Przełomowy wyrok w sprawie Roe v. Wade został oficjalnie obalony w piątek, 24 czerwca. Po prawie pięćdziesięciu latach prawie 170 milionów amerykańskich kobiet straciło konstytucyjne prawo do aborcji. Otworzyło to drogę do całkowitego zakazu aborcji w poszczególnych stanach USA. Oczekuje się, że stanie się to w prawie połowie stanów USA, które są w przeważającej większości republikańskie. W niektórych stanach wczesne przerwanie ciąży może nawet stać się przestępstwem.
Zakazu oczekuje się w Północnej Dakocie lub Utah, gdzie jedynymi wyjątkami będą przypadki gwałtu, kazirodztwa lub poważnego zagrożenia życia matki, a lekarze i osoby w ciąży, które dokonują aborcji, mogą zostać oskarżeni i osądzeni. W Teksasie ogłoszono już, że w ciągu trzydziestu dni wprowadzony zostanie całkowity zakaz aborcji, w tym w przypadkach gwałtu lub kazirodztwa.
Jeszcze przed wyrokiem w sprawie Roe przeciwko Wade, który miał zostać obalony, w niektórych stanach istniało już ustawodawstwo (zwane Trigger Laws), które wchodzi w życie bardzo szybko po jego obaleniu.
I chociaż Demokraci w Kongresie i administracja Bidena mieli sporo czasu na przygotowanie kroków mających na celu złagodzenie skutków piątkowej decyzji w jak największym stopniu, niestety wydaje się, że pozostali daleko w tyle pod tym względem.
Najważniejsze jest jednak to, że brak zakazu aborcji oznacza, że do niej nie dojdzie. Sędziowie Sądu Najwyższego jedynie odmówili ludziom prawa do bezpiecznego zabiegu medycznego, który generalnie powinien być podstawową opieką zdrowotną i nie można wykluczyć, że w nadchodzących miesiącach będziemy świadkami wzrostu liczby zupełnie niepotrzebnych komplikacji medycznych, a nawet zgonów.
Podczas gdy wielu celebrytów wyraziło wielki smutek i frustrację z powodu tej decyzji (polityk Nancy Pelosi, aktorka Jameela Jamil, a nawet były prezydent i pierwsza dama Barack i Michelle Obama), były prezydent Trump, na przykład, pochwalił rozwój sytuacji. Głośne i sfrustrowane reakcje zaczynają rozprzestrzeniać się na Twitterze od Amerykanów, którzy właśnie budzą się w świecie, w którym bezpieczna aborcja zdecydowanie nie jest opcją.
I chociaż Demokraci w Kongresie i administracja Bidena mieli sporo czasu na przygotowanie kroków mających na celu złagodzenie skutków piątkowej decyzji w jak największym stopniu, to niestety wydaje się, że znacznie spóźnili się z harmonogramem w tym zakresie.
Nie jest jeszcze pewne, czy dojdzie do kolejnych masowych protestów, ale można założyć, że powtórzy się demonstracja Marszu Kobiet z 2017 roku, która miała miejsce po inauguracji byłego prezydenta Trumpa.
Bezpieczna aborcja jest prawem człowieka. Postarajmy się więc podjąć kroki, aby coś podobnego do USA (lub Polski) nie wydarzyło się u nas.
Wszystkie artykuły autorki/autora