Wolimy wierzyć w uwodzicielską historię niż myśleć logicznie, mówi genetyk sądowy Halina Šimková

Kryminologia
Gabriel Pleska
| 21.9.2023
Wolimy wierzyć w uwodzicielską historię niż myśleć logicznie, mówi genetyk sądowy Halina Šimková
Dan Hamerník

Przez jej ręce przeszły tysiące śladów biologicznych, z których wykorzystała DNA do skazania morderców i gwałcicieli. Obecnie wykłada genetykę sądową. Halina Šimková i ja rozmawialiśmy przy kawie i ciastku zamiast o morderstwie o nauce, jej błędach i pułapkach, które nawet najmądrzejsi z nas zastawiają we własnych umysłach.

Halina Šimková studiowała i zajmowała się teatrem, a następnie nie ukończyła studiów farmakologicznych - i ostatecznie skończyła na antropologii i genetyce. Jeszcze w szkole zaczęła pracować w policji, a po ukończeniu szkoły zaczęła zajmować się genetyką sądową w pełnym wymiarze godzin jako genetyk sądowy. Jest to osoba, która stosuje wiedzę z zakresu genetyki w celu określenia tożsamości osoby lub jej biologicznego pokrewieństwa na podstawie próbek biologicznych do celów dochodzeniowych i dowodowych. W programie TV List's Expertiza pokazała, jak bardzo prawdziwa genetyka sądowa i inne nauki sądowe różnią się od ich wizerunku w kulturze popularnej.

Kiedy i jak zdecydowałaś się zająć genetyką i dlaczego kryminalistyką?

Mniej więcej przez przypadek. Chciałem studiować fizjologię roślin, interesowałem się toksynami i trucizną w kurarze. Pewnego dnia, gdy oddawałem klucze do wynajmowanego mieszkania doktorantowi, który wprowadzał się po mnie, rozmawialiśmy i opowiadał mi o tym, jak genetyka sądowa bardzo się rozwija i jak fajna jest ta dziedzina. Byłem zaintrygowany, więc pomyślałem, że spróbuję. Nie żałuję, chociaż jestem pewien, że kurara też byłaby fajna.

Dlaczego już tego nie robisz?

Jestem typem osoby, która od czasu do czasu musi dokonać zmiany, dużej lub małej. Muszę ponownie odkrywać różne światy. Genetyka jest w porządku, ale nie dajemy sobie już tak wiele. Czuję, że nowym wyzwaniem jest teraz skupienie się na kryminalistyce.

Kiedy byłem dzieckiem, uwielbiałem oglądać " The Adventures of Forensic Science", w którym poruszano różne tematy, takie jak daktyloskopia czy balistyka. Wyobrażasz sobie odcinek o genetyce sądowej?

Myślę, że jedynym powodem, dla którego brakuje tego odcinka, jest to, że kiedy serial został nakręcony, genetyka sądowa nie istniała, a raczej była w powijakach. Ale jestem pewien, że byłby to piękny odcinek. Prawdopodobnie o tym, jak Alec Jeffreys pewnego ranka w laboratorium zdaje sobie sprawę, że to, co analizował tam w zupełnie innym celu, przedstawia wyjątkowość człowieka. Nie miał pojęcia, że znajdzie coś takiego.

Nauki sądowe

Nauki sądowe odnoszą się do zbioru procedur naukowych i podobnych do naukowych, które pomagają udowodnić tożsamość osoby, autentyczność dokumentów itp. w postępowaniach karnych i cywilnych. Niektóre z klasycznych dyscyplin obejmują na przykład daktyloskopię, balistykę lub kryminalistykę listów. Nowszą dyscypliną jest entomologia sądowa, szczególnie popularna w thrillerach i współczesnych kryminałach, ponieważ pomaga określić czas przestępstwa na podstawie etapów rozwoju owadów na miejscu zdarzenia lub, co bardziej prawdopodobne, u ofiary przestępstwa.

Genetyka sądowa jest nowością w naukach sądowych, pojawiła się dopiero w połowie lat 80-tych. Jej zasadą jest jednoznaczna identyfikacja osoby na podstawie krótkiego odcinka DNA. Wiarygodność metody jest o rzędy wielkości wyższa niż w przypadku innych dyscyplin kryminalistycznych, do tego stopnia, że śledczy i sędziowie czasami zapominają, że fakt znalezienia czyjegoś DNA na miejscu zbrodni niekoniecznie oznacza, że dana osoba popełniła przestępstwo.

Nie byłoby to łatwe dla scenarzysty - jak działają odciski palców łatwo wytłumaczyć i pokazać na tle genetyki.

Tak, seria dotyczyła głównie dziedzin, które opierają się na porównaniach wizualnych. A porównywanie wizualne jest bliskie naszemu sercu, robimy to od najwcześniejszych dni naszej mentalnej egzystencji. Nawet gdy maluch ma kostkę z otworami i różnymi kształtami, jego mózg uczy się wiedzieć, który element przechodzi przez który otwór... Z drugiej strony genetyka jest ukryta. Nie myślimy o porównywaniu informacji genetycznych.

