Dlaczego sny są ważne? O kręgach snów i Szkole Śnienia

kręgi snów
sny
szkoła śnienia
Olga Szkolnicka
| 16.3.2022
Dlaczego sny są ważne? O kręgach snów i Szkole Śnienia
Kolaż autorstwa Olgi Szkolnickiej

Czy sny mogą zmienić twoje życie? Dlaczego warto je zapisywać? Opowiadanie sobie snów przestaje być aktywnością zarezerwowaną dla najbliższych osób. Dlaczego nieznani sobie ludzie dzielą się snami w internecie lub podczas spotkań w kręgu? O swoich sennych rozterkach i odkryciach opowiada Olga Szkolnicka, prowadząca kręgi snów.

Tekst powstał w ramach Tygodnia pod matronatem Sylwii Chutnik 

Wyobraź sobie świat, w którym sny są ważne. Gdzie rano przy śniadaniu ludzie opowiadają sobie sny. Gdzie uważnie ich słuchają. Gdzie snom się ufa i traktuje je z szacunkiem. Taki świat, jak w społecznościach Rdzennych Amerykanów, gdzie sny były życiowym drogowskazem i dawały nadzieję. Taki świat jak na prehistorycznej Malcie, gdzie w megalitycznych świątyniach o kształcie macicy, kapłanki być może śniły sny z odpowiedziami na problemy pielgrzymów. Taki świat jak w mitologii australijskiej, gdzie wszystko pochodzi z Czasu Snu (ang. Dreamtime) i sny kształtują tożsamość całego kontynentu. Taki świat, jak w „Domu Dziennym, domu nocnym” Olgi Tokarczuk, gdzie „chęć opowiadania własnych snów jest równie silna jak głód. Może nawet silniejsza dla tych, którzy jeszcze przed śniadaniem, zaraz po przebudzeniu włączają komputer i piszą śniło mi się..."

Brzmi dziwacznie? Nierealnie? Onirycznie? A jednak trafiłam do takiego świata. Do społeczności Śniących Ludzi.

Po kilku miesiącach zaczęłam zauważać powtarzające się motywy, sny stały się klarowniejsze, historie bardziej spójne. Pojawiło się też to, co do dziś najbardziej mnie w snach zachwyca – ich synchroniczność z jawą lub snami innych osób.

Moja przygoda ze snami zaczęła się od lektury książki „Śnienie jako praktyka duchowa” amerykańskiej autorki Connie Kaplan. To właśnie tam przeczytałam o kręgach snów. I chociaż wtedy sny zapamiętywałam sporadycznie i nie przykładałam do nich wagi, to sama idea spotykania się w kręgu, żeby opowiadać sobie sny, zadziałała mocno na moją wyobraźnię. Był rok 2018, kiedy w polskim światku rozwojowo-duchowym rozwijały się kręgi kobiet, modna była praca z ciałem metodą Lowena, porozumienie bez przemocy i ustawienia Hellingera. Ale o snach niewiele osób mówiło, a jeśli już pojawiały się jakieś warsztaty, to bardziej w kontekście apologizowania snów świadomych i poszukiwań doznań wyjścia poza ciało.

Tymczasem w kręgach snów chodzi o coś zupełnie innego.

O co chodzi w kręgach snów

Książkę o śnieniu i metodę pracy Connie Kaplan sprowadziła do Polski Natalia Miłuńska, która jest przewodniczką po świecie snów i założycielką Szkoły Śnienia. Trafiłam na organizowane przez nią kręgi snów, dzięki jej grupie o nazwie – jakżeby inaczej – Krąg Snów. Ta wciąż rosnąca internetowa społeczność zdaje się być żywcem wyjęta z prozy Tokarczuk. To tu ludzie dzielą się swoimi snami, bo uważają, że sny są wartością samą w sobie i niekoniecznie trzeba je poddawać analizie i interpretacji. Sny są czasem ilustrowane, a czasem opatrzone jakąś piosenką. Niektóre wątki pojawiają się częściej, niektóre wyjątkowo. Zdarzają się dni, kiedy kilka osób tej samej nocy śni podobny motyw.

