Pandemia trwa już od jedenastu miesięcy i dla wielu z nas jest niewyobrażalne, że potrwa jeszcze wiele miesięcy. Wiele osób jest już u kresu sił, zarówno psychicznych, jak i finansowych. Sytuacja jest szczególnie trudna dla samotnych rodziców, którzy często zadłużali się wiosną, aby przetrwać z dziećmi, a teraz naprawdę nie mają z czego czerpać. Niektórzy walczą o dach nad głową.
Już wiosną badania potwierdziły, że pandemia koronawirusa jest katastrofą dla grup szczególnie wrażliwych, których słaba pozycja była przez lata pomijana przez państwo. Nawet w normalnych warunkach ludzie ci ledwo utrzymywali się nad wodą, a każdy nagły wydatek, taki jak naprawa pralki, mógł łatwo wpędzić ich w spiralę zadłużenia i ubóstwa. Nie wspominając już o globalnym kryzysie prowadzącym do całkowitego zablokowania krajów i zamrożenia gospodarek. Samotne matki od dawna należą do grup najbardziej zagrożonych ubóstwem dochodowym; ich zarobki często nie przekraczają 20 000 koron miesięcznie, ich byli partnerzy często nie płacą alimentów, a one same nie mogą znaleźć odpowiedniej pracy z powodu braku elastycznych godzin pracy lub uprzedzeń pracodawców.
W ciągu ostatniego roku fala solidarności z samotnymi rodzicami była podnoszona kilka razy, a szczególnie przed świętami Bożego Narodzenia, szereg inicjatyw wsparcia odniosło sukces, prosząc o wsparcie publiczne poprzez zbiórki pomocy finansowej i materialnej. Dziennikarka Nora Fridrich zdołała znacząco zmediatyzować sytuację i była w stanie zebrać miliony dolarów zarówno na zakup żywności, jak i laptopów dla dzieci pozbawionych dostępu do nauki na odległość. Chęć niesienia pomocy będzie jednak prawdopodobnie maleć wraz z wydłużaniem się czasu trwania pandemii. Tymczasem sytuacja wielu rodzin z jednym rodzicem osiągnie w tym roku dno.
Pierwsza fala pandemii wyczerpała wszystkie rezerwy
Niektóre samotne matki musiały zadłużyć się podczas pierwszej fali pandemii, a wiele z nich miało trudności z opłaceniem czynszu lub jedzenia. W czerwcu trudno było im sobie wyobrazić, że sytuacja może się znacznie pogorszyć. "Z mojej perspektywy druga i trzecia fala koronawirusa są zdecydowanie trudniejsze. Widzimy to nie tylko w liczbie otrzymywanych próśb o pomoc, ale także w ich retoryce, która często jest naznaczona desperacją. Na sytuację związaną z koronawirusem po prostu nie można się przygotować, nawet jeśli już raz się jej doświadczyło. Stajesz w obliczu tych samych problemów, ale w gorszej sytuacji finansowej i, spójrzmy prawdzie w oczy, z malejącą siłą psychiczną. Myślę, że wszyscy potrzebujemy jakiegoś światełka w tunelu, jakiejś perspektywy czasowej, kiedy wszystko znów zacznie normalnie funkcjonować, a my będziemy mieli szansę, by nasze życie wróciło na właściwe tory" - powiedziała Heroine Dana Pavlousková, dyrektor Klubu Samotnych Matek, który pomaga samotnym matkom w potrzebie.
Podczas gdy zeszłej wiosny szczęśliwsi samotni rodzice mogli sięgnąć do swoich skromnych oszczędności lub, dzięki fali ogólnospołecznej solidarności, negocjować plany płatności z wynajmującymi, dziś sytuacja jest inna. Rezerwy zostały wyczerpane, wiele firm lub handlowców balansuje na krawędzi bankructwa i niewielu może sobie pozwolić na hojność wobec innych. Ludzie są nie tylko finansowo, ale także psychicznie na dnie. Wszystko to pogarsza prognoza, że dopóki populacja nie zostanie zaszczepiona, możemy spodziewać się coraz większej liczby fal infekcji. Co więcej, logicznie rzecz biorąc, nadszedł czas, aby pożyczkodawcy spłacili swoje wiosenne długi (przejęcia mobilne są teraz zawieszone, ale zwolnienie obowiązuje tylko do 31 stycznia 2021 r.). Ale z czego mają czerpać pojedynczy pożyczkodawcy?
