. "To walka człowieka, który był w stanie spokoju, homeostazy, która nagle się zmienia i wszystko jest nowe. Wszystko jest niepewne, może trochę przerażające, a może trochę piękne" - odpowiada odtwórczyni głównej roli, Tereza Těžká, którą można znać z filmu dokumentalnego W sieci, zapytana o to, kogo gra na scenie.
Zobacz zdjęcia z Tumor: Polyamor:
Zdjęcie: Vojtěch Brtnický
Jednocześnie trochę wścieka się na słowo "grać" i wyjaśnia, że nie może uciec od jego wypowiadania. "Ona nie gra, jest tam dla siebie. Właściwie do każdej sceny możemy znaleźć metaforę z jej życia. To, że nie ma raka, nie oznacza, że nigdy nie walczyła z chorobą" - dodaje reżyserka Nela Kornetová. "Kiedy ktoś działa, ma wyraźnie napisany charakter. Może pożyczyć życie kogoś innego. Ale kiedy ktoś gra samego siebie i musi stawić czoła samemu sobie, jest to bardziej skomplikowane, ale tym bardziej naglące" - wyjaśnia Těžká, z którą na scenie walczą również Jaro Viňarský i Matthew Rogers.
Szczególny moment ma miejsce na samym początku występu, gdzie wykonawcy wiszą razem przez kilka minut, przywiązani do góry nogami.
Obaj artyści dodają, że shibari uwalnia ogromne ilości oksytocyny, endorfiny i dopaminy, znanych jako "hormony szczęścia", które mogą wywoływać burzliwe reakcje emocjonalne. "Pamiętam, jak nasza trójka próbowała dość prostego zwisu głową w dół, a kiedy wróciliśmy na ziemię, nastąpił 15-minutowy śmiech. Nie mieliśmy pojęcia, jak wspólnie przetworzyć te emocje" - mówi Heavy.
Śmiech mieszał się czasami ze łzami, a Matthew i Jare powoli przechodzili do bardzo trudnych zwisów z coraz większym poziomem poddania, samokontroli i bólu. Szczególny moment miał miejsce na samym początku pokazu, gdzie wykonawcy wisieli razem do góry nogami przez kilka minut. "Jesteśmy tam razem. A to coś znaczy, to bardzo intymne. Jesteśmy nadzy i jesteśmy tak tam i teraz, że to wszystko, co możemy zrobić." podsumowuje Theresa.
Choroba, miłość i duchowość
Jak podkreśla reżyserka Nela Kornetová, każda sztuka jest polityczna, czy tego chce, czy nie. Tumor również nią nie jest: Polyamor nie jest wyjątkiem. Jednak przestrzeń do interpretacji pozostaje niezwykle wolna. Połączenie metafor miłości i choroby jako motywów, które współistnieją i walczą ze sobą na scenie, działa skutecznie. Co więcej, możliwe jest także ich rozszerzenie, czasem nawet poza świat ziemski. Który zresztą będzie również tematem planowanej trzeciej części. "Chcielibyśmy w niej dotknąć miłości eterycznej czy duchowej - mnie i mojej relacji ze światem duchowym oraz mnie i mojej relacji z chorobą" - mówi Kornet o sequelu produkcji.
Kolejne spektakle odbędą się 22 i 23 listopada o godzinie 19:30 w A Studio Rubín.
Wszystkie artykuły autorki/autora