Senne połączenia

„Są noce ucieczek, noce wojen, noce niemowląt, noce podejrzanych miłości. Noce błądzenia w labiryntach – hoteli, dworców, akademików, własnych mieszkań. Albo noce otwierania drzwi, pudełek, kufrów, szaf. Albo noce podróży, kiedy śniący ocierają się o dworce, lotniska, pociągi, autostrady, przydrożne motele, gubią walizki, czekają na bilet, martwią się, że nie zdążą na przesiadki. Co rano można by te sny nizać na sznurek jak paciorki i wyszedłby z tego sensowny układ, naszyjnik niepowtarzalny, ale sam w sobie pełny, piękny, całkowity. Od tych powtarzających się najczęściej motywów można by się odważyć nadać nocom tytuły. “Noc karmienia tego, co słabsze i ułomne”. “Noc rzeczy, które spadają z nieba”. “Noc dziwnych zwierząt”. “Noc dostawania listów”. “Noc, w której gubi się cenne rzeczy”.

Cytat pochodzi z książki Olgi Tokarczuk “Dom dzienny, dom nocny”.

Początkowo czułam się onieśmielona i przekonana, że zapamiętywane przeze mnie urywki i pojedyncze obrazy niewiele znaczą. Jednak z każdym kolejnym spotkaniem kręgu, w którym wirtualnie zasiadało do ośmiu kobiet, śniłam coraz intensywniej. W moim łóżku na stałe zagościł zeszyt na sny. Po kilku miesiącach zaczęłam zauważać powtarzające się motywy, sny stały się klarowniejsze, historie bardziej spójne. Pojawiło się też to, co do dziś najbardziej mnie w snach zachwyca – ich synchroniczność z jawą lub snami innych osób. Nasze historie i senne motywy przeplatały się i wchodziły w dialog z jawą. Oczywiście takie sny nie zdarzają się co dzień, są jak wisienki na torcie śnienia.

Kręgi snów dały mi niezwykłe doświadczenie wspólnego śnienia, ale też nauczyły (a raczej wciąż uczą) czucia snów. Czucie jest w tym podejściu kluczowe, choć na początku trudno pozbyć się nawyku interpretowania czy analizowania „z głowy”.

Tymczasem słuchając snu w kręgu, zostawiamy za drzwiami wszystkie teorie i psychoanalityczne domysły. Sny traktujemy jak dar, prezent dla wszystkich obecnych. Staramy się spojrzeć na sen – swój lub innej osoby – jak na film, książkę, obraz albo wiersz. I odklejając się od osobistych odniesień zadać sobie pytanie – czy mi się podoba, czy nie? Jakie emocje we mnie wywołuje? Czy obrzydzenie, strach albo smutek, czy może wzruszenie lub tęsknotę? A może śniło mi się kiedyś coś podobnego? Albo na jawie działo się coś, co pasuje do tego snu? I kiedy ludzie zaczynają komentować sny według takiego klucza, wtedy zaczynają się dziać cuda. Każda osoba z kręgu dokłada swoje skojarzenie i uczucie do opowiedzianej historii i taka mozaika zaczyna mieć sens. Czasem zupełnie inny od „tradycyjnej” interpretacji, wykraczającej poza sennikowe znaczenia. I nagle sen o wypadającym zębie staje się historią o odwadze, albo słowa z jednego snu dostają melodię od innej osoby z kręgu i powstaje piosenka.

Najpierw porządnie się wyśpij! To nie żart – żeby mieć głębokie sny, ciało musi być wypoczęte. Przed spaniem nie skroluj. Lepiej weź kąpiel, poczytaj, napij się herbatki (lawenda jest super), przewietrz pokój.

W tym miejscu należy podkreślić, że kręgi snów nie są terapią. Nie mają też nic wspólnego z teoriami dziewiętnastowiecznych brodatych panów spod znaku psychoanalizy. Może się owszem zdarzyć, że spotkanie w kręgu snów będzie miało efekt uzdrawiająco-uwalniający, ale to raczej skutek uboczny niż cel właściwy, jakim jest doświadczenie połączenia. Jeśli więc borykasz się z trudną życiową sytuacją, której towarzyszą męczące sny, popracuj z nimi pod kierunkiem certyfikowanego terapeuty. Natomiast jeśli umiesz wyjść poza traktowanie snów jako historii o sobie i chcesz doświadczyć innej perspektywy, to jak najbardziej skorzystaj z mocy kręgu.

Od czego zacząć?