Bez pracy, bez pieniędzy i bez mieszkania
Niedawne badanie przeprowadzone przez Association of Incomplete Families wykazało, że około połowa samotnych rodziców zmniejszyła swoje dochody o od trzech do pięciu tysięcy koron podczas koronawirusa. Jedna piąta z nich straciła od pięciu do dziesięciu tysięcy. Przypominam, że większość samotnych matek, nawet w najlepszych czasach, nie pobiera więcej niż dwadzieścia tysięcy, więc utrata takich kwot jest dla nich, bez przesady, druzgocąca. Dodajmy do tego fakt, że 11% samotnych rodziców straciło pracę podczas pierwszej fali pandemii. Podczas gdy niektórzy z nich ją odzyskali, zwykle otrzymywali gorszą pozycję, jak pokazuje platforma Business for Society.
Rozpoczęliśmy zbiórkę dla samotnych rodziców w potrzebie. Pomożesz nam?
W Heroine od dawna interesujemy się trudną sytuacją samotnych matek i ojców, ale teraz postanowiliśmy przejść od słów do czynów. Wraz z grupą finansową Partners ogłosiliśmy kampanię zbierania funduszy dla dziesiątek tysięcy rodzin, które z dnia na dzień straciły znaczną część swoich dochodów.
Każdy, kto chce pomóc, może przesłać darowiznę na przejrzyste konto 8892162/0800, które założyliśmy w tym celu w Česká spořitelna. Współwłaściciele firmy Partners, Petr Borkovec i Radim Lukeš, zobowiązali się, że każda darowizna do wysokości pierwszego miliona zostanie uzupełniona dwoma własnymi koronami. Dla wielu rodzin nawet niewielka kwota stanowi różnicę między tym, czy ich dzieci zobaczą owoce i warzywa na stole przynajmniej kilka razy w miesiącu, czy też zdołają opłacić rachunki za wodę i ogrzewanie bez wpadania w pułapkę zadłużenia.
Gdzie trafią pieniądze? Na zakup żywności, lekarstw, przyborów szkolnych i wszystkiego innego, na co samotnym rodzicom nie starcza pod koniec miesiąca. Nora Fridrich, z którą przeprowadziliśmy wywiad na temat pomocy samotnym matkom w listopadowym wydaniu magazynu Heroine, pomoże nam zdecydować, jak i komu wysłać pieniądze.
P. S.: W ciągu pierwszych kilku dni udało nam się zebrać prawie 500 000. Dziękujemy za pomoc!
Krucha pozycja samotnych rodziców w pandemii została potwierdzona przez szczegółowe badania przeprowadzone przez Aperio, firmę wspierającą rodzicielstwo. Według nich rolę odgrywa kilka czynników: samotne matki często nie mają rezerw finansowych i częściej pracują na kontraktach w sektorach, które najbardziej ucierpiały w wyniku działań anty-covidowych, takich jak usługi i turystyka. To naraża je na większe ryzyko utraty pracy i często jako pierwsze są zwalniane przez pracodawcę, ponieważ są uważane za niewiarygodne ze względu na konieczność opieki nad dziećmi.
"Jeszcze przed kryzysem ostrzegaliśmy, że rodziny niepełne są na skraju swoich możliwości finansowych, zdrowotnych i energetycznych. Nieodpowiednie usługi opieki nad dziećmi i słabe zaangażowanie drugiego rodzica spychały samotne matki do niskopłatnych miejsc pracy. Sytuację pogarsza lekceważący stosunek wielu pracodawców do kobiet i matek, które wciąż postrzegane są jako pracownicy drugiej kategorii. Podczas wiosennych działań zatrudnione matki samotnie wychowujące dzieci znalazły się w sytuacji, w której musiały podejmować nadludzkie wysiłki, aby zadowolić swoich pracodawców i utrzymać pracę, na której im zależy" - opisała Eliška Kodyšová, dyrektor Aperio.
Jednak rodzice młodszych dzieci często i tak nie byli w stanie pójść do pracy jesienią, ponieważ szkoły zostały ponownie zamknięte i nie było nikogo, kto mógłby zająć się ich potomstwem. Powodowało to dalszy spadek dochodów. Podczas gdy wiosną zasiłek pielęgnacyjny wynosił 80% wynagrodzenia, w drugiej fali posłowie zatwierdzili tylko 70%. Jest to niewątpliwie ważne wsparcie, ale rodziny nadal są o te 30% niżej. Co gorsza, w jesiennej fali pandemii nauka na odległość dla uczniów stała się obowiązkowa, ale to na rodzicach spoczywa obowiązek zapewnienia technologii i Internetu. Co więcej, jeśli w gospodarstwie domowym jest dwoje lub troje dzieci, każde z nich idealnie potrzebowałoby komputera lub tabletu.
Kilka tysięcy koron nie może w magiczny sposób rozwiązać problemu, który politycy "gniotą" od lat podprogowym przekazem, że samotne matki są odpowiedzialne za własne problemy i powinny znaleźć bogatego partnera zamiast "wysysać budżet".
"Głównym problemem samotnych rodziców są teraz finanse. Absolutnie szanuję ograniczenia budżetu państwa, ale zasiłek pielęgnacyjny nie jest wystarczający. Covid jest okolicznością zewnętrzną, która uniemożliwia rodzicom posiadanie regularnego dochodu z pracy, więc każde zmniejszenie dochodu powoduje problemy finansowe - a w dłuższej perspektywie egzystencjalne" - powiedziała Pavlousková, dodając, że coraz więcej samotnych rodziców jest zagrożonych utratą dachu nad głową. "Prośby o pomoc, które nasza organizacja non-profit otrzymała w ostatnich tygodniach, nie dotyczą już niewielkich kwot na jedzenie, ale w 80% przypadków wnioskodawcy nie są w stanie opłacić czynszu, co jest bardzo niepokojące".
Nie jest to zaskakujące; według statystyk 60% samotnych rodziców nie było w stanie zapewnić sobie środków finansowych na drugą falę pandemii. Nie wspominając już o spłacie zadłużenia. Zrozumiałe jest, że wynajmujący chcą otrzymywać czynsz lub nie chcą zalegać z przedłużeniem umowy - sami często stracili część swoich dochodów z powodu kryzysu. Jednak samotne matki mają naprawdę ograniczone możliwości radzenia sobie z sytuacją i gdzie mogą udać się ze swoimi dziećmi.
Władze próbują. Czy to wystarczy?
Nie można zaprzeczyć, że państwo stara się pomagać potrzebującym, ale niestety wsparcie jest często niewystarczające i nie przychodzi na czas. Średnia wysokość zasiłku to zaledwie 3500 koron. Nie pozwala to na wyjście z kryzysu. Co więcej, kilka tysięcy koron nie może w magiczny sposób sprawić, że problem zniknie, któremu politycy od lat pozwalają "gnić" z podprogowym przekazem, że samotne matki są odpowiedzialne za własne problemy i powinny znaleźć bogatego partnera, zamiast "wysysać budżet do sucha".
"Konieczne jest, aby państwo reagowało bardziej elastycznie, szybciej, jeśli chodzi o pomoc samotnym matkom. Nasze badania pokazują, że samotne matki chętnie przyjęłyby pomoc w postaci paczek żywnościowych, dodatków mieszkaniowych, leków itp. Ale pomoc powinna nadejść teraz. Nie tak jak na wiosnę, kiedy nastąpiło opóźnienie w wypłacie zasiłków opiekuńczych. Według naszych ankiet, samotnym rodzicom pomogłyby w dłuższej perspektywie bezpłatne żłobki, przedszkola, praca w niepełnym wymiarze godzin, biura domowe i na przykład ulgi podatkowe dla pracodawców, którzy ich zatrudniają. Zapewnienie im pracy, którą można połączyć z opieką nad dziećmi" - powiedziała Dagmar Vogtová, koordynatorka projektu VašeVýživné.cz.
