Przez ponad połowę swojego życia Andrea Porsch próbowała przezwyciężyć to, co czuje. Próbowała na wszelkie sposoby dowiedzieć się, jak żyć w ciele, które do niej nie pasuje. W końcu jej ciało jej powiedziało. Pewnego dnia załamała się: porażka ciała. Po powrocie do zdrowia zdała sobie sprawę, że będzie musiała stawić temu czoła.
Andrea zawsze była zamyślona, lubiła czytać, nauka nie stanowiła dla niej problemu. Poprzez studia spędziła również całe swoje dzieciństwo i znaczną część dorosłego życia, próbując rozwiązać kwestię tego, jak radzić sobie z byciem kobietą w ciele mężczyzny. Wierzyła, że można coś z tym zrobić. Coś innego niż zmiana tożsamości.
W czasie, gdy zajmowała się tym najbardziej, w kraju panował socjalizm, a zmiana płci była społecznym samobójstwem. Tym bardziej, gdy chodziło o zmianę płci z męskiej na żeńską. Historia jej życia opiera się więc na próbach jakoś to wszystko pogodzić. Studiowała chemię, choć skłaniała się ku psychologii. Następnie udała się do szkoły wojskowej - ponieważ wojsko czyni z ciebie prawdziwego mężczyznę. Tam spędziła wiele kolejnych lat bardzo udanej kariery.
Wydawało się, że ma wszystko, czego można zapragnąć. Rodzina, dobra praca, mnóstwo pieniędzy. Ale szczęście nie nadeszło, więc zdecydowała się odejść z wojska. I wtedy rozpoczęła swoją podróż do życia, którego zawsze skrycie pragnęła. Zapisała się na szkolenie z psychoterapii. Wraz ze swoją ówczesną żoną zostali rodzicami zastępczymi czwórki dzieci. W końcu to dzieci pomogły jej zabrać głos.
Przed wywiadem rozmawialiśmy o tym, czy takie rozmowy mają sens. Wydawało mi się, że trochę w to wątpisz.
Jestem pewna, że dobrze jest rozmawiać o transpłciowości. Ale to jak każda inna nowa rzecz i nie ma znaczenia, czy chodzi o tę kwestię, czy o inną dziedzinę społeczną, a nawet naukową. Kiedy Albert Einstein dokonał swoich fundamentalnych odkryć, zwłaszcza gdy wymyślił ogólną teorię względności, było to również coś, o czym trzeba było dużo mówić, a społeczność naukowa początkowo to odrzuciła. Nie otrzymał za to nawet Nagrody Nobla, ale dziś uważa się ją, wraz z fizyką kwantową, za fundament fizyki. Ale kwestia trans* powinna być omawiana przez ludzi, którzy ją rozumieją, a jednocześnie nie jest dobrze być postrzeganym jako sensacja. Tożsamość trans*, czy ogólnie problem niedopasowania tożsamości, nie jest niczym nowym, ten problem istnieje od tysięcy lat.
Nie jest nowy, ale wciąż jest wystarczająco dużo ludzi, którzy są dość bojowo nastawieni do bycia innym. Co więcej, temat tożsamości trans* wciąż ewoluuje. Światowa Organizacja Zdrowia usunęła osoby transpłciowe z listy zaburzeń psychicznych niecałe dwa lata temu.
To prawda i jest to również interesujący społecznie temat. Czucie się mężczyzną lub kobietą jest naszą podstawową ludzką tożsamością. Osoby transpłciowe wzbudzają kontrowersje, ponieważ niektórzy postrzegają płeć jako coś, co jest nam dane. A fakt, że ktoś urodził się w określony sposób na podstawie cech fizycznych, ale czuje się jak płeć przeciwna, jest przez niektórych postrzegany jako nieświadome zagrożenie dla ich własnej tożsamości.
To prawda, że mamy wiele pudełek, do których niektórzy ludzie wkładają świat i ludzi w nim żyjących. Kiedy rozmawiałem z Filipem Štočkiem i Štěpánem Svobodą, autorami filmu dokumentalnego Trans*, który pojawił się jesienią tego roku na portalu wideo Television Seznam i w którym wystąpiłeś, powiedzieli mi, że między innymi chcieli wskazać, co tak naprawdę nadal uważamy za w porządku, a czego już nie robimy. Zadawali pytania o to, czy chłopiec może nosić różową bluzę, czy jest to przekroczenie granicy i kto o tym decyduje.