Najpierw porządnie się wyśpij! To nie żart – żeby mieć głębokie sny, ciało musi być wypoczęte. Jeśli nie dosypiasz, zarywasz nocki oglądając seriale, zrywasz się z budzikiem, to masz małe szanse na spokojny sen i jego zapamiętanie. Nawet jeśli po przebudzeniu będziesz coś pamiętać, to najprawdopodobniej będziesz śnić o codzienności albo o ucieczkach, pogoniach lub o tym, że się spóźniasz na samolot.

Dlatego najpierw zadbaj o higienę i odpowiednią długość snu – najlepiej 8 godzin lub więcej. Przed spaniem nie skroluj – niebieskie światło bardzo źle wpływa na mózg i nie pozwala mu przejść w sleep mode. Lepiej weź kąpiel, poczytaj, napij się herbatki (lawenda jest super), przewietrz pokój. Być może jesteś jedną z tych osób, które potrzebują kołdry obciążeniowej, całkowitej ciszy i ciemności. A może wolisz zasypiać przy łagodnej muzyce. Przed snem możesz zrobić krótką medytację albo po prostu przeskanować myślą swoje ciało, żeby je rozluźnić. Nie zapomnij o zostawieniu przy łóżku notesu i długopisu, żeby zaraz po przebudzeniu móc zapisać, co ci się przyśniło.

Nie uwierzysz, co mi się dziś śniło

Opowiadanie snów znajomym czy rodzinie jest świetną praktyką wspierającą śnienie. Oczywiście pod warunkiem, że inni chcą naszych snów słuchać. Senny savoir-vivre wymaga, aby wpierw spytać kogoś czy chce, żeby mu opowiedzieć sen (szczególnie, jeśli w nim występował). To naprawdę ważne, bo umówmy się – nie dla wszystkich sny są równie fascynujące jak dla samych śniących.

Autorką kolażu jest Olga Szkolnicka

Autorką kolażu jest Olga Szkolnicka

Jeśli nie masz komu opowiadać swoich nocnych przygód, możesz się nimi dzielić w przestrzeni wirtualnej. Jest kilka takich grup na Facebooku, ja należę do wspomnianej już grupy Krąg Snów. Dołączyło do niej już kilka tysięcy śniących, więc codziennie pojawiają się tam nowe opowieści.

Senne połączenia

„Jeżeli robi się to regularnie, jeżeli czyta się uważnie dziesiątki, a nawet setki cudzych snów każdego ranka, zauważy się z łatwością, że zawsze jest między nimi jakieś podobieństwo. Zastanawiam się od dawna, czy inni też to dostrzegają.”

Cytat pochodzi z książki Olgi Tokarczuk „Dom dzienny, dom nocny"/

Natomiast jeśli masz wyjątkowo ważny dla siebie sen, to serdecznie polecam doświadczenie Kręgu Snów jako ceremonii – najlepiej na żywo (choć organizowane są również kręgi online). Jest ich coraz więcej w różnych miastach Polski i za granicą – pełną listę prowadzących znajdziesz na stronie Szkoły Śnienia (link pod tekstem).

Szkoła Śnienia

Czy śnienia w ogóle można się nauczyć? Natalia Miłuńska, założycielka szkoły, jest przekonana, że każda śniąca osoba ma swój talent w śnieniu i może go rozwijać. Opracowała autorską metodę pracy ze snami, którą opisała w swojej książce „Mapy snów”. Książka jest jednocześnie zeszytem ćwiczeń do pracy własnej – można w niej pisać i rysować, aby lepiej poznać swój senny krajobraz.

Dla wszystkich osób, które chcą jeszcze lepiej nauczyć się odczytywać przekazy ze snów raz w roku w Szkole Śnienia organizowany jest intensywny trzymiesięczny kurs śnienia. Program jest bardzo bogaty – zaczyna się od nauki rozluźniania ciała i umysłu, przez ćwiczenia z aktywnej wyobraźni, medytacje, wykłady, warsztaty online i live’y z pytaniami i odpowiedziami. Na zajęciach rysujemy mapy snów, tworzymy drimlaże (czyli kolaże z powtarzających się sennych motywów), uczymy się rozpoznawać rodzaje snów. Connie Kaplan (ta od książki „Śnienie jako praktyka duchowa”) wyróżnia ich aż trzynaście. Ale Natalia zachęca, aby dopasować tą teorię do siebie, i znaleźć swoje kategorie.

