Pan Paul miał 81 lat, gdy zmarł w kwietniu ubiegłego roku, nie przestając być obywatelem drugiej kategorii. Mam 41 lat i nadal mogę zarejestrować się jako samochód. Mała Alex miała zaledwie sześć miesięcy, gdy 3,5 roku temu wprowadzono ustawę o małżeństwie dla wszystkich. Wkrótce jej dwie mamy zabiorą ją do przedszkola, a ustawa nigdy nie została nawet poddana pod głosowanie. Dlaczego i dla kogo trwa to tak długo?
Droga do równości to nie tylko suche dane. To pokolenia ludzi dorastających w nierówności, w przekonaniu, że ich rodziny są mniej wartościowe niż rodziny innych. Każdego dnia rodzą się dzieci gejów, biseksualistów i lesbijek. W naszym kraju cały czas rodzą się dzieci, które mają dwóch ojców lub dwie matki. Każdy dzień, w którym w naszym kraju żyją ludzie, którzy w świetle prawa są obywatelami drugiej kategorii, jest kolejnym dniem niepotrzebnej niesprawiedliwości, która ma negatywny wpływ nie tylko na osoby bezpośrednio dotknięte, ale także na całe społeczeństwo, jego spójność i zasady demokracji.
Dlaczego warto domagać się małżeństwa dla wszystkich? Po pierwsze, dajmy równą godność wszystkim ludziom, niezależnie od tego, czy kochają mężczyznę czy kobietę. Przestańmy dzielić ludzi na dwie kategorie. Wszelkie próby "zrównania praw, ale bez nazwy małżeństwa" mijają się w tym momencie z celem. Po drugie, dzieci wychowywane przez tęczowe pary będą miały takie same prawa i stabilność jak dzieci wychowywane przez mężczyznę i kobietę. Dopóki nie zezwolimy parom tej samej płci na wspólne prawa rodzicielskie, jedno z nich nie zostanie prawnie uznane za rodzica. W ten sposób kontynuujemy archaiczny podział dzieci na te urodzone we właściwym małżeństwie i te urodzone poza związkiem małżeńskim. A nieślubne dzieci nie mają prawa np. do alimentów, renty sierocej czy spadku po nieuznanym prawnie rodzicu. Nie może on nawet w pełni się nimi opiekować, gdy są chore lub uczęszczają do szkoły. Trzecia kategoria problemów dotyczy kwestii praktycznych. Zarejestrowani partnerzy nie mają prawa do wspólnego majątku i nie dziedziczą automatycznie.
Jedną z opcji było włączenie go do kodeksu cywilnego, w sekcji prawa rodzinnego. Nie udało się. Pozostała odrębna ustawa o związkach partnerskich z wyraźnym symbolicznym przesłaniem, że tęczowe rodziny nie są rodzinami.
Najbardziej aktywnymi przeciwnikami byli Partia Ludowa, obecnie pozaparlamentarni Republikanie i większość ODS. W ODS były jasne wyjątki, które poparły ustawę, ale niestety były to tylko jednostki. W przemówieniach przeciwników usłyszeliśmy to, co słyszymy w Izbie Deputowanych podczas dyskusji nad ustawą o małżeństwie dla wszystkich nawet dzisiaj. Oprócz stereotypowo wymienianego zagrożenia dla tzw. tradycyjnej rodziny, pojawia się strach przed poligamią, napływem muzułmanów (tak, jeszcze w 2005 r. ostrzegał przed tym poseł ODS Tomáš Dub), a przede wszystkim krzywdą dla dzieci, które dorastają w związkach osób tej samej płci.
Pomimo licznych prób podejmowanych w ciągu ostatnich czterech lat, nie udało się doprowadzić do ogólnej debaty na temat ustawy, lub, mówiąc prościej, skłonić posłów i europosłów do rozpoczęcia dyskusji na jej temat.
Z drugiej strony, w ustawie o prawie prywatnym międzynarodowym znalazł się dodatkowy kij pod nogi tęczowych rodzin. Jeśli dwóch mężczyzn lub dwie kobiety zostaną współrodzicami swojego dziecka zgodnie z prawem zagranicznym, nie może to zostać uznane w Republice Czeskiej, dopóki pary tej samej płci nie zostaną dopuszczone do rodzicielstwa zgodnie z prawem czeskim. Wyobraźmy sobie parę gejów mieszkającą w USA i adoptującą wspólnie dwoje dzieci zgodnie z tamtejszym prawem. W USA oboje są rodzicami, ale po przybyciu do Czech prawo nie uznaje ich za rodziców, a dziecko traci oboje rodziców. Często zdarza się, że czeskie sądy uznają na mocy zagranicznego prawa rzeczy, których czeskie prawo nie zna lub reguluje inaczej. Jedynie w przypadku adopcji przez pary tej samej płci rząd kierowany przez ODS zakopał tę minę w podobnie dodatkowych warunkach wzajemności. Trybunał Konstytucyjny odmówił jej zniesienia w zeszłym roku.