Poza tym, historycznie rzecz biorąc, te granice zawsze się zmieniają. Istnieje społeczna część płci, która mówi, jak powinien wyglądać mężczyzna, a jak kobieta. Widzimy to nawet u osób, które przeszły transformację i czasami mają bardzo silną tendencję do dopasowywania się do tego nowego pudełka. Kobiety, które przychodzą do mnie na terapię, czasami przychodzą przesadnie umalowane, ubrane prowokacyjnie, by udowodnić swoją kobiecość. Ale rozróżniamy, czy jestem mężczyzną czy kobietą w mózgu, to jest podstawowe.
Myślę, że niektórym ludziom trudno to wytłumaczyć.
Tak. Rozmawiałam z ludźmi, którzy komentowali w mediach społecznościowych dokument Trans*. Powiedzieli mi, że nigdy nie mogłabym być kobietą, gdybym urodziła się mężczyzną. Ja widzę to inaczej. Osoby transpłciowe nie zmieniają się dlatego, że chcą być płci przeciwnej. Modyfikujemy nasze ciała proporcjonalnie do naszego nastawienia. To wszystko. Często zachęcam klientów podczas terapii, aby przestali mówić, że chcą być mężczyzną lub kobietą. Oni już są mężczyzną lub kobietą, tacy się urodzili. Teraz muszą tylko dostosować swoje ciała, aby tak wyglądały.
Jesteś terapeutą, obecnie w trakcie superwizji. Zdecydowałeś się zmienić karierę dziesięć lat temu. dziesięć lat temu. Dlaczego?
Odkąd byłam małą dziewczynką, kiedy miałam 12 lub 13 lat, chciałam zająć się psychologią. Ale byłam również utalentowana w dziedzinach technicznych i ostatecznie studiowałam chemię makromolekularną i analityczną. Następnie studiowałam elektronikę i fizykę stosowaną. To było na uczelni wojskowej.
Kiedy nadszedł moment powrotu do marzeń z dzieciństwa o studiowaniu psychologii?
To było krótko po tym, jak zostałem rodzicem zastępczym. Wtedy zdecydowałem się na karierę terapeuty dziecięcego.
Ale w końcu zajęłaś się czymś innym.
Ostatecznie tak. Ponieważ mój temat zaczął mnie doganiać. Byłam przekonana, że powinnam specjalizować się w osobach trans*. Powiedzieli mi, że chociaż jest niewielu psychologów dziecięcych, to jest jeszcze mniej terapeutów, którzy również przeszli transformację i mogą pracować z osobami z problemami tożsamości i seksualności. Oni w zasadzie nie istnieją. Ale ja nie chciałam, wiedziałam, że to będzie piętno.
W jaki sposób?
Jako terapeuta specjalizujący się, powiedzmy, w dewiacjach seksualnych do końca życia masz do czynienia z klientami z tym problemem, a zwykły neurotyk do ciebie nie przyjdzie. Nie chciałam w to wchodzić, bo bałam się, że wtedy moimi klientami będą głównie osoby trans*. A ja chciałam poznać innych ludzi.
A czy inni ludzie przychodzą do ciebie?
Tak, ale jest ich mniej niż osób trans*. Na szczęście jestem trochę fatalistką, jeśli chodzi o rzeczy, które robię w życiu. Skoro życie mi je przyniosło, to chyba powinnam je robić.
Skąd wzięło się pragnienie zostania matką zastępczą? Iloma dziećmi się opiekujesz?
Zawsze chciałam pomagać i opiekować się ludźmi. Myślę, że lubię opiekować się ludźmi, ponieważ chcę, aby ktoś opiekował się mną. A opieka nad dziećmi jest dla mnie najbardziej znaczącą rzeczą.
Moja była żona i ja zabraliśmy czwórkę naszych dzieci z rodziny zastępczej wiele lat temu. Po pewnym czasie rozstaliśmy się, ona sprawuje opiekę nad trójką z nich, a ja zająłem się tym, które było najbardziej niepełnosprawne. Jej dzieci przychodzą teraz do mnie, nadal utrzymujemy kontakt. Mój obecny partner i ja złożyliśmy wniosek o kolejną rodzinę zastępczą dla jednego lub dwojga dzieci.