Wyrzuć sennik

W Szkole Śnienia nauczyłam się, że szukanie znaczenia snu w sennikach nie ma większego sensu. I że bezcelowe jest proszenie innych osób o interpretację mojego snu. Nikt mi nie powie, co znaczy, bo każdy z nas ma swój indywidualny sennik. Jeśli więc często śni mi się basen, to najpierw wypisuję sobie na kartce swoje skojarzenia z basenem, a potem sprawdzam, czy któreś z nich rezonuje z moimi snami. Oczywiście skojarzenia i wiedza innych osób również bywają przydatne, dlatego w Szkole Śnienia wspólnie badamy, co mogą oznaczać najczęściej pojawiające się wątki – na przykład sny o domu, o zwierzętach, czy bardzo popularne sny o toaletach.

Senne połączenia

„Ci ludzie z Internetu, do których przyłączyłam się ze swoimi snami – nic nas tak nie łączy jak sny. Wszyscy śnimy te same rzeczy w dziwacznie podobny, chaotyczny sposób. Te sny są równocześnie naszą własnością i własnością wszystkich innych ludzi.”

Cytat pochodzi z książki Olgi Tokarczuk „Dom dzienny, dom nocny".

Szkoła jest bardziej o czuciu niż o interpretacji, więc podstawowym pytaniem nie jest „co ten sen może znaczyć”, ale „jak ja-śniąca ten sen czuję”. Dużym odkryciem była możliwość prześnienia jakiegoś problemu albo wyśnienia nowego zakończenia dla trudnego snu. Polecam.

Zupełnie nową perspektywą, jakże inną od powszechnie uznawanej, było odkrycie, że nie wszystkie sny są o mnie. Podobnie jak to, że można śnić dla kogoś albo dla świata. Zwłaszcza to ostatnie wydaje mi się ważne w chwilach, kiedy odczuwam bezsilność w związku z obecną sytuacją klimatyczną czy polityczną. Ale skoro można demonstrować lub medytować w intencji pokoju na świecie, to równie dobrze można też śnić.

Po co to wszystko

Odpowiadając na pytanie mojej mamy „a po co ci to, ta szkoła śnienia?”, mam trzy główne wnioski. Zajmowanie się snami pomaga mi lepiej poznać siebie - jest świetną szkołą rozwoju osobistego, ale i duchowego. Kiedy trafiłam na kręgi snów nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo potrzebuję jakiejś formy duchowości, niezwiązanej z żadną religią ani NewAge’ową ezoteryką. Nie sądziłam, że to właśnie dzięki snom poczuję, że wszyscy jesteśmy połączeni, ale tak się właśnie stało.

Poza tym – sny wyzwalają kreatywność. Można je opisać, narysować, zaśpiewać, zatańczyć. Można z nich zrobić mapy, film, komiks, kolaż, obraz, wiersz, melodię. Działa to w obie strony – im częściej karmię się sztuką, tym bardziej muzyczne lub plastyczne stają się moje sny. Im więcej czasu poświęcam na marzenia w dzień, tym więcej możliwości pojawia się w nocy. Taka praca ze snami jest trochę jak łączenie kropek, szukanie powiązań, ale nie zawsze na serio, bo sny miewają duże poczucie humoru.

Nie do pominięcia jest też aspekt towarzyski – dzięki snom moje kontakty międzyludzkie weszły na inny poziom. Jest też historia pewnej niezwykłej przyjaźni, ale to już temat na odrębny artykuł. Nie znoszę small talków, ale rozmowy o snach zbliżają w szczególny sposób. A czytając codziennie sny ludzi, których pewnie nigdy nie poznam osobiście, jestem wdzięczna, że są i śnią. Sny są czymś cennym – opowiadając je, tkamy nowe wzory, snujemy nową opowieść.

Senna bibliografia:

Śnienie jako praktyka duchowa, Connie Kaplan

Mapy snów, Natalia Miłuńska

Dom dzienny, dom nocny, Olga Tokarczuk

Nadzieja radykalna. Etyka w obliczu spustoszenia kulturowego, Jonathan Lear

Linki:

Grupa Krąg Snów

Kręgi Snów w różnych miastach i online: https://szkolasnienia.pl/kregi-snow

Szkoła Śnienia

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz