Programy o odchudzaniu. Klasyczny format docu-reality z elementami edukacji, niewyczerpane źródło motywacji i pocieszenia, że nie jesteśmy jeszcze tacy źli. Ale co, jeśli wykonanie jest tak słabe, że zamiast pomóc, tylko szkodzi?
Prawdopodobnie dla wszystkich jest już jasne, że w reality show chodzi o szokowanie. Przyzwyczailiśmy się do ich otwartej konsumpcji i jeszcze bardziej otwartego potępiania ich jako niskiego gatunku. Są skutecznym narzędziem normalizacji negatywnych zjawisk społecznych, takich jak przemoc domowa(Zamiana żon) czy alkoholizm(Prostřeno). Na czym polega otyłość?
W Republice Czeskiej telewizyjne odchudzanie ma tradycję sięgającą lat 70. i Niebezpiecznego świata kalorii Rajko Dolečka. Oprócz klasycznego funduszu, takiego jak Are You What You Eat z 2006 roku, widzowie mogli również spotkać się z zagranicznymi formatami - prawdopodobnie najbardziej znanym jest angielski Zhubni, czyli přiber, w którym niezdrowo szczupli uczestnicy wymieniają swoją normalną codzienną dietę ze swoim niezdrowo otyłym odpowiednikiem na kilka dni, aby następnie rozpocząć proces "korekty" pod profesjonalnym nadzorem.
Program "Jesteś tym, co jesz " w czasach swojej świetności przyciągał przed ekrany telewizorów setki tysięcy widzów. Pozostał posmak przyczyn i nieczułej postawy mentorów (np. zmiana podejścia dr Cajthamlovej do palenia), a przede wszystkim wzmocnienie poglądu, że odchudzanie polega na sile woli, nikt nie chce grubych partnerów, a szczupłe ciało jest kluczem do szczęścia. You Are What You Eat łączyło w sobie profesjonalne podejście dietetyków i lekarzy oraz materializację emocji, które stygmatyzowały uczestników.
Trener, internista, dwaj dietetycy i trener nie zauważyli, że Kristýna potrzebowała przede wszystkim pomocy terapeutycznej, a nie słodkich porównań do pandy.
Dramatyczna kamera i muzyka, gdy bohaterka jest w bieliźnie przed rozpoczęciem procesu odchudzania, stoły grozy z obrzydliwie rozrzuconym cotygodniowym jedzeniem (niezrozumiałe jest, jak produkcja mogła pozwolić na takie marnotrawstwo): widzowie zaczęli odczuwać głównie obrzydzenie i postrzegać uczestników programów odchudzających jako niewdzięczne obiekty pomocy. Postawiono znak równości między otyłością a obrzydzeniem, którego rodzime formaty programów odchudzających nie pozbyły się nawet w 2020 roku.
Zastraszanie zamiast motywacji
Nowsze programy z gatunku docu-reality starają się podnieść oczekiwania. Chwalą się profesjonalnym nadzorem, ich deklarowanym celem jest pomoc uczestnikom w poprawie ich zdrowia, a także edukacja widzów. Prawda jest jednak taka sama, jeśli nie gorsza, niż w przypadku starszych przedstawicieli reality TV. Za motywacyjnymi sloganami i deklaracjami o zdrowym stylu życia widzowie są narażeni na zastraszanie, obelgi, nieszczerość, brak wiedzy psychologicznej, a także redukcję osobowości wykonawców do pomniejszego zoo dla nadmiernie grubych ssaków: świnie, hipopotamy, pingwiny i słonie są tylko od czasu do czasu przeplatane z okazjonalnym grubym mężczyzną lub grubą kobietą.
Prima TV niedawno zakończyła cieszący się dużą oglądalnością program The Fatties. Przez osiem miesięcy ośmiu odważnych próbowało schudnąć i przejść do zdrowego stylu życia i piękniejszej sylwetki pod czujnym okiem zespołu ekspertów, ale przede wszystkim widzów. Niezależnie od obecnych ekspertów, program Fat People jest ilustracją tego, jak potępienie społeczeństwa dla osób otyłych tylko się umacnia. Pozytywne jest to, że w program zaangażowany jest profesjonalny trener, który zapewnia uczestnikom wsparcie psychologiczne, bo "odchudzanie też jest w głowie" (choć większość z nich wolałaby skorzystać z pomocy prawdziwego psychologa). Dietetyk również jest osobą na swoim miejscu - Lukáš Roubík stoi za Instytutem Nowoczesnego Odżywiania, który od dawna prowadzi w mediach społecznościowych kampanię uświadamiającą przeciwko mitom na temat odżywiania i odchudzania. Kiedy jednak w programie pojawiają się sformułowania typu "po prostu rób to, co ci każą" lub zalecenia zastąpienia zwykłego jedzenia "specjalnymi produktami", optymizm szybko znika.
Chyba najsmutniejszy był odcinek piąty: pani Christine waży ponad dwieście kilo, deklaruje, że jest uzależniona od jedzenia i często chce jej się tak bardzo, że wymiotuje. Mieszka ze swoim chłopakiem, który z wyglądu waży co najmniej sto trzydzieści kilo mniej i przyznaje, że lubi ją tuczyć, co prowadzący jowialnie ucina zdaniem "Jej chudy chłopak uwielbia słodycze". Zespół ekspertów natychmiast wykorzystuje przeciwko uczestnikom kij koleżeński oraz sprawdzoną strategię brutalnego upokarzania i straszenia ("Niedługo umrzesz!"). To, że trener, internista, dwaj doradcy żywieniowi i trener nie zauważyli, że pani Christine może być klasyczną ofiarą relacji karmiący-karmiona jako formy przemocy domowej i potrzebowałaby przede wszystkim pomocy terapeutycznej, a nie uroczych porównań do pandy, mówi samo za siebie.
Co gorsza, nikt z zespołu nie zwrócił uwagi na to, że jej relacja z jedzeniem ma znamiona uzależnienia (a przecież uzależnieniu od jedzenia mogą towarzyszyć podobne zachcianki jak w przypadku alkoholu czy twardych narkotyków). Podobnie, nie wspomniano o objadaniu się i możliwej bulimii. Nic więc dziwnego, że Christine straciła tylko znikomą ilość tłuszczu w ciągu ośmiu miesięcy, była niezwykle defensywna wobec zespołu ekspertów, a jej chłopak z łatwością sabotował cały eksperyment niezdrowymi zakupami i zaproszeniami do restauracji typu fast food.
Bez upokorzenia i z szacunkiem.
Ale jest też inny sposób. Można obejrzeć prawdopodobnie najpopularniejszy amerykański docu-reality o odchudzaniu, My 300lb Life, na TLC lub na YouTube. Od ponad ośmiu lat zespół dr Nowzaradana śledzi historie życia niektórych z najtrudniejszych przypadków chorobliwej otyłości. Kamera robi zbliżenia nagich ciał uczestników podczas higieny i w szpitalu podczas chirurgicznego zmniejszenia żołądka, ale w zupełnie inny sposób niż jesteśmy przyzwyczajeni do programów odchudzających w Czechach: bez upokorzenia. Dzięki temu widz może poczuć zaskakujące emocje - współczucie i wsparcie - podczas oglądania tego formatu.
Docu-reality o odchudzaniu pogłębia popularny stereotyp, że nadwagi pozbywamy się głównie dzięki silnej woli. Psychologiczne przyczyny otyłości są pomijane.
Osoby zainteresowane operacją muszą najpierw zmienić swój styl życia, aby utrzymać swoją wagę. W programie pojawiają się zdjęcia z dzieciństwa, uczestnicy dzielą się obciążeniami, które przynoszą z przeszłości (często wykorzystywanie seksualne lub gwałt) i otrzymują pomoc psychoterapeutyczną w radzeniu sobie z tymi traumami. Jedzenie jest otwarcie omawiane w programie jako narkotyk, sposób na wypełnienie pustki. Eksperci starają się pomóc w problemach psychologicznych (najczęściej depresji, ale uzależnienie od leków depresyjnych nie jest wyjątkiem, ponieważ wysoka waga powoduje ogromny ból podczas poruszania się). Utrata masy ciała w tej telewizyjnej koncepcji jest więc logicznie przedstawiona nie jako sposób na uzyskanie lepszej sylwetki, ale jako narzędzie do ratowania życia, a zdrowe odżywianie nie oznacza tutaj diety, ale podróż na całe życie. Wskaźnik sukcesu osób poddających się terapii po zabiegu jest zatem wielokrotnie wyższy niż tych, którzy jej odmawiają, a udział w terapii jest często uzależniony od dalszego udziału w programie.
My 300lb Life podkreśla potrzebę kompleksowej opieki terapeutycznej i destygmatyzacji otyłości jako problemu woli, gustu, słabości lub wrodzonej skłonności, czyniąc z niego modelową ścieżkę, którą powinny podążać docu-reality o odchudzaniu. Co więcej, historie sukcesu amerykańskich uczestników zawsze powtarzają, że dostęp do zdrowej (tj. drogiej) żywności jest warunkiem wstępnym szczupłości, ponieważ wszyscy uczestnicy płacą za własne jedzenie przez cały czas.
Silna wola nie wystarczy
Programy odchudzające cieszą się ogromną popularnością, dlatego mają moc zmieniania społecznego spojrzenia na otyłość i związane z nią problemy. Nie chodzi tu tyle o ruch na rzecz akceptacji postaci plus size, co o rozszyfrowanie psychologicznego podłoża relacji osób otyłych z jedzeniem, normalizację szarej strefy pomiędzy egzystencją "grubych" i "chudych", a wreszcie języka używanego w odniesieniu do otyłości i procesu odchudzania. W rzeczywistości krajowe podejście do osób otyłych nadal opiera się na metodzie "nazywania rzeczy po imieniu", niezależnie od możliwych uczuć zaangażowanych osób. Aby uzyskać najlepsze przykłady, nie trzeba od razu oglądać Fatty, wystarczy pomyśleć o frazach, które wiele kobiet słyszało od swoich babć i krewnych, odkąd były małe ("jesteś taką pulchną dziewczyną", "mężczyźni lubią małe i chude dziewczyny", "to, co małe, jest ładne").
Docu-reality o odchudzaniu pogłębia i wzmacnia popularny stereotyp, że nadwagi można się pozbyć głównie dzięki silnej woli. Psychologiczne przyczyny otyłości, zarówno indywidualne, jak i społeczne, są pomijane lub trywializowane i marginalizowane w dążeniu do zdrowego stylu życia i samoakceptacji. Okazja, by zacząć postrzegać otyłość jako najczęstsze zaburzenie odżywiania, zostaje zaprzepaszczona. Podczas gdy, na przykład, wahania wagi z dramatycznymi zewnętrznymi objawami anoreksji są słusznie postrzegane jako prawdziwe zaburzenie, które zasługuje na profesjonalną pomoc i współczucie, osobom otyłym jak dotąd brakuje nawet najbardziej podstawowej rzeczy - godności.
Wszystkie artykuły autorki/autora