Zastanawiam się, jak wyglądały twarze pracowników socjalnych, gdy mieli do czynienia z dzieckiem zastępczym po przejściu.
Nie zajmowali się tym na początku, ponieważ zostałem rodzicem zastępczym, gdy byłem jeszcze mężczyzną.
Rozumiem. A czy były jakieś problemy z dziećmi zastępczymi po transformacji?
Może na początku obserwowały nas trochę bardziej niż zwykle. Myślę, że na początku była nieufność, ale udało się ją przezwyciężyć, nikt nie powiedział nam wprost, że dzieci nie mogą już z nami mieszkać. Jedna pani z OSPOD (urząd ds. opieki nad dziećmi) jako pierwsza powiedziała mi nawet, że zadzwoni do mnie do Andrei. Spotkaliśmy się jednak z jedną negatywną reakcją. W jednym z orzeczeń stwierdzono, że nie zaleca się adopcji, ponieważ osoba zainteresowana obawia się o zdrowy rozwój psychoseksualny dzieci. Nie przeszkadzała mu więc przemiana, ale lesbijski związek.
To ukradło mi dzieciństwo
Chciałbym teraz wrócić do twojego dzieciństwa. Urodziłaś się w 1969 roku. W filmie dokumentalnym Trans* napisano, że miałaś około ośmiu lat, kiedy zaczęłaś się zastanawiać, dlaczego jesteś dziewczynką, która wygląda jak chłopiec. Czy pamiętasz coś jeszcze z tamtego okresu?
Czuję, że pamiętam to dokładnie i bardzo żywo, ale pamięć prawdopodobnie nadal będzie dość zniekształcona. To właśnie wtedy, w wieku ośmiu lat, po raz pierwszy przyszło mi do głowy pytanie, kim jestem. Odpowiedź brzmiała: dziewczynką. Nie zastanawiałam się więc, czy jestem dziewczynką, czy chłopcem, nie wahałam się. Zastanawiałam się raczej, dlaczego wyglądam tak, a nie inaczej. Ale żyłam w wierzącej rodzinie, w wierzącej wiosce i mówiłam sobie, że wszystko będzie dobrze, że Bóg mi pomoże, że to naprawi. Ale oczywiście tak się nie stało.
Jak wyglądało twoje życie?
Nie czułam, że ponieważ byłam dziewczynką, koniecznie musiałam nosić różową sukienkę. Nadal pomagałam tacie w ogrodzie, a mamie w kuchni. Prawdą jest, że fakt, że kobiety wokół mnie, przynajmniej tak to postrzegałam w tamtym czasie, były drugiej kategorii, prawdopodobnie odegrał pewną rolę. Nie wiem, czy to dlatego zdecydowałam się żyć tak, jak żyłam, ale tak było. Jednocześnie bardzo mi to przeszkadzało.
Powiedziałeś o tym komuś?
Kiedy byłem dzieckiem, próbowałem się odgryźć mamie. Ale moja mama powiedziała z perspektywy czasu, że nie pamięta. Z tatą o tym nie rozmawiałem, nie miałbym odwagi.
Dziś, gdy młody człowiek boryka się z problemem tożsamości, może poczytać o tym w internecie, przejrzeć dokumenty, udać się do specjalistycznych poradni. Co robiłeś w czasach socjalizmu?
W dzieciństwie dużo czytałam i ciągle się uczyłam, więc starałam się znaleźć w bibliotece jak najwięcej książek na ten temat. Myślę, że to ukradło mi dzieciństwo. W ciągu kilku lat przeczytałem wiele na ten temat i zdałem sobie sprawę, jak złożony był to temat, mimo że nie pisano o nim zbyt wiele. Wiedziałem, że istnieje "lekarstwo", ale było to również bardzo stygmatyzujące. Kwestie tożsamości były klasyfikowane jako dewiacje i radzenie sobie z nimi było bardzo problematyczne, szczególnie dla dziewcząt. Wydawało mi się, że cała procedura upokorzy kobietę tak bardzo, że ani sam mężczyzna, ani jego rodzina nie wyjdą z tego w dobrym zdrowiu. Zaczęłam więc wmawiać sobie, że jestem wystarczająco silna i że dam radę, że nie jestem głupia, że dam radę.
Projekt Za Karę w Galerii Artwall
W Galerii Artwall przy ulicy Kpt. Jaroša i Edvarda Beneša w Pradze trwa obecnie wystawa zatytułowana For Punishment (wystawa potrwa do maja przyszłego roku i jest bezpłatna). Jest to przede wszystkim aktywistyczny gest młodego trans* mężczyzny Claude'a Johanna Čiernego i jego matki Pavliny Ficht Čierny.
Projekt odnosi się do współczesnego społeczeństwa, w którym osoby trans* wciąż mają trudności ze znalezieniem swojego miejsca i zbyt często są narażone na upokorzenia, zastraszanie i dyskryminację. Jest to również osobiste świadectwo Johanna i jego matki, którzy w tej wyjątkowej serii zdjęć, opartej na połączeniu autentycznego ciała i prowokacyjnego tekstu, nazwali presję, jaką dziecko trans* może odczuwać ze strony rodziców i całego społeczeństwa, tworząc potężną opowieść o dyskryminacji i jej przezwyciężaniu.
Że poradzisz sobie z życiem takim, jakie jest?
Tak, wmawiałem sobie, że rozumiem wiele rzeczy, że jestem mądry. To trochę egocentryczne, wiem, mam to do dziś. Wierzyłem, że sobie poradzę. Zaczęłam czytać i studiować jeszcze więcej na temat psychologii i seksuologii. Zacząłem ćwiczyć jogę i robić różne inne ezoteryczne rzeczy. Chciałam od tego uciec, przekształcić to w coś.
I to zadziałało?
To znaczy, jeśli chodzi o jogę, na początku wydawało mi się, że pomogła. Czułam, że w jodze chodzi o to, by mieć wystarczająco dużo dyscypliny, więc jeśli mam dyscyplinę, mogę robić, co chcę. Nawet z moim umysłem. Ale to był błąd.
Chciałaś uciec od swoich uczuć?
Nie, zmienić je w mojej głowie, zaprzeczyć im. Chciałam po prostu sprawić, by jakoś odeszły. To nie zadziałało. Nadal byłem znacznie bliżej kobiecego świata.
O jakich czasach mówimy, ile miałeś lat?
Koniec podstawówki, początek liceum. Potem próbowałem studiować w różnych szkołach chrześcijańskich. To nie zadziałało, więc zająłem się innymi religiami, buddyzmem, judaizmem. Próbowałem zrozumieć, jacy są ludzie, jaka jest ich natura i jaka jest moja natura, co mogę ze sobą zrobić. Było to świetne dla zrozumienia świata duchowego, ale poza tym nie było to dla mnie przydatne. Ale wystarczyło mi to na trzydzieści lat. Trzydzieści lat studiowania i praktykowania duchowych kierunków.
Następną próbą przetrwania było wojsko?
Tak, to była wspaniała metoda. Wojsko czyni cię umundurowanym człowiekiem. Wszyscy są tam tacy sami. W tamtym czasie myślałam, że transseksualne dziewczyny to słabi, niedołężni ludzie. Ale w wojsku musisz robić wiele rzeczy, a jeśli jesteś w stanie je zrobić, to dowodzi, że jesteś silnym, zdolnym mężczyzną. Próbowałam przekonać samą siebie, że po prostu mam w sobie więcej kobiecości, ale to nie był powód do zmiany płci i starałam się odnieść sukces w wojsku.
Co się udało.
Co też zrobiłem, ale im większe odnosiłem sukcesy, tym bardziej przekonywałem się, że jest to całkowicie bezużyteczne. Na drugim roku studiów zostałem jednym z najmłodszych zastępców dowódcy kompanii w historii firmy. Następnie byłem również jednym z niewielu, którzy mogli zacząć studiować indywidualnie. Moi koledzy z klasy nie widzieli mnie przez sześć miesięcy, a pod koniec semestru po prostu przyszedłem, dostałem piątkę na egzaminie z fizyki kwantowej i znowu wyszedłem. Ale nie byłem z tego powodu szczęśliwy. Wtedy zaczęłam sobie wmawiać, że chcę być mamą, że chcę gotować i mieć dzieci. Ale nie mogłam tego zrobić. Więc trzymałam się sukcesu w wojsku.