Wprowadzone w 2011 r. regulacje dotyczące wspomaganego rozrodu również oparły się postępowi. Obecnie tylko para mężczyzna-kobieta może poddać się zabiegowi, ale nie muszą być małżeństwem. Tak więc de facto kobieta jest zmuszona do uzyskania zgody męża, jeśli chce zajść w ciążę z pomocą wspomaganego rozrodu. Wymóg ten został już zniesiony w wielu krajach. Otworzyło to dostęp do wspomaganego rozrodu dla par składających się z dwóch kobiet. W Republice Czeskiej zniesienie wymogu zgody mężczyzny zaproponował poseł ČSSD Adámek, ale Izba odrzuciła tę propozycję w 2017 roku. Na przykład posłanka TOP09 Jitka Chalánková zdecydowanie się temu sprzeciwiła. Obecnie jest ona senatorem w klubie ODS i TOP09.
Siedem lat zamiatania pod dywan
Mijają lata, a tęczowe pary i rodziny wciąż borykają się z poważnymi problemami, które można łatwo rozwiązać, ale brakuje woli politycznej. Niemożność korzystania z praw przysługujących większości społeczeństwa niesie ze sobą realne i bolesne trudności. Dla moich przyjaciółek, Anniki i Klary, dzień tak radosny i ważny jak ich ślub wyglądał tak, jakby musiały pójść do urzędu w godzinach pracy w piątek, wziąć kartkę papieru i czekać, aż ich numer mignie na ekranie. Dziecko dwójki innych przyjaciół było w niebezpieczeństwie zagrażającym życiu, gdy musieli zostać nagle przewiezieni do szpitala, ale tylko jedna, nieuznana prawnie matka była z nimi, a oni musieli czekać cenne minuty na przybycie drugiej, prawnie uznanej matki. Nawet pary jednopłciowe rozpadają się, a jeśli dzieci nie mają prawnego oparcia w prawie, łatwo tracą kontakt z drugim rodzicem, nie mogą ubiegać się o alimenty od tego rodzica, a z dnia na dzień rodzina traci jeden dochód.
Zezwolenie partnerowi na adopcję dziecka drugiego partnera (zwane adopcją) było poprawką wprowadzoną do Izby Gmin w 2013 roku. Poprawka została złożona przez posłów z różnych klubów, na czele z Radką Maxovą (ANO). Pomimo licznych prób, przez cztery lata nie udało się przeprowadzić debaty nad ustawą przynajmniej w ramach debaty ogólnej.
Sytuacja osób LGBT+ stała się dość dokładnym papierkiem lakmusowym stanu demokracji. To bardzo łatwy sposób na stwierdzenie, czy społeczeństwo i politycy poważnie podchodzą do kwestii równości i wolności osobistej.
Po kolejnych wyborach, w czerwcu 2018 r. wprowadzono poprawkę zezwalającą na małżeństwa dla wszystkich. Rząd i premier zgodzili się na to. Ale potem pojawiły się znane już opóźnienia ze strony przeciwników. Chociaż dwukrotnie udało się doprowadzić do debaty generalnej, posłowie przedłużali posiedzenie swoimi przemówieniami do tego stopnia, że samo głosowanie się nie odbyło. Najbardziej aktywni w przedłużaniu byli Ludowi Demokraci (24 wystąpienia), z których 15 należało do posła Výborný'ego. Kolejnymi najbardziej aktywnymi przeciwnikami byli posłowie z ANO, SPD i ODS, w tej kolejności. Ogólnie rzecz biorąc, prawie dwie trzecie czasu poświęcono na wystąpienia przeciwników. Taktyka obstrukcjonistyczna ponownie zdobyła punkty.
Dlaczego nie z nami?
Wkrótce minie szesnaście lat od przyjęcia zarejestrowanych związków partnerskich. Wiele krajów zdołało przejść od związków partnerskich do małżeństwa dla wszystkich w porównywalnym czasie (lub szybciej). W Austrii zajęło to 10 lat (RP 2009, małżeństwo 2019), w Niemczech 16 lat (2001/2017), w Wielkiej Brytanii nawet 9 lat (2004/2013). Najwyższy czas pójść w ich ślady. W przeciwnym razie ryzykujemy, że znajdziemy się w społeczeństwie stagnacji autorytarnych reżimów, takich jak Rosja, Polska, Węgry, gdzie status osób LGBT+ stał się dość dokładnym papierkiem lakmusowym stanu demokracji. Bardzo łatwo jest stwierdzić, czy społeczeństwo i politycy poważnie traktują demokrację i wolność osobistą.
Ponad 30 lat od rewolucji nauczyło nas, że nie otrzymujemy wolności i równości tylko dlatego, że jest sprawiedliwa. Trzeba się jej domagać i stale jej strzec. Dla gejów i lesbijek, którzy przez całe życie żyli w nierówności, jest już za późno. Jeszcze nie dla mnie i setek tysięcy innych osób LGBT+. Mamy wyjątkową szansę być ostatnim pokoleniem, które doświadczy ucisku tęczowych par i rodzin w sferze prawa rodzinnego. Wykorzystajmy ją. Może w wyborach.
Ten artykuł po raz pierwszy pojawił się na Heroine.cz 8 lutego 2021 r.
Wszystkie artykuły autorki/autora