Prawie każdy odcinek miał na końcu sędziego i ławę przysięgłych. Kiedy zobaczyli na własne oczy, jak działa metoda, byli przekonani.

A jak można kogoś przekonać? Twoja metoda może być poparta referencjami innych naukowców lub możesz po prostu wzbudzić wystarczające zaufanie. Istnieją również dyscypliny kryminalistyczne, które wyssały swoją wiedzę z powietrza, w rzeczywistości nie działają, ale i tak były lub nadal są używane. Tylko dlatego, że ktoś im uwierzył.

W Ameryce było to zazwyczaj badanie śladów ugryzień. Dziedzina, która polega na porównywaniu śladów ugryzień na ciele ofiary z odlewem zębów podejrzanego. Ma tak ogromny margines błędu, że nie powinna być w ogóle używana, a jednak byli ludzie, którzy zrobili z tego karierę. Dziesiątki osób zostało niesłusznie skazanych z powodu śladów ugryzień, ponieważ jakiś ekspert stwierdził, że z całą pewnością jest to osoba, która ugryzła. Dopiero później - być może po pobraniu wymazów podczas śledztwa i ich ocenie dwadzieścia lat później - okazało się, że to nie ta osoba.

Metody kryminalistyczne muszą mieć różną wagę dowodów, prawda?

Z definicji, oczywiście, ale nie sądzę, by ich rzeczywista waga zawsze odpowiadała wadze, którą intuicyjnie się im przypisuje. Trzeba przeprowadzić pewien rodzaj testów, aby określić rzeczywistą wagę danej metody, ale wiele metod nigdy nie przechodzi takich testów. Zakłada się, że po prostu działają.

Są też przypadki, które ostrzegają, że mogą nie być... A co z odciskami palców?

Sama metodologia odcisków palców jest dobra. Ponownie, jest to porównanie wizualne - szukasz pewnych elementów w odcisku, tak zwanych markerów, i porównujesz ich rozmieszczenie w odcisku z miejsca zbrodni z odciskiem kontrolnym osoby. Problem polega na tym, że porównanie wizualne, jak do tej pory, zawsze niesie ze sobą pewną swobodę interpretacyjną. Jeśli, na przykład, znacznik na jednym z dwóch odcisków jest nieco przesunięty, trzeba się już zastanowić: czy jest przesunięty, ponieważ odciski należą do różnych osób, czy też jest to jakaś deformacja plastyczna? Nie zawsze mamy piękny ślad, często pojawia się niepewność. Ważne jest to, jak metoda radzi sobie z tą niepewnością.

Typowa pułapka poznawcza

Kiedy mówię ci, że jeśli pójdziesz na operację, masz dziewięćdziesiąt procent szans na przeżycie i wyzdrowienie, myślisz: okej, w porządku. Ale jeśli powiem ci, że istnieje dziesięć procent szans na to, że umrzesz, powiesz: o cholera!

Jesteś promotorem narzędzia, które może pomóc nie tylko kryminalistyce, ale nauce w ogóle i bardziej racjonalnemu podejściu do świata - wnioskowania bayesowskiego. Do czego się ono przydaje?

Pomaga nam zrozumieć, jak działa świat. Jest to podstawowa część logiki, która może powiedzieć ci, co prawdopodobnie oznacza to, co obserwujesz. Część logiki, która wprowadza prawdopodobieństwo do myślenia. I pomaga nam nie dać się zwieść intuicji.

Czy masz pod ręką ilustrujący przykład?

Dobra, klasyk. Jeśli powiem, że Pepa jest młodym mężczyzną z zamiłowaniem do muzyki, alkoholu i kobiet, i zapytam, czy Pepa jest bardziej urzędnikiem państwowym, czy bardziej basistą w zespole, duża część ludzi wybierze basistę. Facet, który pije, umawia się z kobietami i lubi muzykę, jest bardziej prawdopodobne, że będzie basistą, to pasuje do obrazu, mózg przede wszystkim ocenia podobieństwo. Nie bierzesz tylko pod uwagę, że jest za dużo urzędników państwowych na tę garstkę basistów.

Aha, jeśli wezmę sumy netto...

Basista jest bardziej skłonny do takich zachowań niż urzędnik państwowy, ale jeśli wezmę pod uwagę ogólne liczby, to przy ogromnej liczbie urzędników państwowych będzie wśród nich więcej mężczyzn z tą cechą niż basistów razem wziętych. Ale mózg szuka największego podobieństwa.

Jak to się stało, że po raz pierwszy usłyszałem o Bayesie w zeszłym roku? Przecież to nic nowego.

Logika, którą Thomas Bayes wymyślił w XVIII wieku, a następnie rozwinął Pierre Laplace, była dobra, ale rozwiązywali tylko problemy akademickie. Nie przyszło im do głowy, że jest to coś, co można wykorzystać do badania prawdopodobieństwa zjawisk w świecie w ogóle. A potem, gdy zaczęły się rozwijać nauki przyrodnicze, które musiały pracować z prawdopodobieństwami, ich metoda nie miała mocy obliczeniowej. Można zastosować metodę Bayesa do prostych przykładów, takich jak gitarzyści basowi, i obliczyć to, ale gdy zaczniesz dodawać inne czynniki i tworzyć logiczną strukturę, sieć bayesowską, nie możesz tego obliczyć z głowy.

Jaka jest więc metoda wybrana przez nauki przyrodnicze?

Statystyka Fishera z testowaniem hipotez. Była ona obliczalna, więc wszystkie nauki przyrodnicze podchwyciły ją. Tylko jego statystyki nie uwzględniają priorytetu. Wcześniejszego prawdopodobieństwa, że badana przeze mnie rzecz jest prawdziwa. Będę miał, powiedzmy, dziesięć chorych myszy, podam im substancję i zobaczę, czy któraś z nich zostanie uratowana. W tym samym czasie będę miał grupę kontrolną, w której po prostu podam myszom wodę. Spośród leczonych myszy przeżyją trzy, a w grupie kontrolnej przypadkowo przeżyje jedna. Kiedy wykonuję statystyki, ta Fisherian nie odnosi się do informacji, które miałem wcześniej.

Dobre badanie jest przede wszystkim powtarzalne. Ale spieszymy się z nowymi rzeczami, więc nie replikujemy.

Mogę podać tym myszom znany antybiotyk, który leczy tego typu choroby, więc jest to wysoki priorytet, jest wysoce prawdopodobne, że może zadziałać i wyleczyć mysz, ale statystyki rybackie nie odróżnią tego od sytuacji, w której podaję tym myszom mocz nietoperza, który nie mam żadnego powodu, by sądzić, że im pomoże, po prostu próbuję. Nawet jeśli mam tę samą statystykę, w pierwszym przypadku prawdopodobnie patrzę na przyczynowy efekt leku, ale za drugim razem prawdopodobnie patrzę na wynik przypadku.

Jak bardzo nauka jest do bani?

To dobre pytanie. W naukach przyrodniczych wiele badań ma sens, ponieważ testuję coś, co faktycznie może mieć dany efekt, nie strzelam na ślepo. Jeśli przeliczę to za pomocą statystyk Fishera i okaże się, że efekt istnieje, to tak naprawdę nie jest to duży błąd. Statystyki są do bani z perspektywy nas, bayesistów, ale wynik jest w porządku. Chodzi o to, że istnieją badania, w których testowano bardzo odważną, mało prawdopodobną rzecz, wynik wyszedł, był fałszywie dodatni, a statystyka Fishera powiedziała mi, że tak, jest efekt.

Ale potem to nie działa, gdy jest testowane ponownie.

Tak, dobre badanie jest głównie replikowalne. Ale gonimy za nowymi rzeczami, więc nie replikujemy. Jeśli ktoś mówi ci, że w ramach swojego doktoratu zamierza po prostu powtórzyć badanie, zwykle mówi mu się, żeby przeprowadził nowe badania. A kiedy ktoś płaci za badania z własnych pieniędzy i próbuje je powtórzyć, zazwyczaj robią to firmy farmaceutyczne, okazuje się, że pozytywne wyniki są często niemożliwe do powtórzenia, a efekt, jaki miała mieć testowana substancja, nie jest już widoczny w replikacji.

Czy zatem metoda Bayesa jest bardziej rozpowszechniona w praktyce?

Wszystko, co ma twarde sprzężenie zwrotne, działa zgodnie z logiką bayesowską. Kiedy tworzysz samojezdny samochód, logika tego, jak ocenia on prawdopodobieństwo różnych zjawisk, jest logiką Bayesa. Kiedy samochód widzi obiekt na drodze i musi zdecydować, czy jest to starsza pani, nie testuje hipotezy Fishera... Bayes jest zasadą stojącą za wieloma technologiami. Samojezdne samochody, filtry antyspamowe, rakiety Muska, automatyczna diagnostyka tsetse, modelowanie w ubezpieczeniach i dziesiątki innych branż wykorzystują logikę Bayesa. Świat nowoczesnych technologii jest bayesowski, nawet jeśli rzadko mówimy to ludziom. Teraz chodzi o to, że musimy wyprowadzić rozumowanie bayesowskie z dziedzin, w których jest to oczywiste, ponieważ są to dziedziny z jasnymi i twardymi informacjami zwrotnymi, i wprowadzić je na szeroką skalę do dziedzin, w których informacje zwrotne nie są tak jasne - takich jak kryminalistyka lub nauka w ogóle.

Ten artykuł został opublikowany w Heroine 1/2019.

Dyskusja dot. artykułu

Nikt nie dodał jeszcze komentarza do dyskusji

Zostaw komentarz