Jak długo trwał ten plan?
Osiemnaście lat. Wciąż pięłam się po szczeblach kariery, aż dotarłam do punktu zwrotnego.
Co się stało?
Zdałem sobie sprawę, że nie chcę tak żyć. To było w czasie, gdy wszyscy mówili mi, że świetnie sobie radzę, mam dobrą pracę, jestem bezpieczny. Ale zdecydowałem się odejść z wojska. Nikomu nie powiedziałem, jak było. Założyłem firmę, starałem się być jak najwięcej z rodziną, zostałem rodzicem zastępczym, zacząłem studiować psychoterapię. Z perspektywy czasu widzę, że moje dzieci były ostatnią kroplą, która przelała czarę. Myślały, że jestem ich tatą, ale ja wiedziałam, że nim nie jestem, byłam ich mamą. Pewnego dnia załamałam się. Wpadłam w dziwny stan, który lekarze określili jako hipoglikemię, mimo że nie jestem cukrzykiem. Moje ciało się załamało, a kiedy doszedłem do siebie, powiedziałem żonie, że nie dam rady. Wyłożyłem karty na stół - ku jej zaskoczeniu.
Jak zareagowały dzieci?
To moje osobiste doświadczenie, ale znam to z dzisiejszej praktyki zawodowej. Dzieci akceptują takie rzeczy bardzo dobrze, o ile nie są jeszcze w okresie dojrzewania i nie zaczynają kojarzyć tego z seksualnością. Mieliśmy w domu wiele problemów z tym, jak im o tym powiedzieć. Aż pewnego dnia, po wielu przygotowaniach, powiedzieliśmy im. Powiedzieliśmy, że jestem Andrea, że jestem dziewczynką i czekaliśmy, co się stanie. A oni powiedzieli: Ok, możemy się znowu pobawić? Jeden z dzieciaków upewnił się, że nadal będę z nim naprawiać samochody i traktory.
Jak to jest teraz, gdy minęło kilka lat i dzieci są starsze?
Nie wiem, czy kiedykolwiek były obiektem drwin, a jeśli tak, to mi o tym nie powiedziały. Na początku, kiedy przychodziłem odebrać je z przedszkola, mówiły: "Hej, tata tu jest, chodźmy do domu!". Teraz, po tych wszystkich latach, nazywają mnie mamą. Są nawet szczęśliwe i chwalą się, że mają cztery mamy. Tę, która ich urodziła, potem mnie, moją byłą żonę i moją obecną żonę. A kiedy muszą powstrzymać kolegów z klasy przed czepianiem się ich, mówią im, żeby uważali, że ich mama była w wojsku przez osiemnaście lat i że przyjdzie się z nimi rozprawić.
Obowiązkowa sterylizacja przeszkadza tylko niektórym ludziom
Od dłuższego czasu toczy się debata na temat sterylizacji, która jest obowiązkowym zabiegiem w przypadku chęci zmiany płci w dowodzie osobistym. Jednak w 2017 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że stanowi to naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Większość krajów w Europie nie wymaga czegoś takiego. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
To zależy od tego, z kim się o tym rozmawia. Każdy postrzega transformację inaczej. Niektórzy ludzie nie wyobrażają sobie życia w ciele, które jest skończone lub któremu czegoś brakuje, inni nie chcą dać się wyciąć i są szczęśliwi tacy, jacy są. Istnieje ogólna obawa, że gdyby sterylizacja nie była obowiązkowa, przestałaby być objęta ubezpieczeniem publicznym.
"Test prawdziwego życia" jest nadal stosowany, okres przejściowy, w którym sprawdza się, czy rzeczywiście poradzisz sobie z życiem w nowej roli płciowej?