Dana Pavlousková chwali władze za to, że przynajmniej starają się poprawić sytuację. "Państwo nie faworyzuje grupy społecznej samotnych rodziców, pomaga wszystkim potrzebującym. Struktura samej pomocy, takiej jak zasiłki opiekuńcze, nadzwyczajna pomoc doraźna i tym podobne, nie zmieniła się tej jesieni, ale widzimy zmianę w podejściu, w którym odpowiednie instytucje starają się zaangażować w dialog i poprawić wypłatę, na przykład wspomnianych zasiłków opiekuńczych, co bardzo doceniam ".
A gdzie są tatusiowie?
Kolejnym dużym krokiem naprzód było zatwierdzenie zastępczego zasiłku alimentacyjnego po dwudziestu latach (!), który ma się rozpocząć w lipcu 2021 r. Samotni rodzice będą uprawnieni do zasiłku przez maksymalnie dwa lata i będą mogli otrzymać maksymalnie 3000 koron miesięcznie. Jest to ważny środek, nie tylko dlatego, że liczba dłużników alimentacyjnych rośnie w czasie kryzysu. Tak więc, jeśli ktoś zadał sobie całkiem logiczne pytanie, czy matki z dziećmi nie mogą zostać uratowane przed spaniem pod mostem przez ojców ich potomstwa, oto odpowiedź. Nie mogą. A w niektórych przypadkach po prostu nie chcą.
Poza pobytem w wieży z kości słoniowej nie ma innego wytłumaczenia dla twierdzenia Václava Klausa Jr., że dzieci są bardziej zaniepokojone faktem, że ich ojcowie się z nimi nie bawią.
Pavlousková docenia fakt, że ustawa próbuje rozwiązać kwestię zaległości alimentacyjnych, która jest problemem długoterminowym. "To szkielet, z którym nikt nie chce mieć nic wspólnego. Osobiście uważam jednak, że zaległości alimentacyjne powinny być rozwiązywane poprzez wzmocnienie instytucji egzekwowania prawa. Innymi słowy, jeśli państwo uzna, że coś mi się należy, to powinno wykorzystać swoje zasoby do samodzielnego wyegzekwowania egzekucji". Przeciwnicy ustawy argumentują, że państwo nie może zaciągać zobowiązań w imieniu swoich obywateli. Zgadzam się z tym, ale w takim przypadku państwo musi zmusić obywateli do respektowania odpowiednich orzeczeń sądowych" - opisał ekspert.
Uchwalenie alimentów zastępczych to mały cud. Niektórzy politycy pokazali w trakcie uchwalania ustawy, że tak naprawdę całe życie chowali się w wieży z kości słoniowej i tylko ostrożnie zerkają z jej murów na świat zewnętrzny, by być może nie pobrudzić się rzeczywistością. W przeciwnym razie trudno jest wyjaśnić, na przykład, argument Václava Klausa Młodszego przeciwko alimentom na dzieci, że dzieci są bardziej zaniepokojone faktem, że ich ojcowie nie bawią się z nimi. Tak, dzieci z pewnością potrzebują kochającego środowiska i boli je, gdy jeden z rodziców je zaniedbuje. Ale o wiele bardziej dramatyczny wpływ ma na nie fakt, że dorastają w schronisku lub kończą samotnie w placówce opiekuńczej, ponieważ mamusia nie ma pieniędzy na zapewnienie im odpowiednich warunków do opieki. Nawet syn byłego prezydenta z elitarnego środowiska mógłby to zrozumieć. Nie trzeba wiele - wystarczy zwykła empatia, człowieczeństwo i odrobina pokory.
Wszystkie artykuły autorki/autora