Tak, ale mniej drastycznie niż wcześniej. Test został stworzony, aby seksuolodzy i psychiatrzy mogli upewnić się, że nie jest to twój kaprys. Jeśli mężczyzna mógł żyć i ubierać się jak jego płeć przez rok, otrzymywał leczenie hormonalne. Chłopcy mieli łatwiej, obcinali włosy, nosili chłopięce ubrania i istniało prawdopodobieństwo, że nikt się o tym nie dowie. Mogli sprawiać wrażenie dobrze ogolonych, delikatniej wyglądających mężczyzn. Oczywiście weź pod uwagę, że jesteś kobietą (w ciele biologicznego mężczyzny) i masz założyć spódnicę, nałożyć makijaż i wychodzić tak przez rok. To tylko dla osób z trudnym charakterem, społecznych samobójców. W socjalizmie ten okres przejściowy musiał trwać kilka lat! Poza tym przechodziło się z grupy uprzywilejowanej do grupy nieuprzywilejowanej. Kiedyś były testy podniecenia. Chcesz powiedzieć, że jesteś mężczyzną? Dobra, pokażemy ci kobietę i zobaczymy, czy cię podnieci. Cóż, nie przeszedłbym tego testu.
A teraz?
Testują cię na osobowość, inteligencję, choroby psychiczne, żeby wykluczyć możliwość schizofrenii. A potem zazwyczaj podają ci hormony. Ale od czasu do czasu toczy się dyskusja, nawet wśród profesjonalistów, czy może być tak, że, powiedzmy, chłopiec nie identyfikował się wystarczająco ze swoim ojcem w dzieciństwie, teraz jest bliżej swojej matki i dlatego czuje, że chce być kobietą. Pogląd ten został jednak odrzucony przez większość krajów zachodnich, w tym organizacje medyczne i pomocowe. Ale najwyraźniej niektórzy nadal postrzegają to jako święty Graal. Gdyby udało się to rozwiązać, byłaby to wspaniała rzecz. Co więcej, wiele osób spoza społeczności trans* uważa, że rozpoczęcie tranzycji oznacza, że dzieje się coś strasznego. Ale nic takiego się nie dzieje. To tylko twój wygląd dostosowuje się do twojego umysłu. Jeśli nic nie pójdzie nie tak, wszystko może działać tak, jak powinno.
Jeśli modelowane są nowe genitalia, to czy one działają?
Penisa trudno jest uczynić "działającym". W przypadku kobiet jest to znacznie łatwiejsze - większość kobiet ma wtedy normalne życie seksualne, w tym wszystkie przyjemne uczucia. Czasami nawet na sesjach terapeutycznych spotykam ludzi, którzy myślą, że są kobietą i mężczyzną sparowanymi w szpitalu i po prostu zamieniają się narządami. To nie tak działa.
Żyłem przez ostatnie kilka lat
Kiedy rozmawialiśmy przez telefon, mówiłeś o szczęściu. Życie przyniosło ci wiele interesujących rzeczy. Nie żałujesz, że żyłeś w taki sposób?
Mam świadomość, że robiłam rzeczy, które sprawiały mi przyjemność, a nie mogłam ich robić jako kobieta. A jako osoba, która przeszła zmianę tożsamości, z pewnością nie. W tym sensie niczego nie żałuję. Ale żałuję tych wszystkich dni, kiedy nie mogłam być sobą.
Mówiłaś o fatalizmie. Nie czujesz, że tak miało być?
Nie chcę grzeszyć przeciwko naturze, Bogu, wszechświatowi czy czemukolwiek innemu, ale myślę, że byłbym bardziej wdzięczny, gdybym nie musiał borykać się z tym problemem. Gdybym wierzył w reinkarnację, chciałbym narodzić się ponownie jako mężczyzna lub kobieta i nie mieć tego zamieszania. Nie chciałabym się tym dłużej zajmować, bo to wymaga czasu. Czuję się, jakbym żył przez ostatnie kilka lat. Ale nie płaczę ani nie narzekam, niektórzy ludzie mają o wiele gorsze rzeczy do czynienia. Miałam pracę, byłam zdrowa, ale musiałam żyć jako kobieta w ciele, którego nie chciałam. Ale z dzisiejszego punktu widzenia był to problem, który można dziś stosunkowo łatwo rozwiązać, co też zrobiłam i za to jestem wdzięczna.
Wszystkie artykuły autorki/autora